Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-07-2020, 08:45   #242
Vadeanaine
 
Vadeanaine's Avatar
 
Reputacja: 1 Vadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputację
Przedzierając się prawie po omacku przez zarośla, Birgit musiała odeprzeć chęć zatrzymania się i wyłamania choćby jednej galęzi w charakterze podpory. Patyków, o które potykała się na ziemi nie odważyła się podnieść, bo w ciemności łatwo było o błąd, a próbę podparcia się suchym badylem lub próchnem przypłaciłaby tym pewniejszym upadkiem. Wreszcie (i to nawet szybko, jak pokazywał zegarek) przeklęte chaszcze ustąpiły widokowi na dalszą część pól, wieś i szosę.

W pierwszej chwili, w ciszy przerywanej tylko zdyszanym oddechem, Niemka przyłożyła do oczu lornetkę i dłuższą chwilę wpatrywała się w przybliżony, ale wciąż chaotyczny obraz ludzkiej krzątaniny między chałupami. Sprawiali wrażenie cywilów, nieliczni nieśli światło, o wiele liczniej biegali pomiędzy stodołami, gestykulowali, krzyczeli coś niezrozumiałego z tej odległości. Psy musiały zostać na szczęście w obejściach, lub uwiązane przy budach, bo żaden niski kształt nie wiercił się pomiędzy ludzkimi.

W odróżnieniu od wsi, droga na południu zdawała się całkiem pusta. Ciemna. Można było tylko domyślać się szosy za ponuro uporządkowanym szpalerem drzew.

Jeszcze moment kobieta stała, próbując wsłuchać się w nutę odległych okrzyków i psiego jazgotu, próbując wyłowić, czy pośród dźwięków nie dosłyszy czegoś charakterystycznego dla własnego języka. Nie była niczego pewna na tyle, aby ocenić lub meldować.

- Ciężko będzie pożyczać, zwierzęta zostaną we wsi, rozdrażnione niepokojem, ale na szczęście są zamknięte lub uwiązane - odezwała się w końcu cicho i celowo, wyczuwalnie niechętnie używając eufemizmu. - Na drodze nie widzę żadnego ruchu.

Może tamtędy? Myślała szybko. Po drugiej stronie, za drogą miejscowi nie będą szukać. Jak daleko są inne wioski... Nie. Do świtu zostało za mało czasu.

- Jak się nie pospieszymy zejść w którąś stronę, wejdą tu na nas - westchnęła. - Chyba, że chcecie się przyczaić i pójść jednak do wsi, jak chłopi już przejdą do wraku. Szykują taką delegację do pożaru, że rozdepczą pole dość i nikt się nie zorientuje w kilku dodatkowych śladach. Póki jest ciemno, drzewa przy drodze też zdołają nas osłonić. Gdzie mamy się spotkać z sierżantem? Ustaliliście jakiś punkt? - zwróciła się na koniec bezpośrednio do porucznik.

Zdaniem inżynier należało wybrać trasę, która umożliwi im dotarcie do takiego punktu jeszcze pod osłoną ciemności lub porannej szarówki. Nie chciała dodatkowo ryzykować przyłapania na kradzieży ubrań tutaj, gdzie całą wieś postawili na równe nogi dzięki katastrofie.
 
Vadeanaine jest offline