Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2020, 12:32   #5
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 05 - 2727.08.02 ranek; g. 10:30

Scena 1


Czas: 2727.08.02 ranek; g. 10:30
Miejsce: ruiny bazy, obóz archeologów; hangar marines
Warunki: biała noc; temp. 1*C; powiew (6 km/h); deszcz; to. -15*C
Obsada: Raul “Bonus”, srg. McLean, gościnnie st.srg Woods, kpr. Holst i Kelemen





Koła łazika zahamowały na piaszczystej glebie zmienionej przez obecny opad w błotnistą maź. Zaraz potem pasażer i kierowca otworzyli drzwi po czym pasażer spojrzał w niebo. Dalej padało coś zmrożonego. Ale w prześwicie pomiędzy chmurami widoki były całkiem niczego sobie. No ale nie przyszedł tu aby podziwiać widoki nieba. Więc zrobił krok do tyłu i otworzył tylne drzwi pożyczonego od archeologów łazika. Porucznik zdecydował się zostać na miejscu i “w razie czego” wolał mieć oba bwp na miejscu. Co niejako automatycznie do transportu podejrzanego delegowało pożyczonego łazika.

- Wyłaź. - sierżant w pełnym rynsztunku złapał za ramię skutego mężczyznę. Musiał mu pomóc bo z workiem na głowie było mu pewnie trudno nawigować. Ten był zbyt przestraszony aby stawić opór. Czy to w chwili zatrzymania czy potem po drodze no albo teraz jak droga się skończyła.

Raul dopiero zdążył ochłonąć na tyle, że zrozumiał iż go nie sprzątnął ci marines. Przynajmniej nie na miejscu. Inaczej by go tu nie przywieźli. Pewnie do obozu archeologów. Chociaż miał kaptur na głowie to zgadywał tak po czasie podróży. I po tych charakterystycznych hopach na drodze po jakich skakał łazik a jakie w okolicy były tylko na terenie ruin. I jeszcze ten slalom między dawnymi zaporami przed główną bazą. Zresztą w okolicy niewiele było adresów gdzie można było się rozbić no a tylko archeolodzy byli z zewnątrz. Więc domyślił się, że wrócili do obozu archeologów. Tylko nie wiedział co dalej. Bał się. Bał się tortur i przesłuchań. A powszechna plotka głosiła, że tak właśnie marines postępują z jeńcami. Teraz żałował, że dał się zaskoczyć i pojmać. Ale to było takie szybkie!

Był trochę zdenerwowany, zaniepokojony tym wszystkim i spieszył się. Wsiadł do samochodu i ruszył ledwo zauważając ten deszcz i błoto. Zdążył kawałek odjechać gdy stało się. Najpierw zobaczył coś jakby ruchomy cień jaki sunął z pobocza. Co to było? Ktoś jechał bez świateł? Wysiadły mu czy co? Chyba jakaś ciężarówka bo dość duża. Nie zdążył się nawet poważnie zaniepokoić, raczej go to zdziwiło. Coś go tknęło gdy usłyszał ryk ciężkiego silnika. Tamten jechał na pełnej parze! Po ciemku?! Zgłupiał?!

Wielki cień niespodziewanie zatrzymał się i nagle stała się światłość. Potężny szperacz prawie wypalił mu oczy. Krzyknął przestraszony i zasłonił oczy dłońmi prawie po omacku hamując i modląc się by się nie wywalić albo zderzyć z tym bydlakiem. Czuł jak jego pickup sunie na błotniestej drodze ale zwalnia. Miał nadzieję, że nie dojdzie do stłuczki. Zanim się zatrzymał zorientował się, że z tyłu jest kolejny! Wtedy do niego dotarło. To pułapka! Słyszał już trzask drzwi i tupot wojskowych buciorów po błocie. Biegli po niego!

- Łapy do góry! Łapy do góry! Nie ruszaj się chuju! - szyby trochę tłumiły głosy tamtych ale i tak ich słyszał! Miał tylko moment nim go dopadną. Prawie po omacku wymacał radio by wezwać pomoc. Gdzie to cholerne radio?!

- Nie strzelajcie! Nie strzelajcie! Poddaję się! - krzyknął do nich tylko mniej więcej zdając sobie sprawę, że są już przy jego samochodzie. Jest! Złapał główkę radia!

- Pokaż łapy! Pokaż łapy bo strzelam! - darł się pierwszy z marine który dopadł już do drzwi od strony kierowcy. Widział oślepionego mężcyzznę w mokrym poncho, wszystko było zalane jaskrawym światłem szperacza ale gogle jakie mieli marines odpowiedno tłumiły te miliony kandeli mocy świetlnej do znośnego poziomu. W przeciwieństwie do Bonusa który dostał pełną dawką w twarz. Marine widział przez holo swojej broni wycelowanej w głowę tamtego jak ten w środku czegoś szuka na desce rozdzielczej. Broni? Radio!

- Poddaję się! Poddaje się! Nie strzelajcie! - krzyczał niemniej przerażony Raul. Nie chciał zostać rozwalony od ręki bo któryś będzie miał zbyt szybki spust. Zresztą zrobił swoje, wcisnął przycisk radia ale usłyszał tylko trzaski. Zagłuszali go! No to koniec. Teraz musiał skupić się na tym by przeżyć. Posłusznie więc uniósł dłonie pod sam dach i mrużył oczy przed jaskrawą mocą halogenu który go nadal oślepiał.

- Otwórz drzwi! Wysiadaj! - krzyknął marine widząc, że Bonus zaczyna zachowywać się jak należy. Tamtem sięgnął do drzwi by je otworzyć. Marine zostawił celowanie w głowę tamtego koledze który go ubezpieczał a sam stanął tuż za szoferką i wyhylił się do góry by zajrzeć jak się da po co tamten siegał. W końcu ten złamas mógłby mieć tam broń. Albo detonator. Jakby miał to bez skrupułów rozwaliłby mu łeb. Ale jak coś tam kierowca miał to nie użył tego. Zamian tego szczęknął zamek drzwi i te stanęły otworem. Sięgnął do pasa po mono ostrze i sieknął nim by przeciąć pasy. Bonus krzyknął przestraszony a zaraz potem dłoń marine złapała go za ramię i wyszarpała na zewnątrz. Raul upadł twarzą na błotnistą drogę. Nogi miał jeszcze w samochodzie gdy jakiś marine usiadł na nim, złapał za nadgarstek i boleśnie wykręcił mu do tyłu. Krzyknął a tamten założył mu obręcz kajdanki. Zaraz potem kolejne.

- Wstawaj! Wstawaj chuju! - krzykiem i gestem Raul został teraz podniesiony na własne nogi. I sprawnie, prawie biegiem, popchany przez marines przebiegli do transportera. Tam wciąż prawie oślepionu przez halogeny posadzono go na jakimś siedzeniu. Chyba był tu ktoś jeszcze.

- To ten. Załóżcie mu kaptur. - usłyszał jego głos gdy ten ktoś pewnie mu się przyjrzał. A potem właśnie założyli mu kaptur. Nawet z początku było to lepiej bo dawało ulgę oślepionym oczom. Potem bał się odetchnąć i, że go od ręki zliwkidują. No ale nie. Przeszli do jakiegoś mniejszego pojazdu i tam chyba usadowili go na tylnym siedzeniu. Po odgłosie silnika poznał, jeden z łazików archeologów. W końcu do niedawna sam często nimi jeździł. No i ruszyli w drogę. Teraz już był prawie pewny, że przyjechali do obozu archeologów. Nawet sobie trochę porozmawiali po drodze. Dotarło do niego, że oni chyba nie mają pojęcia co tu się dzieje. Co dawało mu szanse na przetrwanie. O ile mu uwierzą.

- Co tam macie? - sierżant niebieskich odwrócił się widząc podobny łazik który też zatrzymał się niedaleko i wyszli z nich jego koledzy i któryś z archeologów. Paul i Sander. Stwierdził, gdy ci podeszli bliżej. Tego cywila nie kojarzył.

- Bonusa. Porucznik kazał go tu przywieźć. Mam go zaprowadzić do Mentinka. - Heikki klepnął ramię człowieka w worku na głowie. Widział jak na twarzy archeologa pojawił się wyraz niepewności. - To dla jego, waszego i naszego dobra przyjacielu. Im mniej wie tym lepiej dla wszystkich. - wyjaśnił by uspokoić tego jajogłowego. W końcu na odprawie było, że mieli być mili, współpracować i takie tam.

- Kto to? - Kelemen nie miał pojęcia kogo przywieźli ci marines z drugiego łazika. Przez ten worek i uniwersalne ponczo jakie ten miał na sobie to mógł być ktokolwiek.

- Panie Kelemen?! To ja! Raul! Nic nie zrobiłem! Niech im pan powie! - Raul niespodziewanie rozpoznał wreszcie jakiś znajomy głos. I starał się zwrócić o pomoc do jedynej osoby która wydawała się być neutralna. Oby.

- Stul się! Idziemy! - Heikki kontrolnie trzepnął otwartą dłonią w potylicę schwytanego by mu przypomnieć o odpowiednim zachowaniu. I na zachęte popchnął go w kierunku hangaru.

- A wy znaleźliście coś? - sierżant niebieskich zapytał kolegów z zielonej drużyny co do tej pory byli na miejscu i udawali, że coś robią.

- To. - Sander wyjął z kieszeni niewielki woreczek i pomachał nim przed sobą. Ale w tym świetle kolega mógł nie widzieć zbyt dokładnie więc dorzucił słowny komentarz. - Łuski. Kaliber 4,5. Ktoś tam się strzelał. Ten jajogłowy mówią, że oni mają broń tego kalibru. - zwiadowca wskazał na archeologa który do tej pory im towarzyszył a teraz oddalił się w stronę swojej bazy. A marines z jeńcem wracali do hangaru który zajęli jako swoją bazę.

- Ciekawe. A ten cwaniaczek coś nam bredził o pustynnych duchach. - sierżant McLean wskazał brodą na skutego jeńca wspominając co próbowali z nim rozmawiać po drodze tutaj.

- Niech się Mentink tym zajmie. - Woods wzruszył ramionami bez większej refleksji. Zgodnie z wojskową tradycją zrobił swoją dolę i teraz przyszła kolej przekazać pałeczkę sztafety komu innemu.


---


Co jest poszukiwanym przez marines artefaktem?

Dron - dron odkrył coś na tyle ciekawego, że wysłano marines do odzyskania jego i/lub danych pozyskanych przez niego. Z dronem utracono kontakt podczas burzy magnetycznej. Istnieją podejrzenia, że ktoś z tubylców mógł go znaleźć. Zalety: dron może zajrzeć w miejsca do jakich człowiek miałby kłopot i mniej go szkoda w razie straty niż jakiegoś człowieka. Wady: mimo wszystko to tylko robot, nie może pokazać się tubylcom a robocie programy zwykle słabiej się sprawdzają podczas nieprzewidzianych sytuacji.


Informator - ktoś z tubylców jest informatorem strony rządowej jaką reprezentują marines. Ma do przekazania ważne informacje/dowody. Marines mają odnaleźć i zabrać tak informatora jak i materiały przez niego dostarczone. Istnieje podejrzenie, że informator jest w pobliskiej wiosce. Zalety: informator to tubylec więc może się poruszać swobodnie także wewnątrz społeczności wyrzutków. Wady: mimo wszystko to tubylec więc nie do końca wiadomo komu tak naprawdę jest lojalny.


Zwiadowcy - na miejscu działało komando rozpoznawcze. Mieli za zadanie rozpoznać teren na korzyść marines i działań wywiadowczych, z orbity czy powietrza. Uzbierali na tyle danych by skłonić górę do wysłania marines na interwencję. Zalety: to profesjonaliści, ich lojalność i wyszkolenie nie budzi zastrzeżeń. Wady: mimo wszystko to obcy więc mają ograniczone możliwości przeniknięcia struktur tubylców zwykle obserwują ich z zewnątrz.



Scena 2



Czas: 2727.08.02 ranek; g. 10:30
Miejsce: okolice wioski, pustkowie; posterunek obserwacyjny marine
Warunki: biała noc; temp. 1*C; powiew (6 km/h); deszcz; to. -15*C
Obsada: por Daoust, kpr Ritter


- Panie poruczniku a co mamy zrobić z jego samochodem? - jeden z żołnierzy zapytał dowódcy o los pickupa jakim do niedawna jechał Bonus. Porucznik spojrzał na mocno zużytą półciężarówkę z paką jaka została na środku drogi. No tak, nie mogli tak jej zostawić. A mogła im się jeszcze do czegoś przydać chociaż na razie miał do tego dość niejasne przeczucie.

- Skitrajcie ją. Będzie zamiast łazika póki McLean nie wróci. - zdecydował dość szybko. Podwładny skinął głową w hełmie i ruszył wykonać polecenie. Jean zaś próbował ogarnąć aktualną sytuację. Raczej poszło im dobrze. Cała akcja poszła gładko, bez żadnego wystrzału. Przechwycili Bonusa chociaż to nie on był ich głównym celem. Kazał go odwieźć sierżantowi McLeanowi do obozu. Tak szybki sukces chyba powinien podnieść morale archeologów i pokazać im, że marines traktują ich zgłoszenie poważnie. I są skuteczni. No ale właśnie dochodził do wniosku, że to raczej poboczny wątek dla ich głównego zadania. Teraz transportery i jego ludzi wracali na wcześniejsze pozycje obserwując wioskę pogrążoną w mrokach białej nocy i padającego syfu.

- Coś się dzieje w wiosce. - gdy sytuacja wydawała się normować i wracać na tory rutynowej obserwacji celu w sieci znów rozległ się głos kapral Ritter.

- Sprecyzuj. - poprosił porucznik siadając w transporterze przed ekranami by zobaczyć obraz przekazywany przez drony i kamery czujek.

- Ruszyli się. - strzelec wyborowa odparła po chwili zastanowienia. Chyba tam w wozie dowodzenia powinni widzieć coś podobnego co ona.

- No rzeczywiście. - porucznik doszedł do podobnych wniosków. Jak już chwilę pooglądał widok z różnych kamer to stwierdził, że strzelec wyborowa była w gruncie rzeczy dość precyzyjna. Tylko nie bardzo wiedział co te poruszenie w tubylczej wiosce mogło oznaczać.


---


Co pokazują kamery?

Atak - do jednego z domów dostały się potwory i zrobił się chaos. Tubylcy próbują albo walczyć albo uciekać przed tym atakiem. Na ekranach marines widać jednak głównie chaos, słychać pojedyncze wystrzały, ale sytuacja jest niejasna.


Pakowanie - tubylcy odebrali sygnał alarmowy Raula i to tylko ostatnia kropla. Powszechnie zaczynają się pakować do samochodów szykując się do ewakuacji. Na ekranach widać te masowe pakowanie się chociaż na tą chwilę marine nie znają jej przyczyny.


Ruch - gdy marines wyłączyli aparaturę zagłuszającą lub pickup wyszedł poza jej zasięg wówczas w wiosce odebrano sygnał alarmowy włączony przez Raula. Nie wiedzą co się dokładnie stało ale zdają sobie sprawę z niebezpieczeństwa. Obecnie organizują 2-3 samochody aby pojechać w stronę pickupa i sprawdzić co się stało. Ale marine na tą chwilę widzą tylko pakowanie się do tych samochodów.

---


Termin do głosowania: do północy wt 08.04.


Ponieważ jest remis w scenie 1 pomiędzy opcją dron i informator to zdecyduje rzut kostką. Parzyste > dron, nieparzyste > informator.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić

Ostatnio edytowane przez Pipboy79 : 05-08-2020 o 00:48.
Pipboy79 jest offline