Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-07-2020, 18:28   #841
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Uratowanie krasnoludów łapami grobi było takim nietaktem jak zesranie się na dywan na przyjęciu na cesarskim dworze.

Ale inaczej tego czarodziej nie mógł zrobić i wszyscy khazadzi którzy przeżyli zawdzięczali mu życie.
W tej sytuacji jak najbardziej pozostawienie go przy życiu z przykazaniem wyniesienia się z gór było na miejscu. Najlepiej jakby zabrał ze sobą grobich i nie wracał.

Chociaż Galeb dalej trzymał tarczę w ręce to młot schował za pas. Ustawił się między towarzyszami, którzy opatrywali rany, a grobimi.

Lepiej żeby obie strony rozeszły się po prostu w milczeniu.

Choć Galeb miał nadzieję, że kiedy gobliny odejdą to czarownik pojawi się przed nimi. Trzeba było zabrać naczynie demona - złoty gwóźdź i pytanie było czy zrobi to czarodziej czy Galeb? I gdzie się ten przedmiot aktualnie znajdował?

Czy przy pomutowanym Karlu?

Czy może postaci która dobijała rannych ludzi i gobliny?

Galeb stał na straży reszty krasnoludów, którzy zbierali rannych i poległych.

Pomysł by powrócić do Króla był jak najbardziej dobry, lecz co z ludźmi na Przełęczy? Powrócić do nich? Pozostać pośród szczytów i sabotować wysiłki Granicznych? Galeb wiedział, że muszą się zastanowić jeszcze nad tym wszystkim, jedno jednak było dobre - poskromili przynajmniej na tą chwilę demona i ta sprawa miała się już ku końcowi.

Przynajmniej taką miał nadzieję.
 
Stalowy jest offline