Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2020, 09:36   #70
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Czoło Hassana przecięło się zmarszczkami a twarz stężała w grymasie widocznego niezadowolenia. Spiął się w obie, niczym pantera szykująca się do skoku.
- Swoją nieufnością, wylewasz żółć na moją wątrobę Sha`ir - wojownik podszedł odważnie do czarodzieja, stając blisko, akurt na wyciągnięcie ręki. Górował posturą i wzrostem nad czarodziejem i musiał pochylić głowę, by popatrzyć magikowi prosto w oczy.
- Jestem tu gościem, a gościom należy się szacunek. Rozumiem względy bezpieczeństwa, ale używanie magii przeciwko gościom bez ich wiedzy jest niegrzeczne w każdym znanym mi kraju. Bywa też...niebezpieczne, kiedy rzeczony gość mógłby się bardzo obrazić. – wojownik zniżył głos do czegoś w rodzaju przepitego basu, brzmiącego jak ostrzegawczy warkot wilka, co mogłoby przeczyć zaklęciom magika.
- Uznam, że zrobiłeś to jednak w dobrej wierze i wiem, że nie zrobisz tego ponownie. Tymczasem odpowiem na twoje pytanie. Nie wiem, gdzie są moi towarzysze. Być może są w swoich pokojach, a być może nie są, bo wybrali się na przechadzkę po zamku, jak i ja, co może potwierdzić obecny tu seneszal. Jeśli już skończyłeś swoje uwłaczające gościnie przesłuchanie, prowadź na ucztę, bo od nadmiaru podejrzliwości po prostu zgłodniałem – Hassan wzruszył ramionami, brzękając kolczugą i zaciskając mocniej w ręku swoją glewię. Wojownik lekce sobie ważył wszelkie konwenanse odnośnie ubioru. Po pierwsze, nie wstydził się swojego fachu, i widział nie raz książątka idące na ucztę w pełnym rynsztunku wojennym. Co prawda oddawali oni broń przed wejściem na salę, co było zgodne z obyczajem i prawami większości cywilizowanych narodów, wojownik wiedział też, że nie było to normą i w czasie uczt można też było zachować broń boczną. Elfi miecz, tkwiący w pochwie u jego pasa, zabawka jedynie w porównaniu z jego morderczą glewią wciąż była ponad czterostopowym kawałkiem ostrej stali, która we wprawnych rękach mogła być równie mordercza co broń wojenna. Kolczuga wciąż opinała jego ciało, jedynie folgową szorcę Hassan uznał za zbyt zawadzającą w czasie jak się spodziewał, kulturalnego posiedzenia przy kielichu trunku. Po drugie, nie był w stanie dostatnio się ubrać, bo jako skromny żołnierz, nie posiadał odpowiednio dostojnego thawbu, jubby czy jedwabnego kaftana, który mógłby zarzucić na metalową zbroję. Zarzucił więc swój czerwony, żołnierski kaftan, połatany w czasie odpoczynku.
Wojownik nie szukał zwady, ani nie próbował obrażać magika, jednak z całą stanowczością dawał mu odczuć, że jest niezadowolony z jego zaklęć i przesłał magowi czytelną i jasną w jego mniemaniu informację, że przy kolejnej, niezapowiedzianej próbie magicznego badania, magik znajdzie się w kłopotach.
- Powiedz mi, Sha`ir, czy znana jest Ci nazwa Mulmaster? - zapytał wojownik patrząc uważnie na magika, jakby szukał w jego twarzy i głosie fałszywej nuty kłamstwa.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline