Franko zamarł patrząc w stronę kobiety. Stała niedaleko ich auta i patrzyła w ich stronę. Ale może mu się wydawało. Kobieta ruszyła z miejsca oddalając się. Musiał być przewrażliwiony. To wszystko nigdy nie idzie po ich myśli. Powinien się już przyzwyczaić do tego, że wszystko się pierniczy i komplikuje ale jakoś nie potrafił.
Rozejrzał się po wszystkich. - Rozdzielamy się! - zadecydował - Szukają grupy. Mamy większe szanse ich zmylić. Kid idziesz ze mną. A wy? - spojrzał na panterę i czubka - dacie sobie radę? Nie rzucajcie się w oczy, tylko szybko zanim policja się ogarnie, że zwialiśmy.
Franko naciągnął głębiej kaptur bezrękawnika i ruszył w stronę samochodu. |