Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-07-2020, 14:35   #574
Vesca
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
- Możliwe. To by w sumie miało sens… Tylko pytanie czy rodziny nadal są w waśni, czy nie. Myślę, że tego musimy się dowiedzieć w pierwszej kolejności - zaproponowała Olimpia. Tymczasem Han ruszył… By przejechać około ośmiuset metrów do rogu ulicy i zaparkować przy malutkiej pizzerii.
- Ujdzie? - zapytał. W środku zdawało się dość przytulnie i nie było zbyt wielu klientów. Na swój sposób lokal przypominał wystrojem Prasertowi restaurację swego ojca.
- Jeśli jest otwarte, to ujdzie - odpowiedział Privat. - A jest otwarte, bo weszliśmy do środka. Myślę, żeby zamówić dla każdego po jednej pizzy. Takiej dużej. Resztę wziąć na wynos. Raczej nie będzie nam się chciało wieczorem tworzyć skomplikowanych kolacji, więc dobrze byłoby zaopatrzyć się w resztki. A co do tej waśni… To musimy założyć, że jest nadal aktywna. Bo nawet gdyby wszyscy zarzekali się, że nie, to i tak nie wiemy, co siedzi w ich głowie tak naprawdę. Poza tym wszyscy członkowie obu rodzin mogą być rzeczywiście pogodzeni. Wystarczy jednak tylko jedna osoba ze specjalnymi mocami, która wcale nie odczuwa spokoju. A wszystkim po kolei nie zrobimy rysu psychologicznego przecież.
Olimpia uniosła brew.
- W sumie czemu nie? Skoro i tak mamy do rozwiązania tę sprawę i szukanie paranormalnego źródła fluxu… Choć tak naprawdę równie dobrze możemy po prostu przeczesać cały teren włości rodziny Nestegio i znaleźć co promieniuje energią, w końcu Alexiei wyczuwa źródła podwyższonego PWF - zauważyła. Najwyraźniej znała już Rosjanina i jego zdolności…
Prasert zastanowił się.
- Czemu taki rys byłby trudny do zrobienia? Bo możemy nie być w stanie porozmawiać z każdym członkiem rodu Capano. Technicznie nie mamy powodu, żeby ich wypytywać. Może być ciężko dotrzeć do jakichś ich babci w domu starców, o której nikt nie pamięta, a która jest czarownicą. Ale tak. Powinniśmy przyjrzeć się dokładnie tym, których już napotkamy na swojej drodze - rzekł. - I dobrze, że przypomniałaś mi o Alexieiu. Najpewniej jego moce przydadzą się do rekonesansu. Tyle że…
Zawiesił głos. Nie chciał powiedzieć, że radar mężczyzny zwariuje w jego obecności, co nie powinno być nagrane dla IBPI.
- Tyle że to jedna z wielu rzeczy, które mamy do zrobienia po drodze - dokończył. - To jest restauracja, w której zamawia się przy ladzie, czy mamy czekać na kelnera?
Nie widział żadnego kelnera, a menu było na każdym stoliku a jedno duże rozpisane nad ladą. Najwyraźniej tutaj zamawiało się samemu.
- No tak czy inaczej na pewno jak coś wyczujesz to nam powiesz, czyż nie? - zagadnęła Alexieia. Ten nieco sztywno kiwnął głową.
- Tak, oczywiście… - powiedział i zerknął na menu.
- Dobrze, ale może teraz obwieszczam chwilę przerwy, wybierzcie pizzę dla siebie - zaproponował Guiren. Wszyscy pochylili się nad listą.
- Dla mnie cztery sery - powiedział Prasert, wybierając jedną z droższych pozycji. - A do tego sos czosnkowy i barbecue. I może pomidorowy. Jestem wielkim fanem sosów. No i sera - uśmiechnął się lekko pod nosem. - W Bangkoku nie jadłem go za dużo. Tutaj kompletnie inaczej. Nic dziwnego, że jest dużo więcej otyłych Włochów niż Tajlandczyków - mruknął. - A co dla was? Mogę pójść zamówić.
Han zastanawiał się chwilę.
- Chyba wybiorę tę z owocami morza… - stwierdził i kiwnął głową.
- To dla mnie z kurczakiem i chilli - dodał już po chwili Alexiei.
Najdłużej zastanawiała się Olimpia. Następnie westchnęła.
- Hawajską - powiedziała i oparła się na swoim krześle.
Prasert przymrużył oczy.
- Myślałem, że masz ochotę na pizzę… - zawiesił głos. - Między innymi dlatego wybraliśmy pizzerię.
Uśmiechnął się do niej lekko, wstając. Wszyscy śmiali się z hawajskiej abominacji, Privat nie był tutaj wyjątkiem.
- To jest pizza! I jest świetna. Jest pełna sera, dobrze zrobionej wędliny, sosu i ananasa. Jak jest odpowiednio przygotowana to nie jest słodki, tylko kwaskowy, a to dodaje świetny smak - powiedziała lekko obrażona uwagą. Chyba nie lubiła jak ktoś marudził na temat jej wyboru tej konkretnie pozycji.
Prasert kiwał głową w zwolnionym tempie, patrząc w oczy Olimpii i odchodząc w stronę lady. Było to bez wątpienia bardzo humorystyczne i wskazywało na to, że chyba jej nie uwierzył. Zamówił wszystkie cztery pizze, co trwało jedynie minutę.
- Kawa, pepsi, cokolwiek? - rzucił do swojego stolika, nie odchodząc od lady.
Małe pizzerie miały taki plus, że można było się w ten sposób porozumieć.
Tutaj wszyscy jednomyślnie wybrali Pepsi… Wyglądało na to, że choć urozmaicona drużyna detektywów jakieś wspólne cechy miała… No chyba że IBPI płaciło im za wybór akurat tego napoju, o czym Prasertowi jeszcze nie powiedziano.
Na zamówienie mieli czekać około dwudziestu minut.
Tutaj jednak ich grupa napotkała nieoczekiwany zakręt, który mógł zmienić wszystko. Podzielić ich i stworzyć ogromną schizmę, uniemożliwiającą dalszą współpracę.
- Bo jest jeszcze coca-cola - rzucił Prasert. - I są warianty obu napojów kaloryczne i bez kalorii… - zawiesił głos.
Przy stoliku nastała chwila ciszy. Alexiei zerknął na Olimpię i uśmiechnął się lekko.
- Na pewno nie Cola Zero? - zapytał. Pacini wydęła usta.
- Uważasz, że jestem gruba? - zapytała.
Mężczyzna zrobił zaskoczoną minę. Nie to miał na myśli i jakimś dziwnym obrotem wylądowali w tym jak najbardziej niechcianym i niebezpiecznym pytaniu. Han uśmiechnął się i odwrócił głowę, rozbawiony. Pozostawił Woronowa w tej patowej sytuacji, ciekaw najpewniej jak sobie poradzi…
- Przepraszam, jeśli chodzi o pizzę hawajską, to czy można zmienić ser na odtłuszczony? - Prasert zapytał głośno i wyraźnie. Tak, żeby to pytanie dotarło do stołu. Ale nie spojrzał w jego stronę.
Olimpia przypominała mu trochę młodszą siostrę, którą wkurzanie było najlepszą rozrywką pod słońcem. Miał nadzieję, że się nie obrazi. Uważał jednak, że było to mało prawdopodobne… to tylko żarty.
- Najtłustszy ser! - zażądała unosząc się… Typowo po włosku. Teraz żaden z panów nie miał wątpliwości jakiego była pochodzenia. Wszyscy wkurzeni włosi wchodzili w tę samą nutę.
- Nie jestem gruba, przestańcie wolę pepsi, zejdźcie ze mnie! - dodała jeszcze. Wstała i wyszła do łazienki, ledwo nie trzaskając drzwiami. Alexiei parsknął cicho. Han pokręcił głową rozbawiony.
- Oczywiście żartowałem, zwykły ser na hawajskiej - Prasert mruknął do kobiety za kasa.
Uśmiechnął się i wrócił z czterema napojami do stołu. Wszystkie były w szklanych butelkach, na szczęście otrzymali również otwieracz.
- Wszystko zostało nagrane na Skorpionach. Pewnie dowali się do nas teraz jakaś komisja etyki IBPI za mobbing - zażartował.
- Niech mi to napiszą w raporcie… ‘Żartował z koleżanki, bo wybrała pizzę hawajską’ i potem te szkolenia grupowe o tolerancję dla osób o innych upodobaniach kulinarnych - stwierdził Woronow. Parsknął.
- Ale nie, serio… - Prasert nachylił się do kolegów. Przystawił dramatycznie dłoń do ust, jak gdyby miał zdradzić sekret. - Czy myślicie, że zwolnią ją z IBPI za wybranie hawajskiej? - szepnął.

Olimpia wyszła z łazienki po około czterech minutach. Jeszcze miała lekkie wypieki na twarzy od przebytej złości, ale już była spokojniejsza.
Prasert miał ochotę znowu zażartować, ale uznał, że byłoby to nieprofesjonalne. Trochę humoru dodawało życiu smaku, jednak jeśli Olimpia nie śmiała się z nimi, to nie miało sensu tego ciągnąć.
- W porządku? - zapytał. - Już nam przebaczyłaś? - uśmiechnął się lekko.
Usiadła na swoim miejscu i zerknęła na niego.
- To nie było śmieszne - powiedziała. Nie była grubą osobą, w takim razie musiała kryć się za tym jakaś historia, skoro żarty na ten temat aż tak bardzo ją dotknęły.
Na szczęście wkrótce sytuację uratowały przyniesione przez obsługującego i jego pomocnika pizze. Wszyscy mogli się zabrać za jedzenie, a dodatkowo, wszystkie sosy były darmowe, więc Prasert mógł korzystać z jakich tylko chciał i ile chciał. Dziękował za to Bogu. Choć pewnie powinien pizzerii.
- Przepraszamy - powiedział. - Tak właściwie wiele osób ma problemy związane z odżywianiem się. Napady objadania się, anoreksja, bulimia… Jest wiele różnych schorzeń i takie żarty mogą być szczególnie nie na miejscu, jeśli natrafi się na podatną osobę. Jesteś szczupłą, atrakcyjną dziewczyną, więc pozwoliliśmy sobie na żarty… o pepsi - powiedział to tonem sugerującym, że naprawdę nie przekroczyli granic aż tak.
- Nie istotne… - powiedziała Olimpia i już machnęła na to ręką. była jeszcze odrobinę nachmurzona, ale chyba dobre jedzenie było teraz ważniejsze od niesnasek.

Tak jak przewidział Prasert, nie dali rady zjeść wszystkiego od razu i musieli poprosić o podarowanie pudełek na wynos, do których zapakowali pozostałe kawałki pizz.
- To jaki mamy plan? Dokąd jedziemy najpierw? - zapytał Han, chcąc mieć czarno na białym na czym stali.
- Możemy wybierać chyba tylko między dwiema rzeczami? - Privat zapytał w odpowiedzi. - Albo jedziemy do młodego Capano, albo do Nestegiów. Jeśli chodzi o tę pierwszą opcję… plus jest taki, że im szybciej do niego dotrzemy, tym większą mamy szansę na niego trafić. I zastać go w ogóle w domu. Oraz dowiedzieć się co knuje. Minus jest taki, że możemy zmarnować na to z dwie godziny i niczego się nie dowiedzieć. Nie mamy też twardych powodów, żeby za nim gonić. Natomiast co do drugiej opcji… Plus jest taki, że to nasze zadanie i powinniśmy tam pojawić się… nie w ostatniej kolejności. Natomiast minusem jest to, że pewnie spędzimy tam wieczność i zapomnimy o Capano.
- To może się podzielimy? A nie… w sumie to fatalny pomysł. Odwiedzanie starych rezydencji dużych rodzin włoskich to odpada. Musimy wybrać kolejność… Hm… To może najpierw podjedźmy do tego Capano. Nawet jeśli zejdzie nam dziś do wieczora, to jutro rano możemy zająć się Nestegio - zaproponował Alexiei.
Privat skinął głową.
- To miałem zaproponować. Ale bałem się, że posądzicie mnie o ciągnięcie nas wszędzie, tylko nie do głównego miejsca, w którym powinniśmy się znaleźć. Czyli najpierw do Capano, potem do Nestegio. To mamy ustalone - skinął głową. - Ktoś ma jakieś zastrzeżenia? - spojrzał tutaj na Hana, a potem na Olimpię.
Guiren pokręcił głową, a Pacini wzruszyła ramionami.
- Rozwiążmy sprawę tego chłopaka to może nam się wyjaśni coś więcej na temat rodziny Capano? - zasugerowała.
Prasert zjadł cztery olbrzymie kawałki polane ogromną ilością sosu i nie mógł się ruszyć. Zostały mu na później dwa, co powinno jak najbardziej wystarczyć. W tej akurat pizzerii cięli pizzę na sześć części, nie na osiem. Ale mimo to udało mu się podźwignąć i ruszyć w stronę wyjścia. Chwycił swoje tekturowe pudełko.
- Szybciej… zanim tutaj padniemy - mruknął.
Zazwyczaj po dużym posiłku czuł się senny i chciał wyjść na świeże powietrze, zanim jego mózg zacznie wolniej pracować.
Nikt też nie miał zamiaru się ociągać, choć wyraźnie wszyscy zrobili się nieco senni. Ruszyli do auta i Han zerknął na Praserta.
- Zapisałeś może adres, który podała nam Alma? - zapytał.
- Tak - odpowiedział Privat. - W moim Skorpionie między innymi… - mruknął.
Następnie skoncentrował się. Chciał z niego skorzystać, aby wygrzebać z pamięci cenną informacje. Na szczęście nie musiał obawiać się, że czegoś zapomni z aktywnym sprzętem IBPI zamontowanym w głowie. To, że był podpięty do obcej technologii zdawało się nieco przerażające, jednak z drugiej strony korzyści zdawały się znaczące.
Po chwili przypomniał sobie adres i mógł spokojnie podać go Hanowi. Mężczyzna wprowadził go w GPS i mogli ruszyć.

Dotarli pod bramę przed wjazdem do posiadłości. Niestety, najpewniej będą musieli zdradzić swój przyjazd, oraz cel wizyty już na wstępie. Tymczasem dochodziła godzina szesnasta.
- Nie ma żadnego innego wjazdu? - Prasert skrzywił się. - Cholera. Trochę inaczej sobie to wyobrażałem. Zdecydowanie mniej cywilizowanie i dużo bardziej… porywczo.
Biegnie, otwiera drzwi, bierze Capano za materiał koszuli, rzuca nim o ścianę… Na ścianie robią się pęknięcia z wielkiego impetu… Efrem zaczyna płakać, zarzekać się, że już nigdy więcej nie skłamie. Już nawet nie tylko policjantowi, ale w ogóle. Prasert wtedy wyzuwa buty i pozwala mu pocałować stopy. Jedyny scenariusz, w którym Truskawa nie traci życia.
Natomiast to wszystko pokrzyżowała tylko i wyłącznie brama przed wjazdem do posiadłości.
Cholera.
- No cóż… Olimpio, podejdź i zadzwoń. Powiedz, że jesteś Carmelita Buenanoche i przychodzisz z urzędu miasta w sprawie okolicznego lasu. Jak Efrem tu przyjdzie, to zapytamy go, czy nadal lubi kłamstwa na temat tożsamości.
Olimpia zerknęła na niego.
- Tylko nie Carmelita… - poprosiła, ale wysiadła i ruszyła do domofonu. Prasert usłyszał, jak przedstawiła się jako Mia Bruni. Powiedziała, że jest z urzędu miasta w sprawie okolicznego lasu i dokumentów, które miała w tej sprawie odebrać z archiwum, ale nie zdążyła. Chwilę ktoś jej odpowiadał, ale Prasert nie dosłyszał. Wróciła do samochodu.
- Ponoć Efrema nie było w domu od tygodnia… - powiedziała zaskoczona.
- Okej. To teraz twoja kolej, Alexiei. Jesteś Ferdinando Extravaganza z miejscowej komendy policji i szukasz Efrema, którego nie ma w domu od tygodnia. Musimy wypytać o niego w takim razie. Chcę się przynajmniej dowiedzieć, czy rodzina go poszukuje i jego absencja to coś nadzwyczajnego, czy też może to wszystko w granicach normy - mruknął. - Jeśli niespodziewanie zniknął, to chcę wiedzieć, w jakich okolicznościach. I ile dni przed pierwszym nawiedzeniem rezydencji Nestegio.
- … I zwykle jeżdżę z urzędniczką samochodem? - zapytał Woronow rozbawiony wymyślonym alterego.
- Właśnie ją minąłeś zaskoczony, bo to twoja była kochanka. Możecie się pocałować teraz, jeśli chcesz, żeby to zabrzmiało bardziej wiarygodnie.
Olimpia posłała mu ‘spojrzenie’.
- Ponoć to nie jest nadzwyczajne i powinien być w swoim mieszkaniu w centrum, ale nie podano mi adresu, tylko telefon do niego - powiedziała Pacini.
- Dobra… Zobaczymy… Ale w sumie chwila… Kto pamięta ile dni temu miały wypadki obu Nestegio? Około tygodnia temu? - zapytał Alexiei.
- Florina została zaatakowana trzy dni temu, Livia cztery… i trzy dni przed tym Livia nie mogła spać w swoim pokoju, bo coś było nie tak. Ale możliwe, że ktoś coś po drodze pomieszał. Choć tak to się rysuje na tę chwilę. Czyli wszystko zaczęło się jakieś siedem dni temu, co by się idealnie zgadzało.
“Przyskrzynię go i resztę swoich dni spędzi w Ergastulum”, pomyślał Prasert. “Przespaceruje się tam, uśmiechnę do niego słodko i powiem, że tak kończą wszyscy, którzy okazali mi brak szacunku.”
Ta myśl była pokrzepiająca.
- To co, jednak darujemy sobie posiadłość Capano? - zapytała Olimpia. Han wycofał samochód i zaparkował na boku drogi, by jej nie zagradzać, w razie gdyby ktoś chciał tu przejechać.
- Zadzwońmy do Jonasa i niech każe sprawdzić badaczom, jakie posiadłości posiadają Capano w okolicach Ravenny. Na pewno jest jakiś rejestr notarialny. Najbardziej nas interesują własności Efrema Capano. Może mają dostęp do takich informacji w IBPI, może nie, ale warto to sprawdzić. I w sumie tak, nie chce mi się ich nachodzić tutaj w tym domu. Najpewniej nic nam nie powiedzą - mruknął Privat. - Szkoda czasu, najwyżej potem tu wrócimy. Han, zadzwonisz? Do IBPI?
Guiren kiwnął głową. Wziął telefon i wybrał numer do Jonasa.
- Oh, już dzwonicie, stęskniliście się tak szybko? - odezwał się stłumiony głos Koordynatora.
- Mamy dla ciebie zadanie, potrzebujemy, żeby prześledzono dokumenty notarialne własności rodziny Capano. Konkretnie Efrema Capano. Jakieś posiadłości, mieszkania… Domki. Cokolwiek. Da radę zlokalizować? - zapytał. Jonas milczał chwilę.
- Hmm, zobaczę co da się zrobić. Macie już jakiś trop? - zapytał.
- Tak, myślę, że tak, choć jeszcze niepewny, dlatego potrzebujemy tych informacji - odpowiedział Han.
- Dobrze, spróbuję coś załatwić, dajcie mi czas do jutra, no chyba że zdobędę coś wcześniej. Uważajcie na siebie - powiedział mężczyzna i po pożegnaniu ze strony Guirena rozmowa dobiegła końca.
- No to jedziemy tymczasem do posiadłości Nestegio… Zabijemy czas - powiedział Alexiei.
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline