Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-08-2020, 14:09   #173
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację

W sali chóru panowały ciemności i chłód. Szorstka podłoga wbijała się w obnażone kolana astropatów, gdy zasiadali w wyrysowanym na podłodze trójkącie. Czuła osłabienie po ostatnich wizjach cieszyła się więc, że nie jest sama. Zerkała to na Melchadiela i Saniela. Nim weszli do sali przedstawiła im pytania, o które powinni zapytać i teraz wsłuchiwała się w pomruk modlitwy prowadzonej przez starszego mężczyznę.

Sięgnęła po pierwszą kartę, widząc że jej towarzysze czynią podobnie. W myślach była przy leżącej gdzieś w swych komnatach Winter i powoli obróciła pierwszą kartę:

Heretyk wyglądał jak zwykły człowiek, ale jego postawa i symbole były jej wrogie. Symbolizował od zawsze niebezpieczeństwo i to najgorsze po od wewnątrz, bunt, atak, zdrajców, zdradę.


Zaraz po nim pojawił się odwrócony Astronomicon.


Obraz jasnego światła reprezentował nadzieję, wiarę i inspirację. Astronomikanin to jedna z najbardziej pozytywnych głównych kart… w pozycji pionowej W odwrotnej wskazywał na niespełnione nadzieje, rozczarowanie, zdruzgotane marzenia. A po nim przybył Zabójca.


A dokładnie obraz odzianego na czarno zabójcy imperialnego. Niewidzialne niebezpieczeństwo. Nagłą śmierć ale i proste rozwiązanie.

Z zamyślenia wyrwał ją głos Saniela.
- Widzę tragedię zrodzoną ze zdrady, stan zawieszenia w próżni oraz ratunek w wyborze plamiącym honor.
- Tragedię zrodzoną z rodowej wojny, stawanie w obliczu niemal pewnej śmierci oraz obranie nowej drogi. - Głos Melchadiela wybrzmiał w niewielkiej sali.

Bel zamyśliła się. Heretyk zazwyczaj symbolizował zdradę… czy jednak zaprzepaszczone marzenia należały do Winter czy też do nich? Do Amelii. Niewidzialna śmierć.. Zawieszenie… mogły być obrazem ataku psionicznego, którego doświadczyła lady. Co by jednak nie było, karty pokazały to co wcześniej. To że los, który ich spotkał wynikał ze zdrady.


Starsza skinęła na swych towarzyszy by przeszli do drugiego pytania. Co mają uczynić z kapitanem Roche?

Pierwsza karta od lewej to geneza stanu rzeczy, druga to aktualny stan rzeczy, trzecia i czwarta opisują opcje wyboru, piąta i szósta odpowiednio potencjalne konsekwencje.

Wyłożyła dwie pierwsze karty. Sybole tego co było. Żołnierza Imperium. Mężczyzny odzianego w imperialny munduru spoglądającego teraz na Bel jakby z wyrzutem.


Po nim pojawił Eksplorator. Zdjęcie jednego z eksploratorów Adeptus Mechanicus, które przypomniało jej o wizji wiążącej się z Ramirezem… Dotknęła chłodnej podłogi chcąc odpędzić te rozpraszające myśli.


Pierwsza symbolizowała służbę, obowiązek, poświęcenie, większe dobro, druga nieznane, ekspansję, tajemnice. Roche był dla nich tajemnicą.. Odkrywcą… zdawać się jednak mogło, że by też osobą obdarzoną honorem. Bel wzięła głęboki wdech i sięgnęła po kolejne dwie karty. Symbole tego co ma teraz miejsce. Dzikus spojrzał na nią wzbudzając jak zwykle niepokój.


Obraz dzikiego człowieka symbolizował nie raz samotność ... stratę ale i brak szacunku lub brak cywilizacji. Pd tą kartę podłożyła drugą. Wielkiego Kłamcę.


Wizerunek mężczyzny, zwykle prawie nagiego, z wyjątkiem przepaski na biodra i / lub nakrycia głowy z kolorowych piór.

Symbol ruiny, nieszczęścia. Spiski i szaleństwo… czyżby to spowodowało brak szacunku. Czyżby Przez to Roha obrał obecną drogę? Pozostało tylko sprawdzić jaki to będzi emiało na nich wpływ. Bel nabrała w płuca dymu wypełniającego pomieszczenie, chwilę wpatrywała się w płomień świecy nim sięgnęła po ostatnią parę kart. Położyła na podłodze kolejną. Senatora. Symbol ustawodawstwa i zgody poprzez uczciwy sąd.


Dołączył do niego Renegat.


- Widzę w kartach człowieka o żołnierskim honorze, wielkie ambicje, konflikt bądź kooperację. Widzę równe szanse powodzenia w obu przypadkach. - Głos Saniela przerwał przedłużającą się ciszę.
- Ja także. - Melchadiel podniósł wzrok na starszą.

Bel przytaknęła ruchem głowy. Ona.. ona widziała kłopoty.. Problemy. Ale wiedząc jak przemęczona jest wolała usłyszeć też wróżby innych. Zdmuchnęła świece, przez co w pomieszczeniu automatycznie zapaliły się światła.

- Dziękuję… - Szepnęła. - Będę musiała porozmawiać z seneszalem.. I Amelią.
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 18-09-2020 o 08:59.
Aiko jest offline