Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-07-2020, 19:16   #71
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Po powrocie do wsi Wolfgang czuł się już znacznie lepiej. Elfia maść rzeczywiście działała cuda, choć ślady po ukąszeniach miały z nim zostać jeszcze dłuższy czas.

Po "przegrupowaniu" się w domu Agathy, mag zwrócił się do złapanej przez nich wcześniej chłopki.

- Mogłabyś rozejrzeć się ostrożnie za dziwnymi tropami w okolicy wsi? Żeby sprawdzić czy parszywce nie próbują podchodzenia pod wieś. Agatha odda ci łuk. I jeszcze nie rozgaduj ludziom nic, żeby nie siać paniki bez potrzeby. Powiedz, że pracujemy nad działającą maścią na użądlenia jakby pytali. W końcu nas pogryzły, a nie leżymy w gorączce. - Rozłożył ręce jakby dla potwierdzenia swoich słów. - I spokojnie, nie będziemy wracać do tego "wypadku" ze strzałą. Każdemu może się palec omsknąć. - Powiedział przyciszonym głosem, puszczając dziewczynie oko.


- Dobra, ja ide do wsi. Pokaże użądlenia żeby trochę uspokoić mieszkańców, powiedzieć, że będzie lek. I popytam czy nie mają czegoś do zabezpieczenia przed pszczołami. Kapelusze z siatkami albo płótnem, jakieś rękawice, grube kurty i spodnie. Czy jakie tam jeszcze mają sposoby. Jak chcesz Arvid to możesz iść ze mną. Dwóch ozdrowieńców zawsze lepszych niż jeden. - Skinął do kompana i poprawił ubranie przed dalszą drogą. Wcześniejsze przebieranki, szaleńczy bieg, a potem zbolały marsz nie miały na nie najlepszego wpływu.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
Stary 20-07-2020, 11:24   #72
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Agatha i Strumień
Plany zostały stworzone Agatha została w chacie próbując rozgryźć znanymi sobie sposobami maść jaką przekazał im elf. Strumień z tego samego powodu obiecał wrócić do jej chaty po przepytywaniu wieśniaków, by móc dać dokładny wywód zielarce co sam w swojej wiedzy wie o posiadanej mazi.

Dzień chylił się ku końcowy i o ile Agatha nie planowała pracować całą noc i koło świtu paść na siennik z wyczerpania, w końcu lata już nie te, to nie zrobiłaby dużych postępów. Z drugiej strony wypoczęty umysł pracuje lepiej i zarywanie nocy nie jest zdrowe. Niemniej udało jej się dowiedzieć, że będzie potrzebowała tłuszczu z łani lub dzika. Co nie było niemożliwe może ojciec Izabeli ma jakieś zapasy w końcu był myśliwym i pewnie starał się wygospodarować wszystkie części upolowanego zwierza. Wiedziała że potrzebuje melisy, mięty, czosnku zapewnie niedźwiedziego wątpiła by elfy żyjące w lesie miały dostęp do jej hodowanej w ogródku. Będzie potrzebowała też miodu...z tym może być problem. Zostało jednak jeszcze parę nieodkrytych składników.

Agatha ciężko pracuje. Nie wiem czy Elf będzie jej towarzyszył przez cały czas (jak wróci) więc zostawiam ci dowolność by zostać lub zniknąć podążając za elfimi sprawami.



Rano przed domem zielarki znalazł się Karl który poprzedniego wieczoru poszedł sobie robić rzeczy które tylko dla niego miały sens. Chłopak siedział na mokrej od rosy trawie z dzbanuszkiem. Naczynie było przykryte kawałkiem deski i przygniecione kamieniem. Ten kto podszedł bliżej mógł usłyszeć złowrogie bzyczenie dochodzące ze środka.

Arvid, Strumień i Wolfgang

Po tym jak Wolfgang zapewnił Izabellę że jej ‘wybryk’ zostanie pomiędzy nimi dziewczynie ewidentnie ulżyło i zgodziła się pomóc. Pewnie żeby chronić własną skórę ale zawsze to sprzymierzeniec. Obiecała że rozejrzy się za podejrzaną aktywnością w lesie.

Następnie obaj żołnierze i elf udali się do wioski. Gdzie zamierzali wypytać o ewentualną pomoc i o dotychczasowe ofiary. Zaczęli od miejsca swojego pobytu czyli karczmy. Właścicielka z początku podchodizła z rezerwą n te rewelacje ale im więcej szczegółów poznawała tym w jej z początku niechętnym ale profesjonalnym podejściu było coraz więcej życzliwości. No i zerkania na pięknego mężczyznę mieszkającego pod lasem.(Czyli elfa.) Podczas całej konwersacji Arvid i Wolfgang zauważyli że karczmarka, jak i jej mąż, albo nie zdaje się przejmować elfowatością Strumienia ...albo nie zdaje sobie sprawy że elf to nie taki ‘inny’ człowiek.

Obiecała, że wraz z Gerwainą zapędzą ludzi do roboty, ale przywódczyni wsi musi najpierw wrócić z modlitw. Podobno wraz z trzema pokąsanymi poszli do świetego gaju Rhyi modlić się o zażegnanie choroby po pokasaniach.
Dodatkowo powiedziała że jeśli Timm się znalazł to wspaniale ale nie wie czy powinno się mówić o tym jego ojcu gdyż ten gotowy sam pójść i zginąć próbując ratować syna.

Potem Ilsa poszła do kuchni. Arvid i Wolfgang a jeszcze dokładniej Strumień usłyszeli jak kobieta wydaje rozkazy swojemu mężowi niczym rasowy porucznik i gdzieś wychodzi tylnym wyjściem. Uwe wyłonił się po paru chwilach z trzema miskami ciepłej strawy a potem wrócił z kuflami zimnego piwa.
- Ilsa mówi, że na nasz koszt. - Skomentował i wycofał się na zaplecze. Cała trójka miała jeszcze chwile by porozmawiać zanim ciemność owiła niebo.

Arvid i Wolfgang

Noc nadeszła szybko a mimo zadziwiająco mocnego działania maści obaj czuliście zmęczenie po swoich wyczynach i poszliście spać. Noc była spokojna choć ranek powitał ich lekka niedogodnością z miejsc użądleń. Najwidoczniej maść trzeba będzie stosować przez jakiś czas by całkowicie pozbyć się jadu pszczół chaosu.

Kiedy zeszli na śniadanie powitał ich na dole człowiek którego widzieli poprzedniego dnia. tym razem bez swojego rosłego kompana.

- Zacni panowie słyszałem, że znaleźliście ciekawe miejsce w sadach! Możliwe że będziecie wstanie mi pomóc. Ale gdzie moje maniery! Zapraszam pozwolicie że się przedstawię i zapraszam na śniadanie. Zwą mnie Konrad Pyszny. - Mężczyzna nosi ubranie w wymyślny wzór o głębokiej, brzoskwiniowej barwie oraz dodający efektu i przystrojony pawimi piórami beret w kolorze świeżych jagód. Podczas rozmowy kręci swoje cienkie wąsiki i mruga niespokojnie. - Pewnie niedługo zbiegną się tutaj prowincjusze z błaganiem was o pomoc skoro już rozeszło się po wsi coście wczoraj wyprawiali. Szczęście mam, że udało mi się was zastać wcześniej. Jak pewnie słyszeliście o mnie, jestem artystą. Przybyłem tutaj około dwa tygodnie temy by szukać inspiracji. I dopiero ostatnio udało mi się ją odnaleźć! Niestety nie sprawa się trochę skomplikowała. Wiem że znaleźliście owe interesujące drzewo! Byliście blisko więc pewnie zwróciliście uwagę na przepiękne brzmienie jakie rezonuje z jego wnętrza. Czy wyobrażacie sobie jakie cudowne dźwięki mógłby wydawać zrobiony z niego instrument? No może wy nie wyglądacie na takich co potrafią odróżnić artystę od zwykłego grajka ale zapewniam was że jestem znawca i wiem co mówię. Toteż mam propozycję kiedy tam wrócicie czy możecie dla mnie zdobyć kawałek tego drzewa? Wystarczy gałąź.

Szemrzący Strumień

Po wieczorze spędzonym z nowo poznanymi ludźmi elf udał się do Agathy pomóc jej przy maści.
Elf ma dowyboru albo pracowac z Agathą przez calą noc, jesli staruszce starczy kondycji. może też wrócić do siebie i rankiem spotka Karla jak opisane. Może też zostac na noc...jak go staruszka przyjmie to juz zostawiam wam.


 
Obca jest offline  
Stary 21-07-2020, 19:39   #73
 
Lomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputację
Arvid starał się puścić w niepamięć poprzedni dzień. Nie wyszło im "bohaterowanie" na dobre, użądlenia dalej go piekły, choć po maści Strumienia było już dużo lepiej. Strach pomyśleć, co by było gdyby go nie było.

Usiadł na łóżku, zaaplikował resztkę maści, która wydzielił mu elf, na obolałe miejsca i powoli przystąpił do ubrania się. Nie robił tego powoli, bo mu się nie spieszyło, oj nie. Użądlenia skutecznie przeszkadzały w tej czynności. Gdy po ciężkiej batalii z własnym ciałem udało mu się wbić w swój mundur i zbroję wstał i ruszył w kierunku głównej sali karczmy, w której się zatrzymali.

Widząc Wolfganga pozdrowił go skinieniem głowy -Dobrego dnia.- rzucił i uśmiechnął się do maga.

Gdy zasiedli już w ławie, czekając na śniadanie, podszedł do nich fircyk, którego poznali dzień wcześniej. Arvid miał ochotę na śniadanie a nie wysłuchiwanie farmazonów wygadywanych przez natchnionego artystę. Dał upust swojemu niezadowoleniu wydając z siebie głośny i długi pomruk niezadowolenia, które zaakompaniował burczący brzuch. Żołnierz, zrezygnowany, oparł się bokiem o ścianę, a łokieć wsparł na parapecie i podparł sobie głowę.

Gdy już miał coś powiedzieć na słowa pstrokatego osobnika, a chciał mu powiedzieć, że chyba się dziś rano rozminął ze swoim mózgiem skoro chce ich pchać do tego lasu, i dorzucić do tego kilka inwektyw, ale gdy podniósł wzrok jego uwagę przykuł ruch za oknem.

Przed wejściem do karczmy było sporo mieszkańców, jednak nikt nie wchodził do środka, jakby ktoś im nie pozwalał i stał przed drzwiami, albo jakby mieli opory do wejścia do środka z innego powodu. Arvid szturchnął Wolfganga łokciem w bok, a gdy ten zwrócił się do niego ze złowrogim spojrzeniem, żołnierz wskazał brodą widok za oknem.

- Zobaczę co się dzieje. - rzucił, wstając od stołu - A panu, panie artysto, radzę się dobrze zastanowić o co prosisz. Wrócimy tam, owszem, ale nie będziemy się zajmować szukaniem drewna na jakiś instrument. -

Wstał i ruszył w kierunku drzwi do karczmy z zamiarem wyjrzenia i zobaczenia co się dzieje.
 
__________________
Może jeszcze kiedyś tu wrócę :)
Lomir jest offline  
Stary 21-07-2020, 19:48   #74
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Zagajnik w pobliżu wsi;

Zdumienie rzadko było czymś co przydarzało się elfom, nawet tak młodym jak Szemrzący Strumień. Jednak to co zooczył przejęło go na wskroś.

Wyszedł ze wioski śladem Timmowych sióstr, bardziej wiedziony mdłym przeczuciem, że może doprowadzą go do swego brata, ale tego się nie spodziewał. Odruchowo sięgnął po strzałę i cichcem rozmyślał jak rozwiązać zastałą sytuację. Każden jednak wariant jaki koncypował w głowie nie był na jego korzyść.

Był w tym miejscu rano razem z Isabellą i wtedy wieśniaczki gorzały na niego lubieżnymi oczyma. Elfowi zrobiło się mdło na myśl, czemuż tam mogły rano być i czemu wyglądał jakby na sianie legły.

W zagajniku na małej polance Timmowe siostry nie były same. Wiedzione chuciami lubieżnymi spółkowały w zwierzęcy sposób z szóśtką ochydnych zwierzoludzi. Ciarki przeszły elfa na samą myśl takowego przeczącego natury prawom zbliżenia. Ludzie byli jednak istotami nie tylko krótkowiecznymi, ale też słabymi a często na wskroś zepsutymi, aby się takim praktykom wstrętnym oddawać. I wieś sama też musiała być bardziej tknięta bielmem chaosu niż się mogło zdawać, bo pewnikiem nie tylko Timmowe siostry sodomię podobną czyniły.

Szemrzący Strumień zrozumiał czemu wysłano go do Dunfelberne. Działy się tu zaiście ochydne rzeczy. Powinien ubić choć kilku aby zdobyć dowód, wrocić do wsi i opowiedzieć wszystko, ale kto mu uwierzy, skoro pół bab mogła się parzyć z mutantami, a potem spędzać płody, lub porzucać po narodzinach aby podobnymi się stali pomiotami chorymi. Wyglądało, że zaufać mógł jeno dwóm nowo poznanym ludziom i zapewnie Aghacie.

Powoli opuścił naciąg elfiego łuku i odłożył strzałę, która niechybnie miała ugodzić szyję jednego ze zwierzoludzi i świata choć od jednego mutanta uwolnić.

Cofnał się powoli i zaszedł zamyślony do chaty Agathy. Strapion był wszelako bo przez tyle lat nic nie dostrzegł. Wszedł do domostwa zielarki cichcem, tak że przestraszył kobietę i zupełnie jak nie on zapytał wprost:

- Masz li jakiegoś wina?

Znachorka od razu poznała się, że leśny nie jest swój i bez słowa nalała mu kubek, który ku jeszcze wiekszemu zdzwieniu Agathy wychylił duszkiem.

Potem w konfidencyji powiedział kobiecie co widział. Agatha słuchała, ale nie dostrzegła, że elf miał gotowy nóż, którym niechybnie ubiłby zielarkę, jeśli by wyszło na jaw że i ona się sodomii oddawała.
 

Ostatnio edytowane przez 8art : 21-07-2020 o 19:50.
8art jest offline  
Stary 21-07-2020, 21:53   #75
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Agatha wąchała, smakowała, dotykała i wcierała drobne porcje swojej wersji elfiej maści dodając do kolejnych próbek inne dodatkowe składniki. Na szczęście miała dobry materiał badawczy, czyli swoją skórę, która solidnie pokłuta nie przestawała dawać się jej we znaki. Lata pracy z roślinami nauczyły ją cierpliwości i dokładności w tym co robiła. Metodycznie podejmowała kolejne próby na poszczególnych kawałkach swoich rąk, a potem ramion. Już zaczynał morzyć ją sen, gdy do chaty dotarł ich lokalny elf i zażądał wina.

Agatha nigdy nie słyszała, żeby elfy prosiły o alkohol. Nie wiedziała, czy to dlatego, że ludzkie napoje smakowały im ohydnie, czy też po prostu nie miały w zwyczaju pić. Zielarka wprawdzie nie miała wina, niemniej dysponowała całym zapasem wszelkiej maści nalewek, poczynając od wiśni, a kończąc na dzikiej róży. Patrząc na twarz Strumienia, która w świetle świecy przypominała raczej pościele Grubej Anabel, wioskowej fanatyczki wszelkich porządków, której mąż nawet raz sprowadził z miasta jakiś dziwaczny proszek do wybielania tkanin… tak, sięgnęła po jedną z lepszych nalewek, której to kubek elf, ku jej bezbrzeżnemu zdumieniu wychylił jednym chaustem. Kilka miesięcy ciężkiej pracy, było nie było, więc przez chwilę było jej żal.

Jak się Agathe domyśliła, teraz musiała być opowieść. W mniej więcej połowie Agatha drżącymi już rękami postawiła na stole drugi kubek, nalała go do pełna, sama wychyliła do dna, po czym nalała do obu kubków jeszcze raz i nie czekając na kompana do picia opróżniła go ponownie.

Powinna Strumieniowi nie uwierzyć, ale było to wszystko tak niewyobrażalne, że nawet nie wiedziała jak miałaby temu zaprzeczać. Agatha nie miała nic przeciwko spółkowaniu, nie była nawet szczególnie wrażliwa na to, co różni mieszkańcy wioski wyczyniali w stogach siana oraz nie wnikała, który chłop wychowywał czyje dziecko. Naturze i Bogom to wszystko jedno było, byle wszyscy troszczyli się o siebie nawzajem. Ale to? Złapała kubek i darła jego dnem o deski stołu.

- No ale… ale… nie powinni ich pożreć? Może nawet już po, ale jednak… Czy coś takiego? - Ludzie różne rzeczy opowiadali o zwierzoludziach, ale Agatha wolała wierzyć, że to istoty chaosu równie wrogie ludziom jak gobliny, czy orki. A tu takie rzeczy…
- Ale co będzie z takiego puszczania się? Czy elfy wiedzą? Może ten mag wie? - podrapała się po głowie - Musimy to utrzymać w tajemnicy i zrobić jakąś zasadzkę. Ten żołnierz i mag muszą nam pomóc. I czy ich rodzice wiedzą? Trzeba będzie je na stosie spalić. Taka szkoda. Takie ładne panny - westchnęła i uderzyła pięścią w stół - Ja im dam. Polecę je zbadać rankiem. Powiemy, że choroba się roznosi kobieca i je wypytam. Każdą z osobna. Zobaczymy co będą gadać. Ale zasadzka lepsza i tak. Trzeba się tego jak najszybciej pozbyć z okolicy. Co za wstyd?! Co za wstyd?! - plotła by tak jeszcze chyba przez dłuższą chwilę, ale jej wzrok ponownie utknął w butelce. Złapała ją raz jeszcze, dolała sobie do pełna i wypiła solidny łyk. Nawet użądlenia przestały ją boleć.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 22-07-2020, 11:21   #76
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Wolfgang obudził się dość wcześnie i nie tak wyspany jak mógłby sobie tego życzyć. Jednak nawet po elfiej maści urządzenia ciągle, choć lekko, dawały o sobie znać. Sprawnie narzucił swoje lekkie ubranie, spakował niewielki dobytek do torby i udał się na śniadanie do wspólnej izby w lokalnej karczmie.

Nie siedział tam jednak długo ciesząc się porannym spokojem gdy po paru kęsach zagadnął ich inny przyjezdny. Rzucający się w oczy jak kwiatek na kupie gnoju, grajek. Co samo w sobie nie było by niczym niezwykłym jednak prośba, która nadeszła niedługo potem sprawiła, że mag aż podniósł brwi w zdumieniu.

Gdy Arvid poszedł sprawdzić powód zbiegowiska przed karczmą, De Velde wsadził do torby kawałek twardego sera i dużą piętkę chleba z lekkiego śniadania. Następnie zamykając szczelnie skórzaną klapę, spojrzał na "artyste".

- Gałąź że spaczonego chaosem drzewa? Czy Ciebie pojebało do reszty człowieku? Robić z tego instrumenta? Samo zbliżanie się do podobnych rzeczy grozi losem stokroć gorszym od śmierci! - Niespodziewanie uniósł głos. - I nie tylko kogoś głupiego na tyle, żeby się takich rzeczy dotykać, a wszystkich wokół. - Złapał grajka za koszulę, przyciągnął do siebie i ściszył głos. - I jako członek szanownego Kolegium Magii, ogniem i mieczem zniszcze wszelkie przejawy chaosu. Choćby i były przystrojone w najbogatsze stroje. Tak mi dopomóż Imperator. - Zakończył chłodno puszczając głupca i odwrócił się, ruszając w stronę wyjścia. Po drodze poprawił torbę na ramieniu, w rytm kroków stuknął swoim kosturem trzy razy w podłogę i wyszedł na zewnątrz, dołączając do Arvida.

- A co to tu takie poruszenie? Wino darmo dają? - Po wcześniejszym, ostrym tonie nie było już śladu.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.

Ostatnio edytowane przez Cattus : 22-07-2020 o 14:49.
Cattus jest offline  
Stary 01-08-2020, 12:19   #77
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Arvid i Wolfgang
Pyszny wyglądał na zszokowanego, prawdopodobnie jego srebrne usta przekonywały każdego co do jego pomysłów,. A tutaj nic i jeszcze strasznie ogniem. Wyglądał jakby jeszcze miał coś powiedzieć ale obaj żołnierze wyszli z karczmy.

Na zewnątrz owszem kręciło się parę osób ale żadna nie weszła do środka. Prawdopodobnie wiązało się to z towarzyszem Konrada który stał koło drzwi i wyglądał groźnie. Na wasz widok trochę się speszył ale szybko przybrał minę jaka odstraszał wieśniaków ale wszedł do środka.
Najwidoczniej bard kazał mu nie wpuszczać wieśniaków póki sam z wami nie porozmawia i nie przekona do do swoich planów.

Kiedy zniknął w środku wieśniacy krążący po okolicy poczuli się pewniej by do was podejść jeden z nich wyglądający na najstarszego odezwał się stawiając swój worek na ziemi.
- Pani Kneiftell była u nas wczoraj mówiła że to może się wam przydać. - Powiedział i otworzył worek. Były w nim ubrania, ochronne, a także kapelusze z płótnem. - My w tym ćwiczyli jak miód zbierać za młodu. Nie każdy ma dobre podejście do pszczół to się wyrabia z czasem. Ale te cholerstwa co teraz mamy to potrafią się przebić.

Reszta zrobiła to samo razem mieli pięć worków ubrań ochronnych.
- Panie ...ale wy nie każecie nam chyba wszystkich pszczół i samego lasu palić co? Toż to szkoda będzie straszna!

Agatha i Strumień

Agatha z rana zabrała się za “prezent” przyniesiony przez Karla. Kwestie spółkujących z ludźmi zwierzoludzi musiała zostawić na później. Uzbrojona w tasak odebrała gliniane naczynie od chłopaka i zaniosła je do kuchni. Oczyma wyobraźni widziała bąble i wzrok cierpienia na twarzach mieszkańców których opatrywała. Nie miała najmniejszej ochoty dołączyć do tego grona. Już miała unieść wieczko gdy drzwi do chaty się otworzyły a w progu stanęła Staruszka Wilrie.

- Gdyby nie to że twoje znalezienie antidotum jest dobrą wiadomością to powiedziałabym ci co myślę na temat dowiadywania się o tym przez ranne ploteczki wioskowych przekup. - Powiedziała wchodząc do pomieszczenia. Zielarka i obecni Karl i Strumień widzieli że staruszka jest zmęczona. W sumie jak to staruszka. Choć Agathacie wydawało się że Wilrie wygląda jeszcze starzej niż kiedy ostatni raz ją widziała. Kobieta wyglądała na trochę zdziwioną widzac w pomieszczeniu ich wioskowego włóczęgę (elfa) i przeniosła wzrok parę razy z jednego na drugie. Jej pomarszczona twarz była trudna do odczytania.

- No więc? Co tak stoisz. Mów, ile tego masz i dlaczego jeszcze nie jest rozprowadzane po potrzebujących? - Warknęła starucha a Karl strategicznie wymknął się z pomieszczenia.

Strumień w tym czasie siedział przy stole i rozmyślał. Nie zamordował Agathy poprzedniej nocy. Nie widział powodu ani dowodów by uznać że też ma konszachty z plugastwem. Ale ile tak naprawdę osób z wioski było niewinnych? Siostry Timma oddawały się mutanta, więc może to wszystko wina Timma? Może w jakimś rytuale sprowadził to wszystko na wioskę?
Może cała wioska była splugawiona i to kwestia czasu zanim żółć zepsucia zaleje ich wszystkich? A może jego rozmyślania były podyktowane butelką nalewki która stała na stole pusta. Co teraz? Ruszyć na poszukiwania mutantów? Zostać z Agathą i pomóc przy maści. Zostać i pić? Pójść do żołnierzy i powiedzieć co dalej?
 
Obca jest offline  
Stary 02-08-2020, 12:01   #78
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Zielarka roztarła językiem nalot, który pozostał po nocnym piciu nalewki. Trochę bolała ją głowa, ale nie wiedziała, czy ze zmęczenia, nerwów z poprzedniego dnia, albo zbyt dużej ilości alkoholu. A może ze wszystkiego na raz. Gdy staruszka weszła, miała odruch, aby opowiedzieć jej wszystko, ale coś jej się w jej wyglądzie nie podobało. Nastolatki nie kopulują ze zwierzoludźmi ot tak sobie. Jeśli już to dają się zaciągnąć w siano jakimś lokalnym chłopakom po żniwach.

Wytarła ręce w fartuch i uśmiechnęła się smutno.
- Długo by opowiadać - zaczęła krzątać się po pomieszczeniu nic jednak nie opowiadając. Przekładała to i tamto, aż znalazła się za plecami Wilrie, tak aby widzieć elfa. Wtedy to położyła palec na ustach prosząc o milczenie. Przebiegłość na poziomie umysłu Karla, ale może się udać. Wtedy wreszcie zaczęła opowieść.
- Nie wiem kto plotkuje. Na razie mam niewiele. Żadnych wielkich efektów. Muszę jeszcze popracować, a my mamy jeszcze inne zmartwienie - teraz już stała przed Wilrie, aby ją sobie dokładnie pooglądać, gdy usłyszy tą rewelację.
- Potrzeba zorganizować straże i ostrzec ludzi. W okolicy pojawili się też zwierzoludzie. Elf widział ich wczoraj w nocy... - poczekała cierpliwie, aż te słowa przebrzmią - Skradali się… ale nie wiemy, gdzie i po co. Widział ich z daleka i mu się wymknęli. Pewnie chcą nas zaatakować. Cóż innego mogliby robić zwierzoludzie skradając się do wioski, prawda? - zakończyła patrząc to na staruszkę na na elfa.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 03-08-2020, 09:15   #79
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Chata Agathy

- Było jako Agatha rzekła. - Elf nie przestając patrzeć na glinianą butelkę po nalewce przytaknał znachorce, zastanawiając się czy starsza z kobiet też mogła spółkować z mutantami, chociaż wątpił w to, bo życie, choć mocno trzymało się w niej, to już z wyciekało siwymi pasmami rzadkich włosów i pewnikiem mocy już w niej nie byo aby brzuchatą zostać. Kto tam jednak mógł ją wiedzieć? Jeszcze przed wieczerzą w ogóle nie sądził, żeby jakikolwiek człowiek mógł się zbliżyć do zwierzoludzi i prawde powiedziawszy wolalby nie widzieć tego co ujrzał wiedziony dziwną ciekawością.

Ostatnie pytanie Agahty zawisło w próżnicy i elf wiedział, że może zaraz byc tak, że będzie musiał sięgnąć po długi, zakrzywiony myśliwski nóż, choć wolałby go nie użyć. Śmierci staruszki Wilrie nie szło by ukryć żadną miarą. Udając, że zbiera swoje rzeczy ze stołu wstał i ustawił sie tak aby odciąć starej wejście do chaty.
 
8art jest offline  
Stary 06-08-2020, 19:08   #80
 
Lomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputację
Arvid wziął worek od mieszkańca wioski, w ramach podziękowania skinął głową.
-Przyda się. Ostatnio mieliśmy zabezpieczenia z grubych szat, szmat i do tego dymiące pochodnie, a te dziwne owady i tak nas pokąsały. - powiedział, krzywiąc się na wspomnienie obolałego ciała.

-Co będziemy robić albo co będzie trzeba zrobić to się jeszcze okaże. Ale jak będzie trzeba, to będzie trzeba. - powiedział stanowczo żołnierz, dając do zrozumienia, że kwestia nie będzie podlegała dyskusji.

-A propos tego co trzeba zrobić... Musimy już iść, ustalimy z zielarką co dalej... Bywajcie- Po tych słowach Arvid zwrócił się do Wolfganga -Idziemy do Agathy? Może najpierw zjedzmy do końca śniadanie... Taak, to dobry pomysł. A potem chodźmy do zielarki, może coś wymyśliła, razem z elfem. Nie?-
 
__________________
Może jeszcze kiedyś tu wrócę :)
Lomir jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:53.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172