Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-07-2020, 08:38   #94
Ayoze
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Akial tak postraszył bandytę, że ten wyglądał, jakby za chwilę miał popuścić.
- Mam na imę Bern. Opowiem o wszystkim, tylko nie zabijajcie - rzucił płaczliwym tonem.
W tym momencie podszedł do niego Traivyr i zaczęło się przesłuchanie.
- Ile osób jest w strażnicy? - zapytał zaklinacz.
- Tylko banda Rokhara. Dziewięciu chłopa i szef. Wszyscy strażnicy nie żyją, zabiła ich Izoze... razem z nami...
- Czy jest tam lady Argentea?
- Szlachcianka? Jest. Rokhar trzyma ją w piwnicy i traktuje lepiej, niż nas. Jeden z naszych chciał się z nią zabawić, to złamał mu rękę. Dla przykładu.
- Kto wami dowodzi?
- Rokhar, mówiłem już.
- Na czyje zlecenie działacie?
- Nie wiem, Rokhar nie chciał nam powiedzieć, spotykał się z nimi na osobności. Ale wszyscy wiemy, że to ktoś z dalekiej północy. Boimy się ich.
- DokÄ…d poszli pozostali?
- Jacy pozostali? Wszyscy są w strażnicy.
- Kto to jest Izoze?
- Jedno z tych lodowych dziwadeł. Wielkości człowieka, ale paskudna, żaden z nas nawet nie chciał na nią patrzeć.
- Czy jest w strażnicy?
- Nie wiem. Czasami się pojawia, jak ma coś do omówienia z Rokharem i potem znika.
- Jak rozstawione sÄ… warty?
- Nie są. Część chłopaków siedzi po prostu na dole, część u góry, bo strażnica piętrowa. Rokhar nie podejrzewa, by ktokolwiek chciał odbić szlachciankę... nie po tym, co się wydarzyło z jej ochroniarzami i co się dzieje w lesie... Nie zabijacie, proszę!


Po chwili Akial przejął przesłuchiwanego.
- W strażnicy jest dziewięciu oprócz was?
- T-tak, wszyscy tam siedzą. Nas Rokhar wysłał na patrol. Od trzech dni nie byliśmy w strażnicy.
- Byliście sami, czy Izoze dosłała wam kogoś do pomocy.
- Na początku były te takie małe skrzydlate stworki, ale potem poleciały w las. Nie wiem, czy jakieś jeszcze są w strażnicy.
- Z kim jeszcze współpracujecie?
- Z nikim... tylko z tymi z północy. O innych nic nie wiem.
- Kiedy Izoze zabiera szlachciankÄ™? I gdzie?
- Nie mam pojęcia, Rokhar nic nam nie mówi o planach. Mamy tylko robić, co nam każe. To on się ugadywał z Izoze, ale bez świadków.

- Czy ktoś miał tu przyjść i was zmienić? - wtrącił się Traivyr.
- Nie, wieczorem mieliśmy wrócić do strażnicy i opowiedzieć Rokharowi, jak się mają sprawy w okolicy. To wszystko!

Mihael wyczuł, że mężczyzna mówi prawdę, więc przynajmniej wiedzieliście już co nieco na temat sytuacji w Strażnicy. Akial w tym czasie podciął mu gardło, a tamten tylko z wyrzutem spojrzał na niego, gdy padł w śnieg, próbując tamować dłońmi wypływającą z krtani krew. Mając cały obóz dla siebie i gar pysznie pachnącego, bulgoczącego nad ogniem gulaszu, postanowiliście odpocząć, najeść się do syta i dopiero wtedy ruszyć w dalszą drogę do siedziby leśnych strażników.


Kolejne dwadzieścia minut zajęło wam mozolne wdrapywanie się pod górę, jednak w końcu teren wyrównał się i wyszliście na dużą polanę otoczoną drzewami. Aby dotrzeć do Strażnicy, należało pokonać most linowy zawieszony nad skutym lodem potokiem Wishbone, co też uczyniliście. Po prawej stronie od zejścia z mostku dało się dojrzeć wolnostojącą stajnię, a nieco dalej małą, drewnianą konstrukcję, która wyglądała na wychodek.

Pośrodku polany stał natomiast robiący spore wrażenie budynek Strażnicy. Był to piętrowy, wykonany z naprawdę dobrego drewna dom o solidnym, kamiennym fundamencie wyraźnie wskazującym na to, że pod budynkiem jest piwnica. Dwuspadowy dach, prawdopodobnie też drewniany, przysypany był grubą warstwą śniegu, a z dwóch kominów, jednego na środku, drugiego gdzieś po drugiej stronie budowli, unosił się dym.

Wychodząca na południe przyłączona do budynku wieżyczka prawdopodobnie służąca również jako zwykłe pomieszczenia była piętro wyższa, a jej okna umożliwiały wgląd na całą okolicę, poza tym, co było na północy. Do dwuskrzydłowych drzwi prowadziły niewysokie, drewniane schody skryte pod stanowiącym część stróżówki nawisem podpartym na belkach. Niemal wszystkie okna rozświetlało żółte, migoczące światło kominka bądź kaganków. Do budynku Strażnicy i stajni wiodła wydeptana, dość świeża ścieżka.

Skryliście się za okolicznymi drzewami, obserwując polankę, jak i strażnicę, ale nic się nie wydarzyło. W oknach nie dostrzegliście żadnego ruchu, na zewnątrz również nikt nie patrolował okolicy budynku. Było tak, jak mówił pojmany przez was banita - Rokhar najwyraźniej nie podejrzewał, że ktoś może spróbować odbić szlachciankę i nie powziął żadnych szczególnych środków ostrożności. A tak się przynajmniej wydawało na pierwszy rzut oka.

 
Ayoze jest offline