Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-07-2020, 14:29   #563
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
- Nina zwróciła uwagę, że w sumie to jakby moje drugie. Jeśli wziąć pod uwagę rezydencję Seuxa z wami. Ale jak dla mnie to nie to samo, no bo… - Prasert zaczął gestykulować rękami. - To… nie to samo - dokończył elokwentnie.
Wstał i ukroił sobie jeszcze jedną kromkę chleba. Wrócił i dokończył jajecznicę. Nina mówiła, że powinien poczekać na pomidory do lata, bo wtedy we Włoszech wybuchał pomidorowy szał. Można było dostać na każdym kroku warzywa najlepszej jakości, które nie równały się z żadnymi innymi w skali światowej. Przynajmniej jeśli chodziło właśnie o pomidory. Ale te w jajecznicy w tym momencie również mu bardzo smakowały.
- No wtedy to byłeś raczej… Dołączonym do dochodzenia cywilem. Teraz jesteś oficjalnie detektywem, a to twoje pierwsze oficjalne zadanie… Pewnie stąd różnica. Dobra… Pójdę zbudzić Alexieia. Zjedz sobie spokojnie. Wcześniej czy później spotkamy się znów w ciągu najbliższego pół godziny - powiedział. Podszedł i poklepał go po ramieniu lekko.
- Czy myślisz, że powinienem się jakoś przygotować teraz? Ubrałem się i zjadłem. Coś jeszcze? Umyłbym się, ale łazienka była zajęta - mruknął Privat. - Może skorzystam z tej dużej - uznał. - Dobra, włożę zaraz do zmywarki, tylko dopiję kawę - mruknął. - Ty już do Alexieia.
Prasert połknął kolejny łyk pysznego, czarnego naparu, rozmyślając. Upiór. To było ekscytujące. Prawdziwy upiór!
Potem przypomniał sobie, ile upiorów widział w Bangkoku i doszedł do wniosku, że powinien chyba jednak nieco pohamować to podniecenie. Z drugiej strony nic nie tracił na zwykłym ekscytowaniu się.
Han uśmiechnął się do niego i wyszedł z kuchni. Zniknął za zakrętem korytarza. Nie dawał mu żadnych dodatkowych informacji, ale zwykle był małomówny. Prasert wiedział jednak, że gdyby miał dla niego jakieś dobre wskazówki podałby mu je od razu.

Czas mijał i w końcu, niestety, kawa się skończyła. Posprzątanie po śniadaniu zajęło mu zaledwie kilka chwil.
Prasert mógł posiedzieć dalej w kuchni, albo przejść się dokądś. Zegarek wskazywał dziesiątą dwadzieścia.
Doszedł do wniosku, że nie potrzebuje się kąpać. Ruszył z powrotem do łazienki, w której zostawił dziewczynę i dzieci. Była w niej również szczoteczka do zębów, a po śniadaniu dobrze było je umyć. Nucił pod nosem I’m So Excited. Ta piosenka zapadła mu w pamięć od nocy, w której wprowadził do roju trójkę nowych ludzi.
Wyszedł z kuchni, ale gdy już miał przejść przez drzwi do swojej sypialni… Znalazł się w hali portali w oddziale. Jakiś chłopak obsługujący portale obserwował ekran. Obok stał natomiast Jonas. Był ubrany w koszulę i spodnie od garnituru. Spojrzał na Praserta.
- Witaj Prasercie… To teraz czekamy na pozostałych dwóch panów… - powitał go Holt. Chwilę później z portalu wyszedł Alexiei z zaskoczoną miną. Miał w ręku suszarkę i wciąż mokre włosy. Zaraz za nim pojawił się Han. Wydawał się lekko rozbawiony.
- No to świetnie, mamy już wszystkich… - oznajmił Jonas.
- Chodźcie za mną - polecił i ruszył w stronę sal konferencyjnych. Nie mógł oczywiście dać po sobie znać w głównej sali, że jest z nimi zaznajomiony bardziej niż ustawa przewiduje.

Zaprowadził ich do sali numer cztery. Kiedy otworzył drzwi, okazało się, że to niewielkie pomieszczenie, podobne do sali numer dziesięć, w której wcześniej zdarzyło się Prasertowi już raz być. Tym razem jednak na stole porozkładane były jakieś teczki z dokumentami, a na środku blatu rozłożono jakąś mapkę. Dodatkowo jedno z pięciu miejsc przy stole było zajęte. Siedziała tam młodo wyglądająca dziewczyna. Miała na sobie sweter i jeansy, a jej blond włosy splecione były w luźne warkocze. Zerknęła na nich, kiedy wchodzili. Wstała od stołu.
- moi drodzy, to jest Olimpia Pacini. Będzie wam towarzyszyć na zadaniu - powiedział spokojnie.
- Olimpio, to są Han Guiren - wskazał Japończyka. - Alexiei Woronow - wskazał Rosjanina. - I nasz nowy nabytek, Prasert Privat - przedstawił Taja. Olimpia przyglądała mu się chwilę.
- Trochę jak superbohater… W sensie imię i nazwisko na tę samą literę… Miło mi - przywitała się.
- Na te same dwie litery - sprostał Prasert. - Przynajmniej jeśli to napisać w alfabecie łacińskim - dodał. - Miło mi cię poznać, Olimpio - rzekł i podał jej rękę. - Będziesz musiała dużo myśleć i główkować sama. Bo trójka mężczyzn u twojego boku będzie miała głowę zaprzątniętą jedynie twoją urodą - zaśmiał się.
Kobieta miała taki całkiem słowiański typ urody. Jednak biorąc pod uwagę nazwisko, najpewniej była Włoszką. Imię Olimpia nic nie mówiło Prasertowi. Brzmiało tak, jak gdyby mogło być nadawane dzieciom w dosłownie każdym kraju. Może prócz tych wschodnich.
Olimpia uśmiechnęła się rozbawiona, ale z lekkim zażenowaniem. W końcu widzieli się pierwszy raz, a to nie było typowe, by zasypywać współpracowników takimi komplementami już na dzień dobry. Han parsknął lekko. Alexiei tymczasem podszedł do jednej ze ścian, po czym podpiął suszarkę do kontaktu. Zaczął suszyć włosy rozwalając klimat. Jonas teraz się zaśmiał, już nie mogąc wytrzymać tego napięcia w sali.
- Dobrze, to zaczniemy za trzy minuty, jak Woronow skończy się doprowadzać do użytku - oznajmił Jonas. Przeszedł za stół i usiadł w głównym, centralnym miejscu, przeglądając notatki. Olimpia również wróciła na swoje miejsce.
Prasert usiadł na jednym z wolnych krzeseł. Nie przejmował się tym, że zażenował kobietę swoimi słowami. Jego pewność siebie na tym etapie nie pozwalała mu na jakąkolwiek nerwowość w kwestiach czysto społecznych. Podparł podbródek o rękę, której łokieć postawił na blacie. Czekał, aż Alexiei doprowadzi się do użytku.
- Skąd jesteś, Olimpio? Rodowita Włoszka? - zapytał ją.
- Z Wenecji - powiedziała kobieta.
- Zgadłeś po nazwisku? - zapytała. Chyba przetrawiła zażenowanie po komplemencie. Alexiei zdawał się spieszyć z suszeniem włosów.
- Tak. Chociaż wydawało mi się, że Wenecjanie nie lubią uważać się za część Włoch. Można więc powiedzieć, że nie zgadłem - Prasert zażartował. - Jesteś na serio z Wenecji? Z samej Wenecji? Jak to jest tam mieszkać teraz, kiedy ciągle miasto zalewa… powódź turystów? Widziałem raz jeden film i wyglądało to tragicznie. Niezbyt komfortowo, jeśli chodzi o miejsce do życia. Cudownie, jeśli chodzi o miejsce do zobaczenia - dodał. - Poza tym ceny muszą być koszmarne.
Olimpia westchnęła.
- No… to prawda… Wenecja jest zalewana… miasto rzek wody i rzek spoconych ludzi… No ale cóż poradzić, każdy chce choć raz zobaczyć miasto zakochanych - powiedziała i pokręciła głową.
Tymczasem Woronow skończył suszenie.
- Wszyscy gotowi? - zapytał Jonas. Han usiadł na kolejnym wolnym miejscu, a po chwili na ostatnim zasiadł Alexiei. Położył suszarkę na stole. Podniósł teczkę z notatkami i otworzył.
Po chwili to samo zrobiła reszta włącznie z Jonasem, który przerzucił swoje na pierwszą stronę. Poczekał, aż wszyscy to zrobią.
- Bardzo gotowi - odpowiedział Prasert. - Dajesz.
Pomyślał sobie, że to nie był do końca język, jakim zwracał się młody detektyw na swojej pierwszej misji do doświadczego Koordynatora.
- ...panie Koordynatorze - dokończył i uśmiechnął się lekko niezręcznie. To było przedstawienie głównie dla Olimpii. Oraz ewentualnych kamer, które ich nagrywały.
Jonas patrzył chwilę na niego, po czym uśmiechnął się, lekko rozbawiony. W takich moment Holt był najbardziej atrakcyjny. Prasert zaczął lekko obracać się na fotelu, tak dla zabawy.
- Ahym… Tak… No więc mam dla was zadanie w Ravennie, o czym już wszyscy wiecie. Zostaliśmy poinformowani o podwyższonym poziomie PWF pewnego terenu. Dokładnie tutaj… - Holt wskazał wskaźnikiem na mapę na środku stołu. Laserowy punkt okrążał obszar lasu poniżej Lido di Dante.
- W pobliżu znajduje się ujście rzeki Torrente Bevano do morza Adriatyckiego. Rodzina Nestegio ma tam swoja rezydencję i to w okolicy jej i lasów należałoby zbadać źródło pochodzenia tej energii. Zalecam wstępny wywiad z rodziną, może osobami, które pracują w okolicy, a także zbadanie terenu. Wszelkie informacje o zjawiskach paranormalnych mogą okazać się przydatne. W pobliżu Ortazzo znajduje się również rezerwat naturalny. Dodatkowe atrakcje to Safari Zoo, a także Mirabilandia… Mogą to być źródła, ale nie muszą. Polecam zwiedzenie obu, ale w ramach śledztwa, a nie rozrywki, dobrze? Pytania? - zapytał Jonas i wyłączył laserowy wskaźnik.
- Trochę… - Prasert zawiesił głos. - Na szczęście nie potrzebuję notatnika, bo mam fotograficzną pamięć - uśmiechnął się lekko. - Po pierwsze, co wiemy na temat rodziny Nestegio? Czy badacze zebrali cokolwiek na ich temat? Czy też zaczynamy od zera? - zapytał.
Zamyślił się.
- A poza tym… rozumiem, że nie wydarzyło się jeszcze nic tragicznego. A przynajmniej o tym nie wiemy. Na razie jedynie Oculus spostrzegł źródło energii, prawda? Jeśli tak, to będzie to trochę problematyczne. Gdyby ktoś zginął, mielibyśmy powód, żeby węszyć. Bez czegoś takiego miejscowi będą sądzić, że węszymy dla samego węszenia… Albo dla naszych własnych, na pewno niecnych, powodów - mruknął Privat.
- Jak na razie mamy jedynie informację o tym, że ktoś prześladuje samą rodzinę Nestegio. Wiemy też, że to ród, który od wielu pokoleń zamieszkuje ten konkretny teren, więc źródło może znajdować się w ich posesji, która należy zdecydowanie do obiektów zabytkowych, choć wielokrotnie odrestaurowywanych. Polecałbym zacząć tam, ale warto sprawdzić też inne tropy. Niestety nie mamy za wielu informacji i to całkiem świeże źródło. Zalecałbym w tym wypadku ostrożność, bo to że jeszcze nikt nie zaginął, nie oznacza, że nie zaginie, a nie chciałbym, żeby to było któreś z was… - powiedział Jonas.
- A jak stoimy z wyposażeniem? - zapytała Olimpia.
- Ah tak… Macie dostęp do dwóch typów broni, dowolnego rodzaju, a także dowolny sprzęt typu aparaty, kamery i krótkofalówki. Dostaniecie dwa telefony satelitarne. Tylko proszę… Nie dzwońcie do mnie po pierwszej w noc, chyba że sytuacja będzie awaryjna… - mrugnął do nich.
- Teraz przez tych kilka dni… to może lepiej nie dzwonić już po dwudziestej - mruknął Privat, uśmiechając się lekko do Jonasa.
Żart polegał na tym, że bez niego to i tak wszyscy będą szybko chodzić spać. No bo co mieliby robić w nocy?
- Ten cały sprzęt się przyda - powiedział Prasert. - Ale przydałby się jakiś fajny badacz, który mógłby nam nieco pomóc - dodał. - Powinniśmy skorzystać z tej ogromnej zalety tej sprawy, jaką jest fakt, że wszystko dzieje się w Ravennie. IBPI powinno mieć tutejszą policję owiniętą wokół małego palca. Czy możemy liczyć na jakieś raporty zebrane na temat owego prześladowania rodziny Nestegio? - zapytał. - Zgaduję, że rozmawiali w tej sprawie z policją. Dobrze byłoby otrzymać również fałszywe odznaki i legitymacje policyjne. A jeśli nie te rzeczy… to przynajmniej duży van pomalowany na zielono i niebiesko z napisem “Mystery Machine” - zażartował. - Za gadającego psa dam dodatkowe punkty.
Jonas uśmiechnął się do niego, znów lekko rozbawiony.
- Wszystko macie w waszych teczkach, włącznie z waszymi nowymi dokumentami, a także kartami kredytowymi. Co do pojazdu, został wam udostępniony jeden, więc w razie, gdybyście potrzebowali dodatkowych środków lokomocji, musicie liczyć na swoją kreatywność. W dokumentach macie już zawarty wstępny raport policyjny, więcej na ten temat powie wam na miejscu Amedeo Musso, nasz zaprzyjaźniony tamtejszy funkcjonariusz, który pomaga w prowadzeniu tej sprawy. Macie zapisany do niego numer telefonu. Podacie się za prywatnych detektywów wynajętych przez Danilo Mediate. To sekretarz rodziny Nestegio. Pan Mediate został już oczywiście przez nas poinformowany o tym, że wykwalifikowane osoby zostały przydzielone do tego śledztwa i że zajmą się sprawą - powiedział spokojnie Holt. Olimpia tymczasem zajrzała do swojej teczki. Wyciągnęła paszport i prawo jazdy. Obejrzała również kartę kredytową.

Prasert sięgnął po swoją i zaczął ją otwierać.
- Chwila… Czyli zaprzyjaźniony Musso nie wie o IBPI, a sekretarz rodziny Nestegio, Mediate, wie o naszej organizacji? Dobrze to rozumiem?
- Nie. Mediate wie, że jesteście płatnymi detektywami, którzy mają wyśledzić kto prześladuje rezydencję i rodzinę Nestegio. Zdarzyło nam się być poleconymi przez siostrę głowy rodziny Tabitę Nestegio i tylko ona wie czym faktycznie się zajmujemy. Reszta rodziny nie akceptuje kompletnie możliwego aspektu paranormalnego w całym zajściu. Tabita mieszka w innej części Ravenny, ale to od niej poszedł kontakt do nas. Reasumując. Jesteście wynajętymi przez Danilo detektywami, z agencji poleconej przez Tabitę. Macie się zająć nękaniem. Tyle - wyjaśnił i sprecyzował Jonas.
- Ach… okej. Dobra - Prasert powoli układał to sobie w głowie. - A skąd Tabita wie o IBPI? I rozumiem, że ona jedna z tych wszystkich osób ma informacje na nasz temat, prawda?
Ciekawe, dlaczego to ona w takim razie nie “zatrudniła” ich jako detektywów bezpośrednio, tylko miało to miejsce przez sekretarza rodziny. Może po prostu to on zajmował się takimi rzeczami i byłoby podejrzane, gdyby Tabita próbowała go obejść.
- To się robi łańcuszek - zaśmiał się. - Porozmawiacie z policjantem, któremu podacie się za detektywów wynajętych przez sekretarza, któremu poleciła was siostra głowy rodziny.
- Dokładnie. Ja nie wnikam w te tutejsze włoskie, starorodowe protokoły działania. Z tego co rozumiem, Tabita jest zaznajomiona z naszą organizacją z brania udziału w dochodzeniu o paranormalnym charakterze, które miało miejsce dwa lata temu. Jej narzeczony był prześladowany przez pewnego uciążliwego upiora, który był źródłem klątwy… Dawne dzieje. Zabawna historia. Tabita nie jest zbyt zżyta ze swoją rodziną, oczywiście ma kontakt, jak to wszystkie włoskie rody, ale wpada tylko na duże okazje. Możecie przeprowadzić z nią rozmowę na temat rezydencji i członków rodu. Jeśli uznacie to za konieczny element dochodzenia… - powiedział Holt.
- No na pewno przyda się względnie obiektywna opinia kogoś, kto już na miejscu nie przebywa, a w miarę dobrze je zna - zauważyła Pacini.
- Wypytamy wszystkich, którzy będą chcieli z nami rozmawiać - zadecydował Privat. - A ci, którzy nie będą chcieli… ich też przesłuchamy - zażartował, ale nie do końca. - Jak często dwa różne pioruny biją w to samo miejsce? - zapytał. - Czy to możliwe, że pewnego roku związana z nimi osoba była paranormalnie prześladowana… a dwa lata później sama rodzina zaczęła być paranormalnie prześladowana… I te dwie sprawy nie mają z sobą nic wspólnego? Możliwe. Ale wątpię. Będziemy potrzebowali również akt z poprzedniego śledztwa. Ale rozumiem, że wszystko znajdziemy w Zbiorze Legend? - Privat spojrzał na Jonasa.
Następnie zaczął przeglądać rzeczy znajdujące się w jego teczce.
- Owszem, wszystkie informacje w Zbiorze Legend, myślę że będziesz mieć do nich dostęp… A jeśli nie, to poproś Guirena o zerknięcie - skinął głową na mężczyznę. Han kiwnął w formie potaknięcia, że pomoże i się tym zajmie w razie czego.

W swojej teczce Prasert zastał informacje o terenie i obiektach na nich umieszczonych, wstępne informacje o rodzinie Nestegio. Telefony komórkowe do sekretarza i funkcjonariusza policji. W jego paszporcie była informacja o tym, że pochodził z Filipin, a także że nazywał się Lucio Noah Jante Buenaflor… co było typowym procederem nazywania na Filipinach… Czemu akurat to miejsce i czemu akurat takie imię? Tego Prasert mógł się tylko domyślać. Była tam również karta kredytowa z przeznaczonymi na tę misję środkami.
- Lucio Noah Jante Buenaflor - mruknął Prasert. - Czy można tak się nazywać i nie być gejem? - zapytał. - Już teraz w tej chwili mam ochotę projektować wieczorowe kreacje, a jedynie trzymam w dłoni legitymację z tym imieniem - dodał i spojrzał na Jonasa. - Nie wiem, czy jest sens, żeby zasypywać się teraz kolejnymi pytaniami, zanim zapoznamy się z tym wszystkim. Myślę, że niezbędne minimum już nam przekazałeś, a reszta to będzie nasza ciężka praca - dodał. - W razie czego do ciebie zadzwonimy.
Złapał się na tym, że mówił do Jonasa głosem jego… przełożonego. Jak gdyby go wynajął do roboty Koordynatora, a nie odwrotnie. Technicznie dokładnie tak było.
- ...szanowny panie Koordynatorze - dokończył pokorniutko.
 
Ombrose jest offline