Walka się skończyła, ale nie do końca tak, jak by sobie tego Traivyr życzył. Utrupienie tych, którzy nie mogli się bronić, było czynem słusznym, ale nieco zbyt szybko wykonanym. Cóż z tego, że ostatni bandyta zdawał się pałać chęcią dzielenia się informacjami, skoro jego zeznań nie można już było z niczym skonfrontować, jako że inne źródła informacji nie miały już powiedzieć oni jednego słowa.
No ale stało się, a w gruncie rzeczy najważniejsze było to, że nikt z nich nie ucierpiał.
Przesłuchanie zaklinacz pozostawił w rękach tych, co wyglądali na groźnych i chętnych do zadawania nie tylko pytań, ale i bólu.
Sporej ilości bólu...