Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-08-2020, 16:09   #8
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 08 - 2727.08.02 póź. ranek; g. 12:05

Scena 1


Czas: 2727.08.02 ranek; g. 12:05
Miejsce: okolice wioski Kali, pustkowie; kanały pod wioską
Warunki: ciemność, dym, latarki i flary; temp. 3*C; powiew (6 km/h); sucho; to. -10*C
Obsada: por Daoust i srg. Jelić epizodycznie kpr. White i s.sz. Lai


- Co to jest do cholery? - podziemia okazały się dość klaustrofobiczne. Dorosły mógł się wyprostować tylko jak szedł pośrodku owalnego tunelu. To chyba był wytwór człowieka. Jakieś stare kanały czy podobna infrastruktura. Sądząc po zaciekach, błocie i całej reszcie syfu to opuszczona wieki temu. Jak dawno? Cholera wie. Może to by zainteresowało tych jajogłowych z bazy. No ale marines byli raczej zainteresowani tym świeżym syfem. Tym który sami współtworzyli z przeciwnikiem. Teraz więc mogli się przejść po tym syfie w podziemiach a przeciwnik był wokół nich. Poszatkowany szrapnelami granatów, pocięty pociskami z karabinków, spalony miotaczami płomieni. A te wszystkie flaki, juchy, łuski nabojów, puste magazynki tworzyły barwną mozaikę. Do tego dym. Istna mgła. Zarówno od ognia, granatów jak i tego co się oderwało i łupnęło z kurzem w to całe błoto. Gdzie nie spojrzeć to był ten syf we wszelkiej postaci. Ale latarki zamontowane na broni i hełmach, rzucone flary i różne pasma wizji w hełmach jakoś radziły sobie z tym syfem. Chociaż wszyscy byli spięci. I zastanawiali się w co do cholery wdepnęli. Poza tym, że w jakiś straszny syf.

- Syf. - odparł mu nieco zgryźliwie przechodzący obok dowódca niebieskich. Też przechadzał się po tym podziemnym, zadymionym pobojowisku. White westchnął w duchu z irytacją. To akurat widział sam jak i pewnie reszta. Niepokoiło go to wszystko. Stał jako czujka ze swoją ciężką giwerą gotów zalać tunel przed sobą gradem ołowiu. Za towarzystwo miał tylko Lai który był jego ładowniczym i miał zapasowe ammo do giwery. A ten tunel wyglądał podejrzanie. Właściwie to pozostałe wyloty tuneli też wyglądały podobnie i obstawiała je reszta chłopaków. No ale ten go interesował najbardziej. Bo był ich. Jego i Laia. Więc dla niego wyglądał najbardziej podejrzanie z nich wszystkich. A jak tego cholerstwa było tu więcej?!

- To sami widzimy geniuszu. - skośnooki ładowniczy mruknął z irytacją do przechodzącego obok kaprala który sprawdzał ich perymetr. Sierżant Jelić też był poddenerwowany. Zwłaszcza, że byli tu sami. Nawet nie cała drużyna niebieskich no ale czerwoni zostali na powierzchni zabezpieczając transportery i wioskę. Farciarze. Theo zawsze podejrzewał, że porucznik to wszędzie gdzie się dało to faworyzował czerwonych. I dlatego do tej dziury wysłał niebieskich. I cholera znaleźli to! Tylko co to do cholery było?! Zatrzymał się by spojrzeć na te krzyżówki gdzie to coś chyba chciało się na nich zasadzić. Czy to możliwe? To coś byłoby tak cwane by planować zasadzkę na drużynę marines? Cholera wie. Tak czy siak drużyna marines rozniosła ich w strzępy. Teraz obserwował jak postać w pełnym ekwipunku bojowym klęczy pomiędzy poszatkowanymi truchłami. Zde dwie czy trzy inne obserwowały jego poczynania.

- Co to jest do cholery? - mimo, że porucznik już słyszał chyba więcej niż raz jak któryś z niebieskich zadawał sobie czy innym dokładnie to samo pytanie to sam też nie powstrzymał się by je nie zadać. Bo chociaż domyślał się, że właśnie rozwalili te duchy pustyni to jakoś nie bardzo pomagało mu to zorientować się w czym mają do czynienia.

- To co teraz panie poruczniku? - Jelić który dowodził niebieskimi zapytał oficera co dalej. No zmasakrowali… to coś… cokolwiek to było. No ale co dalej? Nie podobało mu się to miejsce. Zwłaszcza te ciemności i dym, ciasnota przez jaką nie mogli walczyć z przewagi zasięgu nad… tym czymś… z racji braku lepszej nazwy roboczo nazwał to coś “robalami”. I reszta też tak zaczęła mówić o tym czymś.

- Chyba w regulaminie jest coś o składaniu meldunków w sztabie w razie napotkania niecodziennych okoliczności. - Daoust dał sobie spokój z oglądaniem trucheł tego czegoś. Trochę jak jakieś duże skorpiony. Albo mrówy. Albo pająki. Czy inne coś z wieloma odnóżami, szczypcami i paskudnym wyglądem. Dobrze, że nie było ołowioodporne.

- Tak teraz? Może najpierw sprawdzimy wioskę? Albo ci archeolodzy coś może wiedzą? - właściwie to sierżant rozumiał logikę oficera. Brzmiało sensownie z tym meldunkiem. No ale do cholery obawiał się, że jak dadzą cynk na górę to ktoś tam może wpaść na “genialny” pomysł by “zabezpieczyć teren”. Co pewnie by musiała zrobić drużyna która już jest na tym terenie czyli na jego niebieskich. Bo tu nawet nie bardzo było gdzie wezwać choćby czerwonych na pomoc. A miał złe przeczucia co do pozostania tutaj na miejscu. Dlatego wolał podsunąć porucznikowi jakąś alternatywę. Nawet jakby mieli czekać w tej cholernej wiosce na końcu zadupia to i tak pewnie by było lepsze niż zostanie w tych cholernych podziemiach. Aż ciarki przechodziły a każdy ruch w tych oparach mógł zwiastować któegoś z tych cholernych robali. Tym razem niezbyt martwego.

- Tak mówisz Tiho? - porucznik wstał i zerknął na swojego sierżanta. Też mu się nie podobało ani to miejsce ani to odkrycie. No ale on miał na głowie nie tylko niebieskich ale cały pluton. I zadanie do wykonania. No i znów stał na decyzyjnym rozdrożu zupełnie jak na tych krzyżówkach pełnych śladów krwawej jatki.


---


Co powinien zadecydować porucznik?

Zameldować i podpalić - sytuacja jest na tyle wyjątkowa, że nie byłoby źle poprosić górę o wytyczne w tej sprawie. Nie wiadomo jednak jaką dadzą odpowiedź i kiedy. Ale na razie można postawić zaporę ogniową. Granaty zapalające i miotacze ognia mogą odciąć dostęp w obie strony.

Wady - podtrzymywanie zapory zużyje większość broni ogniowej (miotacze ognia i granaty zapalające) a nie wiadomo jak długo trzeba będzie ją podtrzymywać. Przy pechowych rzutach kostką (na 8+ na 1k10) nastąpi niespodziewany zapłon czegoś więcej niż planowano.

Zalety - oddział zostaje na miejscu i ma pobojowisko pod kontrolą. Po wygaszeniu ognia może zarówno kontynuować natarcie jak i się wycofać.


Zameldować i wycofać się - sytuacja jest na tyle wyjątkowa, że nie byłoby źle poprosić górę o wytyczne w tej sprawie. Nie wiadomo jednak jaką dadzą odpowieź i kiedy. Ale na razie można zostawić te cholerne tunele i wrócić do wioski.

Wady - poza paroma fotkami i filmikami nie bardzo jest tego materiału dowodowego do przesłania na orbitę. Jeśli rozkaz będzie wrócić to może się okazać, że trzeba walczyć od nowa albo coś zniknie truchła. Przy rzucie 8+ na 1k10 góra uzna dowody za na tyle intrygujące, żeby wysłać marines po więcej danych i próbek skoro już są na miejscu.

Zalety - te tunele to kiepska pozycja obronna w razie ataku potworów przewagi marines jakie by mieli na otwartym terenie byłby w znacznej mierze zniwelowane. Na powierzchni, nawet w wiosce walka powinna być bardziej na korzyść marines.


Zameldować i wysadzić - sytuacja jest na tyle wyjątkowa, że nie byłoby źle poprosić górę o wytyczne w tej sprawie. Nie wiadomo jednak jaką dadzą odpowiedź i kiedy. Ale na razie można wysadzić te tunele by odciąć się od innych.

Wady - jeśli góra da rozkaz by kontynuować natarcie to przez zawalone tunele mogą nieco pokrzyżować wykonanie takiego polecenia a góra może mieć za złe taką samowolkę. Przy pechowych rzutach kostką (na 8+ na 1k10) może się zawalić więcej niż planowano.

Zalety - zawał powinien stworzyć stałą zaporę odcinającą od niezbadanych tuneli.


Zameldować i zostać - sytuacja jest na tyle wyjątkowa, że nie byłoby źle poprosić górę o wytyczne w tej sprawie. Nie wiadomo jednak jaką dadzą odpowiedź i kiedy. Ale na razie można zostać na miejscu by mieć pobojowisko pod kontrolą.

Wady - te tunele to kiepska pozycja obronna w razie ataku potworów przewagi marines jakie by mieli na otwartym terenie byłby w znacznej mierze zniwelowane. Na powierzchni, nawet w wiosce walka powinna być bardziej na korzyść marines. Przy rzucie 8+ na 1k10 na miejscu wystąpi jakaś kryzysowa sytuacja.

Zalety - jeśli stwory dostały taki łomot to mogą prędko nie wrócić. Nie wiadomo czy w ogóle wrócą więc to strachy na lachy. A zostając na miejscu będzie można od ręki albo kontynuować natarcie, zabrać truchła czy wycofać się na powierzchnię.



Scena 2



Czas: 2727.08.02 póź. ranek; g. 12:05
Miejsce: obóz archeologów, sektor biurowy; biuro Nicholasa
Warunki: cicho, pusto; temp. 18*C; flauta (0 km/h); sucho; to. 18*C
Obsada: Nicholas Hemme i Kelemen Kadosa


- Możecie mi jakoś wyjaśnić co rozumiecie przez “drobne komplikacje”? - Nicholas musiał przyznać w duchu, że cieszy się, że ten facet widoczny na ekranie jest tutaj obecny tylko na ekranie. Zawsze jakoś budził w nim niepokój. Niby taki biznesmen. Człowiek interesu. No ale jak się wiedziało kim jest i co może to jakoś mroziło to jego serce. Zwłaszcza, że robili razem interesy.

- No chyba słyszałeś. Przylecieli tu marines. Wszędzie się kręcą. To nam mocno utrudnia robotę. Może będziemy musieli przez to wprowadzić pewne zmiany. - Nicholas starał się mówić spokojnie i rzeczowo. Ale zdradzało go nerwowe strzepywanie popiołu do popielniczki. A jego rozmówcy to widzieli. Jeden bo stał tuż obok a drugi bo widział biurko i jego właściciela ze swojego ekranu.

- O jakich zmianach mówisz Nico? - facet po drugiej stronie ekranu zawsze tak się zwracał do niego. Tak zdrobniale. Jak do małego chłopca. Ale Nicholasa to wkurzało! Ale gdy raz odważył się mu zwrócić uwagę tamten z nonszalanckim uśmiechem odparł “Oczywiście Nico”. No i potem już jakoś przestał mu zwracać na to uwagę. Ale nadal cholernie go to wkurzało. No ale przecież robili razem interesy.

- Prognozy mówią o pogorszeniu się pogody. Będzie zamieć, burza i cała reszta. To mocno utrudni wszelką działalność na zewnątrz. - Kelemen nachylił się nad biurkiem i szybko i chętnie wyjaśnił te zmiany. Widział, że kolega jest mocno spięty pewnie także przez to zdrabnianie jego imienia no to postanowił go wesprzeć.

- Tak, widziałem tą prognozę. - ich zdalny rozmówca przytaknął głową gdy z rozmysłem zerknął gdzieś w bok, może na jakiś ekran z prognozą pogody dla tego zakątka bieguna północnego Cerbera.

- No właśnie. I to jest nasza szansa. Musimy to załatwić jak najszybciej. Im dłużej ci marines się tu kręcą tym większa szansa, że coś zwęszą. - Kadosa szybko przejął pałeczkę rozmowy. Od śniadania o tym gadali z Nicholasem no i wreszcie wydało im się, że wiedzą jak wybrnąć z tych komplikacji. No ale do tego była potrzebna druga połowa ich spółki czyli by tamten cwaniak z ekranu zrobił swoją dolę. Nawet jak wcześniej planowali to trochę inaczej i aż tak szybkiego przylotu wojskowych się nie spodziewali.

---


Co ukrywają archeolodzy?


Bodyshop - w trzewiach bazy archeolodzy odkryli cybernetyczne części, oprogramowanie i oporządzenie w zaskakująco dobrym stanie. Znalezisko powinno być przekazane do badania lub oddane wojsku. A tymczasem na zaawansowany sprzęt wojskowy naukowcy znaleźli chętnych. Teraz chcą szybko pozbyć się gorącego towaru jaki mają na terenie obozu i chcą by wspólnik odebrał ten towar i przelał kasę za niego. Trudno by było się wytłumaczyć marines gdyby znaleźli taki towar w bazie archeologów na terenie dawnej, wojskowej bazy i byłaby wtopa na całego.

Imigranci - z czasem archeolodzy mając kontakty z tubylcami zaangażowali się w przemyt ludzi. Pomagają obejść procedury kontrolne wystawiając odpowiednie dokumenty, faktury i zaświadczenia, pisząc referencje, cv czy nawet potwierdzając lewe dokumenty. To z jednej strony pozwala nielegałom zostać obywatelami Federacji i legalnie w niej bytować a czasem komuś z Federacji zniknąć na bezimiennych pustkowiach Cerbera czy wśród flotach przemytników. Gdyby marines odkryli w obozie jakieś obce osoby bez aktualnych kluczy, przygotowane lipne legendy dla nich czy innych i historię takich transferów mogłaby być wtopa na całego.

Organy - archeolodzy pośredniczą w handlu organami pomiędzy tubylcami a odpowiednimi zainteresowanymi na orbicie czy w głównej bazie na biegunie. Mimo postępów medycyny często okazuje się, że czasem jedynym ratunkiem jest przeszczep organu od dawcy. Okazuje się, że dawca niekoniecznie musi oddawać swój organ dobrowolnie. A historia organów na bezimiennych pustkowiach Cerbera jest trudna do prześledzenia. Archeolodzy nie zadają żadnych pytań gdy odbierają niewielkie pojemniki od tubylców i wysyłają na biegun czy na orbitę razem z resztą swoich pakunków za co mają odpowiednią prowizję. Gdyby marines odkryli w lodówkach pojemniki z ludzkimi organami niewiadomego pochodzenia byłaby wtopa na całego.


---

Zagadnienie dodatkowe




Jaki wątek powinien się pojawić na scenie?


Tubylcy: Anderson - kobieta którą marines usłyszeli przez radio a po walce rozmawiała z por. Daoustem. Można przedstawić scenę w wiosce i dać zbliżenie na punkt widzenia tubylców.

Archeolodzy: Odkrycie dziewczyn - Vanessa i Olga odkryły coś ciekawego co na razie skitrały dla siebie. Można dalej rozwinąć ten wątek i dać punkt widzenia archeologów.

Marines: Sztab - sztab na orbitalnej bazie czy statku z jakiego przyleciał 2-gi pluton por. Daousta. Można przedstawić scenę rozmowy z porucznikiem i dać punkt widzenia marines..

(Masz 3, 2 i 1 pkt. Tam gdzie przydzielisz najwięcej ten wątek jest dla Ciebie najbardziej interesujący.)

---


Termin do głosowania: do północy nd 08.16.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline