Jak nie kijem, to pałką...
Wyglądało na to, że wielmożny pan Blucher przewidział to, że część załogi zechce zostać na pokładzie "Syrenki", a to psuło jakieś jego plany.
Axel nie potrafił sobie wyobrazić sytuacji, że ktoś nie pilnowałby wyładunku lub załadunku. Skąd mieliby wiedzieć, ile czego trafiło na pokład (a raczej pod pokład) barki, jeśli nie sprawdziliby każdej skrzynki i każdej pieczęci?
Ciekawe też było, dlaczego Klaus przypomniał sobie o tym zaproszeniu dopiero wtedy, gdy okazało się, że ktoś zostanie na pokładzie?
Na szczęście to już był problem Lothara, by nie wszyscy członkowie załogi poszli na to przyjęcie.
No chyba że Lothar święcie wierzył w dobrą wolę Matthiasa.
Bez względu na wszystko Axel nie zamierzał wspominać o swych podejrzeniach w obecności Klausa.