Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-07-2020, 20:48   #216
Gladin
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Miejsce: Ostland, leże Krwawego Roga
Czas: 2519.VIII.25 Angestag (7/8); rano


Krasnolud wraz z Krzywym nadzorował załadunek łupów i ludzi. Najwięcej kłopotów sprawiała mu starucha, której wszędzie było pełno. Władowała się też na wóz z łupami i bezceremonialnie zaczęła w nich grzebać. Tladin zmarszczył brwi i szturchnął łowcę. Ten spojrzał i odwrócił wzrok.
- Lepiej się jej nie narażać, tfu - splunął za siebie przez lewe ramię. Kazad mniej się bał magii, bo podszedł do wozu i warknął.
- Babo, czego grzebiesz w cudzym - fuknął na nią. Ta niezrażona wyszperała właśnie jakąś broszę i zaczęła ją przymierzać.
- Popatrz no syneczku, jakbym się tak wystroiła, to może i mnie jaki kawaler na randkę zaprosi? - zachichotała. - Nie nerwuj się, bo Ci to zaszkodzi. Jakoś zapłacić za mą pomoc musicie. Ale nic sama nie wezmę, o nie - zachichotała znowu. - Ale co mam tak całą drogę się trudzić? Rozerwę się trochę tymi błyskotkami.

Khazad zgrzytnął zębami i podszedł do rannych. Przekazał im, aby na starą mieli baczenie, bo przecież to ich wspólny dobytek. Wkrótce potem wyruszyli w stronę Jaarheim.



Miejsce: Ostland, Jaarheim, karczma „U rzeźnika”
Czas: 2519.VIII.26, Festag (8/8)


Dzień wolny. Nie tylko dlatego, że to Festag. Ale również dlatego, że pierwszy raz od kilku dni mógł przespać noc w wygodnym łóżku. Do tego bez pancerza i całego ekwipunku, bez pół otwartych oczu i wrażliwych uszu. Mógł spać do południa. Poprzedniego wieczora zjadł pożywną, gorącą kolację. Nawet Jaruha, która próbowała się do niego dosiąść, nie zepsuła mu humoru. Stara wyniuchała, że Tladin dostaje wikt i opierunek „za darmo” i zażądała sobie dla siebie łóżka z pierzyną i gorącej strawy. Niedoczekanie! Bo kilku groźbach, że sprawi, że Tladiowi konar zwiędnie, włosy wypadną i nos spuchnie jak bulwa, doszli do porozumienia. Krasnolud podciągnął ją pod żelazny list i załatwił jej miejsce w stajni i posiłek.
- Miło sobie tak podróżować, za nic nie płacąc. Słyszałam, że do Lenkster się wybieracie? To mi nawet pasuje synku, he he he…

Dziś starał się o niej nie myśleć. Dla reszty minotaurobójców wytargował również utrzymanie na czas leczenia. Karczmarz nie robił żadnych problemów. Miał taki ruch w interesie, że musiał sprowadzić dodatkowe dziewki do pomocy. Wieść o zabiciu minotaura rozeszła się lotem ptaka. Tladin zgodził się, aby przez jakiś czas głowa rogacza była wystawiona na widok publiczny w jego gospodzie. Przedsiębiorczy właściciel pobierał opłaty za możliwość jej obejrzenia. Najwięcej do opowiadania miał Krzywy, który był podwójnym bohaterem. Nie tylko przyłożył rękę do ubicia potwora, ale również sam jeden powrócił z jego leża, by sprowadzić pomoc dla rannych towarzyszy. Tak wiele chwały i zainteresowani rozpromieniło nawet jego i stał się całkiem wesół i sympatyczny. Co prawda wraz z upływem czasu (i wypitych kufli) język plątał mu się coraz bardziej, minotaur rósł, ilość strzał wystrzelonych przez łowcę rosła, ale co tam - prawo opowieści. Khazad też był oblegany tak, że mu co i rusz w ustach zasychało. Gdy karczmarz wygonił ostatnich klientów, było już grubo po północy i biedny wojownik powlókł się do łóżka zmęczony, niż dzień wcześniej.



Miejsce: Ostland, Jaarheim, karczma „U rzeźnika”
Czas: 2519.VIII.27, Wellentag (1/8)

Wolne się skończyło i ludzi w karczmie było ciut mniej. Fritz Nase, właściciel karczmy, nadzorował właśnie wieszanie nowego szyldu - podobizny minotaura o czerwonych rogach.
- Wunderschön! - ucieszył się. - Witaj „Pod krwawym rogiem”, herr Gladenson. Jak ci się widzi nowa nazwa?

Gladenson pokiwał głową i stwierdził, że to dobry pomysł i chwytliwy. Na pewno więcej klientów się tu pojawi. Zagaił też za chwilę o możliwość zorganizowania gorącej kąpieli. Prywatnie i z pełną obsługą, jeżeli herr Nase rozumie.
- Ja, naturlich, ja - pokiwał tamten ze zrozumieniem. - Da się załatwić, przysługa za przysługę. Najpierw popozujesz malarzowi, a potem coś się załatwi.
- Malarzowi?
- khazadowi brwi podjechały do góry ze zdumienia. - Jakiemu malarzowi?
- Zaraz wszystko się wyjaśni. Chodźcie za mną.


Chcąc nie chcąc, Gladenson podążył za karczmarzem. Po drodze dołączył do niego Stephan.
- Wy tu sobie poczekajcie, malarz zaraz przyjdzie i powie wam co potrzeba. I jeszcze mój znajomy, kowal, ma do was interes, herr Gladenson.

Faktycznie. Malarz przyszedł, rozłożył sztalugę i przybory i zaczął ustawiać krasnoluda w różnych pozach, ku niekrytemu rozbawieniu Glasera. Ten przysiadł sobie w kącie i spokojnie ćmił fajkę, mając niezły ubaw z całego przedstawienia. W trakcie tych zabiegów pojawił się też kowal, herr Ferdinand Bücker. Młody jeszcze człowiek, w niezbyt wyszukanych słowach wyłuszczył interes, jaki miał do Tladina. Krasnolud miał wszystkim opowiadać, że zabił minotaura używając topora zrobionego przez kowala. W zamian za to kowal miał się odwdzięczyć finansowo. Krasnolud podrapał się po głowie rozważając propozycję, ku irytacji malarza, który natychmiast zaczął protestować. Stephan w międzyczasie wyszedł po piwo, a gdy wrócił, Jaruha deptała mu po piętach.

- Toć on nie wygląda, jak prosto z walki, synki - żachnęła się na widok modela i szkicu na płótnie. - Dorobimy mu trochę ran - i nie czekając zbliżyła się do wojownika, który zaczynał mieć już tego wszystkiego dość. - Ino nie ruszaj się krótkonogi - dodała i zaczęła rozsmarowywać na nim jakąś maź. Tladin pomyślał, że teraz to już koniecznie potrzebna jest mu kąpiel. Całkiem niedługo miał się dowiedzieć, że to dopiero początek pomysłów przedsiębiorczych mieszkańców Jaarheim. I przyjezdnych. Coraz więcej osób bowiem poczuło posmak złota, jakie mogło im zapewnić zabicie minotaura.
 
Gladin jest offline