Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-07-2020, 12:11   #16
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
Hunter usiadł w swojej kajucie i na terminalu wywołał ponownie swoje skrzydło.
Dwa koty oznaczył już dawno gwiazdkami tak by wisiały na górze listy

Mirra - protegowana wielkiego łowcy. Sądząc po wynikach na symulatorze nie bez podstaw bo latała znacznie lepiej od pozostałych. Kojarzył ją z widzenia nawet z negocjacjami z wielkim łowcą. Jej uroda jest charakterystyczna. Bardziej przypomina proporcjami człowieka i ruda grzywa spinana w kucyk a przede wszystkim płaska twarz bez wyraźnie zarysowanego pyska sprawiała wrażenie ludzkiej.

Weron - Kot o przeciętnych umiejętnościach. Był na testach poniżej średniej jego oddziału. Ale Hunter miał wrażenie, że słabych pilotów koty by nie wystawiły szczególnie do archaniołów. Czemu więc ten kociak nie pokazywał pazurów?

Machnięciem ręki przełączył okno
Kirei Nimo - też oznaczony gwiazdką. Na zdjęciu wyglądał jak każdy pilot. W aktach jednak miał problemy ze wszczynaniem awantur i burd. Nie wyglądał na zdjęciach na takiego. Pochodził ze szlacheckiej rodziny z dość istotnego świata w strukturze Unii. Uczęszczał nawet do seminarium. Zrezygnował jednak przed otrzymaniem święceń i wstąpił do marynarki. Hunter widział go na korytarzu i chwilę się mu przyglądał. Ogólnie w marynarce obowiązuje swoboda wyznań ale nie można się nimi obnosić i większość tego respektuje. Z pilotami jest różnie wiele im się odpuszcza skoro tak wiele ryzykują. Ale Hunter pierwszy raz widział, że ktoś tak jawnie obnosi się z symbolami religijnymi.

Jasmin, Tróję i Banshee znał. Choć Diana zmieniła się. Lekarze usunęli wszelkie znamiona z jej skóry, które mogły błyskawicznie rozwinąć się w komórki rakowe. Utraciła swojego trefla. choć chyba znacznie więcej. Wbrew pozorom stała się nie słabsza a twarda jak stal. Jej wyniki znacznie się poprawiły, ale udało się jej zrazić do siebie niemal wszystkich.

Pozostali przylecieli razem z ostatnim transportem i nie miał ich okazji widzieć

Trod Saga - Uśmiechnięty i rozczochrany kulturysta. Młokos mający spore umiejętności oraz dwóch weteranów Gregory Hockwich, Luis Van Merc
Obaj o dobrym przebiegu służby z możliwością awansu na oficerów.

***

Spojrzał na swój komunikator sprawdzając godzinę. Zbliżała się kolej jego eskadry do działań na symulatorach archaniołów. Testowy sprawdzian. Jako pierwszy test kapitan wyznaczyła test zdolności indywidualnych. Pora sprawdzić jak sobie radzą jego nowi podkomendni.

Pod salę symulatorów przybył kilka minut przed czasem, ale całe jego skrzydło było już na miejscu. W środku znajdowało się skrzydło Diuka i chyba nikt od nich jeszcze nie wyszedł.

Zlustrował swój oddział To byli w większości indywidualiści. Każdy patrzył w swoją stronę. Nikt nie szukał towarzystwa… Nagle jego uwagę przykuła 3 rozmówców: kobieta i 2 mężczyzn, którzy dyskutowali mocno zaaferowani. Dopiero po kolejnej sekundzie rozpoznał, Hockwicha i Merca, a po następnej zobaczył wystający nad nimi wąski kremowy ogon i zorientował się dopiero wtedy, że ta rudowłosa kobieta to Kilrahti. Rzeczywiście była tak ludzka, że w pierwszym momencie można było ją pomylić. Pozostała część eskadry zajęta była swoimi sprawami, tylko Jasmin rzucała w tamtym kierunku ukradkowe spojrzenia.

- No dobra! - podporucznik powiedział dosyć głośno żeby zwrócić na siebie uwagę. - Zaczynamy z czego jesteście ulepieni. Do symulatorów siadają w kolejności: Weron! Saga! Jasmin! Banshee! Nimo! Trójka! Hockwich! Van Merc! Mirra! - przeciągnął spojrzeniem po pilotach. - Kolejność w jakiej lecicie nie jest przypadkowa i mam nadzieję, że udowodnicie mi, że błędnie was oceniłem. Do kokpitów!

Kolejność jaką ustalił Hunter nie do końca pokrywała się z umiejętnościami pilotów. Niektórych celowo przesunął na liście aby zobaczyć jak radzą sobie ze swoimi ambicjami i stresem.
- Trójka! - zawołał gdy już większość odwróciła się plecami. - Pozwól na chwilę!
- Daj z siebie ile dasz radę. Niech Ci którzy lecą po tobie widzieli twój wynik - uśmiechnął się paskudnie do modliszki.

Trójka skinęła głową. Hunter widział jak androidka uśmiecha się. Ale nie w ten sztuczny sposób jak miała w zwyczaju ale w ten perfidny i złowieszczy jaki tylko gościł na jej ustach gdy odpalał tryb modliszki… Hunter zobaczył jak oczy Jasmin się zwężają gdy szeptał z androidką.

Drzwi się otworzyły i ekipa Duka opuszczała salę ćwiczeń. Na tablicy nad wejściem świecił się napis ROYALS - a więc szlachta zawitała na Victorię… Hunter przeleciał wyniki testów.

Duke był pierwszy, tuż za nim znajdował się Kayaro - to był chyba kot, zaraz za nim był Zobber kolejny kot. Cała trójka znacznie powyżej średniej. Reszta wlokła się za nimi w ogonie. Zaskoczył go tylko wynik Eagle Eye. Nie był wybitnym pilotem ale to jak strzelał było szeroko znane. Na tych testach zawsze miał dobre wyniki, a teraz zamknął stawkę.

Ale jego ludzie zaczęli wchodzić do sali treningowej.

Zajmowali miejsca w maszynach. Hunter zarządził kolejne testy zamiast jednego długiego dla wszystkich. Dzięki temu mógł przyglądać się kolejnym starciom w wykonaniu własnych pilotów.

Pierwszy z kotów spisał się dobrze. Nawet powyżej średniej. Był dokładny i pewny w swoich działaniach. Widać było, że walczy instynktownie, osacza wroga i likwiduje go. Bez zbędnych wygibasów i popisów.

Saga choć ledwo mieścił się w kokpicie, też sobie nieźle radził pokonując kolejnych przeciwników. Latał mniej pewnie niż Weron, ale nadrabiał miną i entuzjazmem. A z niektórych komentarzy śmiali się niemal wszyscy. Wyciągnął dobrą średnią.

Przyszła kolei na Jasmin.. I tu czekała na Huntera pierwsze zaskoczenie. Spodziewał się kiepskiego rezultatu rodem z testów Nightsky, kilka miesięcy temu. Jednak Jasmin uderzyła mocno i szybko. Bez wahania. Tego u niej nie widział chyba nigdy. Walczyła zawzięcie, jednak poległa gdy podleciała za blisko niszczyciela. Zbliżyła się punktacją do Werona. Również powyżej średniej. Coś się w niej budziło…

Przyszła kolej na Banshee… To było krótkie starcie. Chyba najkrótsze z wszystkich. Ale tak makabrycznie intensywne, że na pewno godne do prześledzenia jeszcze raz. Banshee od początku do końca leciała na granicy wytrzymałości. Została szybko zestrzelona, jednak pociągnęła za sobą wielu przeciwników. Jej ostatni szaleńczy manewr zakończył się zniszczeniem jej okrętu. Ale gdyby się powiódł pokonałaby Werona w punktach. Tak po podliczeniu zestrzeleń zajmowała miejsce tuż nad Sagą.

Za sterami usiadł Nimo. Usłyszeli w głośnikach, jego monotonny szept.

“Pater noster, qui es in caelis, sanctificetur nomen tuum...”

Cicha mantra jakby prowadziła pilota nadając rytm jego manewrom. Zestrzeliwał przeciwników jeden po drugim. Ledwie skończył ponawiał modlitwę. Nikt nie komentował. cichy szum jego szeptu wprowadził ich niemal w trans. Ostatecznie dosięgła go wroga rakieta a jego myśliwiec znikł w ogniu eksplozji. Ku zdziwieniu wszystkich pobił nawet Werona.
Trójka zaczęła spokojnie. Wręcz książkowo. Jej manewry były zupełnie książkowe. Skuteczne, ale niemal maszynowe. Wszyscy spodziewali się słabego wyniku. Bo po pierwszych minutach zamykała stawkę. I gdy 3 pasożyty weszły jej na ogon. Wszyscy spodziewali się, że sprawa się zakończy. Gdy nagle coś się zmieniło. Trójka rzuciła się w szaleńczym ataku w okolicę gdzie toczyły się największe walki. Unikając potrójnego ataku zagłębiła się w tumult myśliwców, Zdążyła zawrócić maszynę i wyprowadziła kontratak wypuszczając całą salwę rakiet. Cała trójka przeciwników zginęła w rozbłyskach. A Trójka nie opuszczała “gorącej strefy” aż sięgnął ją promień z hounda. Trójka zaskoczyła wszystkich zrównując się niemal z Nimo. Ten wyprzedził ją jednym punktem. Gdyby od początku leciała na 100% mogłaby go pewno pokonać.

Hockwitch, ewidentnie nie radził sobie z archaniołem, nie wyciągał z niego 100% mocy. Latał zupełnie jak na starych aniołach. Radził sobie dobrze widać było u niego doświadczenie bojowe. Jednak popełnił błąd i wystawił się na trafienie. Mimo, że myśliwiec nie został zniszczony na uszkodzonej maszynie nie mógł prowadzić równorzędnej walki. Jego tura skończyła się niedługo później.

Merc widząc jak bardzo jego poprzednik odstawał od reszty sam chyba zwątpił w swoje siły. Próbował na siłę nie popełniać błędów Hockwitcha co skutkowało tym, że sam popełnił ich jeszcze więcej. Początek miał kiepski i mimo, że zaczął łapać swój styl walki szybko został zestrzelony. Zbytnio wystawił się na początku ściągając na siebie uwagę większych jednostek. Mimo że zaczął pokazywać się z dobrej strony skończył z najniższym wynikiem ze wszystkich.

Przyszła kolej na ostatniego Kota. Mirra od początku uderzyła agresywnie. Trzymałą się blisko wroga i atakowała bezpośrednio. Latała szybko i pewnie. Najlepiej czuła się na bliskich dystansach. Wąskie manewry i wysokie przeciążenia to był jej żywioł. Walczyła podobnie jak Banshee ale nie ryzykowała tak mocno po prostu była pewna w tym co robi. Zaskakiwała wroga szalonymi manewrami wykorzystywała sojuszników jako osłonę. Uderzała i nie odpuszczała osaczonemu przeciwnikowi. Taktyka była niesamowicie skuteczna. Mimo kilku trafień walczyła dalej strącając wrogie myśliwce. Dopóki starczyło jej energii w reaktorze. Gdy wreszcie ją zestrzelili. Znalazła się bezapelacyjnie na pierwszym miejscu. Był to prawdziwy pokaz umiejętności. Nie spodziewałby sie po tak skromnej na pozór kocicy takiej agresji za sterami.

Jej wynik stawiał ją na równi z najlepszymi pilotami, zbliżał ją do szczytu tabeli gdzie znajdował się Duke i Hunter.

St. John siadł za sterami maszyny i uruchomił tryb symulacyjny. Wiedział, że teraz wszyscy na niego patrzą. Miał dobre przeczucie co do tej kocicy. Jeśli teraz mu nie wyjdzie będzie czekała go walka o dowodzenie...

Rozsiadł się wygodniej. Kokpit był nieco bardziej przestronny w archaniele. Choć cofnięty fotel do tyłu i poszerzona owiewka dawała nieco inną perspektywę. Szybko się do niej przyzwyczaił. Ostrożnie ruszył do przodu przepuszczając symulowane skrzydło i ruszył za nim. Czołowe jednostki przyjęły na siebie impet pierwszego uderzenia wkroczył do ataku. Delikatnie operował sterami. Latał już na prawdziwym archaniele. Symulacja nie oddawała w pełni bezwładności i inercji. Prawdopodobnie mieli jeszcze za mało zebranych danych z misji. Kilka sekund trwało zanim dostosował się i w pełni przejął inicjatywę starcia. Nie dawał się zajść więcej niż jednemu przeciwnikowi. Eliminował Ich pewnie i bez skrupułów. Od początku zostawił sobie wszystkie rakiety i gdy jednostki ściągnęły osłony z hounda odpalił komplet doszczętnie niszcząc jednostkę wroga. Dzięki ostrożnym manewrom i pozostawaniu pod osłoną własnych jednostek wziął udział również w ataku na dwa następne houndy, które zostały zniszczone. Jako jedyny dotrwał do końca regulaminowego czasu trwania symulacji i przeżył starcie. W przeciwieństwie do wszystkich pozostałych członków jego eskadry. Każdy w takich symulacjach walczył tak by uzyskać jak najwięcej punktów. Hunter zastanawiał się kiedyś dlaczego przeżycie nie jest dodatkowo punktowane. Ale usłyszał, że są inne cykle treningowe do uczenia przetrwania ten ma uczyć niszczyć wrogów.

Hunter spojrzał na wynik. Pokonał Mirę ale naprawdę niewielką ilością punktów. Kocica była dobra…
- Mam dla was dobrą wiadomość - oznajmił ciągle patrząc na tablicę. - Nikogo na razie nie wypieprzam z mojego skrzydła. Dobrze się spisaliście. Niektórzy z was mnie nawet bardzo pozytywnie zaskoczyli. I nie mówię tutaj wcale o tych z góry mojej listy. - W końcu opuścił wzrok i obdarował każdego spojrzeniem. Trochę dłużej zatrzymał się na Jasmine i uniósł kącik ust, a Trójce delikatnie skinął głową. - Szkoda tylko, że wszyscy nie żyjecie. Najwięcej można się nauczyć na błędach. Trzeba jednak przeżyć żeby tą wiedzę wykorzystać.

Zrobił kilka kroków w kierunku wyjścia
- Idę się napić. Jak ktoś ma ochotę to zapraszam do kantyny - rzucił przez ramię i ruszył dalej. Kątem oka widział jeszcze jak patrzą jeden po drugim i zaraz za nim ruszają.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.

Ostatnio edytowane przez Raga : 05-08-2020 o 20:32.
Raga jest offline