21-08-2020, 09:20
|
#155 |
| Podjęliście decyzję o próbie ominięcia nieumarłych strażników polany i skierowaliście się w głąb lasu. Akial idący na przedzie przepatrywał okolicę, zwracając uwagę na wszystko, co mogło odbiegać od normy, jednak nie trafiliście na żadną niespodziankę. Obeszliście polanę sporym łukiem między gęstymi drzewami i wyszliście na wąską ścieżynkę, mając szkielety daleko za swoimi plecami.
Kolejną godzinę maszerowaliście w stronę punktów zaznaczonych na mapie. Przez świeży śnieg szło się ciężko i choć temperatura zdawała się spadać, wszyscy wciąż trzymaliście się dobrze, a rozgrzane ciała nie poddawały się fatalnej pogodzie. Mniej więcej po kolejnej pół godzinie wędrówki wyszliście na kolejną niewielką, wąską polankę. Pomimo zapadającej szarówki bez problemu dało się dostrzec wiele ludzkich i zwierzęcych śladów przecinających ten obszar.
Rozejrzeliście się po okolicy i niedługo później Akial z Mihaelem zlokalizowali pod jednym z drzew przysypane niemal całkowicie śniegiem, zamarznięte ciało. Odgrzebaliście je z białego puchu i patrząc na wykrzywioną w wiecznym grymasie twarz mężczyzny, Astrid, Tirian i Mihael rozpoznali nieszczęśnika. To był Dryden Kepp, myśliwy z Heldren, współpracujący z ojcem druidki. Kilka dni temu wyruszył do lasu, by schwytać wielką łasicę, o której każdemu w wiosce opowiadał. A że traper lubił zaglądać do kieliszka po śmierci żony, nikt mu w tę historyjkę nie uwierzył.
Jego zimowe ubranie było zakrwawione, a ciało nosiło ślady pazurów i ugryzień, jakby jego żywota dokonała jakaś dzika bestia. Lekka kusza leżąca obok była uszkodzona, ale z kołczanu wciąż wystawały dwa bełty z dziwnymi symbolami umieszczonymi na drzewcach. Traivyr był w stanie zidentyfikować je jako zguba zwierząt, zadające im dodatkowe obrażenia. Oprócz tego, Akialowi rzucił się nieopodal w oczy przedmiot wystający spod świeżej warstwy śniegu. Odgrzebał go i okazało się, że był to plecak, najpewniej należący do nieboszczyka. W środku znajdowały się trzy zamarznięte na kość racje podróżne (ser, suchary, dwa słoiki z jakąś zupą), opróżniona do połowy butelką cydru jabłkowego oraz niewielki dziennik.
Przejrzeliście go. Dryden wspominał w nim o zastawieniu wnyków na niedźwiedzie w głębi doliny, do której właśnie wędrowaliście, a także o odkryciu dziwnej chaty z jeszcze dziwniejszą lalką w środku niej. Na tym wpisy się urywały. Niedaleko miejsca, w którym spoczywał Dryden, Astrid odkryła przysypane lekko śniegiem ślady dużych łap. Druidka była całkowicie pewna, że należały do przerośniętej łasicy. Ślady biegły w głąb lasu i urwały się przy jednym z wysokich krzaków.
Mieliście jeszcze jakieś pół godziny, zanim zrobi się zupełnie ciemno, więc musieliście podjąć decyzję, czy ruszacie dalej, czy jednak zostajecie na niewielkiej polance w celu spędzenia tu wieczora i nocy. |
| |