Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2020, 21:53   #75
druidh
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Agatha wąchała, smakowała, dotykała i wcierała drobne porcje swojej wersji elfiej maści dodając do kolejnych próbek inne dodatkowe składniki. Na szczęście miała dobry materiał badawczy, czyli swoją skórę, która solidnie pokłuta nie przestawała dawać się jej we znaki. Lata pracy z roślinami nauczyły ją cierpliwości i dokładności w tym co robiła. Metodycznie podejmowała kolejne próby na poszczególnych kawałkach swoich rąk, a potem ramion. Już zaczynał morzyć ją sen, gdy do chaty dotarł ich lokalny elf i zażądał wina.

Agatha nigdy nie słyszała, żeby elfy prosiły o alkohol. Nie wiedziała, czy to dlatego, że ludzkie napoje smakowały im ohydnie, czy też po prostu nie miały w zwyczaju pić. Zielarka wprawdzie nie miała wina, niemniej dysponowała całym zapasem wszelkiej maści nalewek, poczynając od wiśni, a kończąc na dzikiej róży. Patrząc na twarz Strumienia, która w świetle świecy przypominała raczej pościele Grubej Anabel, wioskowej fanatyczki wszelkich porządków, której mąż nawet raz sprowadził z miasta jakiś dziwaczny proszek do wybielania tkanin… tak, sięgnęła po jedną z lepszych nalewek, której to kubek elf, ku jej bezbrzeżnemu zdumieniu wychylił jednym chaustem. Kilka miesięcy ciężkiej pracy, było nie było, więc przez chwilę było jej żal.

Jak się Agathe domyśliła, teraz musiała być opowieść. W mniej więcej połowie Agatha drżącymi już rękami postawiła na stole drugi kubek, nalała go do pełna, sama wychyliła do dna, po czym nalała do obu kubków jeszcze raz i nie czekając na kompana do picia opróżniła go ponownie.

Powinna Strumieniowi nie uwierzyć, ale było to wszystko tak niewyobrażalne, że nawet nie wiedziała jak miałaby temu zaprzeczać. Agatha nie miała nic przeciwko spółkowaniu, nie była nawet szczególnie wrażliwa na to, co różni mieszkańcy wioski wyczyniali w stogach siana oraz nie wnikała, który chłop wychowywał czyje dziecko. Naturze i Bogom to wszystko jedno było, byle wszyscy troszczyli się o siebie nawzajem. Ale to? Złapała kubek i darła jego dnem o deski stołu.

- No ale… ale… nie powinni ich pożreć? Może nawet już po, ale jednak… Czy coś takiego? - Ludzie różne rzeczy opowiadali o zwierzoludziach, ale Agatha wolała wierzyć, że to istoty chaosu równie wrogie ludziom jak gobliny, czy orki. A tu takie rzeczy…
- Ale co będzie z takiego puszczania się? Czy elfy wiedzą? Może ten mag wie? - podrapała się po głowie - Musimy to utrzymać w tajemnicy i zrobić jakąś zasadzkę. Ten żołnierz i mag muszą nam pomóc. I czy ich rodzice wiedzą? Trzeba będzie je na stosie spalić. Taka szkoda. Takie ładne panny - westchnęła i uderzyła pięścią w stół - Ja im dam. Polecę je zbadać rankiem. Powiemy, że choroba się roznosi kobieca i je wypytam. Każdą z osobna. Zobaczymy co będą gadać. Ale zasadzka lepsza i tak. Trzeba się tego jak najszybciej pozbyć z okolicy. Co za wstyd?! Co za wstyd?! - plotła by tak jeszcze chyba przez dłuższą chwilę, ale jej wzrok ponownie utknął w butelce. Złapała ją raz jeszcze, dolała sobie do pełna i wypiła solidny łyk. Nawet użądlenia przestały ją boleć.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline