Wszyscy, prócz Ildurna i Kivera
Gdy wyszedł Ildurn wszyscy zapomnieli, że wogóle istniał. A w każdej głowie zawitała jakaś pustka i dziwne złudzenie. Wszystkim wydawało się, że w pokoju było dziewięć osób, a teraz wraz z elfem, jest osiem. Mogłoby to zaniepokoić bystrzejsze osoby, lub parające się magią. Nic to, pustka w głowie się szybko zapełniła, bo po wyjściu Kivera, który nikomu nawet nie próbował się przypodobać, znów w pokoju zawitały słowa, dźwięk rozmowy.
W odpowiedzi na pytanie Imbriel przerwał elf
-Konie posłańców zapewnią wam szybką przejażdżkę do Muaraji. Jeżeli wyruszylibyście teraz - tu zerknął przez okno na gaszone już lampy, co oznaczało, że jest po północy - do rana powinniście dotrzeć. Ja muszę już jechać. Powodzenia i żegnam - skłonił się i zszedł na dół. Przy ladzie zauważył maga, karczmarza i pięciofirmalówkę. W magu rozpoznał Ildurna - jedynie on o nim nie zapomniał. Przypatrzył się chwilę i wyszedł z karczmy. Ildurn
Karczmarz wziął w rękę monetę, przyjrzał się jej, odłożył na ladę i powiedział:
-W najbliższym czasie wyrusza z miasta parę karawan, ale nie jestem pewien, czy jakakolwiek zmierza w kierunku Muaraji.
__________________ Zasadniczo chciałbym przeprosić za tę manierę, jeśli kogoś ona razi w oczy... ;P |