Wątek: Lost Station
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-07-2020, 21:45   #22
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Dzień 6; 16:20; hangar

Po przerwie na lunch (w trakcie której Alice nie było w mesie… podobnie zresztą jak Tonyego), Chris wróciła punktualnie do hangaru o godzinie 16:00, jednak inżynier nigdzie nie było.


A.J. zjawiła się dopiero o 16:07, jakaś taka trochę rozkojarzona, i jakby… zmęczona?
- Sorry za spóźnienie - Powiedziała do androidki, po czym szybko zabrała się do dalszej pracy, co jednak wyraźnie przychodziło jej nieco z trudem.
- Wszystko w porządku? - blondynka zapytała po chwili podając Alice czujnik jakiego ta potrzebowała. Zerkała na nią trochę niepewnie nie wiedząc chyba czy pytać a jak pytać to właśnie jak pytać.
- Hmm? Tak, tak… - A.J. kiwnęła głową, niby nic, jednak Chris co pewien czas widziała, jak ta ziewa pod nosem, czy i mruga oczami i potrząsa głową, chyba żeby nie zasnąć?
- Mam kawę w termosie. Masz ochotę? - blondynka zaproponowała i właściwie nie czekając na odpowiedź sięgnęła do swojego plecaka po ten sam termos co wczoraj. I tak samo jak wczoraj odkręciła go i nalała do nakrętki parującego płynu.
- Ja też m… - Nie dokończyła Alice. Dzisiejszego dnia, sama zabrała nieco prowiantu, biorąc przykład z Chris, zjadła i wypiła jednak już połowę wcześniej, a później zabrała torbę ze sobą i… zostawiła gdzie indziej.
- Co ja bym bez ciebie zrobiła - Uśmiechnęła się przelotnie, po czym odebrała kubek i usiadła na rampie Dropshipu, z cichym stęknięciem - Nogi mnie bolą… a nie masz czasem jakimś cudem czegoś do jedzenia?
- Zobaczę. - koleżanka pokiwała głową i jeszcze raz sięgnęła do swojego plecaka. Chwilę tam szukała po czym wyjęła dwa błyszczące podłużne prostokąty. - Mam tylko to. - powiedziała wskazując na dwa batony energetyczne. Potem usiadła obok Alice by mogły swobodniej rozmawiać. - Uderzyłaś się? - zapytała wskazując gestem na nogi o jakich mówiła inżynier. Wydawała się troskliwa i chyba nie bardzo wiedziała jak poważnie doskwierają Alice te dolegliwości o jakich mówiła.

Wytatuowana kobieta wzięła jeden z batonów, po czym zaczęła się nim zajadać w dosyć szybkim tempie… czyżby była aż tak głodna? Na słowa Chris uśmiechnęła się pod nosem, po czym spoglądając na nią pokiwała przecząco głową.
- Nie, nie uderzyłam się. Po prostu mnie nogi bolą od całego dnia na nich… mało co dzisiaj gdziekolwiek sobie przysiadłam - Wyjaśniła.
- Oj bidulka. - Chris odwzajemniła pozytywny uśmiech i pogłaskała bliższe siebie udo koleżanki. Zastanowiła się chwilę rozglądając się po wnętrzu ładowni. Załatwiły dzisiaj już pół dniówki i większość systemów dropshipa miały już sprawdzone i wyglądały dobrze. No ale do wieczora powinny jeszcze sprawdzić ostatnie systemy i jakby nic się nie urodziły to była szansa skończyć z tym kosmicznym promem.
- Może zrobię ci masaż na te nogi? - zaproponowała rozwiązanie zerkając znów na siedzącą obok sąsiadkę, która uniosła w lekkim zdumieniu jedną brewkę.
- Nie no co ty… - Skrzywiła się Alice, ale i w końcu uśmiechnęła - Przecież się nie myłam… iiiii… - Trzepnęła androidkę dłonią po kolanie.
- No dobrze. To jak nie chcesz teraz to może kiedy indziej. - Chris machnąła dłonią jakby nie było sprawy z tą propozycją i oparła się wygodniej o oparcie składanego krzesełka czekając aż Alice odpocznie i się posili.
- Nie umiem się przyzwyczaić, że ty nie musisz jeść i pić - Wypaliła nagle Alice, kończąc owy baton. Lekko się jednak do Chris uśmiechnęła, by czasem owa wypowiedź nie została jakoś dziwnie odebrana.

- Ani spać. Dlatego nic mi się nie śni. - siedząca obok blondynka uśmiechnęła się pogodnie wzruszając ramionami w geście, że nic nie poradzi na swoją naturę. Założyła ramiona na piersi a nogi wysunęła daleko do przodu rozsiadając się wygodnie na sąsiednim krzesełku ładowni.
- Z drugiej strony właśnie, nie musisz spać, nie męczysz się… - Alice zgniotła papierek w kulkę po czym zaczepnie rzuciła nim w Chris i się krótko zaśmiała.
- I tak cię lubię! - Wystawiła do androidki na moment język.

- Też cię lubię. - blondynka zaśmiała się wesoło i złapała zmiętą, papierową kulkę jaka stoczyła się na jej uda. Zmięła ją i bawiła się przez chwilę zerkając w stronę kosza. No ale pokrywa była zamknięta więc nawet jakby trafiłą to kulka by spadła na podłogę.

- Jesteśmy inni. - przyznała Chris z nieco nostalgicznym spojrzeniem gdzieś poza ściany ładowni. - Ale przez to jesteście dla mnie tacy interesujący. Lubię was. Lubię z wami przebywać. Jak wszyscy jeszcze śpicie w komorach a ja jeszcze albo już nie to tak trochę smutno samej. Czekam aż się przebudzicie i znów będzie można spotkać się, pośmiać, pogadać. - wyznała zerkając na sąsiadkę. - Nie lubię jak ktoś z was się wywyższa i przypomina mi, że nie jestem taka jak wy. Wolę jak mnie traktujecie jak zwykłego załoganta. Po prostu mam trochę inne potrzeby i możliwości niż wy. - rozłożyła ramiona znów by podkreślić, że nic nie poradzi na swoje pochodzenie tak samo jak nikt inny z załogi nie mógł na to nic poradzić. - No i lubię takie integrację jak z tobą. Lubię sprawiać innym przyjemność. Nie lubię się kłócić ani jak wy się kłócicie między sobą. Znaczy tak w ogóle, nie, że teraz coś. - powiedziała jeszcze szybko by przypadkiem nie została niewłaściwie zrozumiana. W końcu chyba skończyła bo rozłożyła rączki na koniec. Alice z kolei wstała (z kolejnym cichym jękiem), po czym zbliżyła się do Chris. Pochyliła nad nią, stojąc okrakiem nad jej wyciągniętymi nogami, po czym położyła dłonie na obu jej ramionach, nieco zbliżając swoją twarz do jej twarzy.
- Dla mnie zawsze byłaś, i będziesz, niczym pełnoprawny załogant… ale od wczoraj… - Przez jej usta przemknął uśmiech -...to już nawet o wiele więcej. Moja ty… kochanico - Alice uśmiechnęła się czarująco, po czym delikatnie pocałowała Chris.

- Też jesteś kochana! - Chris zaśmiała się dźwięcznie i wdzięcznie jakby to co powiedziała koleżanka sprawiło jej prawdziwą przyjemność. I może trochę ulgi. Wysunęła swoją twarz nieco do przodu by skrócić dystans do zera i cmoknęła usta Alice. Sama też skorzystała z tego, że ta się nad nią pochyla i całkiem pociągnęła ją tak, że inżynier siadła okrakiem na jej udach.

- A jak się teraz czujesz? Potrzebujesz jeszcze troszkę odpocząć? Jak jesteś głodna to mogę po coś skoczyć do kuchni. Tylko powiedz na co masz ochotę. - powiedziała łagodnym tonem i uśmiechem odgarniając czarne kosmyki z twarzy koleżanki.
- Jakoś przeżyję te niecałe dwie ostatnie godzinki, no i masz jeszcze jeden batonik w razie czego, żeby mnie poratować - Alice potarła własnym nosem o nos Chris - Trzeba skończyć robotę, i będzie z głowy. A poza tym… - Inżynier zerknęła na zewnątrz Dropshipa przez otwartą rampę i jakby przeszedł ją dreszcz - ...nie chcę tu zostawać sama. To niby tylko przyciemniony hangar, ale… no wiesz… - Alice zrobiła dziwaczną minkę.

- No tak, to chyba może nie być zbyt przyjemne miejsce. Zwłaszcza jak się by było samemu. - Chris spojrzała ponad ramieniem inżynier na tą otwartą rampę i widoczną przestrzeń hangaru. Tam gdzie były plamy światła to widać było poplamioną podłogę z różnymi wymalowanymi liniami, strzałkami i oznaczeniami. A tam poza plamami światła słabo było widać co się kryje. Tak czy inaczej taka spora przestrzeń wydawała się przytłaczać swoją bezludnością.

- No i masz rację, trzeba się zabrać za tą robotę. Im szybciej skończymy tym szybciej pójdziemy na plażę. - blond czupryna pokiwała na znak zgody z wnioskami wytatuowanej koleżanki i by dać znać, że sama jest gotowa wrócić do przerwanej lunchem pracy.

***

Po skończeniu kolejnej "dwunastki", Alice była zmęczona, i bardzo bardzo głodna. Cały dzień zjadła zdecydowanie za mało, wieczorem więc rzuciła się niczym najprawdziwszy głodomór na automaty kuchenne.

Jadła dużo, i różnorodne, a do tego łykała kolejne piwka, niczym orężadki… w końcu już po południu posmakowała alkoholu, a teraz po wachcie, mogła całkowicie popuścić.


Zabrała ze sobą wiele zapasów do własnej kabiny, gdzie najpierw obejrzała filmik z lotu drona wzdłuż poszycia statku, następnie wzięła szybki prysznic, po czym zajadała się i piła dalej, we własnym łóżku, wśród dosyć głośnej muzyki, aż… nie urwał jej się film. I to nie bynajmniej ze zbyt dużej ilości alkoholu, a po prostu przez zmęczenie.

….

Ocknęła się w pewnym momencie, spoglądając na zegarek.
- Fuuuck, 02:33. Przegapiłam spotkanie z Chris… fuuuck… - Zmiotła, co leżało na niej i w łóżku na podłogę, wyłączyła muzykę i światło, po czym ponownie padła na poduszkę.



Dzień 7

Pani inżynier zaspała kompletnie na śniadanie, a wydzwaniającego interkomem natręta zbyła… na tamtą chwilę nawet nie kontaktując, z kim rozmawia.

"Do życia" była dopiero gdzieś koło 9, a do pogadania tak od 10, i to po trzech kawach… dobrze, że nie miała na obecny dzień wyznaczonych żadnych odgórnych zadań choćby przez kapitana, inaczej byłyby ekscesy z zaniedbywaniem swoich obowiązków załoganta i takie tam oficjalne blablabla…

Sama od siebie, zabrała się za przygotowywanie trzech sond, by były gotowe, gdy dotrą do "Archimedesa". Następnie zaś za tak z pół tuzina drobnych, niegroźnych usterek, jakie miała ich łajba.

Przy okazji zaś unikała Chris, rozmyślając, jak ją przeprosić za wczorajsze wystawienie do wiatru...




.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD

Ostatnio edytowane przez Buka : 16-07-2020 o 21:51.
Buka jest offline