Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-08-2020, 07:11   #151
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
Tak, jak się spodziewała, ojciec przywitał ją mocnym uściskiem, przez który straciła prawie oddech, a Tove merdającym ogonem obijającym się niemal o grzbiet starej psiny. Porozmawiali przy posiłku i o dziwo Torvald nie był aż tak sceptycznie nastawiony do jej pomysłu powrotu do lasu. Może też doszedł do tych samych wniosków co ona, a może po prostu nie zamierzał narzucać jej swojego zdania, skoro nie była już dzieckiem? Nie było to ważne, najważniejsze, że z czystym sumieniem będzie mogła opuścić Heldren, wiedząc, że ojciec nie ma nic przeciwko tej wyprawie.

Sen miała spokojny, w końcu stare powiedzenie mówiło, że nigdzie się tak nie wyśpisz, jak we własnym łóżku i była to prawda. Po śniadaniu poświęciła godzinę na medytację w swoim pokoju, prosząc Ducha Przyrody o błogosławieństwo na kolejny dzień. Potem przyszykowała się do wyprawy, wyściskała ojca i psiaka, obiecując, że będzie na siebie uważała, po czym skierowała się do apteki Tessarei, gdzie kupiła kilka sztuk ognia alchemicznego. KIedyś dziwiła się, że aptekarka aż tyle tego składuje u siebie ale jak widać wszystko jest po coś i teraz te zapasy mogły im się przydać.

* * *

Wędrówka przez las minęła im spokojnie, jakby przedwczoraj pozbyli się na dobre wszystkich przeciwników, którzy bronili dostępu do strażnicy. Sama stróżówka nie wyglądała jednak najlepiej i widać było, że ktokolwiek ją odwiedził, postanowił dać upust swojej frustracji na meblach i przedmiotach kuchennych. Być może nastał już czas przekazania szlachcianki gdzieś dalej, a okazało się, że kobiety już dawno nie ma w tym miejscu.
- Wcale bym się nie zdziwiła, jakby to sam troll się tu pofatygował… albo jakieś stwory, o których jeszcze nie wiemy - odpowiedziała Traivyrowi.

Po wyruszeniu w dalszą drogę napotkali na polance pilnujące przejścia nieco pozamarzane w niektórych miejscach szkielety z mieczami. Nie wyglądały na zbyt ruchliwe ani nawet zbyt spostrzegawcze, dlatego Astrid poparła pomysł Traivyra.
- Zgadzam się, nie ma sensu z nimi walczyć, jeśli możemy je ominąć. Jeśli będzie taka potrzeba, pozbędziemy się ich w drodze powrotnej do wioski - powiedziała ściszonym głosem, po czym gdy wszystko zostało uzgodnione, ruszyła łukiem powoli w las, by obejść polankę.
 
Umbree jest offline  
Stary 19-08-2020, 14:57   #152
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Srebrny Gronostaj pękał w szwach tego wieczora. Chłodne powietrze znad lasu powodowało, że większość gości nie korzystała z wystawionych na zewnątrz karczmy stołów i ław z pięknym widokiem na ośnieżony las. W ogóle pogoda nie zachęcała do spacerów, nawet tu, daleko od serca mrozu wieczorny wiatr niósł ze sobą zimowy chłód. Na szczęście grube drewniane ściany trzymały ciepło i atmosferę.
Akial, korzystając ze swoich wrodzonych zdolności oratorskich, smykałki do opowieści i życzliwości, oraz podejścia do ludzi, trzeci raz już opowiadał tę samą historię uratowania szlachcianki za każdym razem zmieniając nieco przebieg przygody, akcentując lub rozwijając wątki poboczne, tak by skupić uwagę również tych, którzy słyszeli już tę historię. Piwo lało się strumieniami, dopóki Garimos nie przyniósł bimbru, który całkowicie rozłożył niemal wszystkich.
Rano kotoczłek zwlekł się z łóżka czując jeszcze szum w uszach i smak buta na języku. Zdecydowanie przeholował, ale tym razem obudził się we własnym łóżku, w wynajętym przez siebie pokoju, nie było więc tak źle.
Słońce przebijające się przez drewniane okiennice stało już wysoko zdradzając, że jest już po porze śniadaniowej. Ubranie miał w nieładzie, a wokół walały się butelki. Zapewne po zamknięciu izby impreza przeniosła się do niego. Podrapał się po policzku powoli podchodząc do okiennic. Toczące się na zewnątrz życie było niemile irytujące. Biegające i gdaczące kury i gęsi był zbyt głośne. Dlaczego tego nie słyszał wcześniej? Ktoś je sprowadził? Otworzył okiennice wpuszczając słońce do środka. Oczy zaprotestowały, ale ciało przyjęło z chęcią ciepło poranka. Na dworze było jednak wyczuwalnie chłodniej, a niebo nie było takie bezchmurne jak na początku myślał. Ciemne pasma chmur zwiastowały nadejście zimy. Tak przynajmniej ktoś wczoraj mówił, ale kto to był? Frederika? Trudno było spamiętać.
Ubrał się i schodząc na dół zabrał na wpół wypitą butelkę samogonu. Schody skrzypiały niemiłosiernie nawet pod jego delikatnymi krokami, choć nikt na dole nie zdawał się słyszeć. Przywitały go ciepłe spojrzenia i serdeczne uśmiechy kilku porannych gości, co wprawiło go w lekkie zakłopotanie. Jak spędził tę noc? Przywitał się i usiadł ciężko na ławie opierając głowę o zimną, białą ścianę. Chwilę później podeszła córka czarnowłosej Kaley niosąc ciepłą jajecznicę na boczku i coś gorącego w kubku. Uśmiechała się filuternie, a gdy puścił do niej oczko dziękując za śniadanie zarumieniła się.

Jedzenie było pyszne jednak Akial modlił się nad nim dobre pół godziny, zanim nieco mniej chwiejnym krokiem poszedł po swoje rzeczy. Dobrze, że spakował się zawczasu, więc zgarnął tylko tobołek i spotkał się z towarzyszami.

Podróż znanymi drogami była już znacznie łatwiejsza, a z mapą w jednym ręku i świeżo zakupionym kompasem w drugiej, Akial mógł lepiej rozeznać się w okolicy. Było mu też znacznie łatwiej, ponieważ mimo wczorajszego stanu kroki stawiał w taki sposób, że praktycznie nie zapadał się w zaspach i wyglądało na to, że śnieg nie ma żadnego wpływu na jego poruszanie się.

Strażnica nie wyglądała tak, jak ją zostawili. W zasadzie była zupełnie inna. Zniszczenia były olbrzymie i Akial przyglądał się im z ciekawością. Starał się ocenić wielkość i liczbę przeciwników, wszelkie nietypowe ślady jak ślady pazurów, czy butów/stóp/łap sprawdzał i konfrontował z Astrid, która najlepiej znała się na tutejszej faunie. Wiedza była kluczem do sukcesu.

Ruszyli dalej i tym razem Akial ruszył nieco naprzód zręcznie przeskakując po śniegu jakby to była normalna ziemia. Gdy zbliżali się bliżej stał się bardziej ostrożny i wkrótce natrafili na patrol mroźnych szkieletów. Wyglądało na to, że ruszają się po swoich wytyczonych trasach nie zwracając uwagi na otoczenie. Wyglądało, jakby dostali rozkazy i ślepo je wykonywali. Wyglądało, jak starcie, którego nie potrzebują.
- Zgadzam się, lepiej ich ominąć. Wyglądają na takich co lubią się kręcić w miejscu, więc raczej nie ruszą na zwiedzanie okolicy, a zawsze jest ryzyko, że ktokolwiek ich stworzył może widzieć ich oczyma, lub w inny sposób wiedzieć kiedy zostaną zniszczeni. - powiedział, gdy spotkali się wszyscy razem na skraju drzew, skąd mogli obserwować przeciwników.
- Tak to wyglądało w lasach na Korotos. - zapewnił.

Podjąwszy decyzję, Akial poprowadził towarzyszy wgłąb zagajnika nasłuchując i obserwując czy nie spotkają innych niespodzianek, następnie ominęli szkielety z kilkudziesięciu metrów wchodząc z powrotem na szlak.

Testy percepcji i wiedzy w strażnicy.
Dodatkowo - czy ślady w strażnicy wyglądają na takie jakie mogły zadać miecze tych trupów?
Testy percepcji (w tym poszukiwanie pułapek) na wypadek obchodząc przeciwników.

 

Ostatnio edytowane przez psionik : 19-08-2020 o 15:08.
psionik jest offline  
Stary 20-08-2020, 16:15   #153
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Następnego dnia obudził się rześki i wypoczęty. Paradoksalnie.
Spakował skrupulatnie swoje rzeczy. Czuł takie przypuszczenie niemalże równe z pewnością, że wyruszają na znacznie trudniejszą cześć wyprawy niż wcześniej. Przypuszczał też, chociaż tym razem wolał być jak najdalszym od poczucia pewności, że w dalszej części wyprawy mogą potoczyć się dwie wersje wydarzeń. Albo przyjdzie im zginąć albo wrócić w chwale. W obu przypadkach zostaną bohaterami, jednak zdecydowanie wolałby nie zostać nim pośmiertnie.

Po śniadaniu zanim ekipa się zebrała by wyruszyć w dalszą drogę, zdążył jeszcze kupić mikstury alchemicznego ognia w ilości czterech sztuk. Wolał mieć jedną za dużo niż za mało.

Ruszyli w dalszą podróż. Kolejny raz wracali po swoich własnych śladach. Pomimo tego zachowywali czujność. Draugdin był więcej niż przekonany, że przynajmniej na tej samej trasie nie powinni już niczego napotkać. Zmienił nieco zdanie gdy dotarli do strażnicy, w której wcześniej spędzili noc. Budynki były w opłakanym stanie, a zniszczenia były tak olbrzymie i nietypowe, że nawet nie potrafili sobie wyobrazić co lub kto mógł tego dokonać. Nie wróżyło to dobrze jednak po twarzach towarzyszy wyczytał, że pomimo przerażenia i zdziwienia, które się na nich odbijały to nikt nie miał zamiaru rezygnować.

Kierując się wytycznymi ze znalezionej mapy poszli dalej. Pierwszymi przeciwnikami jakie napotkali były cztery pokryte lodem szkielety. Drużyna ustaliła, że lepiej je obejść. Draugdin nie lubił zostawiać żadnych przeciwników za plecami. Jednak ugiąwszy się pod argumentami, że ani nie mają broni obuchowych najlepszych w takich sytuacjach, ani nie mogą zbytnio liczyć na efektywność czarów, razem z towarzyszami ruszył trasą objazdową.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 20-08-2020, 22:34   #154
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Mihael z przyjemnością nadrobił braki snu. Poszedł spać niedługo po kolacji i wstał niemal na ostatnią chwilę. Niemniej nie potrzebował dużo czasu, żeby się przygotować. W przeciwieństwie do pozostałych, nie zrobił zapasów ognia alchemicznego. Drużyna miała go więcej niż potrzebowali. Z tego, co wiedział na temat trolli to wystarczyła odrobina, by zablokować czasowo ich zdolność regeneracji.

Rozważania na temat trolla powróciły, kiedy zobaczył co wydarzyło się w strażnicy. Całe to pobojowisko musiało powstać ledwie kilka godzin po jej opuszczeniu. Strach pomyśleć, co by było, gdyby to, co musiało wylądować tak swój gniew, zapewne właśnie ten mchowy potwór, zaatakowało w nocy.

-Całe szczęście, że się minęliśmy. Musimy być bardzo ostrożni, zwłaszcza jeśli przyjdzie nam rozbijać obóz w tym lesie. Warty teraz to sprawa życia i śmierci. - spojrzał na Traivyra i Astrid. Nie było sensu mówić więcej. Po oględzinach strażnicy ruszyli dalej zgodnie ze wskazaniami mapy.

Spotkanie ze szkieletami nie było jakimś wielkim zaskoczeniem. Od jakiegoś czasu co krok trafiali na coś, co stanowiło zagrożenie dla życia. Mnich zgadzał się ze zdaniem ogółu, że nie należy niepokoić kościstych nieznajomych. Skinął głową i ruszył dalej, ostrożnie obchodząc polanę.


 

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 21-08-2020 o 00:51.
shewa92 jest offline  
Stary 21-08-2020, 09:20   #155
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Podjęliście decyzję o próbie ominięcia nieumarłych strażników polany i skierowaliście się w głąb lasu. Akial idący na przedzie przepatrywał okolicę, zwracając uwagę na wszystko, co mogło odbiegać od normy, jednak nie trafiliście na żadną niespodziankę. Obeszliście polanę sporym łukiem między gęstymi drzewami i wyszliście na wąską ścieżynkę, mając szkielety daleko za swoimi plecami.

Kolejną godzinę maszerowaliście w stronę punktów zaznaczonych na mapie. Przez świeży śnieg szło się ciężko i choć temperatura zdawała się spadać, wszyscy wciąż trzymaliście się dobrze, a rozgrzane ciała nie poddawały się fatalnej pogodzie. Mniej więcej po kolejnej pół godzinie wędrówki wyszliście na kolejną niewielką, wąską polankę. Pomimo zapadającej szarówki bez problemu dało się dostrzec wiele ludzkich i zwierzęcych śladów przecinających ten obszar.

Rozejrzeliście się po okolicy i niedługo później Akial z Mihaelem zlokalizowali pod jednym z drzew przysypane niemal całkowicie śniegiem, zamarznięte ciało. Odgrzebaliście je z białego puchu i patrząc na wykrzywioną w wiecznym grymasie twarz mężczyzny, Astrid, Tirian i Mihael rozpoznali nieszczęśnika. To był Dryden Kepp, myśliwy z Heldren, współpracujący z ojcem druidki. Kilka dni temu wyruszył do lasu, by schwytać wielką łasicę, o której każdemu w wiosce opowiadał. A że traper lubił zaglądać do kieliszka po śmierci żony, nikt mu w tę historyjkę nie uwierzył.

Jego zimowe ubranie było zakrwawione, a ciało nosiło ślady pazurów i ugryzień, jakby jego żywota dokonała jakaś dzika bestia. Lekka kusza leżąca obok była uszkodzona, ale z kołczanu wciąż wystawały dwa bełty z dziwnymi symbolami umieszczonymi na drzewcach. Traivyr był w stanie zidentyfikować je jako zguba zwierząt, zadające im dodatkowe obrażenia. Oprócz tego, Akialowi rzucił się nieopodal w oczy przedmiot wystający spod świeżej warstwy śniegu. Odgrzebał go i okazało się, że był to plecak, najpewniej należący do nieboszczyka. W środku znajdowały się trzy zamarznięte na kość racje podróżne (ser, suchary, dwa słoiki z jakąś zupą), opróżniona do połowy butelką cydru jabłkowego oraz niewielki dziennik.

Przejrzeliście go. Dryden wspominał w nim o zastawieniu wnyków na niedźwiedzie w głębi doliny, do której właśnie wędrowaliście, a także o odkryciu dziwnej chaty z jeszcze dziwniejszą lalką w środku niej. Na tym wpisy się urywały. Niedaleko miejsca, w którym spoczywał Dryden, Astrid odkryła przysypane lekko śniegiem ślady dużych łap. Druidka była całkowicie pewna, że należały do przerośniętej łasicy. Ślady biegły w głąb lasu i urwały się przy jednym z wysokich krzaków.

Mieliście jeszcze jakieś pół godziny, zanim zrobi się zupełnie ciemno, więc musieliście podjąć decyzję, czy ruszacie dalej, czy jednak zostajecie na niewielkiej polance w celu spędzenia tu wieczora i nocy.

 
Ayoze jest offline  
Stary 21-08-2020, 18:54   #156
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
Dobrze, że zdecydowali się ominąć truposze z mieczami. Wiadomo było, że to, co będzie na nich czekać później będzie wymagać pełni sił, zaangażowania i wszystkiego, co mają w zanadrzu, więc nie było sensu teraz angażować się w tę walkę, zwłaszcza, że ktoś mógłby zostać ranny. Nawet, jeśli te szkielety nie wyglądały na zbyt ruchliwe. Omijając polanę, patrzyła co jakiś czas pod nogi, choć pod grubą warstwą śniegu i tak ciężko byłoby zobaczyć jakąś gałązkę i ją ominąć. Z drugiej strony biały puch zachowywał się jak swoista poduszka, pozwalając nie narobić hałasu i zaalarmować przeciwników. Walka nie zawsze była dobrym wyjściem, choć Astrid brała pod uwagę, że będą musieli się rozprawić z tymi szkieletami w drodze powrotnej. No chyba, że po zamknięciu bramy one same padną, bo nie będą miały kontaktu z tym kimś, kto nimi steruje. Tego jednak nie wiedziała na pewno.

Gdy znaleźli się z powrotem na ścieżce, pozostawała w środku pochodu, rozglądając się czujnie po drzewach i co jakiś czas przecierając gogle ze śniegu. Wiał zimny wiatr, więc nie odzywała się, otulając usta szczelniej szalikiem. Pozostając czujną zatopiła się we własnych myślach, zastanawiając się, jak to będzie z Traivyrem, czy uda im się znaleźć ten portal i go zamknąć oraz czy ma w sobie wystarczająco siły, by przejąć obowiązki wioskowej druidki. Wcześniej nigdy z czymś takim jak ta nienaturalna zima się nie spotkała, ale wiedziała, że musi tę sprawę doprowadzić do końca. Matka tak by właśnie zrobiła. Nawet nie wahałaby się, żeby pójść do lasu, choćby sama. Astrid wiedziała, że odwagę odziedziczyła po obu rodzicach i nigdy nie zamierzała chować głowy w piasek, gdy trzeba było podjąć działanie. Jednocześnie cieszyła się, że ma przy sobie towarzyszy, na których mogła polegać.

Astrid poczuła paskudne ukłucie smutku w sercu, gdy odnaleźli zamarznięte ciało Drydena. Biedak wyruszył, żeby złapać ogromną łasicę, a spotkał go tak straszny koniec. Było jej go strasznie żal, ale przynajmniej teraz był już połączony z żoną i nie musiał upijać się w gospodzie do upadłego. Był już w lepszym miejscu, a przynajmniej tak druidka sądziła. Jego dziennik nie niósł jednak dobrych wiadomości.
- Jak zejdziemy w dół, trzeba będzie wypatrywać tych wnyków na niedźwiedzie. Nie powinno być ich raczej przy głównej ścieżce, ale Dryden mógł je zastawić wszędzie, od dłuższego czasu nie radził sobie z rzeczywistością, chociaż co do łasicy miał rację. Akialu, ty chyba z nas wszystkich masz najlepsze oko do takich rzeczy, prawda? - Spojrzała na Kotoczłeka. - A ta chata z dziennika… to chyba to samo miejsce, w które miała być dostarczona Argentea, tak przynajmniej mapa pokazuje.

Trochę zastanawiała ją ta dziwna lalka, o której wspomniał myśliwy, ale na razie nie podjęła tematu, skupiając się na ważniejszych rzeczach. Nie zamierzała nie wierzyć w to, co opisał w dzienniku, bo ludzie z wioski też nie wierzyli w wielką łasicę, a wyglądało na to, że to właśnie ona go zabiła. Draugdin zauważył, że warto byłoby przenocować na polanie i druidka poparła jego pomysł.
- Draugdin ma rację. Robi się ciemno. Powinniśmy rozbić tu obóz, albo przejść jeszcze kawałek i gdy słońce już zupełnie zajdzie tam zarządzić postój. Dzisiejszego wieczoru i nocy powinniśmy mieć oczy i uszy szeroko otwarte. Odkryłam ślady łap dużej łasicy, które zniknęły niedaleko stąd. Naprawdę dużej. Możliwe, że wróciła tu po coś niedawno, albo śnieg nie zdołał zatrzeć wszystkich śladów po ataku na Drydena. Tak czy siak, musimy być ostrożni, bo może być w okolicy. - Popatrzyła po wszystkich, mówiąc poważnym tonem. - Powinniśmy też zrobić temu nieszczęśnikowi tymczasową mogiłę ze śniegu. Jak wrócimy do wioski, to powiemy innym, żeby po niego przyszli i pochowali w Heldren. Draugdinie, możesz odmówić nad jego ciałem jakąś modlitwę? W końcu jesteś kapłanem. - Spojrzała na towarzysza.
 
Umbree jest offline  
Stary 22-08-2020, 10:36   #157
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Mróz od czasu do czasu dopadał jakiegoś nieszczęśnika i wyprawiał na drugi, być może lepszy, świat, ale śmierć Drydena bynajmniej nie była spowodowana przez zbyt niską temperaturę. Traivyr znawcą nie był, ale nawet on potrafił dostrzec obrażenia zadane przez jakieś zwierzę. I był przekonany, że Drydena dopadła ścigana przez niego łasica.
Myśliwy stał się zwierzyną i nie pomogły mu nawet magiczne bełty. Zapewne atak był zbyt szybki, a zaskoczony Dryden nie miał najmniejszych nawet szans.
To, że mówiąc o wielkiej łasicy miał rację, z pewnością nie stanowiło dla nikogo pociechy.

Robiło się coraz później i nie tylko Traivyr doszedł do wniosku, że dalsza wędrówka lasem, nocną porą, może się źle skończyć, nawet gdyby nie natknęli się na zastawione przez Drydena sidła.
- Nie wiem, czy polanka to najlepsze miejsce - powiedział. - Natknie się na nas każdy, kto pójdzie ścieżką. Może zejdziemy nieco w las?
 
Kerm jest offline  
Stary 22-08-2020, 14:20   #158
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Jak się okazało decyzja o ominięciu szkieletów była słuszna. Nadal był przeświadczony, że nie powinni zostawiać wrogów za plecami, ale widocznie tak musiało być. Przynajmniej na razie.
Obeszli miejsce patrolowane przez mroźne szkielety długim łukiem nie wzbudzając ich uwagi. Jeżeli będą wracać ta sama drogą to już będą mieli i przetarty szlak i sprawdzony sposób na uniknięcie niepotrzebnej walki. Kapłan bitewny nie przywykł do unikania walki, jednak nie mógł zaprzeczyć, że był to sposób równie efektywny.

Dotarli na niewielka polanę gdzie znaleźli zamarznięte zwłoki Drydena, myśliwego z Heldren. Widać było na pierwszy rzut oka, że przyczyną śmierci nie było zamarznięcie. Przynajmniej nie jedyną przyczyną śmierci. Nie znał człowieka, więc nie był związany emocjonalnie. Jednak dla Astrid widocznie był to przynajmniej ktoś, kogo los ją wzruszył. Oczywiście na jej prośbę odmówił modlitwę za zmarłego. Przyklęknął na jedno kolano i zmówił bezgłośnie krótką modlitwę za tych, co przeszli na drugą stronę. Nie był do końca przekonany czy Astrid spodobała by się modlitwa do Goruma, jednak Drydenowi było ta już raczej całkowicie obojętne.

Draugdin zaproponował rozbicie obozu już teraz lub najdalej przed zmrokiem. Chyba jednak rzeczywiście nawet korzystniej byłoby zrobić postój gdzieś kawałek dalej w lesie. Było by łatwiej ochronić się od zimnego wiatru jak i mniej by się rzucali w oczy niż na polanie. Towarzysze zgodzili się z tą sugestią. Jak i również z tą, żeby zachować ostrożność by przez przypadek nie wejść w rozstawione tu gdzieś prawdopodobni sidła na niedźwiedzia. Draugdin wiedział, że do usidlenia dzikiego niedźwiedzia sidła charakteryzowały się potężna mocą sprężyny. Gdyby człowiek wszedł w to nogą prawdopodobnie pozostawałaby już tylko amputacja kończyny.

Zanim ruszyli w dalszą drogę kapłan rzucił na odchodne pytanie:
- Ktoś bierze te dwa bełty czy mogę się nimi zaopiekować?
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 23-08-2020, 22:36   #159
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Mnich skrzywił się na widok znalezionego ciała. Myśliwego pamiętał raczej z czasów, kiedy wszystko było u niego w porządku. Nie był do końca świadom, jak potoczyły się losy mężczyzny i jak ciężko zniósł los żony. Nie znali się. Zamienili w życiu raptem kilka słów, ale to ciągle był "swój". Ta nienaturalna zima zbierała coraz większe żniwo i w mnichu zaczęła się budzić coraz większa chęć zemsty na tych, którzy ją sprowadzili.

Pochylił głowę, kiedy Draugdin odmawiał modlitwę do ich boga w intencji duszy zmarłego. Wyglądało na to, że padł w walce, więc istniała szansa, że Gorum spojrzy na niego nieco życzliwszym okiem. Mihael mocno w to wierzył i w myślach sam skierował swoje prośby do bóstwa.

Notatki znalezione w plecaku, poruszyły drugą część natury diablęcia. Zaczęła się budzić w nim ciekawość względem wspomnianej tam chaty i tajemniczej lalki. Na Drydenie musiała zrobić wrażenie, skoro zechciał to zapisać, mimo trwającego polowania.

-Chyba rzeczywiście nie ma sensu tu zostawać. Nie zostało nam już wiele światła, ale może udałoby nam się dostać do tej chaty, o której pisał? Zawsze to nocleg pod prawdziwym dachem, a przy okazji dowiemy się, co to za lalka. - Zaproponował pozostałym.

 

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 23-08-2020 o 23:36.
shewa92 jest offline  
Stary 24-08-2020, 07:39   #160
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Akial poprowadził drużynę okrężną drogą, może nieco zbyt ostrożną, ale za to bezpieczną. Naciągnął mocniej na głowę kaptur żeby uniknąć białego puchu dostającego się za kołnierz. Brrr, co za niemiłe uczucie!
Wrócili na ścieżkę dobrych kilkadziesiąt metrów za nieumarłymi strażnikami i ruszyli dalej. Tym razem już bez niespodzianek.

Zatrzymali się na polanie zrzucając plecaki by dać odpocząć plecom i wtedy go dostrzegli. Nie byli na polanie sami. Odkopawszy zwłoki, miejscowi szybko zidentyfikowali zaginionego myśliwego. Akial nie czuł nic do denata, jednak widać było, że jest kimś istotnym dla lokalnej społeczności. Podczas gdy reszta zajmowała się nim, kotoczłek rozejrzał się uważniej po okolicy i odnalazł plecak Drydena, a w nim bardzo ciekawy notatnik.
- Zapuścił się bardzo daleko w niebezpieczne rejony. To bardzo odważny człowiek. Gdyby poczekał kilka dni, na pewno byłby cennym dodatkiem do naszej drużyny. - wygłosił pożegnanie gdy zakopali ciało, a Draugdin odmówił modlitwę za duszę.

Wyglądało na to, że nie dane im było odpocząć. Słońce na niebie było jeszcze wysoko, ale chmury i magiczna zima sprawiały, że niedługo zacznie się szarówka. Akial wyciągnął mapę i kompas sprawdzając trasę.
- Jesteśmy tu, do kolejnego miejsca mamy... - przesunął palcem po mapie licząc w pamięci - ... jakieś dwie godziny, no może nieco dłużej - dodał spoglądając na rakiety śnieżne towarzyszy.

- Prawdopodobnie dotrzemy tam gdy niebo będzie już ciemne. Jeśli trafimy na kolejny patrol będziemy musieli walczyć, lub wycofać się i szukać miejsca do spania po ciemku. - Spojrzał po towarzyszach. - Może i zaryzykowałbym sam taką przeprawę, ale w drużynie musimy patrzeć na możliwości każdego z nas, dlatego bezpieczniej będzie rozbić obóz gdzieś tutaj, ale i tak musimy wystawić czujne warty. Jesteśmy na terenie nieprzyjaciela mającego możliwości, o których nigdy nie słyszeliśmy. - powiedział.

Gdy zdecydowali się zostać w pobliżu, Akial wszedł do lasu szukając nieco bardziej osłoniętego od drogi miejsca, gdzie mogliby się schronić na noc.
Co prawda dla zdolnego tropiciela nie będzie to miało znaczenia, bowiem i tak zostawią za sobą mnóstwo śladów, to jednak zabezpieczeń nigdy za wiele. Na przyszłość warto będzie rozważyć również zestaw pułapek.
 
psionik jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:17.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172