Johann powoli schodził w dół schodami, po drodze rozglądając sie za wolnym miejscem, jedyne jakie zauważył było przy stoliku człowieka z sąsiedniego pokoju. Blask świec powodował, że jego skóra wyglądała złotawo jego kruczoczarne włosy wyraźnie odcinały się od jego cery. Zazwyczaj nosił na sobie kolczugę, hełm i nogawice, Ale teraz zostały one w zamkniętym pokoju, podróżował w nich tak długo, że pozbycie się ich na chwilę było miłą odmianą. Na rękach nosił rękawice z zielonej skóry i pierścień z zielonym kamieniem.
Postanowił, że weźmie swój miecz, nie było to jakieś wyszukane ostrze, ot wypróbowany niejednokrotnie długi miecz. Błysk przy pasie zdradził, jeszcze jedną broń były to noże do rzucania. Nigdy nie przepadał za łukiem i kuszą, zbyt długo trwało zakładanie cięciwy, nożem można rzucić błyskawicznie, jedyną wadą jest jego mały zasięg.
Johann skierował się w stronę stolika sąsiada zastanawiając się czemu w karczmie o tej porze jest tak cicho. Nie widział nawet jednej pijanej osoby. |