Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2020, 22:56   #1
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
W Cieniu Boskiego Pałacu

Orchia, Orkus Wielki, Ostraogar, Dzielnica Chłopskie Krocze; Późne lato

Popołudniem Plac Rzeźniczy w Chłopskim Kroczu pękał zawsze w szwach, również owego wieczoru, trudno było się przepchnąć w ciasnej ciżbie kupców, plotkarzy i złodziei okupujących wytrwalszych handlarzy, który pozostali z towarami tak długo. Szczególne oblężenie przeżywali handlarze mięsa nie mogąc pozwolić sobie na przetrzymanie towaru do następnego dnia, wytrwale bronili ćwiartek i tuszek na równi przed zakusami zręcznych ulicznych urwisów, co przed inwazją much wielkości przepiórczych jaj.

Naukowcy z cytadeli nazywali je muchami królewskimi, ale rządzący Uruk-hai nie pochwalali tej nazwy, bo prostaczkowie drwili sobie, że nazwa nie tyczy się wielkości, a krwiożerczości zarówno władców jak i much. Dla uproszczenia i by nie narażać się władzy nazywano je zazwyczaj Bąkami Opasami.

Licytując ostatnie udźce wieprzowe kilku niewolnikom ze Srebrnej Dzielnicy, którzy w korzystnej cenie usiłowali zakupić mięso na kolację dla swych panów, rzeźnik Baruba-chan, zwalisty i rubaszny półork, spostrzegł uważnym okiem znajomą postać z lutnią, wiedział, że zwiastuje to przedstawienie i miał nadzieję nie zostać znów jego aktorem, skinął jednak przyjacielsko do zamaskowanej osoby z instrumentem, darząc ową szczególną estymą.

Tymczasem nad placem, przebijając się nawet przez uporczywe bzyczenie Opasowych Bąków, wznosił się groźny głos orczego mówcy.

- Nikt nie wmówi nam, że zło może być tylko złe, a dobro dobre, wiele dobrego może ze złego wyniknąć, a ile wile złego z dobrego i nie da się stwierdzić, które z tych zagrożeń wydaje się gorsze. Baczcie tedy, żebyście złych wniosków z dobra nie wyciągali i dobrych wniosków z tego złego co was spotkało. Każdy ma prawo do wątpliwości, nie bójcie się własnej, ale wiedzcie, że każdą waszą wątpliwość rozstrzygnie Katańska Sprawiedliwość. - zaczerpnął oddechu do potężnych jak miechy płuc, ukrytych tylko pod lekką jedwabną szatą w kolorze szkarłatu, który tak umiłowały sobie orki. Nieco już bardziej popielaty na twarzy od zaangażowania i wysiłku ork zamierzał kontynuować, acz coś wybijało go z pierwszego oddechu, dźwięk jakiś, cichy niby, lecz tak składnie łączony z każdym następnym, że nie sposób było przerwać. Mówcy przyszła z pomocą starożytna orcza ignorancja, wyrzucił przed siebie w dramatycznym geście upierścienione dłonie, każda po dwie wioski warta i wydobył głos, ale dziwnie zapiszczał, zaś muzyka stała się głośniejsza i wyraźniejsza, słyszał ją cały plac. Bez wysiłku zdawała wznosić się ballada ponad dachy i dalej ku jezioru nad maszty statków.

Śmiało drogą idź, choćby cienka nić,
Nadzieeeji, zdawała zrywać się,
Choćby każdy wspak, chciał cofnąć cię,
W kraju mar, w kraju kar,
Miłość wciąż największy dar,
Zakochaj się, zaklinam cię!


Nie było widać z razu skąd wydobywał się głos, mówca przyjął na twarzy kolor dojrzałego buraka, wciąż niemytego z ziemi, wreszcie z tłumu lekko wyłoniła się postać, kilkoma sprawnymi susami dostała się na opuszczony stragan, wznosząc się nieco nad tłum.

- A co z czarnym i białym? Czy i takoż nie zawsze czarne jest czarne, a białe białe? Dlaczego niektórych rycerzy nazywamy czarnymi, a ich adwersarzy nie nazywamy białymi tylko paladynami?! - wciąż akompaniując sobie na lutni wypytywała zakapturzona postać. Purpurowy ruchem głowy posłał w tym kierunku zbrojnych. W tłumie, bezpardonowo powalając na ziemię gapiów, przepychały się ku grajkowi dwa kilkuosobowe oddziały gwardii. Tymczasem zamaskowany, skomentował.

- Każdy może kolor zmienić, jako i wy uczyniliście - i sprawnie zeskoczył z podestu.

W tłumie zawrzało, członkowie licznych ras: Elfów, orków, olbrzymów, gnomów, ludzi, czy nawet reptilionów i krasnolódów, wykrzykiwali swoje zdanie, przepychali się, a rabusie zdobywali sakiewki. Zamaskowany wpierw przeliczył się, bo zbrojni znaleźli się niebezpiecznie blisko, ale wtedy jak na zawołanie pojawił się ślepy półork, wpadłszy na zbrojny oddział zwymiotował na dziesiętnika, szybko odepchnięty, poważnie zwolnił pościg. Zamaskowany, którego rozpoznać można było tylko po lutni, sprawnie prześlizgiwał się przez tłum, był już na granicy placu, kiedy natknął się na kolejny oddział. Dał susa przez stragan rzeźnika, tan zaś w ułamku sekundy wyciągnął z lodu świeżą ćwiartkę świni do licytacji. Kupujący zwalili się kupą, znów zagradzając drogę gwardii, lutnia mignęła jeszcze w zaułku i pewnikiem ruszyliby za cieniem zbrojni, ale wyjątkowo szpetny półelf mignął palcami, dwóch pierwszych zbrojnych zatrzymało się zdezorientowanych, a reszta wywróciła się potężną masą na gapowiczów, wywołując śmiech gawiedzi. Rzeźnik był mimo wszystko kontent, że wziął udział w przedstawieniu.

Chwilę później w ulicach Chłopskiego Kraocza

W konspiracji spotkało się trzy osoby, chowający pod peleryną lutnię półelf był wyraźnie w najlepszym nastroju, był też najlepiej ubrany, bo przy towarzyszach wyglądał jak możny pan. Pierwszy odezwał się ślepy w potarganych, śmierdzących łachmanach.

- Musisz się popisywać? Ktoś cię kiedyś rozpozna! Wisisz mi kolację - zawahał się, po czym dodał - i moim dzieciom.

Zaraz dołączył się, chowający w rękawie amulet półelf z dziwnie orczymi wystającymi kłami.

- Ślepak ma rację. Narażasz nas. - cedził - twoje prywatne wycieczki mają się ni jak do nauk Mistrza. Powinieneś poszukiwać wiedzy, a nie uprawiać dialektyczne dysputy z Urukami Eszar.

- El Eszar - poprawił bard - tak brzmi lepiej. Mówicie, że to bez sensu, a ja miałem swój plan. Chodźcie i patrzcie.

Co przecznicę do grajka podbiegał wyrostek i coś mu wciskał w dłoń. Zaś półelf wypełniał tym mieszek.

- Co oni robią? - spytał brzydki czarodziej
- Płacą procent i to całkiem spory.
- Ufasz im?
- Nie.

Pod Luźnym Zwisem

Siedzący w karczmie, nieopodal Placu Rzeźnickiego komentowali popołudniowe wydarzenia. Wielki czarny malauk, olbrzym z czterema ramionami zanosił się opętańczym śmiechem.

- Kapitalne to było, a widzieliście jak wyglądał ten wikariusz, jak sagan gotujący.
- Ja bym tak się nie śmiał, przez takich jak ten gruby ludź, pewnie agent Tagary, Uruki nałożą nowe podatki, na przykład na kuśkę, a ty masz dwie, jak słyszałem. Rzucaj te kości!

Czarny już wstawał, kiedy na stół między kłócących się, wywalił swoje kopyta, stojący przy stole do gry, centaur.

- Hola panowie, oby od rozmiaru nie wprowadzili.

Pałac w Złotej Dzielnicy

W przesadnie zdobionej przestrzeni przy długim stole zasiadała olbrzymka o tępym obliczu i jej sześciu mężów. Na niewielkim podeście orkiestra złożona ze szkieletów grała marsz żałobny. Olbrzymka krzywiła się przy każdym kęsie, a po szerokiej żuchwie spływał jej tłuszcz. Jeden z mężów, znudzony ciemnoskóry człek odważył się przerwać ciszę.

- Kochana, ponoć w prostaczkowie głoszono dziś, że nie powinnaś nosić przydomku czarny. Że nie licuje, bo nie zawsze taka jesteś. Co o tym myślisz żono? - by zwiększyć swe szanse na uniknięcie gniewu rycerki, oblizał lubieżnie palce z jeżynowego sorbetu.

- Kto tak rzekł?! - grzmiała olbrzymka - Już ja mu pokażę, jakam czarna! - w nerwach ugryzła w pół kość obgryzanej golonki.

- Ponoć jakaś efemeryczna elfia dziewczyna ośmieszyła wikariusza Brutusa Kupa. - rzucił lekko arystokrata.

- Bałwan Brutus.


*************

Hejka!
Proponuję system Kryształy Czasu, choć nie wiem, czy mogę tak pisać, bo po niewielkich przeróbkach. Ale to mało istotne, ważne, że zachowuję świat Orchii. Dominujące Orki Uruk-hai, wielokulturowość, mozaikę ras, magii, rozsiane wyspy, choć to trochę na wyrost.

Zainteresowani nie muszą znać zasad, a linki do opisu świata mogę z grubsza przesłać po polsku. Chętnie pomogę w tworzeniu bohaterów. I tu mam kolejne pytanie.
1) Kultyści początkującego półboga wiedzy. (polecane!)
2) Grupa awanturników
3) Grupa jako świta Czarnego Rycerza, Palladyna, Kapłana, lub Druida

Kolejna sprawa to, że rekrutacja ruszy najszybciej jesienią 2020, [kiedy, uporam się z nawałem pracy i częścią sesji w które gram], wtedy też prześlę konkretne wymagania.

Pokrótce: Postacie zaczną od zerowych poziomów. W czasie trwania przygody będzie możliwy awans o 2-4poz, ilość graczy nawet do ośmiu, minimum trzech. Przygoda raczej krótka. Nie ukrywam, że niektórzy mają fory. Raczej jedna klasa postaci, choć system dopuszcza dwie. Możliwość kontynuacji.




Pozdrówki Nanatar
 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 19-07-2020 o 23:18.
Nanatar jest offline