Zielarka roztarła językiem nalot, który pozostał po nocnym piciu nalewki. Trochę bolała ją głowa, ale nie wiedziała, czy ze zmęczenia, nerwów z poprzedniego dnia, albo zbyt dużej ilości alkoholu. A może ze wszystkiego na raz. Gdy staruszka weszła, miała odruch, aby opowiedzieć jej wszystko, ale coś jej się w jej wyglądzie nie podobało. Nastolatki nie kopulują ze zwierzoludźmi ot tak sobie. Jeśli już to dają się zaciągnąć w siano jakimś lokalnym chłopakom po żniwach.
Wytarła ręce w fartuch i uśmiechnęła się smutno.
- Długo by opowiadać - zaczęła krzątać się po pomieszczeniu nic jednak nie opowiadając. Przekładała to i tamto, aż znalazła się za plecami Wilrie, tak aby widzieć elfa. Wtedy to położyła palec na ustach prosząc o milczenie. Przebiegłość na poziomie umysłu Karla, ale może się udać. Wtedy wreszcie zaczęła opowieść.
- Nie wiem kto plotkuje. Na razie mam niewiele. Żadnych wielkich efektów. Muszę jeszcze popracować, a my mamy jeszcze inne zmartwienie - teraz już stała przed Wilrie, aby ją sobie dokładnie pooglądać, gdy usłyszy tą rewelację.
- Potrzeba zorganizować straże i ostrzec ludzi. W okolicy pojawili się też zwierzoludzie. Elf widział ich wczoraj w nocy... - poczekała cierpliwie, aż te słowa przebrzmią - Skradali się… ale nie wiemy, gdzie i po co. Widział ich z daleka i mu się wymknęli. Pewnie chcą nas zaatakować. Cóż innego mogliby robić zwierzoludzie skradając się do wioski, prawda? - zakończyła patrząc to na staruszkę na na elfa.