Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-08-2020, 07:31   #26
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
W słowa, które krzyczała by ratować nie tylko Rogacza, ale i siebie i niechybnie są cześć, Eiliandis włożyła tyle zapału i siły, że podziałało. Nawet osoba ukryta wśród koron skarłowaciałych, powykrecanych drzew zeszła. O jej obecność, no bardziej o przeczuciu, że tam jest ktoś, uzdrowicielka poinformowała swych towarzyszy już wcześniej. Zrobiła to bardzo dyskretnie.

- Umykaj ci rzekłem kobieto! - odkrzyknął do Eiliandis patrząc jednak bez strachu w odmienione zupełnie oblicze Ulfura. Czy bał się umrzeć? Jasne. Ale nie znaczyło to, że miał się kulić. I wtedy i do niego dotarł. Może nawet nie sens, ale echo słów Gondoryjki. Niczym gwałtowne szrpnięcie zatrzymało nie tylko czyny, ale i myśli. Bo choć uciekł się do wyzwisk tylko by odwieźć Ulfura od planowanej zbrodni, to nie zrobił nic z niesioną przez nie nienawiścią, która przeszła po nim i przez niego. I gotów był nie prosić durni o łaskę i walczyć do upadłego - To co… - słowa same ugrzęzły gdzieś w gardle gdy zobaczył opuszczane klingi i stojącą obok Eiliandis Rohirimkę.

A potem zagrał róg. Rogacz wyrwał z ziemi pochodnię i co sił pobiegł w stronę pozostawionych drużyn.
- Tam jest nasz wróg - Eiliandis wskazała kierunek, w którym pognał jej towarzysz. - Tan trzeba szukać celu dla strzał i mieczy. - Ona sama również tam ruszyła. Może nie tak zwano jak czarnowłosy, te maratony powoli dawały się jej we znaki, ale też się przyłożyła by jak najszybciej dotrzeć do pozostałych towarzyszy.
Raz tylko odwróciła się sprawdzając czy bardowi i nieznajoma łuczniczka zrozumieli.
Bard i jego towarzysze ruszyli od razu na wezwanie rogu, a Leona zniknęła w ciemnościach wąwozu. Zapewne uznała, że to nie jej sprawa. Oceniać postępowania chcącej wywrzeć zemstę Gondoryjka nie zamierzała.
Sama, mimo zmęczenia które coraz dotkliwiej odczuwała, po biegła do swych towarzyszy.

Widok jaki ich zastał pozwolił na uczucie ulgi. Wszyscy ludzie byli cali. Gorycz spowodowana brakiem wielkiego ogara wkradła się w serce dopiero po chwili. I już tam pozostała. Wsłuchana w łkanie młodej dziewczyny.
Zbliżył się już wolniej do Dunlandczyków i kompanii. Stali wokół wejścia do ciemnej jaskini skąd dobiegał obrzydliwy trzask łamanych kości. Bestia, albo niewiele sobie robiła ze śmiertelników, albo dawała na truchłach zwierząt upust złości. Bez znaczenia. Bo do Rogacza dotarło to czego nie ma ochoty robić, ale co i tak zrobi.
- Wykurzymy potwora. I zabijemy. - kiwnął głową Donośnemu po czym obejrzał się na wszystkich w tym i Rohirrimów - Zbierzcie z jar co tylko znajdziecie! Nie tylko gałęzie, ale i liście.
Po czym zabrał się za rozpalanie.
Tak ludzie Imhara jak i ich elfia towarzyszka ruszyli do wąwózu.
Rhune rozmawiał jeszcze chwilę z Ulfurem. Jego ludzie też.
Eiliandis dołączyła do wszystkich. Kierując się swoją znajomością roślin wskazywała te, które dużo dymu dawać winny.

Na opłakiwanie straty Sikorki mogli pozwolić sobie później, gdy sprawca wszystkich tych nieszczęść zostanie zabity.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem