Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-07-2020, 21:41   #3
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 03 - 2727.08.01 wieczór; g. 33:00

Scena 1



Czas: 2727.08.01 wieczór; g. 33:00
Miejsce: obóz archeologów; sektor mieszkalny; biuro Nicolasa
Warunki: jasno; temp. 21*C; cisza (0 km/h); sucho; to**. 21*C
Obsada: Nicholas i por. Daoust


- Czy wszystko w porządku poruczniku? Ten hangar może być? Przyznam, że bardzo mamy wprawę by gościć tak dużą grupę i mieliśmy trochę kłopot by znaleźć wam coś odpowiedniego. Ale jeśli uzna pan za stosowne to oczywiście możemy poszukać już czegoś pdopwiedniejszego. Niektóre z tych ruin zachowały się w zaskakująco dobrym stanie. - przywitanie na lądowisku było dość oszczędne. Właściwie sprowadziło się do uściskania ręki, przedstawienia się osobiście a nie rozmowy w holo jak wcześniej no i do stwierdzenia by wojskowy konwój pojechał za łazikami. Wyszło chyba nieźle. Oczywiście dopóki Essa i ta jej Olga się nie wtrąciły. Nicholas kompletnie nie aprobował zignorowania jego własnych poleceń i zasad bezpieczeństwa. Zwłaszcza przez Essę. Ta Olga miała na nią zły wpływ. Może trzeba pomyśleć by na koniec sezonu zmienić jej przydział? Zastanawiał się nad tym gdy wracali do obozu prowadząc całą kolumnę. Potem marines zaczęli się rozparcelowywać w przygotowanym hangarze no to już ich zostawił w spokoju. Ale porucznik tak jak obiecał, przyszedł rozmówić się z nim osobiście jak tylko z grubsza się ogarnęli w tym hangarze.

- Myślę, że może być. Dokładniejszy rekonesans przeprowadzimy jutro. - porucznik skinął głową na znak, że baza, przynajmniej na tą pierwszą noc, spełnia wymagania bazy. Właściwie zdawał sobie sprawę, z ograniczonych mozliwości naukowców w tej materii. Wcześniej przesłali mu na orbitę fotki i dane kilku proponowanych lokacji i ten stary hangar wydawał się najbardziej obiecujący. Miał duże drzwi przez które mogły wjechać nawet transportery no i te drzwi nadal działały. Mniej wiecej działały. Więc można było odciąć się od pogody na zewnątrz a wewnątrz rozbić obóz. To nie były koszary na orbicie no ale jak na tydzień czy dwa to jakoś chyba wytrzymają.

- To dobrze, cieszę się, nie byliśmy pewni czy będzie wam odpowiadać. Te drzwi się trochę zacinają ale na szbko udało nam się zrobić tylko tyle. - kierownikowi ekspedycji naukowej ulżyło, że porucznik nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń. Pokiwał głową i uśmiechnął się z widoczną ulgą.

- Ale te toalety i kanaliza co tam są to chyba nie działają. Możemy korzystać z infrastruktury w waszej bazie? - gdzieś kiedyś Daoust słyszał, że cywilizacja zaczyna się od kanalizacji a rozbijanie obozu wojskowego od kopania latryn. Lapidarnie to brzmiało ale było dziwnie trafne. Więc chociaż sam kącik sanitarny był w hangarze to widocznie nie działał od dawna a przecież gdzieś musieli załatwiać tego typu sprawy. Jakby cywile robili problemy trzeba by zamówić odpowiednią dostawę z orbity.

- No tak, oczywiście, proszę się nie krępować. - by ukryć igiełkę niepokoju Nicholas sięgnął po papierosa. Nie wiedzieć dlaczego ale niepokoiło go, że marines będą się kręcić po części mieszkalnej obozu. Łącznie z prysznicami i toaletami. Jakoś od razu przyszła mu na myśl Essa i jej niestosowne zachowanie.

- Świetnie. Cieszę się, że to mamy załatwione. No to teraz ta sprawa dla jakiej nas tu ściągnęliście. Możesz mi powiedzieć co tu się właściwie dzieje? Bo w raportach to jakoś nie było dla mnie zbyt jasne. - Jean skinął głową ciesząc się w duchu, że kierownik archeologów okazał się rozsądny. No ale teraz czas było się zająć ich zadaniem. Przynajmniej tym dla jakich wezwali ich na to zagubione na pustkowiach zadupie.

- No tak. - Nicholas spodziewał się tego pytania. Nawet cieszył się, że porucznik sam rwał się do tego by się nim zająć. Sięgnął do szuflady swojego biurka by wyjąć przygotowane materiały. - Uśmiejesz się ale tubylcy wierzą, że to duchy. Duchy pustyni. - powiedział zerkając na oficera w bojowym pancerzu. Ten uniósł brew do góry słysząc taką brednię. Nie dziwił się. Chociaż po tym co tu się działo to znów cieszył się, że są już tu ci marines i zdejmą z jego barków chociaż część odpowiedzialności. Zaczął jednak prezentować te materiały i mówić dokładniej co tu się u nich ostatnio działo co zaowocowało wezwanie marines na pomoc.


---



Co skłoniło archeologów do wezwania marines?


Wypadek - 1-2 naukowców pracowało w jakimś odludnym zakamarku bazy. Doszło jednak do wypadku, coś wybuchło, zrobił się pożar, zawaliło się coś czy zalało. Wygląda na to, że naukowcy zginęli a samo miejsce nie jest już w tej chwili tak łatwo dostępne. Wcześniej jednak słychać było ich krzyki i odgłosy kojarzące się z walką. Tak naprawdę potwory zaatakowały naukowców i w walce celowo czy przypadkiem doszło do tego wypadku ale w zamieszaniu przed i po nikt się na tym nie poznał. Do tego nerwowa sytuacja z tubylcami.

Zakładnicy - 1-2 naukowców pracowało w jakimś odludnym zakamarku bazy. Ale zostali porwani przez tubylców i wzięci jako zakładnicy. Archeolodzy dostali nagranie z ich kolegami więc wezwali marines na pomoc. Tak naprawdę porwanie też jest bezpośrednio związane z atakiem potworów ale w zamieszaniu nikt się na tym nie poznał. Do tego nerwowa sytuacja z tubylcami.

Zniknięcie - 1-2 naukowców pracowało w jakimś odludnym zakamarku bazy. Wyjechali/wyszli rano do pracy i nie wiadomo co się z nimi stało. Jak nie wrócili do wieczora reszta ekipy znalazła tylko ich miejsce pracy. I nie bardzo wiadomo co się stało z zaginionymi. Tak naprawdę potwory porwały archeologów ale nikt się na tym nie poznał. Do tego nerwowa sytuacja z tubylcami.



---



Scena 2



Czas: 2727.08.01 wieczór; g. 33:00
Miejsce: obóz archeologów; sektor magazynowy; hangar
Warunki: plamy światła i ciemności; temp. 12*C; powiew (2 km/h); sucho; to. 6*C
Obsada: kpr. Holst, kpr. Lesić, st.sz. Ramirez, Vanessa i Olga







“Ale rudera”

W tym chyba akurat wszyscy byli zgodni. I reprezentanci gości i gospodarzy. Chociaż na głos nikt nie narzekał. Improwizację było widać na każdym kroku. Cała sprawa wyszła dość nagle więc archeolodzy skromnymi siłami i zasobami próbowali zrobić co się da by uczynić jeden z hangarów zdatny do zamieszkania. No ale tak naprawdę udało im się to w minimalnym stopniu. Hangar okazał się czymś w rodzaju wielkiego pudła jakie chroniło przed aurą zewnętrzną. Przeciekał i wiatr po nim hulał na tyle mało, że można było się rozgościć. A jednocześnie był na tyle pojemny by rozstawić pół tuzina transporterów i rozbić składane moduły mieszkalne przywiezione w zapasowych, automatycznych transporterach. Gdy porucznik uznał, że adres, przynajmniej chwilowo nadaje się do zamieszkania zostawił rozbicie obozu pod opieką sierżanta Mentinka, swojego zastępcy a sam poszedł pogadać z szefem archeologów który ich przywitał na lądowisku.

Teraz sierżant kierował resztą plutonu by sobie urządzić ten obóz. Jeszcze nie było pewne czy dokładnie tutaj zostaną na dłużej ale na razie i tak trzeba było rozstawić składane “klocki” mieszkalne, warty, czujniki i całą resztę. Rutynowa robota. Na szczęście moduły mieszkalne były hermetyczne a z małymi generatorami to także ogrzewane i klimatyzowane. Więc w połączeniu z osłoną jaką dawał hangar warunki bytowania zapewniały chociaż te minimum socjalne na przyzwoitym poziomie. Nawet sanitariaty mieli własne no ale jednak na dłuższą metę to każdy wolał prawdziwe toalety i prysznice i między innymi o to porucznik też miał zapytać kierownika Hemme. Co innego panna Hemme.

Panna Hemme za punkt honoru wzięła sobie oprowadzić drużynę gości po nowych dla nich włościach. Razem ze swoją najlepszą kumpelą Olgą oczywiście. Nawet udało jej się wykręcić od powrotu do modułu mieszkalnego gdy Kel i pan Hemme zostawili już gości w spokoju by mogli urządzić się po swojemu. Właściwie to właśnie Vanessa pierwsza wyrwała się z propozycją by marines korzystali z ich obozu i toalet i pryszniców. Zwłaszcza pryszniców. Za co zarobiła krzywe, ojcowskie spojrzenie ale porucznikowi chyba ten pomysł przypadł do gustu. Chociaż teraz już poszedł pogadać z jej ojcem a ona z Olgą zostały same z tą całą masą zbrojnych zajętych rozbijaniem swojego obozu.

Musiała przyznać, że zrobili na niej bardzo dobre pierwsze wrażenie. Jak oba łaziki zatrzymały się przed główną bramą hangaru i jej ojciec z Kelemenem wyszli by otworzyć te zacinające się drzwi które udało się wcześniej naprawić na słowo honoru to marines wysłali najpierw drona do środka. Ten wleciał do środka i polatał sobie wewnątrz w tę i we w tę. Potem do środka wjechała kolumna transporterów i drzwi można było zamknąć. Z zaparkowanych znów transporterów wysypali się opancerzeni marines z bronią. Jak na filmach! Potem ten porucznik kazał im sprawdzić teren więc w paru grupkach rozsypali się po wnętrzu hangaru. Zwiad przebiegł dość szybko bo zdecydowana większość dawnego magazynu to stanowiła mniej więcej pusta przestrzeń. Mniej więcej bo jakieś graty i złomy zaśmiecały tą przestrzeń. No i były boczne sektory do których już prowadziły osobne wejścia. W jednym z nich były właśnie te toalety które jak się okazało na szczęście dla Essy wcale nie działały. I miała na tyle przytomności umysłu by to od razu rozegrać.

Szkoda tylko, że ci marines byli w tych swoich pancerzach i reszcie. Robiło wrażenie. Jak na filmach! No ale w ogóle nie było ich widać spod tych pancerzy nad czym Essa bardzo ubolewała. Zżerała ją ciekawość co ci goście tam mogą mieć pod tymi hełmami i pancerzami. Cały czas będą chodzić w tych pancerzach? No chyba je zdejmują chociaż od czasu do czasu?





- Co to jest do cholery? - kapral Holst miał całkiem dobry humor. Wręcz wyśmienity. Miał rację! Czekały na nich biuściaste ślicznotki! No może nie w obcisłych wdziankach ale reszta się zgadzała. I co więcej aż przebierały nóżkami aby się nimi zająć. Znaczy oczywiście by to on się nimi zajął. A wszystko się bardzo ładnie układało. Tych dwóch smutasów co ich witali się zmyło a teraz porucznik poszedł z nimi pogadać. A te dwie ślicznotki zostały z nimi. Znaczy z nim oczywiście. Vanessa i Olga. Teraz zaś udało mu się wkręcić sierżantowi, że się rozejrzą po przyległościach więc wyszli sprawdzić sąsiedni hangar. Raczej dla formalności. Więc tak sobie zwiedzali wesoło we czwórkę. Wziął ze sobą Aliję by “w razie czego” dała siłę ognia. Poza tym świetnie się prezentowała z tą ciężką bronią. No i Ramireza co jako ładowniczy Lesić też nieźle wyglądał obwieszony tymi zapasowymi zasobnikami z ammo i rakietami to ppk. No i był jej ładowniczym a do tego miał urok i wygląd rasowego neandertala. Więc z punktu widzenia Sandera to personalny dobór grupy był idealny dla jego potrzeb.

A tych dwóch ślicznotek nawet specjalnie nie trzeba było prosić by z nimi poszły aby im wytłumaczyć co i jak. Teraz więc sobie mogli w bardziej kameralnej scenerii poznać się lepiej a dziewczyny cały czas były pod niesłabnącym wrażeniem. Właśnie tak główkował jak zahaczyć o te prysznice w bazie bo wyczuwał, że dziewczyny okażą się bardzo skore do wszelkiej współpracy gdy natknęli się na “to”. To na tyle rzucało się w oczy, że znów przypomniało mu o tym, że jest marine a nawet ich zwiadowcą.

- To? Właściwie to nie wiem. Chyba tu jest odkąd tu przylecieliśmy. - Vanessa odparła trochę niezadowolona z takiego pytania. Wolała by ten kapral co okazał się wspaniały i taki zabawny do rozmowy raczej pytał o nią czy mówił coś o sobie no albo o jakichś wspólnych planach niż pytał o “to”. Zwłaszcza, że nie lubiła przyznawać się do niewiedzy a nie bardzo wiedziała co to właściwie jest i co tu robi. Nie kręciła się po tej części ruin ani służbowo ani hobbystycznie. Zerknęła na Olgę ale ta też pokręciła głową, że wie tyle co i Essa.


---



Co jest w drugim hangarze?


Dron - niewielki pojazd lub latacz, wielkości zbliżonej do człowieka. Można go załadować zamiast 1-2 członków desantu dropshipa czy transportera. Nie wiadomo od jak dawna tu stoi i w jakim jest stanie. Możliwe, że został po poprzednich mieszkańcach bazy.

Dropship - załogowy latacz, zdolny do przewozu ok tuzina osób lub podobnego ładunku. Nie wiadomo od jak dawna tu stoi i w jakim jest stanie. Możliwe, że został po poprzednich mieszkańcach bazy.

Mech - ciężki mech bojowy z ciężką bronią. Ma siłę ognia i gabaryty zbliżone do czołgu więc większą niż transportery marines. Nie wiadomo od jak dawna tu stoi i w jakim jest stanie. Możliwe, że został po poprzednich mieszkańcach bazy.


---


Termin do głosowania: do północy sb 07.25.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline