Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-08-2020, 16:01   #237
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Jace ruszył razem z druidem i Mikelem w poszukiwaniu Laury. Pamiętał jak uciekając przed atakującym ją ptaszyskiem wleciała w gęstwiny ogrodu, tam też skierowali swe kroki. Minęli warsztat i weszli w gęstwiny przypominające jedno z zaklęć Sulima, czy Hannskjalda oplątujące przeciwników, niż coś, co zwykł nazywać ogrodem. Trzymał się blisko druida, bo choć nie słyszał walki, to wiedzieli, że gdzieś tu może czaić się puma, którą wcześniej widziała Emi robiąc zwiad.
Natknęli się na nią dość szybko i dzięki obecności druida udało się ją ujarzmić bez większych problemów. Ślady krwi na pysku krzyczały wręcz co się stało, ale racjonalny umysł nie chciał tego zaakceptować. Gdzieś tam w głębi nieracjonalna cząstka duszy, marzycielka i głos powtarzający zawsze "wszystko będzie dobrze", "na pewno ci się uda" nadal wierzyły.
Tym razem zawiodły. Jace dostrzegł dziewczynę. Piękną, bladą i martwą. Zatrzymał się jak wryty, po części chcąc zrobić miejsce dla najbliższej rodziny, by Mikel mógł podejść, mieć ostatnie chwile w samotności z siostrą, może pożegnać się... reakcja jednak zaskoczyła psionika. Przyglądał się przez chwilę niepewny co zrobić? Podejść do Mikela, czy do Laury. Tej drugiej już nie pomoże, ale ten pierwszy wcale nie wymagał natychmiastowej pomocy.
Wreszcie zdecydował. Podszedł do Laury. Łzy ciekły mu po policzkach, choć starał się panować nad sobą. Czuł to chropowate uczucie w gardle, którego tak bardzo nie lubił. Nie patrzył na rozerwaną szyję, ani na wyprute flaki. Zdusił w sobie skowyt bólu, gdy klęknął przy dziewczynie. Niepewnym ruchem położył dłoń na twarzy dziewczyny zamykając jej po raz ostatni oczy. Łzy mieszały się z krwią, gdy siedział tak trzymając Laurę za rękę. Nie chciał puścić, nie... nie byli pogodzeni, rozstali się w takich warunkach...
Ktoś pchnął go... chyba, zwrócił niewidzące oczy w kierunku rozmazanej sylwetki, ale nie mógł dostrzec osoby.
- Ocućcie go - usłyszał. A zatem to Emi.
~ Spierdalaj ~ chciał powiedzieć, ale z gardła wyszedł jedynie nieartykułowany jęk. Nie ruszył się z miejsca kompletnie ignorując otoczenie. Zwycięstwo i odbicie fortu nie miało nagle znaczenia, gdy traciło się swoją pierwszą miłość. Nawet, jeśli nie byłó się razem. To było bardzo gorzkie zwycięstwo.
 
psionik jest offline