Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2020, 15:07   #218
Gladin
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Miejsce: Ostland, Jaarheim, karczma „Pod krwawym rogiem”
Czas: 2519.VIII.27, Wellentag (1/8), popołudnie

Tladina uratował Igor, który pojawił się z pytaniem o pogrzeb Dietera.
- Gospodarzu, może byście zrobili zrzutkę i opłacili morrytów? - khazad miał już serdecznie dość pozowania i całego tego zamieszania. Zabicie minotaura przy tym wydawało się dziecinną igraszką. Fritz zaczął narzekać i biadolić, że przecież łupów nabrali, nagrodę będą mieli, a co oni biedni mieszkańcy mają do tego. Gladenson stwierdził, że jak nie chce to nie, on sam się tym wszystkim zajmie tylko, żeby potem znowu czego od niego nie chcieli. Przestraszony karczmarz zgodził się, ale spoglądał na krasnoluda spode łba.

Jeszcze tego samego dnia wszystko było gotowe. Karczmarz postarał się. Nie tylko opłacił morrytów, ale i zafundował solidny nagrobek. Tladin był zaskoczony taką hojnością, ale gospodarz rozpływając się w uśmiechach wytłumaczył mu, że dla bohaterów wszystko. Nie wnikając w pokrętną logikę ludzkich umysłów, zwłaszcza handlarzy, przyjął to jako dobrą monetę. Fritz zaraz po pogrzebie zapowiedział, że dziewka łaźebna już szykuje balię. Kontent, że wszystko zaczyna toczyć się jak należy wojownik już zmierzał w stronę kąpieli, gdy zagadnął go Krzywy.

- Słuchaj, Tladin, trafiła mi się fucha. Nie będzie mnie przez kilka dni?
- Fucha? Jaka?
- krasnolud się zainteresował.
- A nic takiego, zamożna grupa szuka tropiciela na kilka dni - Martin uciekł wzrokiem na bok.
- A co z odbiorem nagrody za minotaura? Moglibyśmy jutro po nią się wybrać?
- Jutro? Ale dlaczego już jutro?
- zaniepokoił się karczmarz, zanim Krzywy cokolwiek odpowiedział.
- Jak jutro, a co z panem Falkenbergiem? - zawtórował mu przysłuchujący się wymianie zdań Igor.
- Jutro to zdecydowanie za wcześnie. Przecież nie godzi się, aby pan ruszył bez pozostałych minotaurobójców - szybko dodał Nase.
- Karczmarz dobrze prawi - poparł go Rurykiewicz.
Tladin, którego myśli były już przy balii, szybko zgodził się by poczekać, machnął ręką i oddalił. Kislevita popatrzył na Fritza, potem na Martina i wzruszył ramionami. Każdy z nich rozszedł się do swoich zajęć.

Miejsce: Ostland, Jaarheim, karczma „Pod krwawym rogiem”
Czas: 2519.VIII.27, Wellentag (1/8), wieczór

Stephan spędzał czas w towarzystwie Davandrel, Magnusa i Goliego. Nie grali już. Uczony bawił się budując z kostek domino budowlę, a pozostali sączyli kolejne już wino.
- Ten tropiciel, Krzywy - przypomniał sobie Magnus, zagadując Glasera. - Ty wiesz, że on jutro będzie prowadził grupę do leża minotaura?
- Ba, myślą, że coś tam znajdą
- burknął Goli. - Głupcy.
- Nie wiem
- Stephan oderwał się znad klocków. - Skąd wiecie? - zaciekawił się.
- Karczmarz wypytuje wszystkich, czy chcą iść na wycieczkę - Goli pospieszył z wyjaśnieniem. - Przy czym nie za darmo, o nie. Zapisy zbierają i karle biorą. Głupców, którzy myślą, że coś tam znajdą ze skarbów, nie brakuje - perorował. - Ten cały Tladin, twój koleżka, nie byłby taki głupi, żeby tam skarby zostawić, nie? - dodał na koniec, jakby mając nadzieję, że Stephan potwierdzi jego opinię. Nie chciałby, aby ktoś inny znalazł tam skarby.
- Daj spokój, Goli - odezwała się po raz pierwszy od dłuższego czasu Davandrel. - Jakby miało tam coś zostać, to ten tropiciel sam by poszedł, a nie innych za pieniądze prowadził. To pomysł tego karczmarza. Wymyślił, jak wyciągnąć pieniądze od durniów. Już zbiera zapisy na drugą wycieczkę, ta ma kosztować mniej. Sprytnie to sobie wymyślił. Pierwsi płacą najwięcej, każdy kolejny wypad jest tańszy. Kogo stać, to pójdzie pierwszy, a biedota na końcu. No chyba, że ktoś ich wyśledzi. Ten Krzywy, to bardziej jest potrzebny do zacierania śladów, niż do znalezienia drogi do leża - roześmiała się dźwięcznie.
- Tak… - Glaser odchylił się ostrożnie od stołu, aby nie zburzyć konstrukcji. - Nie sądzę, aby tam znaleźli skarby - dodał, chociaż nie był taki całkiem pewien. Stephan nie zdążył jeszcze poznać Tladina na tyle dobrze, ale czasami wydawało się, że tamtego oprócz wojaczki i używania życia niewiele interesowało. Nie wiadomo, czy chciało mu się dokładnie sprawdzić wszystkie zakamarki i wygarnąć wszystko wartościowe. Zwłaszcza, że jakiś drobiazg, pierścionek, mógł być sporo wart.
- Też tak właśnie mówiłem - Goli huknął z radości kuflem o stół, aż posypało się domino. - Ups… przepraszam - dodał.


 Fritz Nase, karczmarz

Miejsce: Ostland, Jaarheim, karczma „Pod krwawym rogiem”
Czas: 2519.VIII.27, Wellentag (1/8), noc

Leżąc późnym wieczorem w łóżku, Fritz zacierał ręce z radości. Zyski nigdy nie były tak dobre, jak obecnie. Fakt, miał trochę wydatków, ale to była konieczna inwestycja. Nawet te bezczelne żądania tego, tfu, khazada o opłacenie pogrzebu, potrafił przekuć na swoją korzyść. Taką miał nadzieję. Podniecenie zabitym minotaurem nie będzie trwać wiecznie. Jak to mawiał jego przyjaciel Ferdek, trzeba kuć żelazo, póki gorące. Ciżba chętnych zobaczenia na własne oczy minotaurobójców i samej głowy potwora napędzała mu ruch w interesie. Pomysł z tym, aby zorganizować parę wycieczek do leża potwora, też był świetny, pogratulował sam sobie w duchu. Pomysł Tladina, by iść odebrać nagrodę od Kepplera przez chwilę go przeraził, ale udało się na razie odwieść go od tego. Im dłużej głowa minotaura będzie w gospodzie, tym więcej zysków na tym uzyska. Wystarczy chyba jednak podsuwać krasnoludowi do łóżka dziewki, by kierować nim tak, jak sobie tego Fritz życzył. Tak czy inaczej, całkiem niedługo na łbie położy łapę Keppler, a wojacy wykurują się i wyjadą. Wtedy grób jednego z nich będzie atrakcją dla gości. A skoro to Nase zapłaci w większej części za pochówek… to dopilnuje, aby na nagrobku znalazła się odpowiednia informacja o jego hojności… Już jakoś wymyśli, aby przyjezdni to właśnie u niego parę srebrników zostawiali. Tak… a jeszcze lepiej by było, gdyby łeb minotaura dało się od Kepplera odkupić. Pewnie będzie ciężko, ale Keppler też potrzebował pieniędzy. Pytanie, na ile się wyceni.
Pogrążony w przyjemnych myślach o zyskach Nase nie zauważył, kiedy zapadł w zasłużony sen ciężkopracującego człowieka.

 
Gladin jest offline