Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-07-2020, 17:06   #4
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 04 - 2727.08.02 ranek; g. 09:30

Scena 1



Czas: 2727.08.02 ranek; g. 09:30
Miejsce: ruiny bazy, pustkowie; miejsce zaginięcia archeologów
Warunki: biała noc; temp. 1*C; powiew (6 km/h); deszcz; to. -15*C
Obsada: st.srg Woods, kpr. Holst i Kelemen


- Zawsze tu tak przyjemnie? - Woods czekając na raport Holsta oparł się o ścianę i czekał aż zwiadowca zrobi swoją robotę. Nie był pewny wyniku tych poszukiwań. W końcu już trochę czasu minęło odkąd zaginęło tych dwóch naukowców. A ten cały deszcz, wiatr, spływająca woda, szron, mróz i burze mogły zetrzeć i zmyć bardzo wiele przez ten czas. No ale na drugiej szali był ich Sander. Obserwował go jak chodził, klękał, wstawał, przyglądał się prawie dosłownie przytykając twarz do ziemi, świecił latarką i sprawdzał jeszcze skanerem. Czasem Paul się zastanawiał czy to naprawdę mu tak wszystko potrzebne czy tylko znów jakaś jego bajera i cyrk. W każdym razie nawet jak cyrk to ciekawie się to oglądało. No i do tego Sander umiał zwykle dostrzec coś co przegapili inni. Dlatego był zwiadowcą.

- Zaczyna się noc polarna. To o tej porze roku właśnie tak to mniej więcej wygląda. - Kelemen też obserwował zwiadowcę marine przy pracy. I to było naprawdę ciekawe. Chociaż nie był pewny czy przyniesie jakieś wyniki. Miał nadzieję, że tak. Może by się wyjaśniło co się stało z Carlem i Ivorem. Nie był pewny co do ich losu. Nikt nie był pewny. Nigdy się jeszcze takie zniknięcie nie zdarzyło w historii obozu. A przecież to ani pierwszy ani drugi sezon jak tu pracują. A jak zauważył Nicholas jeśli tego nie wyjaśnią to takie zniknięcie znów mogło się zdarzyć. Tym razem mogło paść na kogoś z nich. A tego chcieli uniknąć. I dlatego wezwali marine. No i dlatego miał nadzieję, że ten klęczący na ziemi marine coś jednak znajdzie w tym mroku. Mówił mu by sobie zapalił te reflektory na stojakach ale ten tylko skinął głową i dalej szukał nie wiadomo czego za pomocą swojego skanera i latarki.

- Czyli nie ma co liczyć na poprawę pogody? Szkoda. A wziąłem kostium kąpielowy. - sierżantowi trochę się ta rozmowa nie kleiła. Nie bardzo chyba obaj mieli o czym rozmawiać. A czekając aż Sander skończy byli na siebie niejako skazani. Szkoda, że nie wzięli tych dwóch kotek co się wczoraj tak łasiły. Albo chociaż jednej. To nawet jakby się rozmowa też nie kleiła to chociaż oko można by zawiesić na jakiejś ładnej buzi. Chociaż… Przecież padało a termometr oscylował wokół 0*C. A na zewnątrz było chyba jeszcze chłodniej. Więc każdy jak wychodził ubierał się w kurtki, płaszcze, kaptury i całą resztę. Co dość mocno ograniczało oglądanie atutów nawet najlepszej ślicznotki.

- Przykro mi. - Kelemena ten cały “sierżant Woods” zaczynał irytować. Jakoś tak się odzywał i prowadził rozmowę jakby w każdym zdaniu chciał podkreślić na jakim to są zadupiu. Irytuące. No ale Nicholas prosił go by zawiózł ich na miejsce pracy na tym wysuniętym stanowisku. To wzięli łazika i przyjechali. Tamten trzeci to chociaż coś robił. Zastanawiał się po co ten cały sierżant tu jest potrzebny. Co takiego robił poza graniem mu na nerwy? Równie dobrze mógł tu przywieźć tylko tego ze skanerem. Przynajmniej by go nikt nie drażnił nad uchem. I jak już to czemu nie przyjechał ten porucznik? Tylko “pojechał na patrol”. Dwoma z trzech transporterów? Jeszcze jeden łazik pożyczyli...

- No. Kalifornia to to nie jest. - odparł Woods kiwając głową w hełmie i z nasuniętym kapturem. Sander go drażnił z tym brakiem hełmu. Zamiast niego miał swój zwiadowczy kapelusik z jakiego był tak dumny. Ponoć tak lepiej widział i słyszał. A jak zauważył przecież nie byli w strefie walki. No tu miał rację. Więc się nie upierał. W ogóle to mieli tu przyjechać “o świcie”. Z tym, że świt, ranek i reszta dnia to jak teraz sam dobitnie widział na tym świecie było mocno symboliczne. Noc polarna. Super. I teraz niby w dzień a było jak w jasną noc. Jak niekończący się przedświt rozciągnięty na pół doby co pod wieczór przechodził w noc. A “o świcie” jeszcze rozszalała się burza. Kolejna. Wczoraj przecież z pół dnia wiało i grzmiało. Też mieli przylecieć wczoraj rano a się opóźniło o prawie cały dzień. I człowiek był niby władcą świata? No chyba nie tego. Byle kaprys pogody i miał ich w garści. Więc i dzisiaj musieli odłożyć plany o te 3 godziny aż się burza skończyła i mniej więcej się uspokoiło. Zaledwie padało coś podobnego do standardowego deszczu.

- Jak chcesz Kalifornię to możesz skieruj się w tamtą stronę. - szef działu naukowego obozu pod wpływem impulsu nie dał rady powstrzymać się od drobnej szpili. Wskazał na południowy kierunek, tam gdzie był równik Cerbera. - Potem jakieś 4 może 5 tysięcy kilometrów i będzie jak w Kaliforni. - dopowiedział prawie pogodnym tonem. Wiedział, że na równiku, nawet teraz, to temperatura jest taka, że woda była tam w stanie lotnym. I rytm dobowy był bardziej umiarkowany jak to na umiarkowanych szerokościach. I widział jak marine spojrzał we wskazanym kierunku jakby chciał dostrzec tą ziemię obiecaną, potem powoli spojrzał na niego więc archeolog się grzecznie i miło do niego uśmiechnął.

- 4 albo 5 tysięcy? Dobrze. Zapamiętam. - odparł kwaśno Woods. Coraz bardziej żałował, że porucznik jemu przydzielił to zadanie. Zieloni mieli być zasłoną dymną. Zająć czymś archeologów i jakby ktoś obserwował obóz. Ktoś to znaczy terroryści. Zgadzał się z tym, że to pewnie oni porwali naukowców. Bo kto inny? Przecież na tym zadupiu nikogo innego nie było. No i porucznik zabrał czerwonych i niebieskich na rekonesans. W tej sprawie po jaką naprawdę tu przylecieli. Lean został dopilnować obozu i tego mecha co z głupia frant znaleźli wczoraj prawie przy własnym płocie. No i na niego spadło zabawianie tego co myślał, że jest zabawny. Tak by pokazać, że coś robią w ich sprawie. Mentink się wykpił no a on już nie miał jak skoro był dowódcą zielonych a na zielonych spadło rozeznanie się po terenie. Zresztą kto wie? Może Lean też użerał się z tym tutejszym szefem tylko w obozie?

Kelemen zastanawiał się czy coś mu odpowiedzieć czy nie warto drzeć kota. Ale ten marine co chociaż udawał, że coś robi jakoś tak wstał i się rozglądał jakby już skończył. A Sander rzeczywiście wstał po tym pobojowisku i zastanawiał się co jeszcze mógł przegapić i w jaką dziurę jeszcze mógłby zajrzeć. Szczerze mówiąc to wcześniej trochę się nie bardzo zastanawiał nad losem tych dwóch zgub. Ale jak przyjechał to jak zwykle odpaliła mu się ta ciekawska żyłka detektywa. Ta co sprawiała, że był takim dobrym zwiadowcą ale też czasem pakował się w tarapaty gdy zajrzał o jedną dziurę, górkę czy zakręt za dużo.

Tutaj jego wrogiem był czas i pogoda. Z raportów jakie czytał jeszcze dzisiaj rano jak czekali aż ta burza przejdzie to już minęło parę dni. A tutejsze dni były o 1,5 dłuższe od ziemskich. No i cały czas wiało, padało, sypało. Nawet jak pod ziemią to w tych ruinach woda i pył spływały i robiły swoje. Ale najbardziej prawdopodobne mu się wydało, że naukowcy zostali porwani. Przez tych podejrzanych tubylców jacy się tu pętali po pustkowiach. Kosmiczne szumowiny i wyrzutki. Po nich nie spodziewał się niczego dobrego i nie ufał im za grosz. Więc porwanie.

Ale jak porwanie to powinien być okup. Dlaczego tyle dni i nie przysłali okupu? Coś poszło źle? Sprzątnęli ich w zamieszaniu? To powinny być ciała. Więc co? Łowcy organów? Porwali ich na części? Jak tak to raczej już po nich. No ale i tak nie chciał wracać z pustymi rękami. Spojrzał ponownie na to pobojowisko.

To, że to było pobojowisko to był praktycznie pewny. Przewrócone stojaki z lampami, składane krzesełka, skrzynki to wszystko mówiło mu, że “się działo”. Niestety pogoda z jej wiatrem, pyłem, deszczem i błotem skutecznie zatarła większość śladów. Jakby miał odciski butów, rąk i tak dalej to by mógł coś więcej powiedzieć. No ale mimo to i tak coś jednak chyba znalazł ciekawego. Dłużej chyba nie było co tu zwłóczyć. Chyba, żeby sprawdzić jeszcze kawałek dalej.

---



Gdzie zniknęli archeolodzy?


Góra - dach, górne piętra czy coś podobnego. Otwarty lub półotwarty od góry teren ale z ziemi nie bardzo widoczny o ile ktoś na górze nie jest przy samej krawędzi. Tu właśnie pracowali zaginieni archeolodzy. By się tu dostać trzeba by albo latać, albo nieźle się wspinać czy po prostu wejść po schodach.


Podziemia - pomieszczenia pod powierzchnią. Jakieś piwnice, kanały, magazyny, laboratoria, rozdzielnie i tego typu użytkowa ale podziemna infrastruktura. Tu właśnie pracowali zaginieni archeolodzy. By się tu dostać trzeba wbić się przez jakies okienko czy podobny otwór lub dostać naturalnymi lub sztucznymi korytarzami i kanałami albo zejść po schodach.


Powierzchnia - teren na poziomie gruntu, czy to ulice czy parter budynków. Jeśli są okna czy inne otwory da się zajrzeć z poziomu ulicy do środka lub na zewnętrz. Tu właśnie pracowali zaginieni archeolodzy. By się tu dostać trzeba wejść przez drzwi, okna, ogrodzenia albo wejść czy zejść z góry i/lub dołu.



Co znalazł Sander?

Rzut na skradanie: 2k10. Rzucę jak będzie koniec głosowania.


1 poważna poszlaka - np. część potwora nawet jak to na pozór nie wygląda jak część potwora ale poważna poszlaka wskazująca na to, że w sprawę zamieszane są potwory.

2-3 słaba poszlaka - np. zamzany, niewyraźny odcisk łap czy szpnów, coś co nie bardzo pasuje do ludzi i sprzętu przez nich używanego ale ostatecznie właściwie nie wiadomo co to za ślad.

4-5 wyraźne oznaki walki - np. łuski, widocznie archeolodzy zdążyli chociaż parę razy wystrzelić do potworów.

6-7 broń naukowców - broń można było zgubić w trakcie walki czy porwania ale trochę dziwne, że porywacze mając czas zabrać archeologów nie zabrali ich broni.

8-9 pobojowisko - no może jakby ktoś to wcześniej zbadał jak należy to coś by się dało więcej powiedzieć ale jak teraz to pogoda i teren zatarły już większość śladów.

10 wtopa - kompletnie mylny trop jaki odsuwa podejrzenia od potworów.


---




Scena 2



Czas: 2727.08.02 ranek; g. 09:30
Miejsce: okolice wioski, pustkowie; posterunek obserwacyjny marine
Warunki: biała noc; temp. 1*C; powiew (6 km/h); deszcz; to. -15*C
Obsada: por Daoust i kpr Ritter



Robił to co zwykle się robiło przez większość akcji. Czekał. Właściwie to wszyscy to robili. Zarzucili wędkę i sieć i teraz czekali. Potrzebowali informacji. Dlatego wysłał zwiadowców na czujki, droniarze ruszli swoje drony i teraz zaczynali zbierać te informacje. Część z obu drużyn miała co do roboty z tym robieniem rozpoznania ale on głównie czekał. Przynajmniej tak to mogło wyglądać dla kogoś z boku. Jak tak siedział wewnątrz budy transportera i patrzył w ekrany przed sobą. Robota ciecia z supermarketu na nocnej zmianie. No ale tak naprawdę to spijał samą śmietankę. Przynajmniej wewnątrz budy było jasno i ciepło. Na zewnątrz nie było tak przyjemnie. Nawet wewnątrz słychać było monotonny łomot kropel deszczu. Ale przynajmniej burza się skończyła.

Ta burza wbrew pozorom była ich atutem. Nie czekał aż się skończy. Zabrał połowę plutonu, pożyczył łazika od archeologów i przyjechał tutaj. Na sam rekonesans to może ciut zbyt wielkie siły. Ale sytuacja była dość niejasna. Nie był pewny czy przypadkiem nie potrzebna będzie jakaś interwencja. A wówczas jeden patrol mógłby być za mało a czekanie aż dojedzie reszta plutonu mogło zaprzepaścić szansę na skuteczną interwencję. Dlatego zabrał obie drużynę. A na Leana złożył ciężar zadomowienia się w bazie, bawienia tubylców i trzymania “szarych” w gotowości do interwencji.

- Chyba mam Bonusa. - w komunikatorze usłyszał głos kapral Ritter. Była jedną z czujek, jedną z tych co ulokowały się najbliżej osady. Wątpił by mimo to byli w stanie ją wykryć. Nawet marines trudno było wykryć zamaskowanego snajpera gdy ten się skitrał za pomocą swoich sztuczek.

- Dasz zbliżenie? - porucznik ożywił się zerkając na ekran. Gdzieś tam z kilometr dalej, na chłodnej ziemi na jaką leciał ten cholerny deszcze leżały ich czujki jakie obserwowały wioskę z różnych stron. Wśród nich była Lan. I poza wycelowanym karabinem miała też przenośną kamerę. Z niej właśnie wysłała mu teraz nagranie. Rzeczywiście widział jak pomiędzy ciemniejszymi plamami zieleni budynków porusza się jaśniejsza ludzka sylwetka. Ale miała na sobie płaszcz, kaptur i resztę odpowiedniego na tą słotę ubioru. Więc nie bardzo nawet widział czy to on czy ona. Nawet jak szła akurat frontem do kamery.

- A przełąc na zwykłe widmo. - poprosił licząc, że to coś rozjaśni sytuację. Wręcz przeciwnie. Ekran pociemniał i teraz ledwo mógł dostrzec ruch pomiędzy budynkami. - Dobra, wróć na nokto. - machnął na to ręką i ekran znów rozjaśnił się na seledynowo. Zrobił zbliżenie ale jakoś nie pomogło zbyt wiele.

- To na nic. Nie mogę potwierdzić identyfikacji. Dlaczego uważasz, że to Bonus? - poddał się i zapytał kapral skąd ma ten pomysł. Chociaż domyślał się odpowiedzi.

- Przez optykę lepiej go widzę. Jak wychodził na zewnątrz to sięgał po kluczyki do samochodu. Widziałam, że ma pas tej ochrony co pracowała dla archeologów. Spodnie też mają podobny krój. Chyba chce gdzieś pojechać. Mam go zatrzymać? - Lan też nie była zdziwiona odpowiedzią dowódcy. Gdyby cel nie sięgał po te kluczyki wcale nie byłaby mądrzejsza niż reszta czujek czy porucznik. Ale pofarciło jej się być w odpowiednim miejscu, czasie i wojenna fortuna się do niej uśmiechnęła. Potem dała tamtemu przejść parę kroków licząc, że pojawi się okazja do dokładniejszej identyfikacji no ale zorientowała się, że tamten chyba idzie do łazika a nie do któregoś z budynku. Jak chciał wyjechać z osady to poza nią była okazja go zatrzymać. Mogła mu przestrzelić silnik nie mówiąc o tym, że zdjąć w każdej chwili. No ale na to potrzebowała zgody dowódcy.

- Czekaj, idzie do samochodu? No to chyba będzie musiał zapalić światło. I może ściągnie kaptur. Trzymaj go na oku. - Jean szybko skinął głową wydając polecenie zwiadowcy. Zaraz zwrócił się do pozostałych. - Miejcie na oku ten pickupowy łazik. Potrzebna identyfikacja kierowcy. Harold wyślij swojego latacza niech mu cyknie fotkę. - oficer mówił szybko wskazując kolejne cele i zadania. Harold siedział obok niego wiec pokiwał głową i niewielkim tabletem operował lataczem. Na szczęście ta aura im sprzyjała bo raczej nie sprzyjała zadzieraniu głowy do góry. Szybkie polecenia zelektryzowały chłopców i dziewczyny. Czekali już chyba z drugą czy trzecią godzinę na tym pusktowiu. Najpierw w burzę teraz w deszcz. I nic. A wreszcie coś zaczynało się dziać!

- Zdjął kaptur. Zapalił światła. To Bonus. - po paru chwilach w sieci dał się słyszeć spokojny głos Lan. Z odrobiną satysfakcji, że jej przypuszczenia okazały się trafne. Pieszy w tym czasie dotarł do swojego wozu i nie świadom, że te całkiem zwyczajne odruchy jak zapalenie światła w kabinie czy zdjęcie kaptura pomagają potwierdzić jego tożsamość.

- Potwierdzam. Mam obraz. - Harold skinął głową i na jednym z ekranów dał zbliżenie ze swojego małego latacza. Porucznik widział widok z góry, maskę, pakę za szoferką i samą szoferkę. A w niej zalewana deszczem przednia szyba oświetlona od środka, trochę pod skosem by było widać kierowcę. No i samego kierowcę. No tak. Wyglądał jak Bonus. Tak umownie i bez większej finezji nazwali szefa ochrony jaki do niedawna chroniła obóz archeologów. Ale zmyli się bredząc coś o duchach pustyni. A zaraz potem wcięło tych dwóch co Paul miał pojechać i sprawdzić. Ale nie po to tu przylecieli. Nawet nie po to czatowali tu od rana. Ale się trafił ten ochroniarz. Chociaż jakby go przydybać to “przy okazji” by wypytać można i o właściwy cel marines. A tym archeologom można by pokazać, że coś jednak robią w ich sprawie. No ale jak przechwycenie Bonusa spłoszy resztę? A może go puścić i czekać na właściwy kontakt? Potem mogą się nim zająć. Chociaż z tymi tubylcami… Może wsiąknąć w tych pustkowiach jak kamień w wodę. Więc może przechwycić?


---


Jak mają zareagować marines?


Przechwycenie - Bonus to nie jest właściwy cel ale mimo to mogą go spróbować przechwycić. W starciu z dwoma drużynami marines w połączeniu z zaskoczeniem i wsparciem transporterów Bonus ma mizerne szanse. Ale akcja może spłoszyć resztę wioski jak nie bezpośrednio to zniknięciem jednego ze swoich.

Rzuty:

1 idealna akcja, Bonus w rękach marines + jakieś dodatkowe fanty, dane lub czas.
2-7 poszło gładko, nikt nic nie wie, Bonus jest w rękach marines.
8 - przechwycenie się udało ale zniknięcie Bonusa szybko zostaje zauważone.
9 - duża porażka, Bonus ucieka ale na razie nikt, nic nie wie ale trzeba go złapać.
10 - krytyczna porażka, Bonus ucieka a cała akcja robi larum na całą okolicę.


Śledzić - można puścić drona i pojechać łazikiem archeologów za nim. Może Bonus pojedzie w jakieś ciekawe miejsce. Ale może też zorientować się, że jest śledzony albo marines mimo wszystko go zgubią. Wówczas im się wymknie i nie będzie go można od ręki przesłuchać.

1 idealna akcja, Bonus nie wie o ogonie i dojeżdża do zaplanowanej mety + fanty/dane/fakty.
2-7 poszło gładko, Bonus nie wie o ogonie i dojeżdż do zaplanowanej mety.
8 marines w którymś momencie gubią Bonusa, trzeba obejść się smakiem.
9 Bonus orientuje się, że jest śledzony a marines orientują się, że on się zorientował.
10 Bonus orientuje się, że jest śledzony i wyprowadza marines w pole.


Puścić - nic nie robić. Niech jedzie w swoją stronę. Dla marines to cel pomocniczy a nie główny. Mogą go zgarnąć przy następnej okazji.

1 idealnie, Bonus nie dostrzegł marines a ci jeszcze wyłapali jakiś ciekawy detal.
2-7 poszło gładko, Bonus przejechał i nie dostrzegł marines.
8 Bonusowi wydaje się, że coś widział i na wszelki wypadek jest czujny.
9 Bonus dostrzega kogoś (marines) ale w kiepskiej widoczności bierze ich za lokalsów.
10 Bonus orientuje się o obecności marines w okolicy i podejmuje własną kontrakcję.


---


Termin do głosowania: do północy śr 07.29.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić

Ostatnio edytowane przez Pipboy79 : 30-07-2020 o 14:55. Powód: Dodanie rzutu do Sceny 1 (4). Zaznaczenie rzutu w Scenie 2 (8)..
Pipboy79 jest offline