17-07-2020, 10:56
|
#96 |
Administrator | Przesłuchanie przyniosło garść pożytecznych i niepokojących informacji, a potem skończyło się tak, jak powinno się skończyć. Dzięki szczerym odpowiedziom jeniec otrzymał szybką śmierć - jedyną łaskę, na jaką mógł liczyć.
Śmierć bandytów nie zmniejszyła w najmniejszym nawet stopniu głodu i Traivyr z prawdziwą przyjemnością zjadł część podgrzanej w kociołku kolacji.
A potem powstała konieczność udzielenia odpowiedzi na pytanie "co dalej?".
Gdyby wartownicy nie wrócili na noc do Strażnicy, z pewnością ktoś zostałby wysłany w stronę ogniska. Czy warto było poczekać na owego wysłannika i zmniejszyć liczbę wrogów o jednego czy dwóch?
Ale to z pewnością postawiłoby całą bandę na nogi.
Kolejna sprawa - lepiej wkraść się w nocy do Strażnicy, czy zrobić zamieszanie i wyciągnąć paru bandytów na zewnątrz?
Problem na tym polegał, iż przeciwników było mrowie, a zabicie jednego bandyty wcale nie należało do łatwych. Dwóch na jednego - to oznaczało spore kłopoty.
Jakimś dziwnym trafem kłopoty nie pojawiły się podczas przekraczania mostu. Śnieżka nie wykryła nikogo - najwyraźniej Rokhar był tak pewien wystawionego posterunku (tudzież patrolujących lasu fey), że nawet nie pilnował mostka.
O ile, oczywiście, jakiś bandyta nie siedział w oknie, obserwując dojście do Strażnicy. Jednak nikt nie podniósł alarmu i dzielni obrońcy uciśnionych dotarli w pobliże budynku.
I stanęli w obliczu dość sporego problemu.
Tak Astrid jak i Traivyr byli już kiedyś w tym miejscu, ale wtedy strażnicy nie uznali za słuszne zaprosić dwójki smarkaczy do środka, a na podstawie zasłyszanych w karczmie opowieści trudno było coś wnioskować o wnętrzu Strażnicy.
Czy można się było dostać do piwnicy, czy istniało tylne wejście - te informacje musiał zdobyć zwiad, a wysłanie tam Akiala i Mihaela zdało się Traivyrowi rzeczą całkiem rozsądną.
Może by się udało wykraść szlachciankę?
- Śnieżka nie będzie rzucać się w oczy, a w razie czego was ostrzeże - zapewnił, popierając pomysł przyjaciółki. - Z pewnością stajnia jak i wychodek są miejscami od czasu do czasu odwiedzanymi przez bandytów - powiedział. - Nie możemy zostawić śladów na tym nieszczęsnym białym dywaniku. - Była to oczywista oczywistość, ale lepiej było o tym powiedzieć, niż żałować po czasie. - Dojdziemy bokiem do stajni i będziemy obserwować. No i zobaczymy, czy można wejść do środka.
Po powrocie zwiadu można było się zastanowić, jak wywabić bandytów ze Strażnicy. |
| |