Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2020, 20:27   #63
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Po ciężkim dniu nadszedł w końcu czas na odpoczynek. Nie był to jakiś specjalnie długi czas, po którym Hassan mógłby w pełni czuć się wypoczęty i zdrowy, jednak porządna kąpiel, zmiana bielizny, i zrobienie porządku w ochlapanym krwią rynsztunku dobrze zrobiły dla jego samopoczucia.
Wojownik czuł chłód. Nie psychiczny, choć władca tej domeny wydawał się być co najmniej niespełna rozumu, w dodatku mając za plecami tajemniczą siłę w postaci białego maga, ale fizyczny. Zamek nie był specjalnie ogrzewany, i choć woda przygotowana do kąpieli była ciepła, temperatura reszty otoczenia była jedynie nieco lepsza niż na zewnątrz. Chłód jednak przyjemnie orzeźwiał, co miało swoje dobre strony.

Wojownik nie był jednak zainteresowany siedzeniem na kwaterze, zamierzając zwiedzić gmach zamku z towarzyszami, o ile się na nich natknie, lub bez nich. Liczył jednak na jakiegoś przewodnika w postaci futrzastego dworzanina. I nie zawiódł się.
Filtch sprawiał wrażenie, jakby czekał na wojownika pod drzwiami, choć ten raczej przypuszczał, że kudłaty seneszal ma jakąś przedziwną właściwość ładowania się w kłopoty. Bo czymże innym było towarzystwo obcego, w dodatku zbrojnego?

Hassan jednak zaczynał lubić Filtcha, który całkiem sprawnie radził sobie w czasie walki z wilkami w lesie, i był odważny, co kontrastowało z jego niewielką posturą.
"Kiedy jesteś niewielki, wszyscy wrogowie wydają się ogromni" pomyślał patrząc na Filtcha i uśmiechając się od ucha do ucha.

-O! Dobrze, że cię widzę seneszalu Filtch. Mogę cię tak nazywać? W końcu to twój oficjalny tytuł prawda? Powiedz mi przyjacielu, jak dużym wojskiem dowodzisz?Azali masz legiony wojowników, gotowych umrzeć na twój rozkaz, czy może niewielką, acz elitarną grupę zabójców, nie bojących się niczego i nikogo - zapytał ciekawie, patrząc na niewielkie, ale być może posiadające wielką władzę stworzenie.
- Och, doprawdy, nie dowodzę nikim. No, chyba, że chodzi ci o pałacową służbę, bo muszę pilnować, aby wszystko było zrobione jak trzeba. Doglądam też dworu – wyjaśnił Filtch.
"Ach, a więc nie seneszal, a raczej coś w rodzaju czafus baszy. Ciekawe, czy mógłby kogoś kazać ściąć" pomyślał nieco rozczarowany Hassan.
Rozumiem. W takim razie może mógłbyś mnie oprowadzić po zamku? Nie chciałbym zabłądzić w miejsce, które jest haram, i od razu zarobić dyscypliną. Mówią, że nie ma się nigdy drugiego razu aby zrobić pierwsze wrażenie, i choć wiele razy od razu z sali tronowej prowadzono mnie do loszku, wolałbym nie powtarzać tego zagadnienia.
- O...oczywiście. - wydukał Filtch. Hassan zwrócił już wcześniej uwagę, że Filtch się jąka. Jednak w pierwszej chwili myślał, że było to spowodowane nerwami w czasie walki. Najwyraźniej sympatyczna mysz miała tą wadę, że potrafiła zająknąć się nawet w czasie przechadzki.

Filtch pokazał wojownikowi zamek. Pierwsze kroki skierowali do pachnących jedzeniem pomieszczeń i wkrótce wojownik mógł zobaczyć krzątających się przy patelniach, podobnych do Filtcha kudłatych kucharzy. Hassan, jako człowiek dosyć słusznej postury lubił sobie porządnie zjeść, i choć kalif nie karmił swoich żołnierzy frykasami, pilnował jednakże, aby zawsze dostawali porządne porcje, okraszane solidnie mięsem. Hassan jednak po raz kolejny srodze się zawiódł, bo Filtch, wyjaśniając pokrótce jadłospis dworzan, składający się głównie z pieczywa i warzyw wspomniał, że mięso pojawia się sporadycznie, i tylko wtedy, gdy dostarczy je biały mag. Wojownik widział jednak, jak kucharze niosą słoje miodu, a jeden z nich skręcał coś, co mogło być jakimś słodkim wypiekiem, co dawało szansę, aby zaspokoić głód chociażby solidną porcją słodyczy.
"Hmm, wędka byłaby jednak nie od rzeczy. Głowę daję, że widziałem w jeziorze ryby. Jeśli przyjdzie zostać tu dłużej, trzeba będzie radzić sobie samemu" pomyślał słuchając Filtcha.
W sumie nie było tak źle, jak przypuszczał i choć obecność owoców i warzyw mogła dziwić w tak mroźnej krainie, w której niewiele mogłoby przecież wyrosnąć.
"Może te warzywa i owoce też sprowadza magik?" myślał idąc dalej i oglądając kolejne komnaty, pokazywane mu przez Filtcha. Przez dobrze znany hol gościnny przeszli do wypoczynkowych salonów. Duże, dobrze umeblowane pomieszczenia zdradzały zbytek i bogactwo władcy zamku, choć jednocześnie jak oceniał wojownik zamieniały zamek w raczej pałac lub domostwo.
Hassan potwierdził swoje przypuszczenia odnośnie zamku. Filtch okazał się być całkiem dobrym źródłem informacji o panujących we władztwie porządkach, jednak o wielu sprawach nie wiedział, co osobiście wojownika dziwiło. Nie, aby miał coś przeciwko Filtchowi.
Wydawało się, że królestwo zarządzane przez maga nie miało żadnej armii, poza pałacową strażą, co potwierdzało przypuszczenia wojownika, że nie było tu żadnej wojny. Brak wojny szybko zresztą potwierdził Filtch, stwierdzając w dodatku brak sąsiedztwa z czymkolwiek. "Jakby cały świat zajmował ich zamek, król i mag". O tytule rycerza nawet tu nie słyszano, więc właściwie jeśli to Filtch zarządzał całym dworem, to mogłoby być jedyne stanowisko chociażby zbliżone do tego tytułu.
- Biały mag decyduje o losach całego królestwa, więc armia nie jest konieczna – dodał konspiracyjnie Filtch szepcząc do ucha Hassana, i zmuszając go do pochylenia się, co nieco burzyło te spiskowanie. Nie było w pobliżu jednak nikogo, więc wojownik nie przejął się tym za bardzo, wdzięczny za poufną informację.

Rozmowa szybko schodziła, wraz z wojownikiem i Filtchem w dół, ku pałacowym lochom, do których jednak obaj nie zeszli.
- Krasnoludki? - zdziwił się Hassan. To było coś, co zupełnie nie pasowało do całości.
-Tak. Były...piękne. Przepiękne. Całe odziane w rynsztunek. Chrzęściły metalem jak najlepsi strażnicy. - przytaknął Filtch.
Miały jakieś herby? Symbole? Barwy swojego pana? Insygnia wojskowe? - podpytywał wojownik ciekawy pochodzenia owego urodziwego orszaku. Nie, aby gustował w urodziwych krasnoludkach, ale obecność zbrojnych, w dodatku z opisu wyglądających na paladynów, lub kapłanów robiła pewną różnicę przy ewentualnej walce.
Nie. Całe zasłonięte były białymi płaszczami. Mówiły jednak tak pięknie, z namaszczeniem, a śpiewały i modliły się z takim namaszczeniem, że nie było sensu ich o nic pytać – wyjaśnił Filtch prowadząc wojownika dalej, przez pałacowe komnaty. Hassan był zdziwiony naiwnością straży, jednak nie pytał o nie więcej.
Wątek o kapłankach sprowadził jednak kolejne pytania, tym razem o obowiązujące w królestwie prawa i religię.
Despotyzm maga, który decydował o wszystkim, a w szczególności o każdej karze mógłby wydawać się okrutny, jednakże Filtch pośpieszył z wyjaśnieniem
Od dawna nikt tu nie został ukarany. Działamy na zasadach moralnych i rozróżniamy dobro od zła, postępując mądrze i rozważnie. - Hassan był lekko zaskoczony, bo prawa tego władztwa przypominały nieco prawa Zakhary, w której moralność, nakreślona przez cnoty była swoistym szablonem zachowań dobrego Zakharyjczyka.
- A religia? Do kogo się tu modlicie? - Wiara dla Zakharyjczyka była równie ważna jak moralność. Zakharyjczycy wierzyli, że każdy bóg nakazuje żyć według pewnych praw. Jakichkolwiek praw. Zakharyjczycy tolerowali nawet bóstwa, uważane w wielu krajach za złe, lub okrótne, ale szanowali wyznawców każdej znanej religii.
-Nie mamy tu religii – Filtch długo przetrawiał obce najwyraźniej dla niego słowo
Myślę, że kim takim jak mówisz, jest dla nas mag. Biały mag. - Filtch znów konspiracyjnie próbował szepnąć wojownikowi do ucha, po czym usmiechnął się i poprowadził Hassana w stronę sali tronowej, opowiadając o całej masie innych gości, którzy przychodzili i odchodzili. Żaden jednak nie wydał się wojownikowi na tyle interesujący, że był warty zapamiętania.
Ostatniego wspomnianego jednakże Filtch niemalże wyczarował swoją opowieścią.
Płaszcz, być może pochodzący z Mulmaster, chuda postać, ciemna sylwetka. Magowie wyglądali podobnie wszędzie, gdzie się pojawiali. Hassan miał własną receptę na magów. Ostrożność, a w razie czego od razu po łbie, zanim zaczną kombinować z zaklęciami
"Wpierw ostrożność. To nic nie kosztuje. Poza życiem" pomyślał przedstawiając się i kłaniając się grzecznie.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline