Mieli wybór, dokąd iść, a to zawsze stwarzało problemy. Ale lepiej było coś wybrać, bowiem za oknami łaziły jakieś zmutowane wytwory Strefy, a z tymi David zdecydowanie chciał mieć do czynienia jak najmniej.
- Piwnica to dobry wybór... moim zdaniem - powiedział. - Ten pluj tam nie wlezie, a przerośnięte mrówki nas tam nie zobaczą. Co nie znaczy, że nie trzeba będzie mieć oczu szeroko otwartych. Instytut może mieć jakieś stwory własnego chowu.
- Dyrektor, o dziwo, nie miał w biurku żadnej butelki, chyba że ktoś nas uprzedził i wychlał. ale pustej też nie było. Chyba że miał ją w sejfie, a tego nie dało się otworzyć.
O zastępczych zastosowaniach butelki nie wspomniał. Sigrun nie wyglądała na osobę spragnioną męskiego towarzystwa. Poza tym była na tyle otwarta i szczera, że natychmiast by powiedziała o takich potrzebach. - Ja również by, umieścił serwerownię w najbezpieczniejszym miejscu - dodał. - Co do zapasów też masz rację. Potrzebne nam tylko źródła światła i może jakieś szmaty czy papiery, które można by w razie konieczności podpalić.
Niektóre stwory nie lubiły ognia, a ogień z kolei wymagał tlenu. Podobnie jak i ludzie. |