- Panie Gattis? - Zapytał nieco zdziwiony Daniel. - Nie, nazywam się Coleman. - Odpowiedział bez namysłu już szukając wzrokiem torby Jane. - Pozwolisz? - Zapytał reporterki i po chwili odebrał od niej księgę, którą ostrożnie podał Samuelowi. Była to ta sama księga, której wcześniej strzegł kustosz, a z której ojciec Jacquelinne wydarł pewną stronę przed wypłynięciem. - Tam są notatki. Przetłumaczono więcej niż nam powiedzieli. Są też inne... zapiski. Z obserwacji. Przeczytajcie. - Po oddaniu woluminu Samuelowi daniel wyraźnie się uspokoił i wyciągnął przed siebie zwisający mu z zaciśniętej pięści wisior z pięcioramienną gwiazdą. - To jakiś parszywy kult, loża czy inna zmowa. - Mówiąc ostatnie ściszył głos jeszcze bardziej.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |