Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-07-2020, 14:29   #564
Vesca
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
Han i Alexiei mieli miny, jakby ledwo powstrzymywali parsknięcie. Jonas uśmiechnął się do Praserta ciepło i profesjonalnie i tylko Olimpia nie rozumiała sytuacji, lekko skołowana.
- Dobrze. To teraz pora na aktywowanie nagrywania w waszych Skorpionach oraz na zgarnięcie sprzętu. Następnie widzimy się w sali portali - powiedział Holt. zebrał swoje dokumenty i mapę i wstał od stołu. Reszta również zaczęła się zbierać. Prasert został zaznajomiony z punktami oddziału, które były dla niego jako detektywa kluczowymi, mógł się tam od razu udać.

Privat schował wszystkie rzeczy z powrotem do teczki i wstał.
- Zanim wyjdziemy z tej sali i porwie nas wir wydarzeń… chciałbym życzyć wam wszystkim powodzenia. To zaszczyt z wami pracować. Rozwiążemy tę sprawę raz dwa - uśmiechnął się i spojrzał po wszystkich po kolei. - A teraz do roboty - rzucił i wyszedł na korytarz.
Przez chwilę myślał nad tym, żeby zaproponować głosowanie na przewodniczącego ich grupy, ale potem doszedł do wniosku… że raczej nie miałoby to żadnego sensu. Przecież i tak miał już ten tytuł w kieszeni. Szedł korytarzem, aż doszedł do sali z napisem Zbrojownia. Zapukał do drzwi.
- Mogę wejść? Detektyw Privat.
Obejrzał się na resztę jego drużyny.
- To prawie brzmi jak Private Detective - rzucił.
Alexiei parsknął.
- Czekałem kiedy na to wpadniesz… - stwierdził rozbawiony. Guiren uśmiechnął się, a Olimpia przewróciła swoimi pięknymi oczami jakby zażenowana, ale jej kącik ust też drgnął.
Drzwi otworzyły się. Stał za nimi uprzejmie wyglądający, starszy mężczyzna.
- Witaj Henry - powitał go Han. Mężczyzna pomachał mu dłonią.
- Witajcie, zapraszam, co prawda miałem akurat pójść na drugie śniadanie, ale skoro akurat przyszliście, to jeszcze was obsłużę. Proszę - zaprosił ich do środka.

Prasert w życiu nie widział chyba tyle broni i dziwnych sprzętów co w tym miejscu. Mógł wybrać dosłownie wszystko, jednak dostali od swego Koordynatora pewne wytyczne i zapewne tego powinni się trzymać. Alexiei i Han rozeszli się, a Olimpia podeszła do pistoletów i oglądała Glocka 19’.
- Wybierzecie mi jakiś fajny pistolet? - Prasert zapytał chłopaków. - Coś dla początkującego strzelca. Jeśli szczególnie boicie się przyjaznego ognia, to może być na wodę. I w sumie jakiś gaz byłby też dobry. A najlepiej paralizatory - powiedział. - Wolę paralizator od gazu. Gazy są tak jakby… kobiece. Paralizatory zdają się bardziej unisex. A poza tym… macie tu może bicze… kajdanki… taśmy… takie ważne rzeczy… do walki, rzecz jasna…
Henry pokiwał głową i wskazał lekko drżącą ręką kierunek. Między regałami Prasert zauważył pudełko ze świeżutkimi taśmami i kajdankami, a także całe rzędy stojaków z paralizatorami. Mógł jakiś wybrać sobie sam.
- Może weź Glocka 22’? Jest całkiem w porządku. Nóż też się zawsze przyda - rzucił Woronow. Sam wybierał sobie właśnie całkiem poręczny, fikuśny nóż, który zdawał się być jakąś wojskową nowinką. Mieli możliwość wzięcia dwóch broni i mężczyzna chyba zamierzał zgarnąć dwa noże. Guiren tymczasem wziął sobie desert eagle, naboje i paralizator. Szukał właśnie krótkofalówki. Henry ruszył po dwa telefony satelitarne dla nich. Alexiei wziął jedną z dostępnych toreb.
- Możemy wszystko wrzucić do środka, dla wygody. Każdy raczej zapamięta jakie zabawki zabrał - zauważył. Olimpia wzięła Glocka 19 i włożyła do torby… Wraz z gazem łzawiącym.
Prasert wybrał paralizator i Glocka 22’. Doszedł do wniosku, że nóż to może zawsze kupić w supermarkecie przy drodze. Natomiast takich rzeczy nie dostanie zbyt łatwo nigdzie.

Do pomieszczenia weszła tymczasem jakaś, na oko Privata, czterdziestoletnia kobieta.
- Hej Henry, przyszłam zdać broń - rzuciła i podeszła do lady, za którą stał teraz starszy mężczyzna. Wdali się w rozmowę. Alexiei zgarnął tymczasem telefony, które mężczyzna już dla nich wyjął. Han dorzucił swoje rzeczy.
- Ok, to wszyscy są już gotowi? - zapytał Woronow spoglądając do torby.
- To ja wypiszę protokół, taka notke na grupę, którą zawsze zostawiamy dla osoby wydającej nam broń, kto i co wziął oraz na jakie zadanie… - wyjaśnił Guiren.
- To ja już pójdę przodem do sali aktywacji - rzuciła Olimpia i ruszyła do wyjścia z pomieszczenia. Alexiei zamierzał poczekać na Hana i Praserta.
- Dobra. Jak tam aktywujesz Skorpiona, to poczekaj na nas, proszę. Będzie profesjonalniej, jak w czwórkę stawimy się w sali Portalu - rzucił Privat.
Oparł się o ladę i spoglądał na równe pismo Guirena. To była wręcz kaligrafia. Co zdawało się zaskakujące, jako że alfabet łaciński nawet nie był rodzimym alfabetem Chińczyka.
- Ładnie piszesz - mruknął Prasert. Następnie spojrzał na Henry’ego. - Ile lat pan tu już pracuje? Wygląda pan na doświadczonego zbrojmistrza.
Henry zerknął na Praserta i jego rozmówczyni również to uczyniła.
- Będzie jakieś trzydzieści Henry? - zapytała rozbawiona.
- Trzydzieści dwa… - poprawił ją mężczyzna. Zdawał się dumny z tej liczby. Guiren w tym czasie skończył pisać. Podał kartkę Henremu.
- To by było dla nas wszystko. Lecimy Prasert? - zapytał Han. Alexiei zapiał torbę i ruszył w stronę wyjścia. Wyraźnie ciężar sprzętu w ogóle mu nie przeszkadzał.
- Lecimy - odpowiedział Prasert. - Miło było pana poznać. A pani nazwisko? - zerknął na dojrzałą kobietę. - Moje to Privat. Jestem tutaj nowy i chcę poznać najwięcej ludzi - rzekł.
Kompletnie nie zachowywał jak nowa, przestraszona osoba, ale to było częścią zabawy. Nie przyszedł tutaj po to, żeby padać ludziom do stóp i być sztucznie pokornym oraz nieśmiałym.
Kobieta podparła brodę ręką i uśmiechnęła się do niego.
- Hellen Sandin, kotku. Nowy? To powodzenia na twojej pierwszej? Misji? - zagadnęła rozbawiona. Zdawała się pozytywną i towarzyską osobą.
- Misji. Czy może raczej śledztwie. Pierwszym śledztwie - rzekł Prasert. - Zawsze kiedyś musi być ten pierwszy raz, prawda? Ważne, żeby był w dobrym towarzystwie - mruknął i uśmiechnął do Hellen, jakby to z nią miał udać się na misję. A może raczej na coś kompletnie innego.
Kobieta zareagowała rozbawionym, lekko poddenerwowanym śmiechem. Bardziej jednak schlebił jej.
Następnie Privat obrócił się do Hana i Alexieia.
- Idziemy na serio - mruknął. - Miło było was poznać - rzekł do Helen i Henry’ego, a następnie otworzył drzwi na korytarz.

Cała trójka mężczyzn opuściła pomieszczenie. Hellen i Henry zostali w nim sami.
- Nie po to zmieniłem placówkę Hell… - mruknął Henry i złapał się za serce. Blondynka z zainteresowaniem zerknęła na niego.
- Hmmm? - zamruczała rozbawiona.
- Nie po to zmieniłem placówkę, by po prawie trzydziestu latach znowu… Wpaść na kogoś takiego Hell… Zaraz mi serce stanie - powiedział mężczyzna przyciszonym tonem. Sandin uniosła brew.
- Podobny… Fakt - stwierdziła.
- Podobny?! Cholera jasna Hellen! - powiedział Henry poddenerwowanym głosem. Kobieta tylko zaśmiała się znowu wesoło…

***

Kiedy Prasert wraz z Hanem i Alexieiem doszli do sali aktywacji, przy drzwiach stała już Olimpia. Wyraźnie czekała na nich, tak jak poprosił Privat.
- Wolne, możecie wchodzić… Tylko mówiła, żeby po kolei - poleciła Pacini.
- Rozumiem - rzekł Prasert. - Kto chce pierwszy? Czy raczej drugi, jako że Olimpia już była w środku… - mruknął, spoglądając na dwóch towarzyszy.
Sam najbardziej lubił być ostatni w takich sytuacjach. Miało to swoje plusy i minusy. Musiał czekać najdłużej na swoją kolej, ale też czuł się nieco bezpieczniej. Gdyby coś poszło nie po myśli, to poinformowałyby go o tym wcześniejsze króliki doświadczalne. Było to bardziej podświadome rozumowanie niż coś, czym się kierował celowo.
- To ja pójdę przodem - stwierdził Alexiei i po prostu wszedł do środka. Nie było go parę chwil. Po tym wyszedł.
- Chcesz teraz wejść? - zapytał Han Praserta. Był dżentelmenem w końcu…
- Tak - odpowiedział Privat.
Nie miał powodu, żeby powiedzieć “nie”. Otworzył drzwi i zajrzał do środka.
- Mogę wejść? - zapytał uprzejmie.
Spodziewał się starszej, niemiłej sekretarki za wielkim, nowoczesnym komputerem. Z jakiegoś powodu miał wrażenie, że idzie zaszczepić się do jakieś centrum medycznego. A nie aktywować Skorpiona.
Za biurkiem w pomieszczeniu rzeczywiście siedziała kobieta, jednak nie starsza. Młoda blondynka zerknęła na niego.
- Jasne, proszę - zaprosiła go do środka.
- Super - mruknął Privat i wszedł, zamykając za sobą drzwi.
- Usiądź sobie, zaraz aktywuję twojego Skorpiona, złożysz mi podpis i będziesz wolny. Jestem Lissa - przedstawiła się, podając mu dłoń gdy podszedł.
- Prasert. Prasert Privat - powiedział mężczyzna i uścisnął wyciągniętą rękę. - Mam nadzieję, że aktywacja Skorpiona nie dzieje się poprzez system elektrowstrząsów - zaśmiał się niepewnie.
Uświadomił sobie również, że pomylił się w trakcie wprowadzenia i wcale nie będzie ono nagrane. Bo nagrywanie miało się zacząć od teraz.
- Czy to prawda, że w dowolnym momencie mogę wyłączać i włączać nagrywanie, kiedy już aktywacja dobiegnie końca?
Lissa uśmiechnęła się do niego rozbawiona.
- Nie powiedzieli ci? Podpinam ci elektrody do sutków i kopię cię prądem… - powiedziała z poważną miną. Patrzyła na niego chwilę w ciszy.
- A jak nie zadziała, to do penisa też… Iiii… - zawiesiła się na krótki moment, spoglądając na ekran swojego komputera. Kliknęła coś.
- Już. Gotowe. Możesz wyłączać nagrywanie, ale zalecamy na krótkie momenty… wiesz, tak z uprzejmości dla detektywów, jakby nie chcieli, żeby ich poranna toaleta została nagrana - uśmiechnęła się lekko.
- Rozumiem, dziękuję - powiedział Prasert. - Całkiem szybko to minęło. Rozumiem, że zrezygnowałaś z podpinania się do mojego penisa? Skoro Skorpion już działa? - zażartował lekko. - Nie tylko poranną toaletę mogę ukryć przed pamięcią implantów - spojrzał na nią bezczelnie.
Flirtować mógł z każdym, ale pomysł uprawiania seksu z kimś spoza jego roju wydawał mu się okropny. Wcale go to tak naprawdę nie pociągało, było w tym coś nienaturalnego.
Kobieta uniosła brew.
- No o ile uwiniesz się w parę minut… - zażartowała w drugą stronę.
- Myślę, że nie będę potrzebował więcej niż trzech - Prasert zażartował.
- Skorpion działa, dziś elektrowstrząsy sobie darujemy. Powodzenia na zadaniu… - powiedziała, po czym pospieszyła go dłonią z rozbawioną miną jak przedszkolanka.
- Rozumiem, że potem tutaj wracam na dezaktywację Skorpiona i sczytanie pamięci? - zapytał Privat. - W sensie po zakończonym zadaniu? - zastygł z dłonią zaciśniętą na klamce. Spoglądał z zaciekawieniem na Lissę.
- Dokładnie tak - powiedziała kobieta spoglądając na ekran komputera.
- Zaproś kolejną osobę jak wyjdziesz, poproszę - powiedziała na odchodne.
Prasert wyszedł na zewnątrz.
- Han, teraz ty - rzucił.
Oparł się o ścianę i spojrzał na Alexieia oraz Olimpię.
- Ciekawe, jak nam pójdzie - rzucił. To była taka niezobowiązujące kwestia, która zapychała ciszę i na którą można było wszystko odpowiedzieć, jeśli tylko chciało się poprowadzić rozmowę. - A, zapomniałem o jedno zapytać. Wiecie, co to jest Ortazzo? To jest nazwa wioski lub miejscowości pod Ravenną? Czy chodzi o coś innego?
- Zgaduję, że to ten las, który Jonas wskazywał wskaźnikiem na wprowadzeniu - rzuciła Olimpia. Najwidoczniej zamiast obserwować piękne oczy Holta, koncentrowała się na mapie, którą im pokazywał.
- A jak nam pójdzie? Z tak barwnym składem na pewno szybko sobie poradzimy - stwierdził Woronow. Był zrelaksowany i zadowolony. Chyba cieszyło go towarzystwo zarówno Guirena i Privata. Olimpia była tym dodatkiem, który można było pominąć…
- Zastanawiam się tylko, czy powinniśmy się podzielić na dwie pary i tak działać - rzucił Prasert. - Chyba nie musimy jeździć wszędzie we czwórkę. A może powinniśmy? Żeby każdy z nas miał informacje z pierwszej ręki? Wciąż nie jestem przekonany… - zawiesił głos.
Czyli Ortazzo było lasem. Wyciągnął mapę z teczki i wnet znalazł go na mapie. Rozpościerał się wokół Torrente Bevano i Fiume Montone. Następnie schował plan okolicy z powrotem do środka.
- Sądzę, że najpierw powinniśmy zgarnąć samochód, a potem wspólnie zdecydować czy najpierw zapoznamy się z okolicą, czy najpierw udamy się do posiadłości rodziny Nestegio - powiedziała Pacini. W tym czasie Han wyszedł z pomieszczenia.
- No to możemy ruszać do sali portali. Już się trochę nie mogę doczekać, przyznam wam szczerze… Mam wrażenie, że będzie ciekawie… - powiedział Azjata.
- Nie kracz - nakazał mu Alexiei. Han zaśmiał się.

Prasert uśmiechnął się, patrząc na nich. Nigdy nie myślał o nich w ten sposób, jednak zdawali się całkiem słodcy jako para. O ile rzeczywiście byli z sobą. Privat myślał cały czas, że ich relację można było określić jako friends with benefits. Ale co tak naprawdę działo się w ich głowach? To wiedzieli tylko oni. Choć w sumie to zdawało się dziwne, że Prasert jako przywódca roju nie był pewny takich rzeczy.
- Myślę, że najpierw dobrze byłoby porozmawiać z policjantem i tą siostrą głowy rodu, a potem pojechać do posiadłości - rzekł Privat. - Chyba fajnie byłoby wiedzieć, czego szukać. Kiedy już znajdziemy się w rezydencji Nestegio. Nie wiem, czy Amadeo Musso i Tabita rzeczywiście powiedzą nam coś przydatnego, ale nie możemy ich lekceważyć jako naszych źródeł - mruknął.
- Nie najgorszy pomysł w sumie - stwierdziła Olimpia, a Alexiei kiwnął głową.
Ruszyli w stronę sali portali.
- I ja też nie mogę się doczekać - uśmiechnął się do Hana.
Chińczyk przytaknął i zerknął przed siebie.


Po chwili znaleźli się na miejscu. Spora sala z przestrzenią dla portali nadal zajęta była przez dwóch otwierających, a teraz także przez Jonasa. Stał przy jednym z paneli i coś dyktował.
- Podawałem właśnie dla was koordynaty. Generalnie przenosiny na miejsce powinny być w porządku, ale czasami następują pewne odchylenia w stopniach, więc miejcie to na uwadze.
- W najgorszym wypadku wylądujemy w wodzie… - zażartował Woronow.
- Albo na środku ulicy przed jadącą ciężarówką… - dodał Guiren.
- No… Albo na obszarze tego całego Safari… - dodała Olimpia. Nie wyglądali jednak na zbyt zaniepokojonych taką możliwością, albo co najmniej spiętych. Prawdopodobnie brali po prostu pod uwagę możliwość takiej niespodzianki ze strony portalu.
Jonas ścisnął usta w kreskę, po czym klasnął w dłonie.
- Bez złowróżbnych myśli, liczę na to, że wszystko pójdzie wam szybko, sprawnie i gładziutko. Wylądujecie w jakimś miłym miejscu i będzie dobrze… No. To zapraszam… - wskazał dłonią przestrzeń, przez którą mieli przejść.
- W razie czego, łapcie mnie pod telefonem i połamania nóg… - powiedział, podszedł i poklepał Praserta po ramieniu.
To był ciekawy gest. Bo ze wszystkich osób przyszedł i dotknął akurat Privata. Olimpia mogła to zauważyć. Nie zdawała się jednak przejęta tym faktem, raczej zerkała na portal, niż na cokolwiek innego, poza tym, to była pierwsza misja Taja, Koordynator taki jak Holt, mógł chcieć życzyć mu powodzenia.
- Nawet nie obejrzysz się, a już będziemy z powrotem… drogi panie Koordynatorze - Prasert uśmiechnął się lekko do Jonasa. Mężczyzna odpowiedział mu pewnym tego uśmiechem.
Po chwili wahania podniósł dłoń i musnął nią rękę Holta. Miło było go dotykać… jak również wielu innych osób, którymi otaczał się Privat. Dodatek trzech nowych osób do Roju sprawił, że Tajlandczyk miał ostatnio podkręcone libido. I nie tylko tą trójką, ogólnie leciał trochę bardziej na wszystkich. Pewnie dlatego flirtował z taką liczbą osób po drodze.
Jonas lekko się zarumienił, ale zaraz cofnął się płynnie, odchrząknął, zasłaniając twarz teczką.
- No to idźcie. Portal ustawiony - powiedział jeszcze. Woronow wzruszył ramionami i przeszedł jako pierwszy. Za nim zaraz przeszła Pacini. Han zerknął na Praserta i zaproponował mu, że puści go przodem.
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline