Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-07-2020, 21:12   #215
Gladin
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Miejsce: Ostland; Leże Krwawego Roga
Czas: 2519.VIII.24 Koeningstag (6/8); wieczór

Igor, który trzymał wartę podniósł alarm. Coś lub ktoś się zbliżało. Sądząc po hałasie, było to duże coś, albo dużo kogoś. Na szczęście okazało się, że to pomoc sprowadzona przez Krzywego. Kto mógł, wydawał z siebie radosne okrzyki, a nowoprzybyli domagali się zobaczenia zabitego minotaura. Tylko stara baba kazał się prowadzić do rannych. Tladin został trochę z tyłu z Krzywym, gdy Rurykowicz prowadził ją do posłań.
- Co to za jedna? - spytał łypiąc w jej stronę.
- Starucha, ponoć włóczy się od wsi do wsi, nikogo lepszego nie było. Ale leczy ponoć dobrze - Martin wzruszył ramionami. - Zanim bym znalazł kogo lepszego, to dzień, dwa albo i więcej by zleciały.
- Słusznie. Miejmy nadzieję, że im pomoże
- zgodził się khazad i milcząco przyglądał zabiegom baby.

Ta zażądała gorącej wody, więc krasnolud zakrzątnął się wokół ogniska. Tymczasem znachorka wyciągała z torby zioła, moździerz i szmatki.
- Potrzebuję też dużo zimnej, świeżej wody - mruknęła. - I najmocniejszego alkoholu, jaki macie.
Gladenson dał znać Krzywemu, aby zobaczył, kto ma przy sobie jaki mocny trunek, a sam poszedł po więcej wody. Gdy wrócił, stara już zdjęła wrzątek i zaczęła parzyć zioła. Martin podał jej bukłak, który ona niezwłocznie powąchała, a potem pociągnęła z niego spory łyk.
- Za mocne to nie jest, ale musi starczyć - zarechotała, a zaraz potem zaczęła mamrotać coś pod nosem i wymachiwać brudnymi paluchami nad wywarem.

- Jak ona się nazywa? - Tladin zapytał łowcę.
- Mówią na nią Jaruha.
- Miejmy nadzieję, że zna się na tym. Ciarki mnie przechodzą, jak na nią patrzę
- wzdrygnął się wojownik i razem wyszli na zewnątrz do minotaura.

Tam też po jakimś czasie znalazła ich starucha.
- Synku, to wyście go ubili? - zaskrzeczała do khazada. - Ładna robota. Pancerz to wam się przydał, ale nie jest wam w nim za gorąco? - roześmiała się. - Zróbcie mi miejsce, muszę tu trochę popracować - dodała i powoli uklęknęła przy ścierwie. Wyciągnęła różne fiolki i szmatki, a w jej ręku nagle pojawił się srebrny nóż.
- Jaruho, a na co to wam? - zapytał Krzywy, na wszelki wypadek robiąc krok do tyłu.
- A syneczku, nie pytaj. Niektóre klątwy żeby odczynić, fragmenty ciała pomiotu chaosu trzeba przygotować. Ty się na oprawianiu zwierzyny leśnej znasz, a stara Jaruha i taką tuszkę oprawi. Lepiej niż niejeden rzeźnik - zarżała, ukazując stare pieńki zębów. - Wam to do niczego, a ja przyjmę to jako część mojej zapłaty, a teraz uciekajcie stąd.

- Chodźmy
- Krzywy pociągnął Tladina za rękę. - Mówią, że ona i klątwę potrafi rzucić i urok, jak zła. Nie lza jej w drogę wchodzić.
Gladenson nie opierał się i wrócił sprawdzić, co u rannych.

 
Gladin jest offline