Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-07-2020, 21:28   #845
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Zdumiony Detlef spojrzał na leżący u jego stóp kłąb materiału w kolorze zielonym. Słyszał o niektórych grobi, którzy władali językami cywilizowanych ras, ale ten radził sobie zadziwiająco dobrze z mową człeczyn. Czyżby pośród nich byli też tacy, którzy potrafili coś więcej, niźli rzucać się na najbliższego nie-goblina z żądzą mordu w oczach?

Niemożliwe...

A jednak właśnie zostali uratowani przez odsiecz żałośnie uzbrojonych i jeszcze gorzej opancerzonych grobich radzących sobie lepiej z zabijaniem demonów, niż wprawieni w boju i zakuci w stal wojownicy dawi.

Stary Świat schodził na psy, Detlef nie miał żadnych wątpliwości.

Zieloną szmatę podniósł z ziemi dopiero wtedy, gdy uwaga przytomnych krasnoludów skupiła się na czarowniku. Sytuacja tego ostatniego była nie do pozazdroszczenia - choć stosowane przez niego metody, w tym sprzymierzanie się z grobimi, nie mogły znaleźć aprobaty u Thorvladssona, to brodacz doskonale rozumiał, że to, co zrobił czarownik oznaczało świadome poświęcenie się dla dobra człeczyn, a może i również krasnoludów. Jeśli śmierć czarownika, o którą właśnie sam poprosił, była sposobem na odesłanie demona z tego świata, to nie pozostawało im nic innego, niż spełnić życzenie człeczyny. Zwłaszcza, że jeśli demon przejmie jego ciało i posiądzie umiejętności, to ryzyko dla karaku wzrośnie do trudnych do przewidzenia rozmiarów.

Człeczyna poświęcił się dla większej sprawy - Detlef potrafił do docenić i uszanować. Gdybyż Imperium było pełne podobnie myślących o swych obowiązkach wobec ojczyzny, to wszystkim żyłoby się lepiej.

Teraz jednak czas się kurczył, a demon wkrótce mógł pokonać siłę woli czarownika. Detlef chciał go zapytać o to czy jest pewien, że stwór zostanie odesłany, ale chyba nie mieli zbytnio wyboru. Poza tym w kwestiach nadprzyrodzonych wolał zdać się na Runiarza, na którego spojrzał wyczekująco, natomiast sam powoli zaczął obchodzić siedzącego czarownika.

Będąc już za nim, nieco z jego prawej strony, wyłapał spojrzenie jednego z wciąż sprawnych wojowników i skinął mu znacząco głową, na co ten ruszył po przeciwnej stronie człeczyny. Thorvaldsson rozumiał, że przykry mimo wszystko obowiązek zadania śmiertelnego ciosu spoczywa na nim jako nieformalnym dowódcy oddziału, jednak wolał, by asekurował go jeszcze jeden dawi - nie było wiadomo, czy demon nie przejmie kontroli nad ciałem czarownika wcześniej, niż ten się spodziewał.

Na miejscu, dosłownie dwa-trzy kroki za czarownikiem czekał, aż Galeb wypyta człeczynę o wszystko, co chciał. Na migi pokazał, że uderza pierwszy, a asekurujący go wojownik ma być gotowy zadać kolejny cios zaraz po nim. Detlef miał uderzyć toporem z zamiarem przerąbania barku u podstawy szyi i sięgnięcia serca, natomiast towarzyszący mu dawi młotem miał po prostu roztrzaskać głowę czarownika.

Detlef czekał na znak, najmniejszy podejrzany ruch maga lub po prostu na zakończenie rozmowy - a nawet na próbę jej przeciągnięcia. Jeśli czarownik zamiast odpowiadać na pytania Runiarza zacznie zadawać swoje lub też dodawać nowe wątki, wtedy może to oznaczać, że demon próbuje zyskać na czasie i należy jak najszybciej uśmiercić opętanego.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline