Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-07-2020, 14:27   #558
Vesca
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
To wywołało śmiech Jonasa i pogłębione rumieńce Arisy. Na szczęście w aucie miejsce było, zwłaszcza, że to miało z tyłu dwa rzędy siedzeń, dzięki czemu trzy osoby mogły usiąść na środku, trzy z tyłu, plus kierowca i pasażer obok niego.
Nina usiadła obok Hana z przodu a Elsa usiadła na samym końcu sama. Jonas siedział na środku, a obok niego Arisa. Prasert mógł wybrać w którym rzędzie sobie zasiądzie.
W pierwszej chwili chciał usiąść obok Jonasa. Byłby wtedy w centrum. Bliżej Niny i Hana. A także obok przystojnego mężczyzny i pięknej, niewinnej dziewczyny. Uznał jednak, że to nie jest najlepsze rozwiązanie. Chciał zacząć Elsę odzwyczajać od bycia outsiderem. Gdyby zostawił ją samą na tyle, byłaby w dość dużym odosobnieniu. Otworzył więc drzwi i usiadł obok niej. Uśmiechnął się do niej szeroko. W tej chwili był bardzo pewny siebie.
- Masz dość morderczą reputację - rzekł cicho.
Ludzie na przednich i środkowych siedzeniach rozmawiali głośniej, więc mogli nie słyszeć jego słów.
- Czy ja też powinienem się ciebie obawiać? - uśmiechnął się. Równie urokliwie, co bezczelnie. Czuł miarę pulsowanie tętnicy skroniowej.
Holz zerknęła na niego.
- Hmmm no nie wiem, to zależy czy stanowisz zagrożenie dla mnie. Albo dla kogoś kto na mnie polega - stwierdziła. Przyglądała mu się.
- Poza tym, może powinnam się ciebie obawiać, jesteś w końcu wytrenowany w Tajskim Boksie… Co ja taka drobna istotka mogłabym przeciw tobie? - zażartowała. Była pijana. Bez wątpienia. Wcześniej nie dało się z niej wyciągnąć zdania złożonego. Kiedy nagle zaczęli ze sobą szeptać na tylnej kanapie, odezwała się i to dwoma zdaniami złożonymi! Elsa przyjrzała mu się uważnie.
- Zdajesz się w porządku, możesz być sobie tym operatorem portalu… - powiedziała w końcu.
- Myślałem również o tym, żeby zostać zwyczajnym detektywem - powiedział. - Jeszcze zastanawiam się, gdzie pasowałbym najlepiej.
To się dobrze układało. Kłamstwo o operatorze portalu powstało w związku z tym, że Koordynatorzy powinni poznać ewentualną osobę na tak ważnym stanowisku. Zwykłego detektywa? W żadnym wypadku takie kolacje nie miałyby sensu. Oprócz takiego czysto towarzyskiego.
- Nie uważam cię wcale za drobną istotkę. Bardziej śmiertelnie niebezpieczną osobę. Nie zauważyłaś, że tylko na twój temat wolę nie żartować w najmniejszym stopniu? - zaśmiał się. - Nie żebym sugerował, że nie masz poczucia humoru, rzecz jasna. Po prostu wolałbym od ciebie nie dostać.
- Oh, mówisz, że taki duży chłopiec jak ty boi się odrobiny bólu? - zażartowała kobieta i zaśmiała się cicho i niecnie. Pokręciła głową.
- Nie, jeśli połączy się go z rozkoszą - Privat uśmiechnął się lekko, jakby był co najmniej arcymistrzem BDSM z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem.
- Tak… Możesz być detektywem, operatorem… Tylko nie startuj na koordynatora, te stołki mamy już obsadzone - dodała… Zerknęła na niego ukradkiem. Albo mu się wydawało, albo zarumieniła się nieco. Zwłaszcza po tym do czego nawiązał.
Zarumieniła się? Prasert czuł się zszokowany. Miał wrażenie, że osiągnął coś naprawdę dużego. Czy Elsa nie była jedną z tych osób, które rumieniły się tylko po oblaniu policzków wrzątkiem? Privat skorzystał tylko ze słów.
- Spokojnie, nie mam tak dużych ambicji - odpowiedział. - Wystarczy, że moja dziewczyna jest Koordynatorką. A ty? - zawiesił głos. - W sumie nie mówiłaś nic na ten temat… Masz chłopaka w IBPI? Albo dziewczynę?
Tak naprawdę nie interesowało go, czy Elsa miała kogoś akurat w IBPI. Ale w ten sposób pytanie zabrzmiało nieco mniej bezpośrednio. Niby wyszło z tego, że jego własna dziewczyna pracowała w tej organizacji.
- Niee… Sypiam z kimś tylko jak mam na to ochotę… No i ten ktoś musi mi zaimponować w taki lub inny sposób. Nie interesują mnie nudne osoby - stwierdziła i mruknęła, skrzyżowała ręce przed sobą. Wyglądała, jakby robiła jakiś rachunek w głowie.
Prasert roześmiał się.
- I co? Skończyłaś rozważania? - zapytał. - Jestem nudny, czy nie?
To już mogło być trochę za dużo. Jednak był na etanolowym haju, czuł miłość, podniecenie i radość z życia. Wszystko jak do tej pory szło po jego myśli. Każdego dnia, każdego tygodnia, a także każdej z tych ostatnich, niebezpiecznych godzin.
Kobieta zerknęła na niego.
- Hmm… Nie, ale masz dziewczynę - zauważyła niewinnym jak na siebie, rozbawionym tonem. Odrobinę sarkastycznym. Może i o nim miała dobre zdanie, ale jej opinia o Ninie chyba była mieszana. Musiała ją tolerować, ale chyba na tym jej zaangażowanie się kończyło.
- Nawet nie masz pojęcia - Prasert uśmiechnął się lekko.
“Jestem zbyt nawalony, żeby liczyć, ile dokładnie mam dziewczyn i chłopaków”, pomyślał.
- Muzyka! - krzyknął. - Han, czy to karawan pogrzebowy?! Włącz coś z dobrym rytmem!
Zaśmiał się lekko.
- O mało co nie krzyknąłem “to rozkaz” - mruknął do Elsy. - Ale nikt nie lubi despotów. Spełnianie rozkazów, poleceń i fantazji nie jest dla każdego - znowu rzucił tym samym, wcześniejszym tonem.
- Ja lubię despotów… To całkiem sexy… - stwierdziła Elsa.
- Czy ja słyszałem sexy? - rzucił Jonas do tyłu. Chyba miał radar na każde słowo pochodne od podstawowego ‘sex’.
Prasert o mało co nie zaczął flirtować z Holtem. Ale powstrzymał się w ostatniej chwili. Pijani heteroseksualni mężczyźni bardzo kiepsko reagowali na takie teksty od innych mężczyzn. Sam był kimś takim przez większość swojego życia.
- A jeśli tak, to co? - rzucił zamiast tego Prasert. - Zazdrosny? - zaśmiał się. - Jeśli tak, to wina Arisy, że cię nie komplementuje… - zamilkł na moment. Nie chciał żartować kosztem dziewczyny. - Choć sama jest warta dużo więcej komplementów od ciebie - dodał lekkim tonem.
- Mój drogi, komplementy to jedno, używanie słów związanych z seksem, to drugie - zaczął mini wykład Jonas, ale w tym miejscu zakończył się on. Han włączył muzykę, której słuchali wcześniej podczas drogi na miejsce. W aucie rzeczywiście zrobiło się nieco bardziej żywo. Prasert miał wrażenie, że nie towarzyszą mu dorośli, dojrzali ludzie, tylko banda studentów, która z jednej imprezy przenosi się na drugą. Jedyna, która czuła się odrobinę zagubiona była Arisa, ale nie mogła się czuć zupełnie źle, skoro dała się namówić na afterparty.
Jednak odkąd cała trójka wsiadła do auta, żadne ich za lub przeciw nie miały już znaczenia, bo gdy tylko przekroczą próg posiadłości Morozow, tak naprawdę będzie ich miał już w kieszeni...

Droga trwała około dwudziestu minut. W końcu dotarli na miejsce. Han zaparkował koło głównego wjazdu. Było ciemno. Niewiele okien w posiadłości było rozpalonych, więc nie było dokładnie widać porastającej wszystko roślinności. Poza tym, gdy wejdą, woń i pył Pnącza sprawi, że nawet go nie zauważą, tak jak budowniczy, którzy przebudowywali jedno ze skrzydeł posiadłości, robiąc większy basen i salę treningową…
Wszyscy powoli wytoczyli się z samochodu. Najpierw Nina i Han, potem Arisa i Jonas. Elsa musiała poczekać aż Prasert wysiądzie pierwszy, bo blokował jej drogę ‘na wolność’.

- Jak tu pusto, jak tu ciemno… - zawiesił głos Privat. - Życia! Jest tu za mało życia! - krzyknął.
Wyszedł na zewnątrz.
- Kto to widział, żeby o tej godzinie było wszędzie pogaszone. Jedynie w dwóch pokojach się świeci - pokręcił głową. - Czyżby wszyscy pomarli? Wychodźcie - mruknął.
Następnie ruszył w stronę drzwi wejściowych. Robotnicy przy okazji przebudowy założyli również sprzęt nagłaśniający w całej posiadłości. To były głośniki pod sufitem umiejscowione na korytarzu, w pokojach… Wszystkie zsynchronizowane grały jedną muzykę. Prasert przeglądał w myślach playlisty na Spotify, które będą się w tej chwili nadawały najbardziej. Zaczął coraz bardziej nakręcać się na imprezę, a coraz mniej myślał o faktycznych obowiązkach, jakim było wtłoczenie Phecdy w całą trójkę.
- Warun?! - krzyknął, wchodząc do środka. - Alexiei?! Mamy gości!
Nie trwało długo, by na korytarzu pojawił się Woronow. Podniósł rękę na powitanie Jonasa. Ten skinął mu głową i też uniósł dłoń. Nina wskazała gościom gdzie mogli zawiesić płaszcze i kurtki, a następnie poprowadziła ich w stronę salonu. Woronow dołączył. Zerknął na Hana, wymienili kilka słów i mężczyzna poszedł do kuchni, zapewne po więcej alkoholu. Suttirat pojawił się niedługo potem. Zainteresowany hałasem.
- Prasert, przyjacielu… Nie mówiłeś, że przeniesiesz imprezę do domu - rzucił i pokręcił głową rozbawiony, choć jak na ‘zwykłe’ domowe okoliczności, był całkiem przyzwoicie odziany. Prasert wyczuł podniesienie temperatury w ciele Holz, która odnotowała pojawienie się Suttirata uważnym obserwowaniem go. Warun chyba jednak nie zwrócił na nią uwagi, przynajmniej jeszcze. Sunan weszła zaraz za nim.
- Co tak hałasujesz braciszku? - zapytała i oceniła spojrzeniem gości. Chwilę dłużej skanowała Jonasa i Arisę. Uśmiechnęła się lekko.

Prasert uśmiechnął się i przedstawił wszystkich po kolei. Łącznie z państwami, z których pochodzili. Ten dodatek zabrzmiał trochę komicznie, ale Privat nawet tego nie zauważył.
“Ale będę miał jutro kaca”, nagle pomyślał.
- Jest nas trochę - powiedział. - Uwielbiam ludzi! Słychać ich głosy, śmiech, śpiewy, patrzeć jak tańczą… - mówił, idąc w stronę jednego z pokojów.
Nakręcał się coraz bardziej. Niekiedy ludzie upijali się na smutno, jednak niekiedy również na bardzo wesoło. Włączył komputer i spojrzał na playlisty. Uznał, że lata osiemdziesiąte wszyscy lubią. Wnet ze wszystkich głośników rozbrzmiało I’m So Excited. Privat tymczasem wrócił na korytarz.
- Rozbierzcie się, tam są szafy. Pomóżcie im - powiedział do trójki mężczyzn. - Jesteście głodni? Pewnie że tak - mruknął.
- W sumie niedawno co jedliśmy, ale przekąski się przydadzą - zauważył Jonas. Prasert dwa razy nie musiał powtarzać, w korytarzu zrobił się mały młyn kiedy wszyscy wieszali swoje rzeczy, a za moment przenieśli się ponownie do salonu, Serca Domu, gdzie najpewniej instynktownie wszyscy chcieli był odbyła się zabawa.
Wrócił do komputera w poszukiwaniu całodobowej pizzerii. Był najedzony po kolacji, ale uważał, że nie pasuje mieć gości bez żadnego poczęstunku. Puste stoły zawsze prezentowały się nieco gorzej.
- I’m about to lose control and I think I like it - zaśpiewał zaskakująco czysto, scrollując.

Początkowo wszyscy zajęli się głównie rozmowami. Podzielili się na mniejsze grupy i dyskutowali. Po pewnym czasie i butelce kolejnego alkoholu… Sunan zaprosiła Arisę do tańca. Suttirat jakby w lekkim rozbawieniu namówił do tego Elsę… I okazało się, że sztywna i poważna panna Holz, potrafiła giętko i zręcznie wywijać na parkiecie. Jonas prowadził zagorzałą rozmowę z Hanem i Alexieiem. Nina tymczasem przysiadła na podłokietniku kanapy i sącząc alkohol obserwowała wszystkich i Praserta również. Posłała mu ciepły uśmiech.
Privat w pierwszej chwili chciał pójść do mężczyzn. Jednak uśmiech Niny zelektryzował go. Poczuł się podniecony, przynajmniej w takim emocjonalnym znaczenie. Na szczęście nie musiał przy wszystkich walczyć z erekcją. Podszedł do kobiety i usiadł na kanapie obok niej. Położył rękę na jej udzie, kompletnie odruchowo. Nachylił się i pocałował ją w policzek. Miał właśnie taki nastrój teraz na przytulanie się, całowanie i uśmiechanie do siebie. Na szczęście Nina również nie była trzeźwa.
- I jak? Dobrze idzie, prawda? - szepnął. - Nie wiem, czym się przejmowałem! - zaśmiał się nieco głośniej.
- Tak, zdecydowanie kochanie… Wszystko idzie cudownie… - stwierdziła i obróciła głowę. Pocałowała go delikatnie w usta i pogładziła po policzku. Następnie znów rozejrzała się po salonie. Wszyscy byli już podpici w mniejszym, lub zaawansowanym stopniu. Wygladało na to, że nawet jeśli dziś Prasert nie dołączy tej trójki i tak nie było im spieszno powracać do swoich domów tej nocy, więc najpewniej miał na to i cały poranek dnia następnego… Jonas wylądował tańcząc z Sunan, Arisa odpoczywała przy oknie, obserwując niebo. Powoli i w alkoholowym zamyśleniu pocierała wargami o brzeg kieliszka z winem. Han skradł Alexieiowi pocałunek. Warun tymczasem ukradł kawałek pizzy i bujał się lekko w takt kolejnych utworów z playlisty Praserta.
Privat poczuł się, jakby wszystko było na swym miejscu. Phecda był zadowolony i na swój sposób, podekscytowany. To wywoływało pełne energii mrowienie pod jego skórą.

Mężczyzna miał ochotę wziąć sztalugę i zacząć malować. Chciał uwiecznić ten obraz. Dlaczego codziennie nie wyprawiali przyjęć? Imprezy nigdy nie powinny się kończyć. Patrzył po kolejnych postaciach odpoczywających i cieszących się ze swojego towarzystwa.
- Przypomina mi to trochę dom - mruknął do Niny. - Zawsze jak czułem się smutny lub samotny, to mogłem zejść na dół do restauracji. Zazwyczaj było tam kilka osób, z którymi mogłem porozmawiać. A jeśli nie miałem na to ochoty, to po prostu ich obserwowałem. Tak jak teraz. Chyba najbardziej właśnie boję się samotności - wyznał. - Czasami wciąż mam ci za złe, że zostawiłaś mnie bez słowa na cały rok. Samotnego i tęskniącego… - zawiesił głos. Milczał przez chwilę. - Ale to już przeszłość - powiedział i pocałował ją raz jeszcze w policzek. - Czas zająć się przyszłością… - mruknął i wstał.
Ruszył w stronę Arisy, która odpoczywała przy oknie. Stanął obok niej. Oboje zaczęli obserwować niebo.
- Masz swoje ulubione gwiazdy i konstelacje? - rzucił. - Ja mam swoją własną.
Choć technicznie rzecz biorąc Wielki Wóz był asteryzmem, nie konstelacją. Prasert jednak nie był pryszczatym, rudym nerdem i nie zaczął tłumaczyć Arisie różnice.
- Hmm… Lubię Syriusza… To Psia Gwiazda, niebieska… Kojarzy mi się z oddaniem. Psy to bardzo oddane i kochające swoich bliskich taką bezwarunkową miłością stworzenia - zdradziła. Uśmiechnęła się, chyba do jakiegoś wspomnienia.
- Wychowałam się w domu pełnym psów, moja matka hodowała je na sprzedaż… - zdradziła o sobie jakiś szczegół, chyba kompletnie niezamierzenie, a w przypływie chwili.
“Ja hoduje je dla siebie”, pomyślał Privat.
- Psy są lojalne, kochane i cudowne - odpowiedział. - Nie rozumiem, dlaczego niektórzy uważają bycie przyrównanym do psa jako obelgę. Jak dla mnie… wręcz przeciwnie. Taki tytuł nosiłbym z dumą. Jak byłem dzieckiem, to mieliśmy psa, ale uciekł. Płakałem potem cały miesiąc - zaśmiał się, ale niemrawo. - Tęsknisz za domem? I za matką? Oraz psami?
- Nie… Poróżniłyśmy się… Za nią nie tęsknię. Tylko tęsknię za psami… Niestety prowadzę taki tryb życia w swojej pracy, że nie mogę żadnego mieć, bo nie miałby się kto nim opiekować pod moją nieobecność - stwierdziła odrobinę smutno.
Prasert podniósł dłoń i położył ją na ramieniu kobiety.
- Nie smuć się - zawiesił głos. Naprawdę nie chciał, aby Arisa była smutna. - Czasami poróżniamy się z ludźmi tylko po to, żeby ich naprawdę docenić. Żeby wiedzieć, ile są warci i jak nam jest smutno, kiedy ich nie ma obok nas. Wtedy można się pogodzić.
Horiuchi powiedziała, że nie tęskni za matką, ale Prasert nie był tego pewny. Może podświadomie wciąż ją to dręczyło. Nikt nie lubi waśni, zwłaszcza rodzinnych.
- A jakie jeszcze lubisz zwierzaki oprócz psów? - zapytał. - Ja jestem wielkim fanem smoków i krakenów - zaśmiał się.
Przysunął się lekko do niej. Ich usta dzieliła niewielka odległość. Wystarczyłoby tylko lekko nachylić się, żeby ją pocałować…
Dziewczyna zarumieniła się mocniej, świadoma tego faktu, przez co nie odpowiadała chwilę. Zerknęła na jego usta, a potem na jego oczy.
- Lubię… Ptaki… Lubię jednorożce… Smoki też. Są piękne… Trudno mi się wypowiadać o krakenach, nigdy się nad nimi nie zastanawiałam - stwierdziła w zadumie. Przełknęła ślinę. Delikatnie drżała, ale nie z zimna, tylko jakiegoś napięcia, które Prasert teraz w niej wywoływał.
- Wkrótce będziesz mogła je poznać. I pomóc w opiekowaniu się nimi - Privat rzucił nęcąco.
Pokonał ostatni dystans i złączył ich wargi. To był słodki pocałunek. Usta Arisy były mięciutkie i bardzo ciepłe. Przesunął językiem po jej języku. Wyczuł w sobie Phecdę.
“Natchnij ją”, szepnął do gwiazdy.
Położył dłoń na potylicy kobiety i lekko docisnął w swoją stronę. Jakby szczególnie zależało mu na tym, żeby mu nie uciekła…
Poczuł jak delikatna, struga energii Phecdy przesiąknęła z jego ust w usta Arisy. Dziewczyna wciągnęła głębiej powietrze, po czym kiedy rozdzielili usta, spojrzała na niego uważnie. W jej oczach mignął błękitny błysk i uśmiechnęła się do niego czule i niewinnie. Tak jak Prasert chciał, Phecda natchnął ją swoją energią. Była gotowa pójść z nim gdziekolwiek by jej teraz nakazał iść, oraz zrobiłaby cokolwiek by jej nakazał zrobić, by tylko dostać kolejny taki pocałunek.
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline