|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
16-07-2020, 19:16 | #71 |
Reputacja: 1 | Po powrocie do wsi Wolfgang czuł się już znacznie lepiej. Elfia maść rzeczywiście działała cuda, choć ślady po ukąszeniach miały z nim zostać jeszcze dłuższy czas.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |
20-07-2020, 11:24 | #72 |
Reputacja: 1 | Agatha i Strumień |
21-07-2020, 19:39 | #73 |
Reputacja: 1 | Arvid starał się puścić w niepamięć poprzedni dzień. Nie wyszło im "bohaterowanie" na dobre, użądlenia dalej go piekły, choć po maści Strumienia było już dużo lepiej. Strach pomyśleć, co by było gdyby go nie było. Usiadł na łóżku, zaaplikował resztkę maści, która wydzielił mu elf, na obolałe miejsca i powoli przystąpił do ubrania się. Nie robił tego powoli, bo mu się nie spieszyło, oj nie. Użądlenia skutecznie przeszkadzały w tej czynności. Gdy po ciężkiej batalii z własnym ciałem udało mu się wbić w swój mundur i zbroję wstał i ruszył w kierunku głównej sali karczmy, w której się zatrzymali. Widząc Wolfganga pozdrowił go skinieniem głowy -Dobrego dnia.- rzucił i uśmiechnął się do maga. Gdy zasiedli już w ławie, czekając na śniadanie, podszedł do nich fircyk, którego poznali dzień wcześniej. Arvid miał ochotę na śniadanie a nie wysłuchiwanie farmazonów wygadywanych przez natchnionego artystę. Dał upust swojemu niezadowoleniu wydając z siebie głośny i długi pomruk niezadowolenia, które zaakompaniował burczący brzuch. Żołnierz, zrezygnowany, oparł się bokiem o ścianę, a łokieć wsparł na parapecie i podparł sobie głowę. Gdy już miał coś powiedzieć na słowa pstrokatego osobnika, a chciał mu powiedzieć, że chyba się dziś rano rozminął ze swoim mózgiem skoro chce ich pchać do tego lasu, i dorzucić do tego kilka inwektyw, ale gdy podniósł wzrok jego uwagę przykuł ruch za oknem. Przed wejściem do karczmy było sporo mieszkańców, jednak nikt nie wchodził do środka, jakby ktoś im nie pozwalał i stał przed drzwiami, albo jakby mieli opory do wejścia do środka z innego powodu. Arvid szturchnął Wolfganga łokciem w bok, a gdy ten zwrócił się do niego ze złowrogim spojrzeniem, żołnierz wskazał brodą widok za oknem. - Zobaczę co się dzieje. - rzucił, wstając od stołu - A panu, panie artysto, radzę się dobrze zastanowić o co prosisz. Wrócimy tam, owszem, ale nie będziemy się zajmować szukaniem drewna na jakiś instrument. - Wstał i ruszył w kierunku drzwi do karczmy z zamiarem wyjrzenia i zobaczenia co się dzieje.
__________________ Może jeszcze kiedyś tu wrócę :) |
21-07-2020, 19:48 | #74 |
Reputacja: 1 | Zagajnik w pobliżu wsi; Zdumienie rzadko było czymś co przydarzało się elfom, nawet tak młodym jak Szemrzący Strumień. Jednak to co zooczył przejęło go na wskroś. Wyszedł ze wioski śladem Timmowych sióstr, bardziej wiedziony mdłym przeczuciem, że może doprowadzą go do swego brata, ale tego się nie spodziewał. Odruchowo sięgnął po strzałę i cichcem rozmyślał jak rozwiązać zastałą sytuację. Każden jednak wariant jaki koncypował w głowie nie był na jego korzyść. Był w tym miejscu rano razem z Isabellą i wtedy wieśniaczki gorzały na niego lubieżnymi oczyma. Elfowi zrobiło się mdło na myśl, czemuż tam mogły rano być i czemu wyglądał jakby na sianie legły. W zagajniku na małej polance Timmowe siostry nie były same. Wiedzione chuciami lubieżnymi spółkowały w zwierzęcy sposób z szóśtką ochydnych zwierzoludzi. Ciarki przeszły elfa na samą myśl takowego przeczącego natury prawom zbliżenia. Ludzie byli jednak istotami nie tylko krótkowiecznymi, ale też słabymi a często na wskroś zepsutymi, aby się takim praktykom wstrętnym oddawać. I wieś sama też musiała być bardziej tknięta bielmem chaosu niż się mogło zdawać, bo pewnikiem nie tylko Timmowe siostry sodomię podobną czyniły. Szemrzący Strumień zrozumiał czemu wysłano go do Dunfelberne. Działy się tu zaiście ochydne rzeczy. Powinien ubić choć kilku aby zdobyć dowód, wrocić do wsi i opowiedzieć wszystko, ale kto mu uwierzy, skoro pół bab mogła się parzyć z mutantami, a potem spędzać płody, lub porzucać po narodzinach aby podobnymi się stali pomiotami chorymi. Wyglądało, że zaufać mógł jeno dwóm nowo poznanym ludziom i zapewnie Aghacie. Powoli opuścił naciąg elfiego łuku i odłożył strzałę, która niechybnie miała ugodzić szyję jednego ze zwierzoludzi i świata choć od jednego mutanta uwolnić. Cofnał się powoli i zaszedł zamyślony do chaty Agathy. Strapion był wszelako bo przez tyle lat nic nie dostrzegł. Wszedł do domostwa zielarki cichcem, tak że przestraszył kobietę i zupełnie jak nie on zapytał wprost: - Masz li jakiegoś wina? Znachorka od razu poznała się, że leśny nie jest swój i bez słowa nalała mu kubek, który ku jeszcze wiekszemu zdzwieniu Agathy wychylił duszkiem. Potem w konfidencyji powiedział kobiecie co widział. Agatha słuchała, ale nie dostrzegła, że elf miał gotowy nóż, którym niechybnie ubiłby zielarkę, jeśli by wyszło na jaw że i ona się sodomii oddawała. Ostatnio edytowane przez 8art : 21-07-2020 o 19:50. |
21-07-2020, 21:53 | #75 |
Reputacja: 1 |
__________________ by dru' |
22-07-2020, 11:21 | #76 |
Reputacja: 1 | Wolfgang obudził się dość wcześnie i nie tak wyspany jak mógłby sobie tego życzyć. Jednak nawet po elfiej maści urządzenia ciągle, choć lekko, dawały o sobie znać. Sprawnie narzucił swoje lekkie ubranie, spakował niewielki dobytek do torby i udał się na śniadanie do wspólnej izby w lokalnej karczmie.
__________________ Our sugar is Yours, friend. Ostatnio edytowane przez Cattus : 22-07-2020 o 14:49. |
01-08-2020, 12:19 | #77 |
Reputacja: 1 | Arvid i Wolfgang |
02-08-2020, 12:01 | #78 |
Reputacja: 1 |
__________________ by dru' |
03-08-2020, 09:15 | #79 |
Reputacja: 1 | Chata Agathy - Było jako Agatha rzekła. - Elf nie przestając patrzeć na glinianą butelkę po nalewce przytaknał znachorce, zastanawiając się czy starsza z kobiet też mogła spółkować z mutantami, chociaż wątpił w to, bo życie, choć mocno trzymało się w niej, to już z wyciekało siwymi pasmami rzadkich włosów i pewnikiem mocy już w niej nie byo aby brzuchatą zostać. Kto tam jednak mógł ją wiedzieć? Jeszcze przed wieczerzą w ogóle nie sądził, żeby jakikolwiek człowiek mógł się zbliżyć do zwierzoludzi i prawde powiedziawszy wolalby nie widzieć tego co ujrzał wiedziony dziwną ciekawością. Ostatnie pytanie Agahty zawisło w próżnicy i elf wiedział, że może zaraz byc tak, że będzie musiał sięgnąć po długi, zakrzywiony myśliwski nóż, choć wolałby go nie użyć. Śmierci staruszki Wilrie nie szło by ukryć żadną miarą. Udając, że zbiera swoje rzeczy ze stołu wstał i ustawił sie tak aby odciąć starej wejście do chaty. |
06-08-2020, 19:08 | #80 |
Reputacja: 1 | Arvid wziął worek od mieszkańca wioski, w ramach podziękowania skinął głową. -Przyda się. Ostatnio mieliśmy zabezpieczenia z grubych szat, szmat i do tego dymiące pochodnie, a te dziwne owady i tak nas pokąsały. - powiedział, krzywiąc się na wspomnienie obolałego ciała. -Co będziemy robić albo co będzie trzeba zrobić to się jeszcze okaże. Ale jak będzie trzeba, to będzie trzeba. - powiedział stanowczo żołnierz, dając do zrozumienia, że kwestia nie będzie podlegała dyskusji. -A propos tego co trzeba zrobić... Musimy już iść, ustalimy z zielarką co dalej... Bywajcie- Po tych słowach Arvid zwrócił się do Wolfganga -Idziemy do Agathy? Może najpierw zjedzmy do końca śniadanie... Taak, to dobry pomysł. A potem chodźmy do zielarki, może coś wymyśliła, razem z elfem. Nie?-
__________________ Może jeszcze kiedyś tu wrócę :) |