Wątek: Lost Station
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2020, 18:14   #27
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Dzięki, BG ;)


Agnes po śniadaniu szybkim krokiem udała się na mostek. W końcu miała cel i postanowiła wykonać go sumiennie. Uśmiechnęła się do własnych myśli i usiadła. Ustawienie toru lotu sondy było raczej łatwym i schematycznym zadaniem. Mrucząc pod nosem jakieś słowa zaczęła wstukiwać kolejne komendy. Ekrany przekazywały obraz formującej się trajektorii.
- Ile pętelek po dotarciu do celu zaplanowałaś? - spytał Tony, który do tej pory bez słowa przyglądał się pracy Agnes.
- Pięć osiem siedeem… Chwila, jakie było pytanie? - Agnes oderwała się na chwilę od panelu - Pętelki, pętelki… Najpierw górą, potem dołem, a potem znowu dookoła. Czyli dwie?
Zamrugała w zamyśleniu i podrapała się po głowie. Najwidoczniej miała małą podzielność uwagi.
- Jeśli zobaczymy coś ciekawego, możemy zmienić trasę - wskazała głową na ekran - Mam nadzieję, że tak może być?
- Na wszelki wypadek dodaj po jednej pętelce, odrobinę zmieniając kąt - odparł. - Sondzie nie zajmie to dużo czasu, a inny punkt widzenia może przynieść ciekawe informacje. Chociaż nie musi. - Uśmiechnął się.
Skinęła głową ze zrozumieniem i odwróciła się.
- Miejmy nadzieję, że… dodaj-tu… przyniesie… dwa-zero-sześć… Skupiamy się na zniszczeniach? Czy raczej szukamy bezpiecznych miejsc? - rzuciła wciąż coś zmieniając.
- Najpierw to drugie - odparł. - Musimy znaleźć miejsce, gdzie będzie mogła zacumować nasza taksóweczka. Najlepiej nienaruszoną śluzę. A potem obejrzymy te uszkodzenia. Co ty na to? Masz inny pomysł?
- Popieram. Na uszkodzeniach się nie znam, łatwiej ocenić mi prawidłowy wygląd miejsca. Możemy przy okazji zapisać obrazy uszkodzeń i przekazać je dalej do analizy, może to coś da? Jakieś symulacje? - Obraz na ekranie stawał się szczegółowy, pozostały drobne szczegóły.
- Myślę, że na początek to wystarczy. - Tony przez moment wpatrywał w ekran. - Na podstawie pierwszych zdjęć zdecydujemy, dokąd wysłać kolejne sondy.
Przeniósł wzrok na Agnes. - Dobry początek, pani nawigator - stwierdził że uśmiechem.
- Musimy teraz poczekać, aż sondy dolecą. Miejmy nadzieję, że nic się im nie stanie. - Zatwierdziła ostatecznie całość i rozsiadła się wygodniej na fotelu. - Dobry początek, dobre decyzje, tak warto myśleć.
Uśmiechnęła się szeroko
- Postawiłbym ci drinka, ale na mostku nie wolno - zażartował.
- Trochę szkoda. Ale raczej dobrze. Napilibyśmy się, a potem pojawiliby się kosmici. I jak takie zdarzenie potem wytłumaczyć? - zaśmiała się.
- Aż tyle bym ci nie nalał. - Również się uśmiechnął. - No i jak oni wyglądają? Twoim zdaniem?
- Moim zdaniem? Nie wiem… Może jak zwierzęta, może jak ludzie, a może jak coś zupełnie obcego. Do tej pory odkryliśmy tylko drobne organizmy w kosmosie, jestem ciekawa, czy gdzieś może istnieć cywilizacja do nas podobna. Chociaż w pewnym sensie wszyscy jesteśmy już kosmitami po tych wszystkich zmianach genetycznych, lotach, podbijaniu planet… - Przechyliła głowę na bok - Za tysiąc lat pojawi się tu jakaś ekspedycja, znajdą nasze szkielety i będą się zastanawiać, czy byliśmy ludźmi.
Tony ponownie się uśmiechnął, pochylił nad pulpitem i po chwili na jednym z ekranów zaczęły się wyświetlać wzięte z różnych starych filmów wyobrażenia o kosmitach.
- Mało który przypomina człowieka - powiedział. - To już prędzej rośliny... Chociaż i tak większości z nich wolałbym nie spotkać - dodał.
- Dlaczego nie? Wyglądają, hmm… - Przez chwilę wpatrywała się w dziwne wizerunki. - Uroczo. Całkiem uroczo.
- Taaa... Szczególnie ten.


- Ma piękne ząbki, prawda? - Tony spojrzał na Agnes, ciekaw jej opinii.
- Szczególnie ten. Piękno w czystej postaci. Co prawda nie do końca bezpiecznie być blisko, ale… - Wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się szeroko. - Wszystko ma zęby i jakby się postarało, to mielibyśmy problem.
- Najpiękniejsze istoty bywają najbardziej niebezpieczne - powiedział z poważną miną, spoglądając na swą rozmówczynię.
- Istnieją też różne interpretacje niebezpieczeństwa. Tak samo jak piękno może być różnie przedstawiane. - Zgodziła się.
- Niektórzy lubią niebezpieczeństwa - stwierdził Tony. - Piękno to też rzecz gustu. Jedni wolą blondynki, inni brunetki, a jeszcze inni przedkładają rozum czy dobre serce nad urodę. - Trudno było powiedzieć, czy mówi całkiem poważnie, czy tylko rzuca różnymi mądrościami, nie do końca w nie wierząc.
- Brunetki, blondynki… A nasz kosmita łysy. I co teraz? Liczymy na rozum? - Uśmiechnęła się.
- Albo że nie będzie głodny i zły - zażartował Tony. - W gruncie rzeczy tylko mądry kosmita zdoła wyruszyć w przestrzeń kosmiczną, ale to nie oznacza, że będzie mieć dobre serce. Pantery też są piękne, ale wolałbym nie wpadać takiej ślicznotce w ramiona.
- Gdyby był tylko głodny, to pół biedy, przygarniemy, nakarmimy, wychowamy… Gorzej jeśli zły, wtedy faktycznie problem. Może być na tyle mądry, żeby wyruszyć w kosmos, ale może być też na tyle głupi, żeby się tam wybrać. W niektóre miejsca lepiej nie docierać. Na przykład takie. - westchnęła wskazała głową wyświetlający się na monitorach obraz okolicy.
- Nie trafiliśmy tu z własnej i nieprzymuszonej woli - odparł Tony. - Na szczęście jesteśmy tu, a nie blisko Antaresa. Pewnie by nas nieco przypiekło. A tak to mamy możliwość ujrzeć coś, czego jeszcze oko nie widziało i ucho nie słyszało. - To już był wyraźny żart.
- Właśnie, nie z własnej woli… Równie dobrze wiesz jak ja, że żadnym sposobem nie moglibyśmy znaleźć się tam daleko. To mi nie daje spokoju. Jak? Dlaczego? - Zmarszczyła brwi i rozejrzała się. - Aparatura działa dobrze, my wszyscy też zachowujemy się rozsądnie, ale po prostu… To tak dziwne. Nasz statek rozleciałby się przy dużej prędkości.
- Gdyby to był film z fantastyki naukowej, to byłaby to zasługa czarnej dziury albo skoku przez nadprzestrzeń... cokolwiek to znaczy - odparł. - Ale ja też nie znajduję żadnego rozsądnego wytłumaczenia. Pięćdziesiąt lat to dużo za mało na taką podróż, a nie sądzę, by porwali nas kosmici i w bebechach ich kosmicznego krążownika podróżowaliśmy pięć razy szybciej niż światło.
- A jako zapłatę wzięli nasze paliwo. - Westchnął i pokręcił głową.
- Jako zapłatę wzięli sobie nasze nerki, tego nie badaliśmy. - Uśmiechnęła się do swoich myśli. - Bez sensu to wszystko. Liczę już tylko na stację, niech tam coś będzie.
- Nerkę? To pokaż, może nie masz jakiejś? - zażartował.
- A masz rentgen w oczach? - Uniosła brwi i poklepała się po brzuchu. - Chyba nic mi nie ukradli. Tak sądzę.
- Po takim ciach-ciach zostają blizny... na dodatek w innym miejscu. - Uśmiechnął się. - Seth się napalił na ten ogród - zmienił temat - jakby tam się kryły wszystkie odpowiedzi. Pewnie znajdzie najwyżej kolejne zagadki. Ja już wolę Archimedesa. Coś tam musi być.
- Też tak sądzę, w ogrodzie raczej nie znajdziemy odpowiedzi, ale warto mimo wszystko sprawdzić. Archimedes jest bardzo tajemniczy, nic o nim nie wiemy, więc nawet jeśli nie dowiemy się, co się stało, to może chociaż wyjaśni się, czemu ktoś to zbudował. Każda informacja się przyda.
Tony przeniósł wzrok ze swej rozmówczyni na ekran ukazujący wzajemne położenie "Aurory", "Archimedesa" i obu sond.
- Na razie wszystko idzie zgodnie z planem - powiedział. - Jeśli chcesz, to możesz odwiedzić ogrodników. ale wróć za jakąś godzinę.
Agnes wstała i przeciągnęła się energicznie.
- Przyda mi się spacer, dzięki. Raczej nie będę się ładować do środka, ale ciekawi mnie, co ostatecznie wymyślili. Potem możemy się zamienić, ja będę pilnować, czy wszystko działa, a ty pospacerujesz albo odpoczniesz gdzieś.
- Na plaży - zażartował. - Już, uciekaj - dodał, po czym zajął się ekranami.
- O! Zróbmy sobie plażę zamiast ogrodu, warunki pod względem temperatury pasują. - odpowiedziała, kierując się do drzwi. - Bliższej plaży niestety nie ma.
- Mamy. VR - zażartował. - Nawet woda jest mokra.
- No to wychodzi na to, że nasza sytuacja nie jest taka zła. Wakacje. Plaża. Nikt niczego od nas w kosmosie nie będzie chciał. Ustawiliśmy się. - zaśmiała się cicho.
- Palmy, słońce, drinki z parasolką, piękne dziewczyny topless... i żadnych podatków. Raj - dodał z uśmiechem.
- Ja chcę kosmitów na dokładkę i będzie idealnie. Urlop życia. - mrugnęła - Lecę, do zobaczenia.
- Jak coś się stanie, to cię zawołam - obiecał.
Czego, zapewne, nie zdążyła już usłyszeć.
 
Kerm jest offline