Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-08-2020, 22:08   #64
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
post wspólny z Asd i MG ;)

WIEŻA

Wejście do wieży od balkonu oddzielała zielonkowa półprzezroczysta kotara. Zza której dochodziły dźwięki dobywającego się z dziwanecznego instrumentu, które to uszy Imry zidentyfikowały jako klawesyn. Bardzo rzadki i bardzo drogi instrument. Przez półprzezroczystą zasłonę widać było jakąś siedzącą postać.. oraz różane opary pachnideł wydobywające się spod zasłony niczym czerwona mgiełka.
I Vaala wbiła się w nią przeszywając zasłonę, lądując dziobem i brzuchem marmurowej podłodze. Zabolało! Aż pojawiły się mroczki w oczach Vaali.
Imra wyskoczyła wcześniej i był to poważny błąd… tylko dzięki wyjątkowemu szczęściu nie zakończył się tragicznie. Źle oceniła sytuację, skoczyła za wcześnie i uderzyła ciałem o barierkę, w ostatniej chwili chwytając się za nią. Przez chwilę zabrakło jej dechu i przez chwilę zwisała z balkonu… przez chwilę groziło jej niebezpieczeństwo. Zdołała się jednak wdrapać.
Natomiast druidka była obolała, choć ten ból wydawał się przechodzić wyjątkowo szybko, gdy zatonęli w czerwonych oparach. W środku, był grający sam instrument, piękne makaty na ścianach. Kilka rzeźbionych kamiennych portali, w których osadzono dębowe drzwi. Ślicznie ozdobiony stół otoczony czterema krzesłami. Oraz poduszki porozrzucane wszędzie. No i tron. No i piękna czarnowłosa księżniczka w kosztownej czerwonej sukni. Wyglądało na to, że Harran miał rację. Wydała się wyraźnie zaskoczona pojawienie Vaali, ale po chwili zeszła z tronu i podeszła do obolałej druidki, by głaskać ją piórach.
- Jaki piękny ptaszek! Co tu robisz maleńki? Oj bidulko… musiało strasznie zaboleć. Ale nie martw się. Remilda o ciebie zadba.- zaczęła trajkotać wesoło “księżniczka, a orzeł… zaśmiał się nagle, tak całkiem po ludzku, po czym splunął krwią w bok.
- Ja “maleńka” - Powiedziała Vaala.
- No nie obrażaj się… jesteś dużym ptakiem, ślicznym… i rannym.- odparła czule księżniczka nie zaprzestając pieszczot.
- “Maleńka”, jako ona, nie on - Starała się dalej wyjaśnić Druidka.
- No stąd, trudno rozeznać… ale i tak jesteś śliczną orlicą. - odparła księżniczka dając całusa w dziób.
- Na Dziewięć piekieł… - stęknęłą Imra wciągając się do góry i upadając po drugiej stronie barierki. - Nigdy więcej na niej nie polecę.
Podniosła się i przeszła te kilka kroków do zasłonki aby zajrzeć do środka. Widząc całą tą scenę miała tylko jeden komentarz:
- O w mordę.
- Och… dzielna wojowniczko… nie spodziewa… łam się. Czy przyszłaś tu mnie porwać?- zapytała zaskoczona księżniczka odskakując od orła. A następnie dając szybkiego susa za tron dodała.
- Tatulo mówił, że nie powinnam się dać zabrać. Że dla wszystkich będzie lepiej jeśli żadnego nie zostanę żoną.
- A to nie zostawaj. Małżeństwo nie jest nikomu do szczęścia potrzebne - Imra aż zgrzytnęła zębami i musiała potrząsnąć głową aby odegnać wspomnienia.
- Ale oni przymusem mnie zaciągną do ołtarza. Jeden albo drugi. Nie będą się pytać.- wyjaśniła chowająca się za tronem Remilda.- Jak ci na imię pani?
Półelfka pokręciła głową czując jak wzbiera w niej pogarda.
- Vaalu żyjesz? - zapytała druidkę mierząc chłodnym spojrzeniem “księżniczkę”.
- Bywało gorzej - Odparła Druidka-orzeł, podnosząc się z podłogi, raz trzepnęła skrzydłami, zupełnie jakby w ten sposób doprowadzała się do ładu, po czym rozglądnęła zaciekawiona po pomieszczeniu nie znajdując nic nowego.
Imra kiwnęła na to głową i wróciła spojrzeniem do “księżniczki”.
- Imra jestem. Z rodu Orirel. Nie umiesz się bronić może? Jak byś miała siłę to żaden by ciebie nigdzie nie zaciągnął bez twojej zgody.
- To nie takie proste. Jestem księżniczka małego królestwa leżącego między dwoma mocarstwami. Nawet gdybym umiała się bronić, to kto obroni mój lud przed napaścią?- zapytała Remida. - Kto zapobieże krwawej wojnie?Co? Przecież nie miecz w moim ręku?
Wyszła zza tronu i dygnęła z gracją.- Remilda trzecia tego imienia przyszła władczyni królestwa Scargonu, z rodu Haldarów.
- Smok!! - Palnęła nagle Vaala, rozglądając się po komnacie, w której przebywały - Skoro jest wieża, rycerze, księżniczka… to gdzie smok?? - Łypnęła na całą tą "Remidę-jakąś-tam-trzecią" - A może… smoczyca?
- Eeeem… nie ma? - zapytała Remilda i dodała.- Jestem tylko ja i parę niewidzialnych sług, których przywołał nadworny czarodziej, gdy tatko zamówił mi tą wieżę.
Półelfka skrzywiła się.
- A jak pomaga siedzenie w wieży pod którą walczy tysiące żołnierzy?
- Cóż… walczą tu… nie na ziemiach mego ojca. Nie pustoszą mej i swoich ojczyzn, nie sprowadzają krzywdy na innych. Tylko na siebie nawzajem. - stwierdziła cicho Remilda. - Ja im nie kazałam tu przybyć.
- A czemu walczą tak mechanicznie? Czemu nie umierają? Oni w ogóle są prawdziwi?
- Nie wychodzę z wieży. Nie pytałam się ich. Bałam się że któryś mnie porwie. - wyjaśniła księżniczka. - A wtedy moje poświęcenie pójdzie na marne.
- Jaaaasne… - Vala pokiwała pierzastym łbem, jakoś nie bardzo chyba wierząc w te opowiastki. Spojrzała na Imrę - Co robimy? Tu chyba nie ma nic ciekawego? A na sta-tek mamy już jedną taką suuu… - Przez przypadek strąciła coś swoim orlim skrzydłem na podłogę, co zostało podniesione i postawione na miejsce przez niewidzialnego sługę.
- Musicie aż tak szybko? Mało kto tu mnie odwiedza. Wielki czarny ptak wszystkich odstrasza.- rzekła błagalnie księżniczka.
- A rzesz… - Imra mlasnęła niezadowolona. Podeszła do dziewczyny i złapała ją za rękę. - Zobacz co się dzieje na zewnątrz.
Mówiąc to zaczęła ją ciągnąć w stronę balkonu.
- Wiem co się dzieje… na zewnątrz.- Remilda zaczęła stawiać opór, gdy była ciągnięta w kierunku kotary. - I co miałabym zrobić. Myślisz że mnie posłuchają? Niby czemu… przecież nigdy nie słuchali.
Vaala z kolei przyglądała się temu z obojętną(jak na orła to możliwe) miną.
- Wiesz? A przed chwilą mówiłaś, że nie wychodzisz z wieży. To jak to jest? Spoglądasz z tego balkonu na dół, czy nie? A jak tak, to co to za osoby? Co to za herby? - Imra nie przestawała ciągnąć za sobą księżniczki i nie była przy tym delikatna.
- Nie wychodzę, nie wolno mi.. nie powinnam. Nie widzę, ale słyszę dźwięki walki… dochodzą tutaj. Nie chcę tego widzieć. A herby są mi znane. To rycerze z obu imperiów, walczą o mnie, o dostęp do wieży. Bardziej by nie dopuścić drugiej strony, niż zdobyć mnie dla siebie. - Remilda okazywała się zarówno dość silna, gdy stawiała opór ciągnięta ku balkonowi. - Czarny ptak nadleci, gdy wyjdę na balkon. I ty zginiesz.
Imra zatrzymała się aby spojrzeć na księżniczkę i ocenić czy mówi prawdę.
- Zostaw ją Imra, bo jeszcze nam tu padnie ze strachu czy coś… - Powiedziała Vaala-orzeł - Nie ma tu nic ciekawego, wracamy na sta-tek? No chyba, że chcecie się posmyrać albo coś, to ja poczekam…
Półelfka się jeszcze zastanawiała, ale ostatecznie puściła kobietę.
- Hm. Niech będzie. Nic z tego nie zyskamy - mruknęła po czym wyszła na balkon.
- Tak szybko wracacie? Ale… nie możecie chwilę zostać?. Nudno mi tu samej.- zapytała błagalnie Remilda.
- Nie przyleciałyśmy w odwiedziny tylko aby sprawdzić co tu się dzieje. Nic nie wiesz, na zewnątrz wyjść nie chcesz i jeszcze straszysz że Chronotyryn tu przyleci i nas pozabija - Imra spojrzała sceptycznie na dziewczynę. - Nie zachęcasz do pozostania.
- Jeśli nie wyjdę, to się nie pojawi. - wyjaśniła konspiracyjnym tonem księżniczka.- Wystarczy że zostanę w wieży.
- Jeśli w to wierzysz to twoja sprawa. Bądź zamknięta do końca swojego księżniczkowego życia w tej kupie kamieni. Vaalu?
- Co? - Spytała Druidka.
- Zbierajmy się.
- A jak wrócisz na sta-tek? - Zdziwiła się Vaala.
Imra spojrzała na Vaalę.
- Co masz na myśli?
- Nooo… jak wrócisz na sta-tek? - Powtórzyła dziewczyna.
Imra popatrzyłą na druidkę przez moment bez zrozumienia. Potem bardzo powoli kiwnęła głową.
- Czyli nie zamierzasz mnie zabrać. Typowe. Czego ja się spodziewałam? - wojowniczka podeszła do barierki i wyszukała spojrzeniem statek zamachała ręką w jego kierunku mając nadzieję, że ktoś dostrzeże ten gest.
- Powiedziałaś, że już na mnie nie polecisz? - Odezwała się do niej ponownie Vaala.
- Niby kiedy? - półelfka już nawet nie pamiętała.
- Jak ja byłam tu, a ty tam? - Vaala-orzeł wskazała wnętrze wieży, i balkonik - Po ostrym lądowaniu?
- Aach… mogło mi się coś takiego wymsknąć. Nie mniej nie muszę NA tobie lecieć. Mogę złapać się twoich nóg. Technicznie się zgadza.
Księżniczka przysłuchiwała się temu w milczeniu i wyraźnie zmartwiona. Z oddali zaś dało się dostrzec, jak Wędrowiec rozwija swoje skrzydła i odbija się od burty Destiny, by po chwili zniknąć i pojawić się na balkonie.
- Coś się dzieje? - zapytał Imrę automaton.
Księżniczka z piskiem uciekła za tron, przerażona pojawieniem się Bezimiennego.
- Mamy księżniczkę, która nic nie wie, twierdzi, że Chronotyryn do niej przyjdzie jak wystawi nos na zewnątrz. A i Vaala coś kombinuje z tym aby mnie nie zabrać z powrotem - odpowiedziała półelfka ignorując zachowanie księżniczki.
- I chyba ma cieczkę - Dodała Druidka, kiwając głową w kierunku tej całej "Remidy" - Chce towarzystwa…
- Raczej nie chce. Nie słuchałaś chyba - Imra pokręciłą głową.
- Mam ją w zadku - Zaśmiała się Vaala orlim skrzekiem.
- Zły ptaszek. Niewychowany. - oburzyła się Remilda.
Słysząc uwagę o chronotyrynie, Wędrowiec rozejrzał się odruchowo.
- Czyli nie ma sensu tu zostawać. Mogę zabrać Imrę.
- Poproszę, dłużej w tym szaleństwie nie wytrzymam - wojowniczka niemal błagalnie spojrzałą na Wędrowca. “Prawie” bo z jej oczu jak zwykle zionęła pustka.
Automaton kiwnął głową i rozpostarł skrzydła.
-Vaalu, leć za mną i utrzymuj prędkość, powinno ci być łatwiej wylądować bezpiecznie - po tych słowach wzniósł się w powietrze, chwytając wojowniczkę za wyciągnięte ręce.
- Trzym się księżniczka! A jak masz braki, na dole masz morze twardych, jurnych… - Vaala znowu się zaśmiała, po czym lekko trzepnęła pannicę skrzydłem. Czas było lecieć.
Odpowiedzi nie otrzymali, księżniczka coś tam wybąkała ale niezbyt wyraźnie… ani składnie. A oni już pofrunęli w kierunku Statku.






.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline