Wątek: Lost Station
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-07-2020, 20:16   #18
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Dzień 06; g 08:00; mesa

- Tak wygląda Archimedes - powiedział Tony, a na ekranie pojawił obraz przedstawiający kolisty kształt kosmicznej stacji.


- Ta kruszynka ma mniej więcej trzy kilometry średnicy - dodał kapitan.
- To raczej nie kruszynka, co? - Wtrąciła Alice z lekkim uśmiechem, zajadając się jakimiś płatkami, chyba o smaku czekoladowym... mleko w miseczce bowiem miało po paru chwilach od wlania ciemniejszą barwę.
- Nadal cicho i głucho? Ten sam sygnał z automatu? - Dodała po chwili.
- Stale ten sam sygnał - odparł Tony. - Automat, który potrafił tylko zareagować na nasze pojawienie się w tym rejonie.

- W archiwach nie ma Archimedesa, przynajmniej takiego
- mówił dalej - ale znalazłem coś ciekawego. Oto Calisto 2000. - Na ekranie pojawił się kolejny obrazek - schemat stacji Calisto.


- Podobieństwo jest uderzające, ale Calisto jest znacznie mniejsza. Raptem półtora kilometra średnicy - poinformował.

- Mam kilka hipotez - powiedział informatyk widząc, że nikt nie wyrywa się do odpowiedzi. - Pierwsza. Archimedes jest jakimś tajnym projektem - wyłamał palec zaczynając wyliczankę, - i dlatego nie ma go w ewidencji. - Rozejrzał się po pozostałych. - Moim zdaniem mało prawdopodobne. Utrzymać takie coś w tajemnicy. Druga! - Wyłamał z trzaskiem drugi palec. - Obca rasa. - Uśmiechnął się ironicznie. - Bzdura! I w końcu trzecia! - Prawie krzyknął triumfalnie. Kolejny palec dołączył do pozostałych. - Archimedes został zbudowany po naszym wylocie! Przegonił nas i wysyła sygnaturę, wiedząc, że zareagujemy. On na nas czeka. On się nas spodziewa. Bardziej zaawansowany technologicznie.

Inżynier odczekała końca wypowiedzi ich speca od komputerów, zjadając jeszcze kilka łyżek płatków, po czym dosyć prostacko przetarła usta wierzchem dłoni na dosłownie sekundkę. Napiła się kawy…
- Stacje Calisto 2000 to standardowy szkielet, na którym można zbudować wszystko. Więc w sumie jakiekolwiek burze mózgów, czy… dzikie teorie... - Spojrzała na Vicente z minimalnym uśmieszkiem czającym się w kącikach ust - ...nam niewiele dadzą, póki nie będziemy naprawdę na miejscu, i nie przekonamy się na własne oczy, co tam jest. - A.J. wzruszyła ramionami.

- To ja przyniosę jeszcze kawy. - Chris widząc, że kawy okazało się trochę za mało wstała od stołu i wzięła już prawie pusty dzbanek ruszając do kuchni. - Ktoś coś chce z kuchni? - zapytała jeszcze odwracając się do reszty załogi zanim zniknęła za drzwiami.

Vicente uniósł rękę w kierunku syntka, zatrzymując ją w pół drogi. Nie patrzył jednak na nią, lecz wbijał wzrok w mechanik.

- Taaak - powiedział po chwili i przez to, że ciągle wpatrywał się w Lynt, nie do końca było oczywiste, czy potwierdził jej słowa, czy odpowiedział na pytanie Chris. Trwał tak chwilę z uniesioną ręką i gdy blondynka już otwierała usta by dopytać, odwrócił się w jej stronę i uśmiechając spytał. - Przyniosłabyś daktyle? I jeszcze fluidu. - Potrząsnął pustym bidonem.

- Daktyle? Zobaczę czy mamy. - Blondynka skinęła głową uśmiechając się miło i rzuciła okiem po reszcie zebranych przy stole czy chcą coś jeszcze z kuchni.

- Ja dziękuję - powiedział Tony. - Przynajmniej w tym momencie.
- Przynajmniej w tym momencie wysuwanie różnych teorii przypomina wróżenie z fusów
- mówił dalej. - Wbrew pozorom w tajemnicy da się utrzymać wiele rzeczy - spojrzał na Vicente - ale nie sądzę, by wojsko czy jakaś korporacja chciała się bawić w coś takiego. Moim zdaniem to gra niewarta świeczki.
- Kosmitów możemy raczej wykluczyć, chociaż Wszechświat kryje różne tajemnice. Gdyby Archimedes na nas czekał, to by zmienił sygnał, zaś odpowiedź na pytanie, czy on nas wyprzedził czy może my przesunęliśmy się nie tylko w przestrzeni, ale i w czasie, to się okaże, gdy znajdziemy się na jego pokładzie
- zakończył, popierając w tej kwestii Alice. - Na pokładzie również się okaże, czy zdołamy uzupełnić nasze zapasy paliwowe.

Chris skinęła głową kapitanowi i nie widząc innych zamówień wyszła z mesy a drzwi się za nią zamknęły.

Sanchez odruchowo pociągnął z bidonu. Skrzywił się, gdy zassał tylko powietrze i odsunął go od siebie zniesmaczony.

- Czyli pozostaje czekać… - skwitował.

- Na szczęście nie będziemy się nudzić podczas tego oczekiwania. - Tony uśmiechnął się lekko. W słowach kryła się obietnica znalezienia pracy dla każdego, kto poczuje choćby cień nudy.

* * *


Z załogi w mesie pozostała już tylko Alice, która właśnie pakowała jakieś przekąski "na wynos". Pewnie by zabrać ze sobą na Dropship, gdzie siedziały już od wczoraj z Chris…
- Hej - powiedział. - Szykujesz się na piknik? - zażartował, podchodząc do automatu udającego (dość udanie) kucharza.
- No heeej. - Uśmiechnięta Alice zerknęła jakoś tak po najbliższej okolicy, sprawdzając chyba, czy są sami?
- Jaaasne, i nawet kocyka nie potrzebujemy - powiedziała, mrugając. Humorek jej chyba dopisywał.
- No tak... Nasza taksóweczka ma wygodne fotele. - Skinął głową, zastanawiając się, czy testowanie fotel też wchodziło w zakres sprawdzania dropshipa... Na chwile oderwał wzrok od Alice i wystukał parę kodów na klawiaturze.
- I dobre głośniki - Palnęła nagle A.J. po czym cicho się zaśmiała, odchrząknęła, i zakończyła pakowanie pojemnika.
- Głośniki, powiadasz? - Spojrzał na nią pytającym wzrokiem.
- Jakoś trzeba sobie umilić rutynę tyyyylu godzin? - Odpowiedziała, po czym zarzuciła własne dłonie na głowę, i zaczęła poruszać rytmicznie bioderkami, w takt niesłyszalnej muzyki?


Trwało to ledwie może ze dwie sekundki, po czym Alice zachichotała, i spojrzała na kapitana, przekrzywiając głowę na bok.
Tony pokiwał głową z nieudawanym uznaniem.
- Wpadnij do mnie, jak sobie zrobicie przerwę - powiedział. Nie do końca było to polecenie służbowe.
- A po co? - Alice znalazła się obok Tony’ego, po czym… kuksańcem biodra odtrąciła go w bok, by uzyskać dostęp do automatu z kawą. Spojrzała na mężczyznę z wielce niewinną minką.
- Zgadnij, co kapitan może chcieć od swojej inżynier - z poważną miną odparł Tony. - A poza tym widzę, że odzyskałaś wigor. Te wygibasy były całkiem, całkiem...
- Potańczyć sobie nie można?
- Spojrzała na niego “krzywo”, nalewając kawy do termosu, szybko się jednak uśmiechnęła - Strój roboczy?
- Tak jak ostatnio
- odparł. - Jeśli jesteś gotowa na dużo pracy.
- Oczywiście, panie kapitanie!
- Alice zasalutowała dwoma palcami, po czym krótko parsknęła.
Tony stłumił uśmiech.
- Do zobaczenia, pani inżynier - powiedział zdecydowanie nieoficjalnym tonem. - Przyjemnej pracy - dodał, do słów dodając żartobliwy salut.
Zastanawiał się przez moment, kto zamienił dropshipa w stertę drobnych kawałeczków, bo zwykła kontrola nie mogła zająć dwóch (prawie) dni.
Za moment jednak wizja tego, co miał do zrobienia, wyparła wszystkie myśli o Alice i 'taxi'.

* * *


"Aurora" miała raptem kilometr długości i, teoretycznie, przebycie z jednego jej końca na drugi powinno zająć nie więcej niż godzinę. Staruszkowi o kulach. Takich jednak by nie zatrudniono na statku korzystającym z Bram.

Tony potrzebował znacznie więcej czasu by dotrzeć do grodzi, za której przejście, w tym wdzianku, zapłaciłby niezbyt przyjemną śmiercią. Tam się nie wybierał, ale przynajmniej mógł na własne (prawie) oczy zobaczyć, że - niestety - Alice się nie przyśnił się zły sen - pręty uranowe zniknęły.
Stanowiło to cios dla ewentualnych planów dalszego zwiedzania Wszechświata, podobnie jak definitywnie przekreślało możliwości powrotu do domu.
Czy mieli szansę na założenie ziemskiej kolonii? Niewielka pula genów i brak odpowiedniej techniki raczej kiepsko wróżyło takim projektom...

Drogę (w jedną i drugą stronę) urozmaiciło wynajdywanie i notowanie wszystkich usterek, których namnożyło się przez długie lata podróży.
Na szczęście nie na tyle groźnych, by miały zagrozić bezpieczeństwu "Aurory". Za ich usuwanie można było się zabrać w wolnych chwilach.

Po powrocie do części mieszkalnej przebrał się w normalny kombinezon, zjadł coś szybkiego, a potem wrócił do swej kajuty.
Chciał ciut odpocząć a potem pomyśleć nad tym, co należy jeszcze zrobić na statku.
 
Kerm jest offline