Nicollo dał się zaskoczyć magowi, który bez żadnych wcześniejszych ustaleń przyładował mu w gębę a potem wyrwał i rzucił do ucieczki. Przez krótki czas Karaluch miał wrażenie, że czaromiot chce ich zdradzić i to co łowca czarownic powiedział mu wcześniej dając shuriken, nie ma dla starucha żadnego znaczenia. Pomoże tym pomiotom w odprawieniu rytuału byle zachować swoje nędzne życie. Czarodziej jednak najwyraźniej wczuł się mocno w rolę zakładnika, a przy okazji chciał wspomóc współtowarzyszy w walce mamrocząc pod nosem zaklęcia. Najprościej byłoby mu po prostu skręcić kark, pomyślał Teslau i tak by pewnie zrobił, ale martwy czarodziej oznaczał wyrok śmierci dla nich wszystkich. O ile Felix, Uszko czy Byku byli gotowi umrzeć z mieczem w dłoni, pomyślał o kapitanie i załodze, ich rodzinach, które czekały na ich powrót. Zwrócił się więc do tego, który krzyczał kryjąc się za plecami łachmaniarzy.
- Teraz posłuchaj mnie uważnie i przekaż te słowa swojemu panu. Jeszcze dzisiaj przygotujecie statek i wpuścicie na pokład załogę „Bełta”, mam tu na myśli kapitana i jego ludzi. Pozwolicie im odpłynąć. Czaromiot zostanie ze mną i z moimi braćmi broni. Oddamy go wam równo za trzy dni. Po tym czasie wypuścicie wolno resztę moich przyjaciół. Ja zostanę z magiem do końca i dopilnuję, żebyście dotrzymali umowy. Kiedy żagle statku znikną za horyzontem, oddam wam czarodzieja. Przekaż swojemu panu, że zdąży odprawić rytuał, ale jeśli spróbuje nas oszukać, jeśli w ciągu tych trzech dni, siłą spróbujecie odebrać nam zakładnika, nie zawaham się poderżnąć mu gardła.