Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-07-2020, 01:30   #90
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Czas misji 03:13:28
Czas lokalny 18:35:33





hala z przetwornicami /
okolice Reaktora

- Rezystor już mam. Brak reakcji jaj na moją obecność - Meldowała Agnes, a kilkanaście osób słuchających tych komunikatów, oczekiwało nerwowo na pomyślne wykonanie tego zadania przez androidkę.

Sekundy ciągnęły się niemiłosiernie, a te momenty, gdy G9 nie odzywała się przez komunikator, były naprawdę okropne. Była tam sama, w zamkniętym pomieszczeniu z tuzinem jaj Xenomorfów, które mogły w każdej chwili ulec otwarciu,a wtedy Facehugger… no ale w sumie nikt nie był tego tak do końca pewny. Czy te wredne, obce formy życia reagowały tak samo na Synta, jak na prawdziwego człowieka?

- Mam scalak - Odezwała się znowu bodygardka - Wychodzę...

Da Silva odetchnęła z ulgą, podobnie jak kilka innych osób.

Drzwi małego magazynu otwarły się, i pojawiła się w nich Agnes. Powitała ją głupia gęba Salasa, oraz paru innych Marines, robiących w tej chwili za ewentualne wsparcie dla androidki.
- Dobra robota - Powiedział do niej “Shini Hira”, kiwając głową.

A wtedy jedno z jaj się otwarło, niczym pąk jakiegoś kwiatu. Wyjątkowo, wyjątkowo śmiertelnego kwiatu.


- Kurwaaaa - Sapnął Robert, po czym przywalił piąchą w przycisk zamykający drzwi - Do tyłu! Do tyłu! - Ponaglił wszystkich, po czym (gdy drzwi się zamknęły), wlepił spojrzenie w Motion Tracker, samemu również cofając się o parę metrów.

- Sir, mamy części, Agnes jest już na zewnątrz, ale jedno jajo się otwarło, gdy wychodziła - Meldował porucznikowi Azjata - Zaraz powiem coś więcej - Zerknął na Salasa.
- Łazi mały kutas koło drzwi… kręci się w kółko… hehe, nie umie wyjść… chyba jest ok - Meldował odczyt MT Marine.
- Agnes i JJ, idziecie do pozostałych - Powiedział Kapral Hirakawa do androidki, co ta też uczyniła, on sam z kolei ponownie połączył się z dowódcą - Już idą z częściami, my obserwujemy Facehuggera na MT, wygląda na to, że utknął za drzwiami, jest więc chyba bezpiecznie. Wycofujemy się do was.

Jak powiedział, tak też zrobili, cofając się na powrót krótkim korytarzem do hali z przetwornicami… póki Salas nie zaczął trzaskać łapą po Motion Trackerze.
- Co jest? - Spytała go cofająca się obok Naomi, celując prowizorycznie ze Smart Guna w drzwi magazynu z jajami.
- Nie wiem kurna… sygnał tego kurdupla mi się stracił… odeszliśmy już za daleko? - Odpowiedział Robert. Po chwili pokonali kolejne drzwi, i wszyscy znaleźli się już w hali, wraz z resztą plutonu Bravo.

***

- Dla bezpieczeństwa zaspawać te pierwsze wrota od korytarza, w kierunku tego magazynu? Do drzwi magazynu z kolei lepiej nie podchodzić wcale? - Spytał Hawkesa sierżant.

W tym czasie, JJ i Agnes, będący już ponownie przy przetwornicach, zabrali się za robotę. Androidka wyłączyła uszkodzoną maszynerię, przekierowała ubytek mocy na pozostałe, w tym czasie zaś Technik przygotował swoje wszystkie narzędzia. Gdy zaś interesująca ich przetwornica ucichła, można było w końcu dobrać się do jej wnętrzności…


Dwie minuty… pięć minut… dziesięć minut… Technik i Androidka grzebali w ustrojstwie, Marines ich osłaniali, i ogólnie zabezpieczali teren hali, a Hawkes coś sprawdzał na swoim Intelligence Unit.

Pani dyrektor z kolei musiała poważniej zająć się mocno zdenerwowaną Denise, nim dziewczynie jeszcze naprawdę strzeli coś głupiego do łba… Veronica bowiem zauważyła, że nastolatka zaczyna coraz częściej wpatrywać się we wrota, którymi wszyscy tu przyszli. Objęła ją więc po przyjacielsku ręką, wcisnęła batonik energetyczny w dłoń, podała i po chwili bidon z wodą…

***

Znajdujący się w swoim “gnieździe” Billy obserwował halę, wypatrując niebezpieczeństw, pomagała mu w tym zaś Nicky, leżąca na balkoniku suwnicy obok snajpera, z lornetką w dłoni, co pewien czas przez nią zerkając, by lepiej dojrzeć jakiś szczegół.

- Salas znowu coś żuje... - Szepnęła, i cicho się zaśmiała. Po chwili dzieliła się kolejnymi obserwacjami - ... da Silva pociesza tą małą… Ehost o przyklęknięcie od tyłka porucznika… sierżant... - Zaczęła Nicky, a wtedy Reynolds spojrzał prosto w ich kierunku.
- Nic nie mówiłam o sierżancie... - Poprawiła się Nicky, spoglądając Billemu w twarz, powstrzymując śmiech - Jak on to robi?? - Szepnęła bardzo cichutko.

Oboje chyba zaczęli poważnie się zastanawiać, czy sierżant Reynolds to może nie jakiś cyborg. Sing co chwilę uśmiechał się na te meldunki swojej Obserwatorki, i mieli w sumie drobny ubaw, jednocześnie jednak nie zaniedbując swoich obowiązków. Wszystko było więc w jak najlepszym porządku(o ile to możliwe, wziąwszy pod uwagę miejsce, i warunki w jakich się znajdowali).

***

Północne wrota hali nagle stanęły otworem.

Wiele osób spojrzało w tamtym kierunku z niemałym zaskoczeniem, a to, co tam ujrzeli, tylko je jeszcze powiększyło.


Uzbrojony w karabin humanoid, nie wyglądający na typowego kolonistę, ruszył prosto na pluton Bravo, przeładowując broń.

- Stój! - Krzyknęła McNeel, chowając się za jakąś beczką, celując z M41 do delikwenta.
- Rzucaj broń i na glebę!! - Wydarł się Dawson ze Smart Gunem.

Wiele innych osób, również rzuciło się za osłony, czy i za branie delikwenta na celownik. Ten zaś, tym wszystkim kompletnie nie przejęty, parł do przodu, prosto na Marines…

- Sing - Odezwał się w komunikatorze sierżant.

Pojedynczy strzał rozbrzmiał w hali, a delikwent otrzymał pocisk 10mm prosto w serce.

Targnęło to jego tułowiem… sukinkot jednak szedł dalej! Uniósł swoją broń w górę, by wycelować i samemu otworzyć ogień… kolejny pocisk snajperski trafił go tym razem w sam środek torsu, niemal równocześnie z serią McNeel i Dawsona. Klatka piersiowa została poszatkowana, gościem zachwiało, po czym wreszcie padł na pysk zaliczając podłogę.

What.

The.

Fuck.

- Przerwać kurwa ogień - Syknął Sierżant Reynolds, a gdy ustał jazgot, wskazał palcem kilku Marines, zacisnął pięść, po czym wyprostował ją, wskazując kierunek. Wraz z nimi zaczęli ostrożnie więc podchodzić do truposza, równocześnie mając i na uwadze (zamknięte już) wrota, skąd ten wyszedł. Gdy zaś wszyscy byli ledwie o cztery metry od zastrzelonego, jego ciałem nagle targnęło, wśród sporego wyładowania elektrycznego, które objęło zasięgiem ze dwa metry wokół trupa.

- Co to kurwa było?
- Morda, Dawson.

Po tej ostatniej niespodziance, trup pozostał jednak już definitywnie trupem…

- To Syntetyk - Zameldował po chwili sierżant, dokonując oględzin krwawiącego na żółto ciała - Wersja bojowa, dosyć twarde sukinsyny, spotkałem już takie wcześniejsze wersje na Kotos 9.

Wiele par oczu zwróciło się ku pani Dyrektor… przy której stała bodygardka, zasłaniając da Silvę własnym ciałem, stojąc przed nią z pistoletem w dłoni. Androidka pokonała kilkanaście metrów w trzy sekundy.

***

- Oczy i uszy szeroko otwarte... - Sierżant mówił niemal to samo, co porucznik, i niemal równocześnie - ...naprawiamy to draństwo, po czym się stąd wynosimy… pilnować drzwi… nawiązać łączność z pozostałymi plutonami...

~

- Naprawiasz maszynę w ekspresowym tempie, a potem stąd wypierniczamy - Hirakawa klepnął JJ po ramieniu, po czym się przyjacielsko uśmiechnął, i spojrzał na Agnes - Chciałem powiedzieć, “naprawiacie” - Kiwnął głową do androidki, po czym się oddalił o kilka kroków od obojga, pozostając jednak blisko Veronici i Denise.

~

- Jasny chuj Arc! Co jeszcze? - Syknął Kovalski - Setki Xeno, teraz Zbrojne Syntki...
- No właśnie - Wtrącił się stojący niedaleko Salas z durnym uśmieszkiem - A wdzięcznych kolonistek w bikini brak!
- Spokój…
- Burknęła po nich Winters.

JJ z Agnes kończyli właśnie z naprawą przetwornicy, dokręcając kilka ostatnich śrubek, gdy…

~

- Co do... - Powiedziała Nicky, gdy coś jej kapnęło na rękę. Jakiś… glut. Spojrzała w górę, właściwie to równocześnie z Singiem. Trzy metry ponad nimi, na suficie, siedział do góry nogami Xenomorf, który złowrogo zasyczał, po czym runął na nich.

Pijąca właśnie wodę Denise zamarła z bidonem przy ustach, a woda pociekła po jej brodzie, spływając i na tors. Z przerażeniem w oczach, upuściła bidon, a jej ręka wyprostowała się, wskazując palcem na suwnicę.
- One tu są!! - Wrzasnęła naprawdę głośno.

- Kontak! - Krzyknął Kovalski, wśród pozytywnego sygnału MT, a będący obok niego Evanson cały się sprężył.

- K...ontakt! - Krzyknął również Salas, po wypluciu tego, co akurat mamlał w gębie.


Wrzeszczała również Nicky. Potwór spadł na nią i na snajpera, wbijając pazury swoich obu łap w ich torsy pokryte pancerzem. Oboje zdążyli się obrócić z pozycji na brzuchu na plecy, gdy dopadł ich Xeno. Dziewczyna sięgała po karabin,a Sing zataczał łuk M42A, by skierować lufę na bydlaka… bolało, bolało jak jasny skurwysyn. Nawet przez pancerz, przy okazji wyciskając powietrze z płuc.

Ostra końcówka ogona Xeno z hukiem wbiła się w kratownicę tuż obok głowy Billego. Bydlę nie trafiło, chybiając o centymetry twarzy mężczyzny, zwracając bowiem swój łeb w kierunku Nicky… która wśród własnego okrzyku sprzedała mu kopniaka w pysk, równocześnie turlając się w bok, po czym... spadła z balkoniku suwnicy.

"Płonąca" Nicky Sanders spadła.

Bestia sycząc zwróciła więc łeb w stronę Singa.

~

Xenomorfy pojawiły się na ścianach i suficie, wychodząc z jakiś zakamarków wielkiej hali, najprawdopodobniej docierając tu przez szyby wentylacyjne. W błyskawicznym tempie poruszały się po powierzchniach na wszystkich czterech, zupełnie jakby nie dotyczyła ich grawitacja.

- Odetną nas od wyjścia! - Krzyknęła Winters.

- Ruszać dupy!! Ogień kontrolowany!! - Ryknął sierżant Reynolds.

- Jacob spieprzamy! - Krzyknął kapral Hirakawa - Pieprzyć narzędzia, spieprzamy!!

No ale po co to wszystko naprawiali, po co ten trud, by teraz to tak zostawić. W sumie przecież skończyli… co prawda jeszcze nie wszystkie zewnętrzne klapy przetwornicy wróciły na miejsce, i wciąż było widać “bebechy” maszynerii, ale była gotowa do ponownego uruchomienia. Wystarczyło ją więc włączyć i ponownie przekierować moc w głównym panelu...

Ktoś musiał ją włączyć.

Inaczej w sumie wszystko było na marne.

- Veronico! Uciekamy! - Androidka dopadła panią dyrektor wśród łoskotu pierwszych serii broni Marines do Xenomorfów, łapiąc ją za nadgarstek. Spanikowaną nastolatką się kompletnie nie przejmowała.

- Na prawo! Uważaj!!
- Strzelaj! Strzelaj! Kurwaaaa!!

Zapanował spory chaos. Xenomorfy zeskakiwały z sufitu i ścian, atakując Marines, Marines z kolei walili do nich ile się dało, kompletnie nie przejmując się miejscem, w jakim się znajdowali. Co tam czuły sprzęt elektryczny, czy elektroniczny, jakieś maszynerie, i inne takie, gdy w oczy zagląda ci śmierć. Najwyżej później dostaną zjeby od da Silvy.

O ile będzie kto, miał kogo opierdalać.


- Sing! Sing sukinsynu! Żyjesz?! - Wydarł się do komunikatora sierżant, waląc akurat serią w łażącą jeszcze po suficie gnidę - Spieprzamy do wyjścia, dawaj!
- Kurwa... - Dodał sierżant już pod nosem, po czym przypieprzył z podwieszonego pod karabinem granatnika, nie bacząc na otoczenie. Xenomorf wykonał ładny piruet wśród eksplozji.

- Ogień zaporowy!! Osłaniamy innych!! - Wrzasnęła Winters.

Dobre sobie. We trójkę, resztkami Bravo 4, mają stać na drodze nadciągających bestii?? Wśród licznego jazgotu broni Marines, coś gdzieś znowu eksplodowało. Kątem oka Evanson zauważył z kolei pędzącą ku nim część Bravo 2 z lewej flanki. Może więc jednak pożyją jeszcze kilka sekund...








***

Komentarze itd. "za chwilę"
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD

Ostatnio edytowane przez Buka : 16-07-2020 o 01:43.
Buka jest offline