Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-08-2020, 16:35   #250
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 66 - 1940.V.27; pn; przedświt; rejon Abbeville

Czas: 1940.V.27; pn; późna noc; godz. 05:15
Miejsce: Francja; okolice Abbeville; okolice Grand Laviers; wioska
Warunki: półmrok, ziąb, zachmurzenie, umi.wiatr



George (srg. Andree de Funes), Noeme (por. Annabelle Fournier); Birgit (kpr. Mae Gordon)



Narada o chłodnym poranku zaowocowała różnymi pomysłami do dalszych kroków. Zgoda raczej panowała co do tego, że nie warto zostawać na miejscu trochę rozbierzne zdania były co należy począć dalej. Dwaj lotnicy preferowali pomysł by skierować się w stronę rzeki która na ich mapie wydawała się prawie dosłowanie tuż za rogiem. Gdyby nikt i nic im nie przeszkadzał dałoby się do Sommy dojść w kwadrans, może dwa. No ale właśnie wielce niewiadomą było jak by ktoś im miał przeszkadzać albo nie. Trójka ich niedawnych pasażerów preferowała raczej inne kroki i opcje a przeważające okazało się zdanie porucznik w mundurze francuskiej żandarmerii wojskowej by spróbować swoich sił w tej wiosce co jej skraj obserwowali odkąd dotarli na ten skraj zagajnika.

Obaj lotnicy dali też znać, że nie uśmiecha im się pomysł pozbycia się swoich mundurów. Rozumieli, że po tej stronie frontu dość mocno rzucają się w oczy, zwłaszcza Niemcom no ale gdyby ci ich złapali bez nich to mogli by zostać potraktowani jak szpiedzy i dywersanci. A gdyby złapano ich w mundurach to najwyżej trafiliby do oflagu Luftwaffe. A jako szpiedzy to mogliby zostać przesłuchani w mało przyjemny sposób. Chociaż zastanawiali się jak to by było z pokonaniem przeszkody wodnej jaka na mapie była zaznaczona jako cienka, niebieska kreska. Niestety niewiele to mówiło o tym jak szeroka i trudna do pokonania jest ta rzeka czy kanał w rzeczywistości. A po tej kraksie wszyscy byli w dość kiepskim stanie i wynik pokonywania wody wpław mógł być zastanawiający. Koniec, końców obaj zdecydowali się też spróbować swoich sił w kontakcie z mieszkańcami wioski choćby po to by się rozeznać w tym temacie. I potem zdecydować co dalej.

Pierwsze spotkanie z mieszkańcami wioski było bardzo agresywne i głośne, pełne zaślinionych zębów. Cała piątka zbliżywszy się do pierwszych płotów i zabudowań została oszczekana przez psy zagrodowe. Te były niespokojne odkąd pewnie Wellington gruchnął w ziemię za zagajnikiem. A teraz czując i widząc obcych w pobliżu podniosły larum. Drugie spotkanie było tyleż przyjemniejsze co zaskakujące. Zza najbliższego rogu wyszła jakaś młoda kobieta, może nawet raczej dziewczyna. Szła z kankami, może do dojenia albo już po. A może po prostu wyszła sprawdzić dlaczego ich pies tak szczeka. I widząc piątkę pokiereszowanych mundurowych zrobiła bardzo zdziwioną minę. Stała tak w pierwszej chwili oglądając tą całą plejadę żandarmów i lotników.

- Gendarmerie? Anglais?* - dziewczyna widocznie rozpoznała mundury żandarmerii czy to własnego czy sojuszniczego kraju to nie do końca było wiadomo. Podobnie jak mundury i charakterystyczne, skórzane kurtki lotników. Była tak zaskoczona, że nawet nie wyglądała na przestraszoną albo zastanawiała się jak się zachować wobec porannych gości. - Tu es blesse?** - zapytała widząc ich obszarpane i osmolone mundury oraz wystające tam i tu białe opatrunki jakie sobie nawzajem założyli po wydostaniu się z wraku. Ale przerwał jej wystrzał. Dziewczyna rozejrzała się dookoła szukając źródła tego dość odległego wystrzału. Zaraz potem był kolejny. Wreszcie poszły wojskowe serie broni maszynowej. Słychać w końcu były jakieś przytłumione huki i odgłos silników. Francuska dziewczyna dalej nie bardzo wiedziała jak się zachować wobec tego nowego zjawiska ale trochę odwróciło jej uwagę od piątki gości.

Po paru chwilach dało się rozeznać, że to gdzieś po sąsiedzku zaczęła się jakaś walka. Coś większego niż starcie kilkuosobowych patroli obu stron. Zwłaszcza jak w końcu walnęła prawdziwa artyleria. Ta musiała być gdzieś dużo bliżej bo huk był dużo potężniejszy. I musiało strzelać więcej niż jedno działo. Pewnie cała bateria albo dwie. Waliły gdzieś z okolicy ostrzeliwując coś po drugiej stronie rzeki. Bo tam zaczęły się pierwsze odgłosy walki i dalej tam trwały. Ale z tego skraju wioski nie było widać żadnej z walczących stron.

---


*Gendarmerie? Anglais?* (fra) - Żandarmeria? Anglicy?
**Tu es blesse? (fra) - Jesteście ranni?
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest teraz online