Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-07-2020, 14:25   #555
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
- Kocham cię, wiesz? - Privat zapytał po chwili. Był w coraz lepszym humorze. - Czuję, że optymizm zaczyna mnie zalewać. Przyznaj się, co za substancje dodałaś do tych olejków? Co tak naprawdę wdycham? - zaśmiał się lekko.
- A taki nowy wynalazek, serotoninę w olejku… - odpowiedziała czule i pocałowała go w policzek.
- Stymulanty na serio zwiększają stężenie serotoniny w mózgu. Mam na myśli kokainę, amfetaminę, MDMA i tym podobne… - Prasert uśmiechnął się.
Właśnie dlatego chciał tej kąpieli. Nie spodziewał się jednak, że potrzebował do niej Niny. Wcześniej planował spędzić ten czas w samotności, lecz towarzystwo kobiety było dużo lepsze. Chyba potrzebował się wygadać i nawet o tym wcześniej nie wiedział. Poza tym jego ciało było przyjemnie rozgrzane zarówno przez wodę, jak i dłonie Morozow. Kobieta znała się na masowaniu. Co znaczyło, że miała w tym doświadczenie? Kogo wcześniej w takim razie masowała? Prasert poczuł tak irracjonalną zazdrość, że aż parsknął śmiechem. Nina nie mogła wiedzieć, z jakiego powodu.
- Bo zacznę się martwić tymi twoimi wybuchami śmiechu ze szczęścia - zażartowała kobieta. Nina pocałowała go w policzek, po czym zaczęła spłukiwać mu włosy, ostrożnie, by nie nalać wody do oczu.
Wreszcie już Prasert był kompletnie czysty. Odwrócił się i spojrzał na Ninę. Przysunął się i pocałował ją krótko w usta.
- Muszę zapełnić cię energią. A potem twoje mleko wszystkich wyżywi - rzekł. - Czy masz jakiś dobry pomysł… w jaki sposób mógłbym cię naładować? - uśmiechnął się urokliwie.
Morozow uniosła brwi. Wstrzymała oddech.
- Zapewne… Zapewne skoro masz ją w sobie, musisz w jakiś sposób tę energię przenieść w moje ciało. Myślę, że znajdziemy kilka optymalnych sposobów na to, by to zrobić… - stwierdziła. Prasert widział jak jej źrenice nieco rozszerzyły się. Ekscytowała się na samą myśl ich nadchodzącego zbliżenia.
- Och… a czy wszystkie muszą być optymalne? Może niektóre mogłyby być spontaniczne, dzikie, nieprzemyślane… bardzo mocne… i pełne uczucia... - mruknął i pocałował ją w usta.
Po chwili odkręcił wodę. Tak właściwie chciał kochać się tu i teraz, ale nie w brudnej wodzie. Najpierw tej się pozbędzie, a potem napełni wannę czystę. Pewnie tyle w kwestii spontaniczności i braku przemyślenia…
Nina uśmiechnęła się. Też go pocałowała, odpowiadając na jego pocałunek. Westchnęła w jego usta, po czym otworzyła oczy i zerknęła w jego. Zauważył delikatny, blady blask w głębi jej oczu, był, ale słaby. Poczuł potrzebę, by go rozpalić.
- Rozbierz się - powiedział.
Odsunął się i usiadł w wannie. Ta ponownie zaczęła napełniać się wodą. Czystą i pozbawioną olejków.
- Chcę na ciebie patrzeć. Rób to powoli - rzekł.
Umieścił ręce za sobą, wygodnie opierając je o brzeg wanny. Spojrzał wyczekująco na Rosjankę.
- Chcę cię widzieć nagą. Teraz.
Morozow uniosła brwi, po czym wyprostowała się i wstała. Przeszła do przodu, tak, by Prasert mógł ją dobre widzieć. Następnie zaczęła powoli rozpinać guziki koszuli. Materiał przesuwał się po jej ciele, jeszcze skrywając jej piersi i brzuch, ale widział w świetle kinkietów połyskującą na jej skórze nić pajęczyny, którą przyozdobił jej ciało Przędzarz. Błyski i refleksy światła migały po jej nitkach, majacząc i wygladając tajemniczo i zachęcająco, niczym piękna biżuteria lub bielizna, gdy wiedziało się jaki kształt miało to ‘odzienie’. Nina odwinęła rękawy, po czym pozwoliła wreszcie koszuli zsunąć się ze swych ramion i upaść na posadzkę. Następnie rozpięła powoli guziki spodni, które miała na sobie i pozwoliła im zsunąć się powoli po jej biodrach i w dół.
Wyszła z nogawek i stała przed Prasertem naga, odziana jedynie w nici Przędzarza. Przechyliła głowę. Chyba czekała jakie następne polecenie wyda jej Privat. Zwykle to ona je wydawała i chyba lubiła, kiedy czasem wydawał jej je on.
- Wejdź do wanny, skarbie. I usiądź na moich nogach - powiedział Prasert. Nina ostrożnie weszła do wanny, stanęła na moment nad nim, po czym powoli usiadła mu na nogach, przodem do niego.
Przesuwał wzrokiem po łukach jej ciała. Była bardzo atrakcyjną kobietą. Privat nawet nie miał zbyt dużej ochoty na seks, ale zdołała go pobudzić. Zrobił się twardy. Oczywiście mógł zrobić się twardy, kiedy tylko chciał, wchodząc w Imago. Miło jednak było osiągnąć ten stan bez użycia własnej mocy. Pragnął chwycić jej piersi, ścisnąć je mocno, wsunąć język między jej wargi i palce między jej uda… Był prostym mężczyzną, nie potrzebował więcej do szczęścia. Przynajmniej w tej chwili.
Nina nie opierała mu się. Gdy tylko zaczął przesuwać dłońmi po jej ciele westchnęła zadowolona. Przełknęła ślinę i przechyliła się bliżej, by łatwiej mu było dostać się do jej ust i palcami między jej nogi. Zadrżała cała w oczekiwaniu. Zdawała się wytęskniona i zniecierpliwiona. Nie napadała jednak na niego, tylko grzecznie czekała, aż Prasert wydzieli jej kolejne dawki swego dotyku i przyjemności, która za tym szła.

Mężczyzna składał pocałunki na jej ciele. Z jednej strony otulała go ciepła, czysta woda, a z drugiej jędrne, miękkie ciało pięknej dziewczyny. Czuł się szczęśliwy. Nawet nie zauważył, jak pajęczyna Przędzarza zaczęła stopniowo zabarwiać się na coraz bardziej niebieski kolor… Nina wyglądała pięknie, jakby pokryta siatką z szafiru. A także jeszcze seksowniej. Srebrny kolor nieco zlewał się z jej skórą. Teraz barwa wyraźnie odcinała się na tle ciała.
Wsuwał palce między jej wargi sromowe. Napotkał wilgoć i miękkość oraz charakterystyczną strukturę ścian kobiety… Dopiero wtedy zrobił się naprawdę twardy. Umieścił dłonie na biodrach Niny, chcąc nakierować ją na swoją męskość. Chciał, żeby czym prędzej połączyli się z sobą.
Nina oparła dłonie na jego ramionach i lekko się uniosła, przesuwając po jego udach do przodu, jednocześnie przybliżając do jego penisa. Niemal muskała piersiami jego klatkę piersiową. Pocałowała go i przygryzła lekko jego wargę, ssąc ją chwilę, czekała i pomagała mu, nakierowując go i wreszcie ochoczo przyjmując w siebie. Aż jęknęła, kiedy wreszcie wsunął się i cały w niej zagłębił. Była gorąca i wilgotna. Czuł pulsowanie w jej wnętrzu. Potrzebowała go. Nina zamknęła oczy. Jej policzki były zarumienione od ciepłej wody, ale w głównej mierze od narastającego żaru w jej ciele. Poruszyła biodrami, ciesząc się obecnością Praserta w sobie.
Privat jęknął z rozkoszy. To było cudowne przeżycie, nieco inne od poprzednich. Nie wiedział jednak, na czym polegała ta różnica. Odgiął głowę do tyłu. Włosy, które je pokrywały, zrobiły się wnet błękitne i zaczęły bezwładnie poruszać się na nieistniejącym wietrze. Delikatnie sam poruszał biodrami w rytmie zgodnym z ruchami Morozow. Objął ją w pasie i przyciągnął do siebie, aż ich klatki piersiowe się zderzyły. Czuł jej piersi na swoim ciele. Woda wokół nich przelewała się na zewnątrz wanny, ale Prasert w ogóle się tym nie przejmował. Zamknął oczy i spróbował zagłębić się w Iter… może nie całkowicie… ale przynajmniej na tyle, aby zaczerpnąć z mocy Dubhe i zacząć przelewać ją do ciała Niny.
Odczuwał, że praktycznie był już do tego gotowy, najwyraźniej Phecda przewidział to i Prasert wyczuł, że jedyne na czym musiał się skupić, to by dobrze wypełnić ciało swojej partnerki swoim nasieniem. Ona tymczasem kompletnie zrelaksowała się, poruszając biodrami i z wyraźną rozkoszą, rozchyliła usta i zaczęła pojękiwać, co odbijało się echem od ścian łazienki.
Prasert przymrużył oczy. Znajdował się na dziwnym, ale za to bardzo przyjemnym haju. Wypełniała go euforia. Chciał wręcz skakać z radości, choć to może nie była na to najlepsza pora. Nie wiedział skąd brało się to uczucie, bo na pewno nie tylko z seksu. Może Phecda bardzo cieszył się z tego, że Matka dzieci wnet będzie w stanie je wykarmić i dlatego zalewał Privata endorfinami. Taj odgiął głowę do tyłu i otworzył lekko oczy. Miał rozszerzone źrenice. Jego serce szybko biło, a krew prędko płynęła w żyłach pod dużym ciśnieniem. Zaczął coraz mocniej i wyraźniej poruszać biodrami i wnet rytm jego i Niny przestał się zgrywać. Wtedy objął ją mocniej i wstał. Utrzymywał kobietę w ramionach. Nie było to takie trudne. Po pierwszej, znajdowali się w wodzie, po drugie był silny, po trzecie - ona lekka. Poruszał biodrami, biorąc ją jednostajnym, nie aż tak szybkim, ale bardzo dosadnym tempem. Woda wylewała się na podłogę łazienki zgodnie z tym rytmem. Prasert chwycił ciało Morozow tak mocno, że aż jego paznokcie wpięły się w nią. Kilka pchnięć więcej i doszedł. Jeknął. Zakręciło mu się w głowie i nagle wszystkie siły zaczęły opuszczać jego ciało. Miał nadzieję, że się nie przewróci…
Był świadomy tego, że i ona doszła w tym samym momencie, ale doszło do niego też to, że jej orgazm nie ustawał, jak i jego. Przez kilka dobrych chwil zalewał jej wnętrze, a ona to wszystko w siebie przyjęła. Zobaczył jak od jej łona po pajęczynie rozszedł się intensywny impuls rozświetlający jej ciało na błękitny kolor. Jej tatuaże, które kreślił na jej ciele również zabłyszczały, ale przede wszystkim rozjarzyły się jej dotąd przygaszone oczy. Zaśmiała się w ekstazie. Prasert usiadł, a ona opadła wraz z nim, nadal mając go w sobie. Całowała jego szyję i lizała z rozkoszą.
W niebieskiej siatce Przędzarza pojawiły się złote przebłyski, jak gdyby brokatu. Promieniowały jeszcze mocniej. Privat kojarzył ten kolor i wiedział, co oznaczał, jednak nie myślał o tym w tej chwili. Męski orgazm był bardzo intensywny i kiedy rozciągał się w czasie tak długo, był w stanie doprowadzić do obłędu. Mocno wtulił się w ciało Niny i zagryzł jej ramię. Niezbyt mocno, bo nie chciał sprawić jej bólu ani zranić i myślał o tym nawet teraz. Jednak potrzebował znaleźć jaki sposób, żeby wyładować z siebie to całe światło, które go rozsadzało. To było rozkoszne i obezwładniające… Cudowne i niepowtarzalne… Prasert znajdował się w tej chwili nie tylko w jedności z Niną, ale również z całym światem.
Rozżarzenie czystą energią Dubhe wkrótce ustąpiło, a przynajmniej z ciała Praserta. Czuł, że posiadał jeszcze pokaźny zapas energii, ale ogromną jego część Nina wzięła w siebie. Zdawała się półprzytomna od mocy, która teraz przekształcała się w jej ciele. Musiała przybrać odpowiednią postać, by mogła odpowiednio podać ją dzieciom. Prasert opadł na oparcie, a Nina opadła do przodu, opierając czoło na jego ramieniu. Oboje dyszeli ciężko. To jednak nie był przecież jeszcze koniec, Matka musiała teraz podać energię wszystkim dzieciom. Prasert czuł ekscytację i zadowolenie Phecdy w sobie. Zmęczenie, które chwilowo czuł, ustąpiło.
Privat oddychał przez usta przez pewien czas. Kiedy przestał dyszeć, przemówił.
- Jak się czujesz? Jesteś śpiąca, czy… - zawiesił głos.
Nie wiedział, czy potrzebowała czasu, aby wyprodukować mleko, czy może wręcz przeciwnie… chciała spotkać się z dziećmi jak najprędzej, zanim energia z niej wyparuje. Sam nie czuł się zmęczony, ale Morozow zdawała się nie do końca przytomna, więc Prasert nie był pewny, jak miała wyglądać następna godzina.
Kobieta westchnęła.
- Czuję się wspaniale… Cudownie… Niesamowicie. Ta energia jest taka nieskazitelna… - wypowiedziała powoli, jakby smakowała czegoś bardzo dobrego i opisywała teraz tego smak.
- Prawda? Prawda, że tak? - Prasert błyskawicznie się zgodził. Jak mógłby się nie zgodzić. - Potrzebujesz czasu, żeby odpocząć? Przenieść cię do twojej sypialni, to znaczy jeśli będę w stanie…? - ten ostatni komentarz dodał już trochę ciszej. - Jestem pełen energii, ale z drugiej strony nie wiem, jak bardzo jest ona stabilna. Czy może chciałabyś tu zostać i żeby dzieci tutaj przyszły? Jesteś w stanie je teraz nakarmić?
- Jestem w stanie je teraz nakarmić… Jednak po kolei… Potrzebuję znaleźć się w naszej sypialni… Tam zajmę się Nagą i Aganem. A potem w Sercu Domu popracuję nad Pnączem i Przędzarzem. Wszystkie dzieci są głodne kochanie… Choć sądzę, że Pnącze może się niecierpliwić już w sypialni… No ale zobaczymy - powiedziała i westchnęła. Usiadła powoli. Prasert zobaczył, że jej oczy jarzył się żywo złotem i błękitem.
- Jesteś w stanie sama wstać i pójść? - zapytał Prasert. - Potrzebujesz chwili, żeby odpocząć? A może mam zawołać chłopaków, żeby cię przenieśli? Niczym królową, którą jesteś?
W pierwszej chwili Privat pomyślał, że to byłoby bardzo ekstrawaganckie i pokazowe. Z drugiej strony jeśli ktoś kiedyś zasługiwał na to, żeby być noszonym po pokojach, to była to właśnie Matka Roju.
- Albo wezmę cię jak na ramiona i w ten po prostu sposób przeniosę - uśmiechnął się. - Wyglądasz jak bogini - dodał.
- Przenieś mnie kochanie… Wyglądam tak, tylko dlatego, że to ty jesteś moim partnerem… - powiedziała i pocałowała go czule w usta. Poczuł elektryczny dreszcz wymieszanych energii w jej ciele. To nie było to samo, kiedy Phecda spotkał się i zetknął z Dubhe, ale energie były dokładnie te i odczuł echo tego doznania.
- Nie… wyglądasz tak dlatego, bo byłaś wystarczająco dobra, aby zostać moją partnerką - odpowiedział Prasert.
Chwycił ją odpowiednio i podniósł. Ostrożnie zaczął wchodzić po stopniach wielkiej wanny. Nie chciał się teraz wywrócić. Czuł się jednak całkiem dobrze, mimo że normalnie chyba nadal kręciłoby mu się w głowie.
- Znaczy nawet nie mam tyle na myśli siebie, co Phecdę. Byłaś dla niego dość dobra. Inaczej by cię nie zapłodnił. W pewnym sensie wybrał cię tak samo, jak i mnie. Tyle że ja go przenoszę w sobie. Wytrzeć cię? Nas? Musiałbym cię postawić na podłodze.
- Nie, nie wycieraj, nie ma sensu, po wszystkim pewnie i tak będę znów wilgotna i do kąpieli - stwierdziła lekko rozbawiona. Zamruczała, jakby było jej dobrze. Przytuliła się bardziej do Praserta. Pocałowała go w policzek i kolejny lekki ładunek przeszedł po jego skórze.
Taj na chwilę zamilkł, kiedy poczuł, jak się rozchodzi. Przymrużył oczy z przyjemności. Aż nawet na moment stracił wątek.
- Tak… obiecujesz, że będziesz wilgotna? - zapytał wesoło, przechodząc przez drzwi.
Obydwoje byli mokrzy i pewnie zaatakowałby ich powiew zimna po wyjściu na korytarz. Jednak przynajmniej Prasert nie zauważył niczego takiego. Był na paranormalnym haju koniec końców.
Zdawało mu się też, że Nina również nic nie odczuwała. Oboje byli przepełnieni energią. Na korytarzu nie było nikogo, ale kiedy Prasert szedł korytarzem, zauważył, że pędy Pnącza poruszają się w ich stronę, jakby już wyczuwały, że Nina miała dla niego coś dobrego.
- Chyba roztaczasz piękny zapach, moja droga. Niektórym już ślinka leci na twój widok - mruknął Prasert, spoglądając na kwiaty rośliny. Uśmiechnął się do nich delikatnie.
Posiadłość była duża, ale nie olbrzymia, więc dość szybko dotarli do sypialni. Prasert otworzył ją łokciem i kopnął drzwi. Ruszył do środka i delikatnie położył swoją miłość na szerokim łożu małżeńskim. Pocałował ją delikatnie w usta.
- Jak słodko… - mruknął z uśmiechem.
Kiedy ją pocałował, znów poczuł ładunek. Jedyne co im pozostało to pozbierać dzieci do Mamy. Naga, z tego co pamiętał, była w salonie, tymczasem Agan na pewno był w swojej wannie. Nina ułożyła się wygodnie na łóżku, przeciągając. Jej ruchy zdawały mu się nawet bardziej kuszące i powabne. W końcu jej ciało było teraz przekaźnikiem tej całej energii, którą miał zmagazynowaną w sobie. Nic więc dziwnego, że Pnącze reagowało…
Prasert ruszył do łazienki. Spodziewał się ujrzeć w wannie ukochanego krakena. Włączył światło i spojrzał do środka ogromnego pojemnika z wodą. Nie zawiódł się, Kraken drzemał, wtulony w zatopionego misia.
- Skarbie, mój kochany… czas jeść! - powiedział. - Mam nadzieję, że nie jesteś na to zbyt słaby… - zagryzł wargę.
Wsunął dłonie pod wodę mając nadzieję, że wpłynie między nie Agan.
Mały Kraken poruszył się i porzucił misia, by przyczepić się do rąk taty. Wyraźnie chciał się przytulać, a na wieść o jedzeniu, podekscytował się, bo już zaczął badać otoczenie swoimi mackami.
Prasert podniósł go. Sam również chciał się do niego przytulić. Mały był taki słodki, oczywiście nie według jakichkolwiek światowych standardów… ale według jego własnych… nawet bardzo. Pocałował go w głowę. Na wargach Privata zostało nieco śluzu, kiedy odchylił głowę.
- Chodź do tatusia. A teraz do mamusi - powiedział, idąc w stronę sypialni. - Tylko nie wypij wszystkiego, dobrze? - zapytał i położył delikatnie Agana na klatce piersiowej Niny. - Trochę wam zazdroszczę. Sam najchętniej bym się z niej napił… - mruknął, spoglądając na jedną z piersi.
 
Ombrose jest offline