Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-08-2020, 07:44   #19
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
Kantyna pilotów był niedaleko. drzwi nie zdążyły się zasunąć gdy za nim wkroczyła jego ekipa. Klub był pusty. Wszyscy piloci byli dzisiaj mocno zajęci. Hunter przeliczył na szybko zgromadzonych. Przy wejściu zrobiło się ciasno. Byli praktycznie wszyscy. Brakowało Kirei i Banshee. Co zdziwiło go chyba najbardziej pojawiły się też oba koty. Ale ewidentnie czuły się niepewnie rozglądając się dookoła. WIększośc nowych niepewnie patrzyła na Huntera. Z samego przodu stała Trójka - najwyraźniej jako pierwsza ruszyła za nim. Wpatrywałą się w niego teraz z założonymi rękami, uśmiechała się delikatnie w sposób w jaki drapieżnik patrzy na miotającą się ofiarę, najwyraźniej bardzo bawiła ją ta sytuacja i obserwowanie jak Hunter radzi sobie z tą grupą narwańców.

Do przodu przepchał się Trod. Uśmiechając się szeroko i szczerze. Podrapał się po głowie wielką umięśnioną łapą i zapytał.
- Szefie to gdzie siadamy i co pijemy?
- Siadajcie tam, a ja coś załatwię. - Hunter wskazał ręką duży stolik, który usytuowaniem mniej więcej odpowiadał tego jaki zajmował za czasów Mordowni, a sam podszedł do baru. Za ladą stał ich stary znajomy z implantami zamiast rąk.
- Xavier. Daj mi na początek cztery butelki czegoś co nada się na chrzest - mówiąc to wykonał ruch głową w kierunku stolika gdzie zasiadali jego piloci.
Xavier zmierzył zasiadającą przy stole ekipę i dodał
- Dorzucę też coś dla kotów.

St. John dosiadł się do stolika a butelki pojawiły się chwilę później. Razem ze szklankami. Jako pierwszy do polewania wychylił się Trod. Widać, że uwielbia takie imprezy i że czuje się swobodnie. Chciał już polać kotom, ale Mirriam pokręciła łbem i wskazała na dodatkową butelkę którą właśnie doniósł Xavier stawiając ją przed kotami. Trodd momentalnie rzucił się by usługiwać. Koty spojrzały na niego zdziwione. On sam zaś odkorkował butelkę i powąchał, mętny białawy płyn musiał pachnieć specyficznie bo wielki pilot aż cofnął się i zamrugał oczami, ale uśmiech nie spełzł z jego oblicza , zmieszał się tylko z zaskoczeniem. Nalał kotom po pełnej szklance i opadł na fotel. Koty dalej patrzyły zaszokowane. On zaś podniósł szklankę do góry i powiedział. Za Huntera naszego dowódcę, przewodnika stada czy innego samca - mrugnął do Mirriam - ta aż wystawiła zęby nie wiedząc o co mu chodzi.

Wszyscy podnieśli szklanki do góry, tylko koty chwilę się wahały, ale powtórzyły gest. Trodd napił się i aż zaklaskał.

- Dobre to szefie naprawdę dobre! Samo to, że stawiasz tak dobre drinki świadczy, że jak nic trafił się nam najlepszy dowódca w całej flocie!

Mirriam spojrzała na Trodda i na resztę przy stole, która również skosztowała napoju zakupionego przez Huntera i kiwała potakująco głowami. Spojrzała pytająco na Werrona ten coś mruknął niezrozumiale. Ale chyba Mirriam osiągnęła swój poziom frustracji bo poderwała się od stołu i ruszyła w stronę baru. Powiedziała z trudem opanowując gardłowe mruczenie.
- Jeszcze raz to samo! Ale daj 5 butelek tego ludzkiego czegoś, takiego jak tam! - wskazała ręką na ich stolik.
Xavier popatrzył na stół, gdzie rozlana została dopiero pierwsza butelka a większość nie wypliła nawet tego co miała w szklankach
- Jeszcze nie wypiliście tego co macie na stole, może się wstrzymacie… - Mirriam uderzyła ręką o ladę i syknęła. - Spokojnie kotku, złość piękności szkodzi. Już idę do magazynu. - Westchnął, a Mirriam przez chwilę zamarła jakby przetwarzając słowa, które usłyszała. Podniosła głowę i spojrzała w lustro nad barem. Wykrzywiła się w przerażającym grymasie ukazując równe rzędy ostrych kłów i za chwilę wróciła do niemal ludzkiego wyrazu. Transformacja była szokująca. Od niemal ludzkiej ładnej twarzy, przeszła w twarz potwora i z powrotem. Po chwili Xavier wrócił z butelkami, a Mirriam siadła do stołu i powiedziała.
- Ja dam wam więcej tego dobrego trunku niż on! - Wskazała głową w stronę Huntera, a towarzystwo tak jakby spoważniało, Trodd już miał chyba na myśli jakiś barwny komentarz ale podejście Mirriam też go chyba zaszokowało bo na chwilę zamarł w na wpół otwartymi ustami by je zatrzasnąć. Chyba zdał sobie sprawę, że spalił tak fajnie zaczynającą się imprezę….

- Spokojnie Trodd - Hunter widząc jego reakcje, podniósł uspokajająco rękę w górę. - Docieramy się. Jak już wcześniej mówiłem uczymy się na błędach. Nie ma co psuć dobrego nastroju - posłał uśmiech do swojego pilota, a potem przeniósł spojrzenie na kocicę. Podniósł się i przed każdym postawił po jednej swojej butelce i jednej zamówionej przez Mirrę. Finalnie każdy miał przed sobą dwie flaszki, a dwie zostały na środku.
- Każdy pije tyle ile ma ochotę, ale Ty wypijesz wszystko co stoi przed tobą. Tak samo jak ja - rzucił wyzywająco w kierunku kocicy.

Kocica nastroszyła futro na karku i za uszami. Popatrzyła w oczy Hunterowi a hunter popatrzył jej. Wbrew słowom huntera nastrój imprezowy nie wrócił jednak. Mirriam i Hunter patrzyli na siebie już dłuższą chwilę gdy nagła salwa śmiechu oderwała ich spojrzenie i oboje wlepili wzrok w trójkę.

Ta zaś śmiała się w najlepsze…
Hunter popatrzył na androidkę. Chyba czas jaki spędził w jej towarzystwie musiał mu się jakoś udzielić i przesiąknął trochę charakterem modliszki. Spojrzał jeszcze raz na całą tą sytuację z dystansu i również parsknął śmiechem.
- No to zdrowie naszej eskadry - podniósł szklankę do góry, zatrzymał ją w powietrzu czekając na Mirrę, po czym wlał całość do swoich ust i stuknął dnem szklanki o blat. Zaraz potem uzupełnił jej zawartość.
- Nie mam nic przeciwko żebyście obstawiali kto z nas wygra - rzucił zachęcająco do pozostałych.

Kocica postąpiła identycznie jak Hunter i nie spuszczała z niego wzroku.
- Dobry dowódca to nie tylko charakter. Powinien znać swoich pilotów i ich obyczaje - zakomunikował patrząc sugestywnie na kocicę. - Zatem teraz zdrowie Harratr’a i Gebbels’a. - ponownie podniósł szklankę w górę.

Szklanki stukały o stół jedna po drugiej. Większość ekipy odmeldowała się się dość szybko. Przy stole pozostały jedynie Jasmin, chociaż ewidentnie była znudzona, Trójka, która siedziała jak zawsze z neutralną miną. Ale Hunter doskonale wiedział, że ją jako jedyną chyba ciekawi jak się to skończy oraz Mirra z Weronem. Mirra z zaciekłością patrzyła w oczy Huntera zaś Weron nie krył rodzącej się w nim frustracji.

Tym razem to Mirra wzniosła toast. Hunter już nie bardzo rozumiał jej bełkoczących pomruków, ale wzorem poprzednich kolejek uniósł szklankę i wypił duszkiem. Ona zrobiła to samo. Po czym oboje odstawili szklanki na stół z hukiem. Mirra próbowała oprzeć się ręką o blat stołu i poprawić się na krześle ale nie trafiła i czołem przydzwoniła w blat tuż koło szklanki, po czym osunęła się pod stół. Trójka z Jasmin momentalnie oprzytomniały i niemal poderwały się z krzeseł. Weron był jednak szybszy. Doskoczył do koleżanki i wywindował ją do pozycji pionowej marudząc coś o totalnej głupocie i nieodpowiedzialności. Reszta przeszła na mruczący język kotów. Hunter siedział jeszcze chwilę przy stole. Trójka z Jasmin wpatrywały się w niego z ciekawością. Trwało to dobre w minuty, aż wreszcie Trójka uśmiechnęła się w ten swój złośliwy sposób i powiedziała.
- Pora się zbierać. - Wstała energicznie. Hunter dostrzegł, że ona niemal nie ruszyła alkoholu. Podobnie jak Jasmin. Obie miały dokładnie tyle samo upite…
Jasmin również niepewnie wstała w jej wzroku było więcej wyrozumiałości i ludzkich uczuć. Może dlatego, że nie była androidem stworzonym do mordowania - przeszło przez myśl Hunterowi. On sam oparł się o stół, ale wziął poprawkę na błąd kocicy i złapał się uczciwie. Wywindował się do góry i nagle stwierdził, że nogi słuchają go w raczej niepewnym stopniu. Postawił chwiejny krok i złapał się za oparcie krzesła. Ruszył do wyjścia stawiając trzy kroki i łapiąc się w ostatniej chwili ściany. Ewidentnie wygrał z kocicą ale sam się załatwił. Spojrzał na Barmana, ten uśmiechał się czyszcząc stalowymi łapami delikatne szkło szklanek. To co im dał było mocniejsze niż się wydawało…
- Niezzłe to gówwnno - pochwalił w kierunku barmana i wymusił słaby uśmiech. Podporucznik widocznie zmagał się z dykcją i zachowaniem pionu.

Trójka stała z założonymi rękami przy wyjściu i patrzyła z uśmiechem na Huntera. Jasmin stała obok co rusz spoglądając na bierną koleżankę jednak nie wytrzymała i doskoczyła do dowódcy.

- Pomogę ci szefie… - zaproponowała.
Hunter nie oponował. Z wdzięcznością przeniósł na nią cały ciężar, a ta ledwo go utrzymała. Pamiętał jeszcze drogę do swojej kajuty i obecność Jasmine oraz dotyk zimnej ściany o którą się opierał. Potem jeszcze mignęło mu jak leżał na swojej pryczy, a ktoś ściągnął mu buty.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.

Ostatnio edytowane przez Raga : 28-08-2020 o 07:40.
Raga jest offline