Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-08-2020, 12:19   #77
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Arvid i Wolfgang
Pyszny wyglądał na zszokowanego, prawdopodobnie jego srebrne usta przekonywały każdego co do jego pomysłów,. A tutaj nic i jeszcze strasznie ogniem. Wyglądał jakby jeszcze miał coś powiedzieć ale obaj żołnierze wyszli z karczmy.

Na zewnątrz owszem kręciło się parę osób ale żadna nie weszła do środka. Prawdopodobnie wiązało się to z towarzyszem Konrada który stał koło drzwi i wyglądał groźnie. Na wasz widok trochę się speszył ale szybko przybrał minę jaka odstraszał wieśniaków ale wszedł do środka.
Najwidoczniej bard kazał mu nie wpuszczać wieśniaków póki sam z wami nie porozmawia i nie przekona do do swoich planów.

Kiedy zniknął w środku wieśniacy krążący po okolicy poczuli się pewniej by do was podejść jeden z nich wyglądający na najstarszego odezwał się stawiając swój worek na ziemi.
- Pani Kneiftell była u nas wczoraj mówiła że to może się wam przydać. - Powiedział i otworzył worek. Były w nim ubrania, ochronne, a także kapelusze z płótnem. - My w tym ćwiczyli jak miód zbierać za młodu. Nie każdy ma dobre podejście do pszczół to się wyrabia z czasem. Ale te cholerstwa co teraz mamy to potrafią się przebić.

Reszta zrobiła to samo razem mieli pięć worków ubrań ochronnych.
- Panie ...ale wy nie każecie nam chyba wszystkich pszczół i samego lasu palić co? Toż to szkoda będzie straszna!

Agatha i Strumień

Agatha z rana zabrała się za “prezent” przyniesiony przez Karla. Kwestie spółkujących z ludźmi zwierzoludzi musiała zostawić na później. Uzbrojona w tasak odebrała gliniane naczynie od chłopaka i zaniosła je do kuchni. Oczyma wyobraźni widziała bąble i wzrok cierpienia na twarzach mieszkańców których opatrywała. Nie miała najmniejszej ochoty dołączyć do tego grona. Już miała unieść wieczko gdy drzwi do chaty się otworzyły a w progu stanęła Staruszka Wilrie.

- Gdyby nie to że twoje znalezienie antidotum jest dobrą wiadomością to powiedziałabym ci co myślę na temat dowiadywania się o tym przez ranne ploteczki wioskowych przekup. - Powiedziała wchodząc do pomieszczenia. Zielarka i obecni Karl i Strumień widzieli że staruszka jest zmęczona. W sumie jak to staruszka. Choć Agathacie wydawało się że Wilrie wygląda jeszcze starzej niż kiedy ostatni raz ją widziała. Kobieta wyglądała na trochę zdziwioną widzac w pomieszczeniu ich wioskowego włóczęgę (elfa) i przeniosła wzrok parę razy z jednego na drugie. Jej pomarszczona twarz była trudna do odczytania.

- No więc? Co tak stoisz. Mów, ile tego masz i dlaczego jeszcze nie jest rozprowadzane po potrzebujących? - Warknęła starucha a Karl strategicznie wymknął się z pomieszczenia.

Strumień w tym czasie siedział przy stole i rozmyślał. Nie zamordował Agathy poprzedniej nocy. Nie widział powodu ani dowodów by uznać że też ma konszachty z plugastwem. Ale ile tak naprawdę osób z wioski było niewinnych? Siostry Timma oddawały się mutanta, więc może to wszystko wina Timma? Może w jakimś rytuale sprowadził to wszystko na wioskę?
Może cała wioska była splugawiona i to kwestia czasu zanim żółć zepsucia zaleje ich wszystkich? A może jego rozmyślania były podyktowane butelką nalewki która stała na stole pusta. Co teraz? Ruszyć na poszukiwania mutantów? Zostać z Agathą i pomóc przy maści. Zostać i pić? Pójść do żołnierzy i powiedzieć co dalej?
 
Obca jest offline