Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-08-2020, 07:00   #171
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Post drużynowy

31 Martius 816.M41, sala tajnych odpraw Coraxów

Amelia długo milczała, przysłuchując się tylko wymianie zdań, między Barcą a resztą oficerów. Po uwadze Tytusa na temat rywala Coraxów w misji zleconej przez Chorda, uniosła wzrok na seneszala.

- Informacje o naszym przeciwniku są istotne, kluczowe wręcz, podobnie jak te o Grace. Nie wiemy czego się po nim spodziewać, czy będzie skory do negocjacji, czy będziemy musieli rozstrzygnąć to siłą? Jako osoba odpowiedzialna za bezpieczeństwo załogi, znajduję każdą informację o nim, przydatną, by opracować strategie. Nie zawsze można rozwiązać spór korzystając z twoich talentów, panie Barca i w tym przypadku jest wysoce prawdopodobne, że nasz rywal odpowie siłą. Cóż, pozostaje nam tylko wyciągnąć wnioski, z tego co już wiemy. - Zrobiła krótką pauzę i przesunęła wzrok po twarzach zgromadzonych wokół stołu oficerów. - Henrique Rocha, zasłużony oficer marynarki ze Scarusa. Pierwszy ze swej dynastii. Otrzymał Glejt za jakieś wybitne zasługi, należy więc wnioskować, że jest jednostką wybitną. Inaczej nie przykułby uwagi Aspyce. Niewielki staż i reputacja oraz to, że przyjął ofertę Chordy może sugerować, że jest ambitny i będzie chciał się wykazać. Nie ustąpi też raczej z misji. Nie miałby w tym żadnego interesu i za dużo do stracenia. Jest nowym graczem, więc musi sobie dopiero wywalczyć pozycję, może przez to być nawet bardziej niebezpieczny. Jako były wojskowy może być też świetnym strategiem, oczywiście to czyste spekulacje, ale lepiej założyć najgorszy scenariusz. Jego załoga jest zdyscyplinowana i wyszkolona bojowo. On sam zaprawiony w bojach. Posiada jeden okręt, ciężką fregatę typu Turbulent, wierząc słowom Aspyce, statek w świetnym stanie technicznym. Zapewne też dokonano w nim wielu usprawnień i ulepszeń, i informacje o tym również byłyby istotne. Gdybyśmy tylko je zdobyli. - Jej wzrok powędrował ku Barce a następnie skierował się w stronę nadsternika i techkapłana. - Panie Ramirez, Panie Garlik, czy mogą nam panowie więcej opowiedzieć o tego typu okrętach?

- Mamy kilka ewentualnych scenariuszy.
- Pierwsza kontynuowała swoją wypowiedź. - Dotarcie na Grace przed Henrique, wykonanie misji i powrót do Przyczółka. I tutaj możemy mieć komplikacje na samej planecie, albo nie. Natomiast ja osobiście spodziewam się problemów. Kolejny scenariusz, to dotarcie tam równocześnie, albo w zbliżonym czasie i wtedy będziemy mieć na karku i Grace i jego. Może być tak, że dotrzemy na planetę za późno i będziemy musieli ściągać naszego rywala i odbić ładunek, albo odwrotnie, wyprzedzimy go i to on nas dogoni. Z tym, że ostatni scenariusz jest mało prawdopodobny, ponieważ nasz rywal raczej nie wie, że ma konkurencję. To może być nasza przewaga. W większości wypadków, może dojść do bitwy, i wyszkolony wojskowy, będzie trudnym przeciwnikiem. Oczywiście możemy się spróbować dogadać. - Spojrzała na seneszala. - Ale nie mamy żadnej karty przetargowej, która mogłaby go skusić. Gdybyśmy mieli więcej informacji o nim, może udało by się taką kartę pozyskać. Ale jest jak jest.

Tytus rozłożył ręce i odparł z rozczarowaną miną :
- Myślę, że zarówno ja jak i Techeminencja potrafimy wymienić wszystkie istotne specyfikacje Turbulentów. Pozwolę sobie jednak na zwykłe porównanie z klasą Tempest: Różnicą jest przeznaczenie. Tempest to jednostka przeznaczona do abordażu więc posiada większe przyspieszenie oraz dedykowaną przestrzeń na oddziały abordażowe. Turbulent to ciężka fregata, masywniejsza oraz bardziej wytrzymała, przeznaczona do bezpośrednich starć. Jednak nadal poruszamy się w ramach tej samej klasy więc standardowe różnice nie są ogromne.
Nadsternik pogładził dłonią zarost i kontynuował:

- Błysk Cieni jednak nie jest jednak ani trochę standardowy. Dzięki naszemu napędowi jesteśmy dużo bardziej mobilni i to jest nasza największa przewaga. Dodatkowo naszą załogę uzupełniają serwitory o których wspominał Pan Ramirez.

Pilot mimowolnie skrzywił się na myśl o tych groteskowych narzędziach, lecz ciągnął dalej - Nasze sensory są ulepszone więc mamy lekką przewagę nad standardem na ciężkich fregatach, a przy takiej misji to istotne.

Tytus uśmiechnął się kwaśno i krótkim westchnieniem dokończył - Nie wiemy jednak co ma na swoim pokładzie Duma Sameteru więc pozostaje skupić się na pewnikach: Jesteśmy bardziej mobilni oraz mamy przewagę przy walce abordażowej, ale ostrzeliwanie się jest najmniej korzystną opcją.

Nadsternik oparł się na krześle i cicho, rozczarowanym głosem dodał:

- No i Duma ma jeszcze jednego asa w rękawie, ma kapitana.


Ramirez patrzył z uwagą na pilota. Przez moment zastanawiał się czy coś dodać. W zasadzie to co miał do powiedzenia nie wnosiło żadnych dodatkowych faktów z jego punktu widzenia. Ale nie każdy z zebranych był tak obeznany z okrętami jak on czy Tytus. Wrócił spojrzeniem w stronę Amelii.

- Nasze baterie laserowe dają nam zasięg średnio o 34% większy niż w przypadku przeciętnego reprezentanta okrętów naszej klasy. Niestety jest to wartość uśredniona i nie posiadamy danych pozwalających nam założyć, że będzie to choćby 1% więcej niż ten konkretny Turbulent. Posiadamy większą zwrotność i prędkość. Kosztem mniejszego pancerza. To dość istotna różnica. Poszycie fregat Turbulent daje im opancerzenie porównywalne z krążownikami, a nie fregatami. Statystycznie wytrzymają 15% większy ostrzał niż nasz okręt. Statystycznie. Dane, na których opieram analizę pochodzą ze wzorców produktowych dla tych ciężkich fregat. Każdy przypadek może być inny, a nie udało nam się zdobyć informacji o pełnej specyfikacji wrogiego okrętu. Należy uwzględnić, że przez niektóre innowacyjne przeróbki rodu Corax naprawa naszego statku jest nieco trudniejsza, co może przeważyć w czasie bitwy. Istotną wadą Turbulentów jest wysokoenergetyczny silnik plazmowy. Nie daje on większej prędkości, ale ich reaktory wykazują niższą stabilność. W przypadku rozpoczęcia walki najlepszą dostępną taktyką byłby abordaż w ich maszynowni i możliwie jak największe uszkodzenie reaktora. Takie kosmiczne “okulawienie” pozwoli nam na oddalenie się od przeciwnika. Celem misji nie jest anihilacja wrogiego okrętu. Wystarczy, że jako pierwsi wrócimy z łupem.

Seneszal przyjął zestaw zaleceń i uwag Ramireza z uwagą, przytaknął prezbiterowi z aprobatą głową, potem przeniósł spojrzenie na Amelię przyjmując śmiertelnie poważny wyraz twarzy.

- Pragnę złożyć wyrazy ubolewania z powodu braku informacji o Dumie Sameteru i jej właścicielu. Poświęcę odpowiednio dużo uwagi weryfikacji naszego systemu pozyskiwania danych. Tymczasem pozwolę sobie zasugerować zamknięcie tego spotkania i jak najszybsze przystąpienie do procedury odlotu. W razie konieczności możemy spotykać się regularnie podczas tranzytu przez Osnowę.

Bel zaczekała w ciszy, aż wszyscy się rozejdą do swych zajęć, po czym sama podeszłą do wielkiego przeszklenia mostku. W ciszy spoglądała na przestrzeń za statkiem, obawiając się najgorszego... że znów może kogoś stracić. Zacisnęła dłonie na talii należącej do Alecto i ruszyła w kierunku pomieszczeń Chóru. Miała jeszcze wiele pracy przed wylotem.
 
Aiko jest offline  
Stary 12-08-2020, 14:08   #172
 
Lua Nova's Avatar
 
Reputacja: 1 Lua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputację
Druga część posta stworzona wspólnie z Mi Raazem
31 Martius 816.M41, koszary oddziałów bojowych rodu Corax

- ...I pamiętajcie, Lady Winter patrzy! Sprawcie by była z was dumna!

Pierwsza patrzyła surowo na podległe jej oddziały, przechadzając się wzdłuż pierwszej linii żołnierzy. Właśnie skończyła przemowę motywacyjną. Ojciec zawsze jej powtarzał, że morale to ważna rzecz. Na statku miała opinię surowej i zasadniczej, ale jej żołnierze byli jej oddani i posłuszni. Wiedzieli, że pod powierzchowną surowością ich dowódczyni dba o nich i mogą do niej przyjść z każdym problemem. Nie tolerowała niesubordynacji i trzymała dyscyplinę. Pamiętała jednak nauki ojca, by nie zaciskać pętli zbyt mocno. Ludzie potrzebują się czasem napić, zabawić. Pozbawieni tego, mogą się buntować.

Patrzyła jak jej ludzie się rozchodzą do swoich obowiązków. Czekała ich kolejna próba, kolejny skok w osnowę. Choć starała się trzymać fason przed podkomendnymi, w środku drżała na myśl o kolejnej podroży. Tylu ludzi zginęło… Zacisnęła pięści.

- Czy wszystko w porządku, pani komandor? - Z zadumy wyrwało ją pytanie Sevestona. - Proszę wybaczyć, ale wydaję się Pani czymś ostatnio martwić? - Twarz adiutanta Amelii wyglądała na zatroskaną.

Amelia obdarzyła go bladym niewyraźnym uśmiechem.
- Wszystko w porządku. To tylko zmęczenie. Prześpię się i rano będę jak nowa. - Musi bardziej uważać. Nie może okazywać słabości, zwłaszcza nie przy podwładnych. Zwróciła się znów do porucznika. - Dopilnuj przeglądu naszego sprzętu i uzbrojenia. Chcę mieć dokładny raport. Czeka nas trudna misja i musimy być do niej przygotowani.

- Tak jest, pani komandor! - Seveston zasalutował i ruszył żwawym krokiem do swoich obowiązków.

Pierwsza odprowadziła wzrokiem swojego adiutanta, lekko się uśmiechając. Lubiła tego chłopaka. Kiedy Mauricio jej go przedstawił, był zbuntowanym nastolatkiem. Włożyła sporo pracy w utemperowanie tego gagatka, ale opłaciło się. Seveston służył jej wiernie i mogła na nim polegać.

Kiedy została sama, pozwoliła sobie na nieco więcej swobody i westchnęła przeciągle. Czuła jak nadchodzi kolejny ból głowy. Ostatnio często jej dokuczały. To ze stresu. Wiedziała, że długo nie wytrzyma tego ciągłego napięcia. Gdyby Mauricio tu był, wiedziałby co zrobić, jak należy postąpić. Niestety jej przyjaciela tu nie było. Może powinna porozmawiać z kimś innym? Poradzić się? Jedyna osoba, która przyszła jej do głowy, nie była dostępna. Bel jest teraz zajęta. Musi zająć się bezpieczeństwem Chóru, nie mogę jej teraz niepokoić. będę musiała poradzić sobie z tym sama, jak zawsze.

Została jeszcze jedna sprawa, która nie może czekać. Obiecała sobie, że zrobi wszystko co w jej mocy, by uleczyć Winter. Wiedziała do kogo musi się zwrócić. Opuściwszy koszary swojego oddziału, Amelia ruszyła na spotkanie z Magosem Eksploratorem...



Ramirez osobiście nadzorował produkcję kolejnych servitorów. Praktycznie cały czas siedział w sekcji przetwórczej. Jeden z akolitów wskazał Pierwszej drogę do kapłana.

Amelia powoli ruszyła we wskazanym przez akolitę kierunku, rozglądając się dookoła. Kiedy stanęła przed tech kapłanem, odchrząknęła znacząco, by dać znać o swojej obecności.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam, czy mogę zabrać panu około pół godziny na rozmowę?

Najpierw jego serwoczaszka obleciała pomieszczenie dookoła jakby skanując kobietę. Potem odwrócił się sam kapłan.
Jego Mechadendryty poruszały się sprawiając wrażenie ciekawskich węży, które najchętniej obrałyby Amelię ze skóry po to tylko by ocenić przyczepy wzmocnionych mięśni do kośćca.
- Tak.
Odpowiedział metalicznym głosem. Stał w ceremonialnym stroju. Był niemal głowę niższy niż w swym pełnym pancerzu.*

Kobieta spokojnie obserwowała poruszające się Mechadendryty z odrobiną zaciekawienia. Przyzwyczaiła się już do osobliwego sposobu bycia tech kapłana, które wzbudzało często strach lub niepokój wśród załogantów.
- Nie chcę mitrężyć waszego cennego czasu Techminencjo, więc przejdę od razu do sedna. Interesują mnie kapsuły, które mamy odzyskać dla Lady Aspyce. Przeglądał pan specyfikację, którą przesłał nam jej sekretarz. Chciałabym wiedzieć, czy jest pan w stanie skopiować taką kapsułę, albo usprawnić te, które są w naszym posiadaniu?

- Nie - odpowiedział krótko i mrugnął
Nie widząc reakcji ze strony pierwszej oficer postanowił rozpocząć tłumaczenie:
- W celu ulepszenia bądź konstrukcji czegoś wymagany jest uświęcony schemat. Uświęcone schematy są strzeżone na Marsie oraz w wielu światach kuźniach, jak choćby światach Lathe. Sama specyfikacja nie wystarczy.
Tech kapłan zamknął oczy. W pomieszczeniu z sykiem zamknęły się śluzy powietrzne odcinając ich od otoczenia. Serwoczaszka wylądowała, a jej oczy wygasły jakby ktoś ją wyłączył.
- Można również gotową kapsułę rozebrać na części i przeanalizować jej działanie. Następnie można stworzyć przeklęty schemat i w oparciu o niego nanieść nieautoryzowane ulepszenia w nowym sprzęcie. Jest to tech herezja. Karana śmiercią.*

Amelia z trudem ukryła swoje rozczarowanie, ale udało jej się opanować i zachować kamienną twarz.
- Rozumiem. - Odpowiedziała z wymuszonym spokojem. Po czym, ciągnęła dalej z lekkim wahaniem, obserwując zamykające się śluzy. - Czy możemy tu rozmawiać swobodnie, bez ryzyka, że ktoś z załogi nas podsłucha?

Ramirez oceniał w myślach na ile macki Barcy sięgają do tego sektora.
- Istnieje pomijalne niezerowe prawdopodobieństwo przechwycenia treści naszej rozmowy. Przy granicy obliczeń dążącej do zera znajdujemy się relatywnie blisko asymptoty.
Przez chwilę zastanowił się nad tym co powiedział.
- Tak, możemy rozmawiać swobodnie - dodał jakby chcąc przetłumaczyć wcześniejsze słowa.*

Mimo, że Pierwsza wiedziała, że nie wyczyta z twarzy Ramireza żadnych emocji, przyjrzała mu się uważnie. Ta rozmowa może ją dużo kosztować, ale postanowiła podjąć ryzyko. Robiła to dla Winter, a intuicja podpowiadała jej, że to może się udać. Wiedziała, że Gunar darzył tego człowieka zaufaniem. Z drugiej strony, wiedziała też, że stojący przed nią Kapłan Maszyny jest bardzo niebezpieczny. Czy będzie lojalny rodowi Corax? Musi być ostrożna.
- Rozumiem, że powstrzymują Techminęcję względy religijne, nie zaś brak stosownych umiejętności i wiedzy. Miałam nadzieję, że może udało by się pomóc Lady Winter powrócić do zdrowia. Kapsuły takiej generacji zwiększyłyby szanse utrzymania jej przy życiu. Ród Corax znalazł się w trudnej sytuacji. Musimy zrobić co w naszej mocy, powziąć wszelkie środki aby zagwarantować przetrwanie rodu… - Zrobiła krótką pauzę, przegryzając wewnętrzną stronę policzka, jak to miała w zwyczaju Winter. Musi podejść do tego spokojnie, logicznie. - Jak duże jest ryzyko, że ktoś w Expansji Koronusa może się dowiedzieć? Kto pana sprawdzi, kiedy Lady Winter jest nieprzytomna?

Ramirez milczał wpatrując się w punkt przed sobą. Gdzieś na ścianie nad prawym ramieniem Amelii. W końcu odpowiedział.
- 76,3% z dokładnością 0,4%. Czynnik problemogenny: Magos Victrix. Skupiając się na delegowaniu jej innych zadań możliwe jest zredukowanie prawdopodobieństwa do 15-18%. Kolejny czynnik: Magos Dominicus. Odsunięcie ich minimalizuje ryzyko wykrycia korupcji na najwyższym stanowisku do 3-7%. Pozbawienie ich życia do około 0,2%. Osoby spoza Adeptus Mechanicus dysponują zbyt małą wiedzą z zakresu mechaniki aby rozpoznać tak subtelną techherezję. Stanowią czynnik pomijalny przy długofalowej kalkulacji.*

- Czy rozłożenie i ponowne złożenie kapsuły zostawi jakiś ślad? Jakie jest ryzyko, że Aspyce odkryje, że ktoś grzebał w jej sprzęcie? I ile by potrzebował Techminencja czasu na to, biorąc pod uwagę dyskrecję całego przedsięwzięcia?

- Nie. Na kapsule nie pozostanie żaden ślad. Istnieje jedynie 98% prawdopodobieństwo trwałego uszkodzenia jej zawartości. Sama kapsuła nie powinna nosić śladów takiego procederu, jednak brak zawartości może wzbudzić podejrzenia lady Hordy. Co do czasu - Raemirez znów się zawiesił. Amelia mogła się jedynie domyślać, że poza rozmową z nią prowadził też szereg kalkulacji a jego mimo wszystko ludzki mózg nie był w stanie zachować płynności konwersacji. Po chwili zawieszenia bez ruchu odpowiedział.
- Specyfikacja nie jest na tyle dokładna, żeby ekstrapolować przebieg procesu. Na ten moment dla odchylenia standardowego na poziomie 90% jest to przedział między tygodniem a dwunastoma tygodniami. Zalecam powtórzyć kalkulację gdy kapsuły będą już w naszych rękach.

Amelia skinęła głową na znak, że rozumie.
- Czy w wykazie było zaznaczone, że wszystkie kapsuły są pełne? Gdyby część z nich, albo jedna była pusta, odpadło by nam ryzyko uszkodzenia jej zawartości. - Zamilkła na chwilę, jakby rozważała coś wewnętrznie. - Ma pan rację, mając kapsuły, będziemy mieć więcej danych. Może przełożymy naszą rozmowę, do momentu, kiedy będziemy już w ich posiadaniu? Zabrałam Techminencji już wystarczająco dużo czasu.

- Nadal mamy sześć minut i czterdzieści dwie sekundy. Kapsułę zawsze można opróżnić. Aspyce nie musi się dowiedzieć, że nie była pusta. To jak z herezją. Zagraża heretykowi tylko gdy ktoś jeszcze o niej wie.
Oko Ramireza rozbłysło czerwonym światłem. Śluzy drzwi otworzyły się z sykiem. Serwoczaszka wydała z siebie kilka dźwięków i zaczęła się wznosić.

Pierwsza pokiwała tylko głowa twierdząco, ale nie skomentowała ostatnich słów techkapłana. Kiedy śluzy otworzyły się, powoli ruszyła w stronę wyjścia.
- Dziękuję za poświęcony mi czas, panie Ramirez. Nie będę panu dłużej przeszkadzać w pracy.

Szła zdecydowanym wojskowym krokiem, wyćwiczonym przez lata. Doskonale znała drogę powrotną, więc nie musiała szukać akolity, by ją wyprowadził. Rozmowa poszła lepiej niż się spodziewała...
 
__________________
Nawet jeśliś czysty jak kryształ i odmawiasz modlitwę przed zaśnięciem, możesz stać sie likantropem, gdy lśni księżyc w pełni...

Ostatnio edytowane przez Lua Nova : 17-09-2020 o 21:19.
Lua Nova jest offline  
Stary 12-08-2020, 14:09   #173
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację

W sali chóru panowały ciemności i chłód. Szorstka podłoga wbijała się w obnażone kolana astropatów, gdy zasiadali w wyrysowanym na podłodze trójkącie. Czuła osłabienie po ostatnich wizjach cieszyła się więc, że nie jest sama. Zerkała to na Melchadiela i Saniela. Nim weszli do sali przedstawiła im pytania, o które powinni zapytać i teraz wsłuchiwała się w pomruk modlitwy prowadzonej przez starszego mężczyznę.

Sięgnęła po pierwszą kartę, widząc że jej towarzysze czynią podobnie. W myślach była przy leżącej gdzieś w swych komnatach Winter i powoli obróciła pierwszą kartę:

Heretyk wyglądał jak zwykły człowiek, ale jego postawa i symbole były jej wrogie. Symbolizował od zawsze niebezpieczeństwo i to najgorsze po od wewnątrz, bunt, atak, zdrajców, zdradę.


Zaraz po nim pojawił się odwrócony Astronomicon.


Obraz jasnego światła reprezentował nadzieję, wiarę i inspirację. Astronomikanin to jedna z najbardziej pozytywnych głównych kart… w pozycji pionowej W odwrotnej wskazywał na niespełnione nadzieje, rozczarowanie, zdruzgotane marzenia. A po nim przybył Zabójca.


A dokładnie obraz odzianego na czarno zabójcy imperialnego. Niewidzialne niebezpieczeństwo. Nagłą śmierć ale i proste rozwiązanie.

Z zamyślenia wyrwał ją głos Saniela.
- Widzę tragedię zrodzoną ze zdrady, stan zawieszenia w próżni oraz ratunek w wyborze plamiącym honor.
- Tragedię zrodzoną z rodowej wojny, stawanie w obliczu niemal pewnej śmierci oraz obranie nowej drogi. - Głos Melchadiela wybrzmiał w niewielkiej sali.

Bel zamyśliła się. Heretyk zazwyczaj symbolizował zdradę… czy jednak zaprzepaszczone marzenia należały do Winter czy też do nich? Do Amelii. Niewidzialna śmierć.. Zawieszenie… mogły być obrazem ataku psionicznego, którego doświadczyła lady. Co by jednak nie było, karty pokazały to co wcześniej. To że los, który ich spotkał wynikał ze zdrady.


Starsza skinęła na swych towarzyszy by przeszli do drugiego pytania. Co mają uczynić z kapitanem Roche?

Pierwsza karta od lewej to geneza stanu rzeczy, druga to aktualny stan rzeczy, trzecia i czwarta opisują opcje wyboru, piąta i szósta odpowiednio potencjalne konsekwencje.

Wyłożyła dwie pierwsze karty. Sybole tego co było. Żołnierza Imperium. Mężczyzny odzianego w imperialny munduru spoglądającego teraz na Bel jakby z wyrzutem.


Po nim pojawił Eksplorator. Zdjęcie jednego z eksploratorów Adeptus Mechanicus, które przypomniało jej o wizji wiążącej się z Ramirezem… Dotknęła chłodnej podłogi chcąc odpędzić te rozpraszające myśli.


Pierwsza symbolizowała służbę, obowiązek, poświęcenie, większe dobro, druga nieznane, ekspansję, tajemnice. Roche był dla nich tajemnicą.. Odkrywcą… zdawać się jednak mogło, że by też osobą obdarzoną honorem. Bel wzięła głęboki wdech i sięgnęła po kolejne dwie karty. Symbole tego co ma teraz miejsce. Dzikus spojrzał na nią wzbudzając jak zwykle niepokój.


Obraz dzikiego człowieka symbolizował nie raz samotność ... stratę ale i brak szacunku lub brak cywilizacji. Pd tą kartę podłożyła drugą. Wielkiego Kłamcę.


Wizerunek mężczyzny, zwykle prawie nagiego, z wyjątkiem przepaski na biodra i / lub nakrycia głowy z kolorowych piór.

Symbol ruiny, nieszczęścia. Spiski i szaleństwo… czyżby to spowodowało brak szacunku. Czyżby Przez to Roha obrał obecną drogę? Pozostało tylko sprawdzić jaki to będzi emiało na nich wpływ. Bel nabrała w płuca dymu wypełniającego pomieszczenie, chwilę wpatrywała się w płomień świecy nim sięgnęła po ostatnią parę kart. Położyła na podłodze kolejną. Senatora. Symbol ustawodawstwa i zgody poprzez uczciwy sąd.


Dołączył do niego Renegat.


- Widzę w kartach człowieka o żołnierskim honorze, wielkie ambicje, konflikt bądź kooperację. Widzę równe szanse powodzenia w obu przypadkach. - Głos Saniela przerwał przedłużającą się ciszę.
- Ja także. - Melchadiel podniósł wzrok na starszą.

Bel przytaknęła ruchem głowy. Ona.. ona widziała kłopoty.. Problemy. Ale wiedząc jak przemęczona jest wolała usłyszeć też wróżby innych. Zdmuchnęła świece, przez co w pomieszczeniu automatycznie zapaliły się światła.

- Dziękuję… - Szepnęła. - Będę musiała porozmawiać z seneszalem.. I Amelią.
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 18-09-2020 o 08:59.
Aiko jest offline  
Stary 23-08-2020, 21:18   #174
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
1 Aprius 816.M41, Błysk Cieni

Flagowy okręt dynastii Coraxów dotarł do punktu Mandeville systemu Furibundus w drugiej połowie doby pokładowej. Załoga Błysku wysłuchała emitowanego przez wszystkie radiowęzły przesłania lady Winter, we wzniosłych słowach deklarującej rozpoczęcie nowej ery rodu. Przygotowany przez ludzi seneszala materiał bazował na wygenerowanym przez syntetyzator głosie Winter Corax oraz jej zdjęciu i okazał się tak wiarygodny, by bez trudu przyjęła go za autentyczny cała szeregowa załoga fregaty.

Christo Barca nie łudził się nadzieją, że propaganda tego rodzaju pozwoli utrzymać prawdę o stanie Winter w tajemnicy w nieskończoność ani nie rozwieje coraz silniejszych wątpliwości kadry oficerskiej Coraxów, ale spreparowana przemowa zapewniła członkom rodowej koterii kolejnych kilkanaście dni względnego spokoju.

Chociaż po służbie obsada mostka pozwalała sobie na szeptane dyskretnie plotki o coraz dłuższej nieobecności lady Corax w kapitańskim fotelu, w chwili rozpoczęcia procedury translokacji wszyscy oficerowie pracowali w pełnym skupieniu nad swoimi instrumentami. Zasiadająca w kapitańskim fotelu Amelia de Vries uniosła rękę w niemym geście nakazującym rozpoczęcie skoku w Osnowę.

Tytus Garlik potwierdził ruchem głowy przyjęcie rozkazu, przeniósł spojrzenie na swoich podkomendnych.

- Uruchomić napęd podprzestrzenny za trzy, dwa, jeden, teraz - rzucił w eter interkomu - Pełna diagnostyka podzespołów! Podnosić transfer mocy o dziesięć procent w interwale pięciominutowym. Generatory Pola Gellara w pełni sprawne. Mostek do centrali nawigatorskiej! Przekazanie kontroli za trzy, dwa, jeden. Potwierdzenie?

- Kontrola sterowania przekazana - potwierdził w eterze jeden ze służbitów Bartholema Visschera - Zainicjowane otwarcie portalu.

Wszystkie zewnętrzne okna na pokładach fregaty zostały zasunięte i zabezpieczone pancernymi pokrywami; wyłączono również monitoring video. Dzięki tym posunięciom załoga okrętu uchroniona została od widoku mogącego doprowadzić ludzkie umysły do szaleństwa bądź zniszczyć ludzkie dusze.

Alarmowe klaksony wyły na wszystkich pokładach fregaty ostrzegając przed rychłym wejściem w Morze Dusz. Wszyscy członkowie załogi nie pełniący w tym momencie krytycznie ważnych obowiązków zastygli w bezruchu odmawiając modlitwy i zaciskając w dłoniach błogosławione medaliony. Ubrani w śnieżnobiałe szaty klerycy przemierzali korytarze w towarzystwie uzbrojonych w strzelby żołnierzy sił bezpieczeństwa bacznym okiem wypatrując przejawów niepokojących zachowań załogi.

Czarna pustka kosmosu przed dziobem Tempesta zaczęła jaśnieć, pulsować niczym targana podmuchami wiatru membrana. Rzeczywistość pękła w jednej chwili i przed okrętem pojawiła się rosnąca z każdym uderzeniem serca szczelina. Promieniowała upiornym nadnaturalnym blaskiem, wylewającym się zza Zasłony niczym cieknąca z przeciętego wrzodu ropa. Osłonięty połyskliwą bańką Pola Gellara, Błysk Cieni wślizgnął się w dziurę portalu, a ten zamknął się za nim bezszelestnie pozostawiając po sobie czarną pustkę.
 
Ketharian jest offline  
Stary 31-08-2020, 15:05   #175
 
Joer's Avatar
 
Reputacja: 1 Joer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputację
1 Aprius 816.M41, Komnata Ablucji na Błysk Cieni

Wystarczy dużo gorącej wody oraz trochę zimnego amasecu by dorośli, poważni ludzie zachowywali się jak dzieci. Tytus z pobłażliwym uśmiechem obserwował jak Akid broni się nieskutecznie dłońmi przed chluścięciami wody naburmuszonej techniczki z poziomu czwartego. Nadsternik nie znał jej imienia, ale jej długi, piękny warkocz rozpoznałby wszędzie. Nie jest łatwo pielęgnować takie włosy na pokładzie, a na pewno nie jest łatwo uchronić taki warkocz przed obecnie chemicznie zdziecinniałym Akidem. Teraz płacił za swoje czyny.

Pilot rozejrzał się po pomieszczeniu. Pozostali, podobnie jak on, z rozbawieniem przyglądali się temu starciu. Większość była już częściowo ubrana, drzwi właśnie zamknęły się za kolejną zataczającą się grupką. Choć gęsta para wypełniała komnatę w pełni Tytus z doświadczenia wiedział, że tego typu celebracje kończyły się właśnie w tym czasie.

- Bawiłyśmy się świetnie, nigdy byśmy nie zgadły, że takie miejsce jest na Błysku.
Nadsternik usłyszał duet bliźniaczek, do którego sposobu mowy trudno było mu się przyzwyczaić. Odwrócił się by spojrzeć jak Tya, lub być może Lya, podsuwa butelkę do jego kubka, więc podniósł go z uwagą. Nie usłyszał kiedy weszły do jego basenu co uznał za dobry znak, że płyn rozpoczął swoje działanie.

Rzeczywiście miejsce było unikatem na całej jednostce. Kiedy Tytus pierwszy raz natrafił na “Komnatę Ablucji” prawie nie zwrócił na nią uwagi. Uczył się wtedy schematów okrętu. Coś jednak przykuła jego uwagę. Pomieszczenie to, ulokowane w dosyć osobliwym miejscu na statku, otoczone systemami podtrzymywania życia miało trzy dziwne nieregularności. Pierwszą było to, że winda z kwater personelu wyższego szarżą docierała podejrzanie dokładnie na ten poziom mimo, iż nie widział żadnego technicznego uzasadnienia na taką modyfikację.
Drugą było to, że do komnaty mieli dostęp tylko oficerowie.
Trzecią, która przeważyła, był fakt, że w komnacie tej umieszczono systemy tłumienia niemalże na poziomie tych z sali konferencyjnej.

Kiedy przybył tu pierwszy raz jego oczom ukazała się nie, jak przypuszczał, kolejna sala modlitwy, lecz przystępnie urządzona łaźnia. Posiadała trzy baseny, największy pośrodku, drugi mniejszy zaraz obok, oraz jego ulubiony - najmniejszy wybudowany zaraz w rogu pomieszczenia, wszystkie wypełnione ciepłą wodą unoszące kłęby pary oraz zapach olejków. Przez pewien czas wahał się co zrobić ze znaleziskiem, było to jednak pewnego rodzaju marnotrawstwo, lecz szybko uznał, że jest ono marginalnego znaczenia. Zresztą, ktokolwiek zarządził stworzenie takiego pomieszczenia musiał mieć w tym jakiś plan i nie mu go kwestionować.

Od czasu swojego odkrycia Tytus nigdy nie natrafił na kogokolwiek innego kto korzystałby z niego, choć po szczerości, nie sprawdzał tego wnikliwie. Dzięki temu uzmysłowił sobie, że jest to idealne miejsce do urządzania spotkań “relaksacyjnych” dla członków załogi, którym ufał, a i to grono każdego razu powiększało się. Teraz obserwował jak ostatnie osoby, podpierające obolałego Akida znikają z pomieszczenia.

- Też idziemy, może chcesz do nas dołączyć.
Bliźniaczki choć też dosyć pijane, ani trochę nie straciły ze swojej “synchronizacji”. Patrzyły na niego rozszerzonymi źrenicami oraz z zalotnymi uśmiechami. Tytus odpowiedział zakłopotanym uśmiechem i tak miał już przygotowaną odpowiedź:
- Wybaczcie moje panie, ale niestety już z kim się umówiłem na dzisiejszy wieczór. - skłamał gładko przepraszającym tonem.

Tya i Lya trochę speszone i rozczarowane ubrały się prędko i wybiegły. Przez zamykające się grodzie słyszał dźwięk ich rozmów co rozwiało jego wątpliwość jakoby miały jakąś telepatyczną więź między sobą. Został sam nareszcie. Przymknął oczy z błogością.

Telepatyczna więź… To było zupełnie inne doświadczenie. Co prawda nie miał nigdy problemu ze skupieniem, w jego fachu wyciszanie umysłu oraz kontrola przepływu informacji były umiejętnościami, które niejako trzeba posiadać. Jednak nie mógł pozbyć się strachu przed tym co mogło mu się wymknąć w tym czasie.

Od dłuższego czasu targały nim wątpliwości. Kiedy zaczynał służbę dla rodu Corax wszystko było w należytym porządku. W stosunku do floty wojskowej takie stanowisko było nie tylko wielkim awansem, ale też okazją do odetchnięcia. Nie mógł też nie przyznać, że podejście rodu, skoncentrowane na dokonaniach swoich podwładnych, nie ich pozycji czy przeszłości zaimponowało mu. Nie wspominając też o dużej tolerancji dla jego podejścia.

Jednak teraz? Głowa rodu została praktycznie wyeliminowana, a oni bawią się w maskarady, które tylko coraz bardziej zaciskają pętle na ich szyjach. Nawet załoga Błysku nie może być oszukiwana dużo dłużej. Nagle stał się czymś w rodzaju współ spiskowca, który żeruje w gnijącym ciele niegdyś wielkiego rodu. Znaczny przeskok z prostego pilota.

Najracjonalniejszym byłoby chronić siebie i uciekać. Nie byłoby to wyjątkowo trudne. Nie pierwszy raz starałby się zniknąć w jakimś porcie i zacząć wszystko od nowa. Kto wie, może nawet udałoby mu się znaleźć miejsce w załodze kolejnej jednostki, która by zawinęła. Przecież zawsze sobie obiecywał, że nie będą go interesować wielcy tego świata. Polityka, intrygi, kłótnie i dziecinne spory pochłaniające miliony istnień odstręczały go od tego świata. Oczywiście, lubił ród Corax, naprawdę, ale obecnie, bądźmy szczerzy, przestał on istnieć. Nic nie powinno go tu trzymać.

Wypuścił powietrze i pociągnął łyk ze swojego kubka. Ale jednak coś mnie trzyma. Nie był zdziwiony tym faktem, bo to nie pierwszy raz jak pozwolił sobie na takie rozmyślania. Nie mógłby tak po prostu opuścić załogi i zostawić ich na pastwę losu. Przepadał za nimi nawet jeśli nie chciał tego przyznać w przypadku kadry oficerskiej. Nie da się przejść tego co oni przeszli i jednak choć trochę się nie przywiązać. Taka słabość rozśmieszyła go, a jego śmiech przeszedł echem po pustym teraz pomieszczeniu.

No i choć wydaje się to mało logiczne: Nie jest szczurem, który opuszcza tonący okręt. Nie jest tchórzem. Przynajmniej raz w przeszłości kazano mu umierać, więc nie przejmował się kolejną taką perspektywą. Nie podobało mu się jednak, że ten los podzieli też cały Błysk Cieni.

Wydawało się, że wszyscy wtajemniczeni bali się zadać sobie najważniejsze pytania. Co jeśli...?Jaki jest plan? Czy jesteśmy przygotowani na różne scenariusze? Te pytania nurtowały go i czuł, że nie potrafi na to odpowiedzieć. Brak rozwiązania irytował go Wywoływał wręcz fizyczne swędzenie. W takim przypadku wolałby by inni podjęli odpowiednie kroki. Nie wierzył, że nie zadawali sobie tych samych pytań. Ale myśleć je w prywatności własnej jaźni, a wypowiedzieć je to dwie różne rzeczy. Wiedział, że zadając takie pytania ogłaszałby wszystkim, że jest potencjalnym zdrajcą.

Normalnie zwróciłby się do Ramireza, jego logiczny i kalkulujący umysł był dobrym punktem odniesienia dla niego. Po tym jednak co spotkało byłą nawigator miał wątpliwości czy byłby odpowiednią osobą do zwrócenia się z takimi myślami.

Taka rozmowa z Christo byłaby ekwiwalentem założenia obroży, przypięcie smyczy i wręczenia seneszalowi jej do ręki. Nie miał nic przeciwko Christo, ale też nie miał zamiaru dawać mu materiałów do potencjalnego szantażu.

Barthelem był raczej dziką kartą. Nie miał powodu mu nie ufać, ale też nie miał powodu by to zrobić. Paradoksalnie dzięki temu był dobrym punktem odniesienia, aczkolwiek wolałby pewnie poczekać nim zacznie tego typu rozmowy.

Amelia była typem lojalistki, nie spodziewał się niczego konstruktywnego z takiej rozmowy oprócz swojej głowy przy jej pasie lub, w końcu była szlachcianką, paradnej publicznej egzekucji z pełną pompą.

Pozostawała Belitta. Co prawda nie dzielił z innymi naturalnej obawy przed psionikami, w okół było dość osób, które mogłyby mu strzelić w łeb w przypływie gniewu więc to, że w jej przypadku jego głowa zamieniłaby się w krwawą miazgę nie było wielką różnicą, jednak wydawała się wycofana, trochę onieśmielona za każdym razem jak ją widział.

Siedział raz po raz sącząc zawartość swojego kubka pogrążony w ponurych myślach. Cieszył się, że więź telepatyczna nie jest standardowym modus operandi kadry oficerskiej i wciąż można się schować w zaciszu własnych myśli. W basenie pełnym gorącej i pachnącej olejkami wody. Z drinkiem. Nagle jego los nie wydawał mu się tak okrutny. W nagłym rozbawieniu wypuścił powietrze przez nozdrza i machnął nogą wywołując plusk wody.

 
Joer jest offline  
Stary 13-09-2020, 15:46   #176
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Technicznie wstawiam rzuty:
 
8art jest offline  
Stary 13-09-2020, 18:00   #177
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
1 Aprius 816.M41, Komnata Nawigatorska Błysku Cieni

Dwaj siedzący w sąsiadującym z centralą nawigatorską pomieszczeniu mężczyźni wymienili tylko z pozoru spokojne spojrzenia. Obaj służyli potomkom Domu Visscher od wielu lat i obaj specjalizowali się w opiece nad pogrążonymi w transie Nawigatorami. Podwójne srebrne paski wszczepione w skórę czoła ponad ich prawymi oczami poświadczały wysokie kompetencje wyniesione z dwóch dekad pracy z posiadaczami genu Osnowy.

Obaj wiedzieli doskonale, że rytuał czytania map poszedł wybitnie nie po myśli Bartholema Visschera. Mapy tworzone przez przedstawicieli obcych Domów często bywały zwodnicze, nawet te pozbawione zamierzonego kodowania. Dokument dostarczony przez rzecznika Domu Benetek nie skrywał w sobie żadnych podstępnych pułapek, a mimo okazał się dla Bartholema niemal nieczytelny zapewniając Nawigatorowi jedynie mgliste wyobrażenie tego jak mogła wyglądać trasa tranzytowa na Grace.

Lecz po części ślepy lot był mniejszym zagrożeniem od kipiącego wezbraną energią Kotła. Lokalny wir Morza Dusz przejawiał od kilkunastu dni wzmożoną aktywność, kładąc się zauważalnymi markerami na odczytach wskaźników życiowych Nawigatora. Specjalistyczna aparatura zainstalowana w pomieszczeniu zajmowanych przez Morhanta i jego pomocników rejestrowała nie tylko biologiczne parametry prowadzącego okręt mentata, ale również całe spektrum współczynników psionicznych - i to wahania ich wykresów wzbudziły zaniepokojenie służbitów. Kocioł, na co dzień słynący ze swej niebezpiecznej i zdradliwej natury, dosłownie wrzał od nadmiaru mas skondensowanej energii zderzającej się ze sobą na planowanej trasie przelotu Błysku.

Mężczyźni bezbłędnie wyczuli moment, w którym fregata wślizgnęła się w rozdarcie Zasłony stworzone mocą uruchomionego napędu podprzestrzennego, rozpoznając nie tyle drżenie masywnej superstruktury okrętu, co wrażenie głębokiego dyskomfortu towarzyszące każdej żywej istocie w chwili przejścia w zupełnie odmienny wymiar.

Sekundę później Błysk Cieni zadygotał konwulsyjnie targnięty pierwszą emanacją mocy szalejącego w Morzu Dusz sztormu. Kilku przebywających w kabinie służbitów jęknęło mimowolnie, ktoś zwymiotował pod nogi nie potrafiąc zdusić w zarodku nudności. Morhant opanował rodzące się w gardle torsje, uspokoił rozbiegane myśli dzięki mantrze odciśniętej na jego umyśle latami seansów podprogowych.

Okręt zatrząsł się ponownie, jego otulone bańką ochronnego pola wręgi i płyty poszycia zatrzeszczały rozpaczliwie. Szklana pokrywa jednego z zegarów pomiarowych pękła z trzaskiem, przeźroczysta szpila odprysku rozcięła policzek siedzącego w sąsiednim fotelu Dyana. Nie okazując bólu służbita sięgnął dłonią ku ranie, zakleił ją paskiem wyjętej z kieszeni na udzie syntoskóry. Płynąca z otwartych ran krew miała w Immaterium wyjątkowo symboliczne znaczenie i potężną moc.

Stłumiony ścianami korytarzach i wspornikami podpokładów, do uszu służbitów dobiegł odgłos mogący być jedynie wybuchem. Morhant i Dyan ponownie wymienili spojrzenia, stawiając w myślach na rozerwaną pod wpływem przeciążenia rurę ciepłowniczą. Obaj przypomnieli sobie natychmiast koszmar przeprawy przez Paszczę i ogrom cierpienia tej części załogi, która padła ofiarą uszkodzenia generatorów konwencjonalnego napędu.

- Widzę blask Astronomiconu - przefiltrowany serią wzmacniaczy głos Bartholema sprawiał nieludzkie wrażenie, ale był doskonale zrozumiały dla każdego operatora stacji monitoringu - Jest piękny. Czysty i silny w tej szaleńczej kipieli.

- Imperator strzeże - wymamrotał Dyan. Pokład zadygotał niemal natychmiast pod nogami służbitów, niczym potrząśnięty złośliwą samoświadomością Morza Dusz chcącego zadać kłam słowom Dyana.





Ponieważ w teście Psyniscience Visscher uzyskał dziewiątkę (w liczbie 89), Błysk Cieni wpadł zaraz po rozpoczęciu lotu w sztorm podprzestrzeni. Czyżby to miała być powtórka z koszmaru skoku przez Paszczę? Oby nie, a kości zaraz nam zdradzą, czym się ten skok zakończy. Z drugiej strony, pomimo ogromnych utrudnień Nawigator dojrzał blask Astronomiconu, mistyczne słońce w Osnowie, emanację duszy samego Imperatora pozwalającą bezpiecznie nawigować w Immaterium.
 
Ketharian jest offline  
Stary 15-09-2020, 13:44   #178
 
Joer's Avatar
 
Reputacja: 1 Joer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputację
1 Aprius 816.M41, Mostek Błysku

Na mostku wszyscy pracowali w cichym napięciu. Był to następny w kolejności skok po ich poprzedniej podróży i wszyscy nie mogli wyzbyć się pewnego niepokoju oraz podejrzeń czy przypadkiem, któryś z żółtych alarmów nie został pochopnie zignorowany. Nikt nie chciałbym być odpowiedzialny za kolejną awarię oraz ofiary we współbraciach.
Tytus wiedział, że takie myślenie jest głupotą, podróże przez immaterium od zawsze były ryzykowne i choć systemy mają kaskadowe zabezpieczenia nie da się kontrolować tego co się stanie. Wszystko rezyduje w rękach ich nawigatora, a pilot wiedział, że ten zrobi wszystko co w jego mocy. Oddawał maszynę w najlepsze dostępne ręce. Zostało dopełnić procedury.

- Wszystkie systemy sprawne, przejście w stan monitoringu za 3...2...1... - zameldował nadsternik, odwracając się w stronę tronu kapitańskiego - Jesteśmy gotowi do skoku.

Tytus Garlik wyciszył się, rejestrując wprawdzie kolejne punkty procedury, ale tylko na poziomie porównania dźwięków do tych, których się spodziewał. Choć nie mógłby się przyznać do tego nigdy przed nikim, nie przepadał za samym momentem skoku. Oto zamiast osoby kontrolującą maszynę oraz zestrojoną z nią, stał się nagle zwykłym balastem.

Gdy upewnił się, że nikt nie zwraca na niego uwagi pozwolił sobie na chwilowe zdjęcie swej nonszalanckiej fasady i zamknął oczy wciskając się głębiej w fotel.


 
Joer jest offline  
Stary 15-09-2020, 16:03   #179
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
1 Aprius 816.M41, apartamenty seneszala

Christo Barca odłożył na blat stołu oprawioną w skórę księgę, zamknął ją przesuwając czubkami palców po wytłoczonych na okładce pozłacanych literach. Nie bez powodu uchodził w kręgu znajomych za bibliofila, ale na moment przed kolejnym skokiem w Immaterium zwyczajnie nie potrafił się skoncentrować na historii Krucjaty Angevińskiej. Seneszal nie znosił sytuacji, w których stawał się całkowicie bezsilny, w których żadne poczynania nie mogły znacząco przechylić na jego stronę szali powodzenia. Wchodzący w Morze Dusz okręt był całkowicie uzależniony od stabilności swej struktury, integralności Pola Gellara oraz talentu Nawigatora.

Załogantom pokroju Christo pozostawały jedynie modlitwy. Złożywszy sowity pieniężny datek w świątyni Boga-Imperatora seneszal czuł się zwolniony z obowiązku recytowania błagalnych wersetów spychając ów ciężar na barki trzydziestu tysięcy uboższych od niego członków załogi. W zamian próbował zająć myśli treścią historycznej księgi, ale głęboko zakorzeniona w podświadomości paranoja nie pozwoliła mu odepchnąć od siebie lęku.

Dygnitarz przeniósł spojrzenie na leżącą pośrodku stolika broń: ręcznie wyrabiany i bogato ornamentowany laserowy pistolet, prezent otrzymany kilka lat wcześniej od rzecznika jednej ze znaczniejszych gildii handlowych na Malfi. Oklejony pieczęciami czystości laser spoczywał w równie okazale zdobionej skórzanej kaburze, odpiętej po to, aby w razie jakichkolwiek kłopotów seneszal mógł w ułamku chwili jej dobyć.

Przez cały okres istnienia Błysku Cieni na jego pokładzie nigdy nie doszło w trakcie tranzytu do demonicznej manifestacji, ale Christo Barca był dostatecznie wykształconym i obytym z kosmosem człowiekiem, aby wiedzieć, że straszna ewentualność takiego rodzaju kiedyś w końcu mogła się ziścić.

Dalia siedziała po przeciwnej stronie stolika, tkwiąc na skrzyżowanych nogach w szerokim fotelu ze skóry carnodona, z osełką w dłoni przesuwającą się rytmicznie po krawędzi i tak już niebywale ostrego miecza. Spojrzenie jej niebieskich oczu wydawało się nie odstępować nawet na sekundę oblicza seneszala, siedzącego sztywno na sofie i wsłuchanego w radiowe transmisje płynące do jego ucha poprzez miniaturową słuchawkę kodowanego modułu łączności.
 
Ketharian jest offline  
Stary 15-09-2020, 21:00   #180
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Bel poczuła całym swym jestestwem gdy statek wskoczył w osnowę. Była w swoim pokoju, modliła się prosząc imperatora o łaskę, trzymając przed sobą okadzoną niedawno talię kart. Czuła zagubienie… nie podobało się jej to jak karty ułożyły się w pokoju Amelii. Czyżby Pan ją porzucił? Czyżby popełniła jakiś błąd. Zagubiona, klęczała na podłodze swej sypialni i nagle…

Otoczył ją chaos. Napór na głowę rzucił nią o posadzkę. Potworne mdłości zwinęły jej ciało i ścisnęły żołądek. Miała wrażenie, że cały świat zafalował. Zamknęła powieki, mając nadzieję, że dzięki temu jej gałki oczne nie wypłyną. Osnowa… zaciskała się na jej szyi niczym pętla. Tylko dotyk chłodnej podłogi na jej ciele przypominał, że nadal żyła. Ten przytłaczający ból to nie była jeszcze kara w zaświatach… nadal była na tej ziemi tylko… czy uda się jej wstać? Spróbowała nabrać nieco więcej powietrza, ale aromat leżącego na stole jabłka sprawił, że zwymiotowała. Raz… potem kolejny. Tak długo, aż w żołądku nei pozostało nic.
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 03-10-2020 o 18:09.
Aiko jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172