Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-08-2020, 09:03   #61
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Po wyjściu z sali nawigacyjnej Wędrowiec ruszył z powrotem w stronę miejsca, w którym zostało ciało Ambrosa.
- Destiny, masz na pokładzie utensylia przydatne do kremacji? Jakieś naczynie i coś do spopielenia ciała?
- Są garnki w ładowni na dole… w głównej spiżarni. Także większe kadzie na wino i podpałka… jest duży piec chlebowy w niedokończonej kuchni głównej… tuż pracowniami. Nie był jednak sprawdzany… bo sama kuchnia główna nie została dokończona i pełni rolę podręcznej spiżarni póki co.- wyjaśnił Statek.
- Piec osiągnie zbyt niską temperaturę, do tego palenie w nim ciała nie jest zbyt higieniczne - automaton pokręcił głową - Zapytaj Harrana i Vaalę, czy dysponują jakimś odpowiednim do tego zaklęciem i jeśli tak, przyślij tutaj. Ja pójdę po odpowiednie naczynie.
W tym czasie Statek skontaktował się z obojgiem i wyjaśnił sytuację obojgu, po chwili otrzymując od nich odpowiedzi.
- Destiny, przekaż Wędrowcowi, że moja elektryczność raczej się na nic nie przyda - powiedział Harran, którego zaklęcia związane z ogniem mogły zapalić świeczkę, ale nie spalić czyjeś ciało.
- Amros nie żyje??? Co się stało sta-tek?? - Syknęła Vaala - I nie, nie mam nic takiego…
- Gdy odzyskałem swoje zmysły już nie żył. Bezimienny wysnuł teorię, że zginął od strzału który przebił moją burtę.- wyjaśnił Statek uprzejmie, a następnie przekazał informacje Wędrowcowi. Że żadna pomoc od obojga czarujących jest niedostępna w tej sprawie.
- Czy Vaala mogłaby przyzwać jakiegoś żywiołaka? Albo znowu stać się jednym, tylko mniejszym? - zapytał Wędrowiec, idąc w stronę spiżarni.
Statek przekazał to pytanie druidce.
- Zaraz kurwa przyjdę - Warknęła Vaala.
Automaton po dotarciu do spiżarni rozglądał się po niej przez chwilę, szukając naczynia na tyle dużego, by pomieścić ciało półelfa, i na tyle wytrzymałego, by nie zniszczyły go płomienie. W końcu wygrzebał szeroką i głęboką metalową misę, która wydawała się odpowiednia. Wrócił z nią na miejsce śmierci Ambrosa i zaczął spokojnymi ruchami przenosić jego szczątki do pojemnika.

Po kilku minutach zjawiła się z kolei przy Wędrowcu Druidka… jakaś taka “nabuzowana”.
- Co chcesz? - Spytała konstrukta.
Ten obrócił się właśnie, podnosząc w rękach sporą metalową misę, Vaala nie zdążyła dojrzeć co w niej było, za to zobaczyła plamy krwi dookoła. No i wielką dziurę w poszyciu statku.
- Potrzebuję ognia, możliwie mocnego. Trzeba skremować ciało Ambrosa - rozsypiemy prochy w odpowiednim miejscu.
- Dobrze - Powiedziała już o wiele, wiele cichszym tonem Vaala - Prowadź.
Automaton kiwnął głową i ruszył na pokład - wolał nie rozpalać ogniska wewnątrz statku. Gdy już tam dotarli, postawił misę w osłoniętym przed wiatrem miejscu. Vaala zobaczyła w końcu ciało Ambrosa, a raczej jego resztki, rozerwane na strzępy. Wędrowiec skinął na druidkę.
- Płomienie żywiołaka ognia powinny być wystarczające.

Vaala przemieniła się więc, tym razem jednak w o wiele mniejszą wersję, przez co jej rozmiary praktycznie nie zmieniły się co do oryginału. Po chwili zaś, z należytym szacunkiem, zaczęła palić resztki Ambrosa, i… śpiewać.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=d9qAes1L44w[/MEDIA]

Wędrowiec obserwował to w milczeniu i bezruchu, jego hełm, ukazując zniekształcone oblicze. Przymknął oczy i wsłuchał się w śpiew druidki, a gdy skończyła, przykląkł przy rozgrzanym do czerwoności naczyniu.
- To było… intrygujące. Czy to pieśń pogrzebowa z twoich stron? - zapytał, odginając dłońmi w pancernych rękawicach gorący metal, by stworzyć prowizoryczną urnę. Syknął z bólu, ale nie przerwał.
- Takie tam… dzikie przyśpiewki - Odparła wymijającym tonem Vaala.
- Chętnie usłyszałbym ich więcej - automaton wydawał się zaciekawiony - Nie są związane z jakimiś okazjami, wydarzeniami?
- Czasem są, czasem nie… - Druidka wpatrywała się gdzieś w dal, poza statek.
- Szkoda go - Powiedziała po chwili, mając chyba na myśli Mnicha.
- Jak każdego towarzysza broni - westchnął Wędrowiec, kończąc "urnę". Naczynie wyglądało zaskakująco dobrze, nadmiar metalu utworzył efektowne zagięcia u szczytu, przechodzące w gładką powierzchnię przy podstawie. - Twierdził, że wie tak wiele, ale zginął kompletnie przypadkowo. Ironiczne.
- Szkoda go, bo durnie zginął - Wyjaśniła po chwili Vaala, potwierdzając nieświadomie myśli Wędrowca, i chyba jedynie tym się "przejęła", a nie samą utratą towarzysza?
Automaton nie komentował skomentował tego, zgadzając się z druidką. Poczekał chwilę, po czym zabrał urnę z prochami Ambrosa i zaniósł ją do ładowni, odstawiając do jednej z szafek.

Następnym jego celem była pracownia magiczna – nie miał pewności, czy ktokolwiek z załogi będzie nią zainteresowany, więc mógł ją na jakiś czas zająć. Nie spodziewał się, że to właśnie on zostanie wybrany na „kapitana” (to słowo jakoś mu w tym kontekście nie pasowało), ale skoro już tak się stało, miał zamiar odpowiednio zająć się Destiny. A do tego potrzebował narzędzi, zaczynając od czegoś, co ułatwi mu dalsze prace. Miał już w głowie opracowany wstępny plan i liczył, że poprzedni użytkownik warsztatu, zwany Gnościkiem, miał na wyposażeniu odpowiednią ilość materiałów. Wciąż panował tu rozgardiasz, ale po dłuższej chwili Wędrowcowi udało się odnaleźć to, czego poszukiwał: zwoje złotego i miedzianego drutu, kilka niewielkich kryształów ogniskujących i płat wyprawionej, wzmocnionej runami skóry.

Rozłożył je schludnie na przygotowanym stole i odczepił od pasa stalowy pręt długości dłoni, który zmieniał się w potrzebne mu przyrządy: cążki, nożyce, dłuta…
Od pracy oderwał się dopiero, gdy większość była już skończona – nie miał pojęcia, ile czasu nad tym spędził. Godzinę, dwie, a może dziesięć? To nie miało znaczenia, ważniejsze było to, że teraz czekało jedynie dokończenie zaklinania.
 
Sindarin jest offline