Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-08-2020, 12:19   #66
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Diabliczka wpadła do komnaty Wędrowca, gdy ten wyklepywał pancerze na w miarę płaską blachę. Uśmiechnęła się na ten widok i rzekła.
- Destiny nie wolno ci podsłuchiwać.
- Tak jest.- odezwał się okręt.
A Marai przysiadła z boku i przyglądała się pracy Bezimiennego przez chwilę nim rzekła.
- Tych rzeczy Statek może nie wiedzieć, ba może nawet nie mieć możliwości się dowiedzenia. Zacznę od rzeczy trywialnych, by najważniejszą zostawić na koniec. Miej na względzie że nie byłam nigdy częścią załogi, toteż nie gwarantuję że są to jedynie niespodzianki jakie znajdziesz na Destiny. Wiedz też że Statek nie jest dokończony. Gnościk ciągle coś w nim grzebał i przerabiał.- odetchnęła głośno i ruszyła ku ścianie okrętu, nachyliła się i przycisnęła jakieś deseczki powodując że się one rozchyliły i rogata wyjęła z kryjówki dziwaczną kamienną figurkę.
- Każda chyba kwatera ma takie schowki i niestety Destiny nie wskaże wam ich, bo on o nich wie. I się nie dowie. Widzisz, Destiny widzi i słyszy wszystko, ale nie wszystko zapamiętuje… bo tak nakazał mu twórca. Pewne sprawy od razu znikają mu z pamięci. Tak jak te schowki. Nie wiem co jeszcze Gnościk nakazał mu zapominać.
- Zauważyłem, że jego pamięć jest wadliwa. Ale dziękuję za wskazówkę - automaton kiwnął głową. Wydawało się, że ...posmutniał? - Co jeszcze powinienem wiedzieć?
- Nie… to kwestia wadliwości pamięci, to… pewne trwały zmiany mające zapewnić minimum prywatności załodze. Destiny słyszy nas cały czas, nawet teraz.. tylko teraz jednym uchem wpada, a drugim wylatuje. To samo się dzieje, gdy członkowie załogi migdalą się w kwaterach… Destiny tego nie zapamiętuje. - wzruszyła ramionami bardka.- A co do jego odpowiedzi. Odpowiada tak samo, na pytania dotyczące zarówno tego czego nie pamięta jak i tego czego nigdy nie wiedział. No… ale… co do innych spraw. W magazynie na dolnym pokładzie są drabinki sznurowe… zaczepia się je o pokład i wtedy Destiny może je zwijać i rozwijać. Tak się schodzi i wchodzi na jego pokład. Zwykle Destiny nie uderza dziobem glebę, tylko zawisa dwa trzy metry nad podłożem.
- Wygodne, choć nieoczywiste dla wszystkich... - mruknął Wędrowiec, w końcu odkładając kawał stali, będący kiedyś napierśnikiem i odwracając się do Tanegris.
- Wygodne dla poprzedniej załogi, jedynej załogi jaka miała być. - przypomniała mu rogata.
Automaton uśmiechnął się delikatnie, słysząc że diablica nie zrozumiała do końca jego uwagi.
- Dobrze o tym wiem. Gnościk zapewne nie przewidział tego, że nie będzie miał możliwości wyuczenia swego następcy.
- Jest jeszcze… jedna kwestia. Otóż istnieją frazy które wyłączają świadomość Destiny i włączają ją na powrót. Zdania które można użyć, gdyby… coś poszło straszliwie źle. Nie znam ich… wiem tylko, że istnieją...Imvyr raz się wygadał po pijaku. Znał je tylko Radogast i Gnościk. Destiny nie ma pojęcia o ich istnieniu. - dodała cicho bardka.
- Rozumiem… Pewnie są na tyle rzadkie, że nie ma szans ich nigdy użyć przypadkiem, ale los lubi sobie kpić ze śmiertelnych. Wiesz, czy fraza wyłączająca będzie także włączającą?
- Nie wiem… mogą być oddzielne. Gnościk nie uważał, że jest potrzebna… ale Imvyr z Radogastem nalegali.- wyjaśniła rogata.- Gnościk chciał stworzyć z Destiny w pełni żyw… w pełni myślącą istotę. W pełni wolną.
- Wiesz, czemu mu nie pozwolili? I czy miał jakieś księgi, w których dokumentował pracę?
- No… pozwolili mu, tylko że Destiny jest trakcie rozwoju. Nie został w pełni ukończony i Gnościk zaś z pewnością dokumentował swoje prace. Spytaj Harrana czy czegoś nie znalazł. Wszak zajął sypialnię gnoma. - odparła diabliczka przyglądając się przez ramię temu czym zajmował się Bezimienny. - Co robisz?
- Szykuję tymczasową osłonę do wyrwy w burcie. Regeneracja potrwa, a do tego czasu przyda się nawet prowizorka - automaton wzruszył ramionami.
- Pomysłowe… chcesz naprawić Destiny?- zapytała zaciekawiona rogata.
- A czemu miałbym nie chcieć? Został uszkodzony - Wędrowca wyraźnie zaskoczyło pytanie.
- Nie znam żadnej stoczni, która mogłaby się nim zająć, ale wiem że istnieją takie latające okręty jak ten. Pociągnę za moje sznurki i może coś zdołam znaleźć. I dam wam namiary na nie… ze zniżką. - odparła żartobliwie rogata.
- Będę wdzięczny. Zapewne w stoczniach Domu Lyrandar na moim świecie mogliby poradzić sobie z naprawami.
- A warto byłoby tam się wybrać? Lub bezpiecznie byłoby to uczynić? Destiny jest wyjątkowy. Domy Eberronu mogłyby go… zarekwirować dla siebie. - oceniła rogata i dodała.- W Rigus warto zatrzymać się nad trzecim kręgiem. Tamtejsze kuźnie mają renomę i wyrobiły sobie dzięki niej odrobinę niezależności.
- Dlatego właśnie nie proponuję powrotu na Eberron - automaton uśmiechnął się krzywo - Domy z pewnością byłyby zainteresowane statkiem tak unikatowym jak Destiny…
- Znajdę coś bezpieczniejszego. I…- westchnęła ciężko rozmyślając.-... zobaczę czy da się skontaktować z Architektem.
- Kim, lub czym, jest ten Architekt? Wspominałaś, że pomógł Gnościkowi w stworzeniu Destiny.
- Chyba jego krewnym. A na pewno potężnym magiem. Architekt tworzy plany egzystencji… cóż półplany co prawda, za pomocą kryształowych konstruktów zwanych ziarnami półplanów. Są to ograniczone światy… mające rozmiar zazwyczaj nie przekraczający kontynentu. Niemniej są to prywatne półplany do których tylko osoby wskazane przez właściciela mają dostęp. Jak się pewnie domyślasz… są drogie w tworzeniu i czasochłonne. Architekt się tym zajmuje, zarabiając na ich projektowaniu i tworzeniu… i jest bardzo bogaty i bardzo zajęty.- wytłumaczyła Marai.- I bardzo arogancki oraz zadufany w sobie.
Wędrowiec słuchał uważnie, notując w pamięci te informacje.
- Interesujące. Wiesz, gdzie można go spotkać?
- Ma swój własny prywatny półplan… oczywiście.- zaśmiała się rogata i pokręciła przecząco głową. - Ciężko do niego dotrzeć. Nie ma czasu na gości. Za dużo zleceń.
- Cóż, w takim razie wszystko zależy od twoich umiejętności i kontaktów.
- Tooo chyba wszystko… aaaaa i jeszcze jedno… Kvaser z tobą rozmawiał?- zapytała rogata nagle.
- Czemu pytasz?
- Może on ci powie, jak porozmawiacie. - odparła wymijająco Rogata.- Będę miała jeszcze kilka uwag jak już dolecimy do Rigus, ale to powiem na wspólnym zebraniu. Masz jeszcze jakieś pytania?
- Tak. Jaka była twoja relacja z poprzednią załogą? Znasz Destiny zbyt dobrze, żeby były to po prostu interesy - zapytał automaton. Liczył na to, że dowie się, co motywowało Tanegris do tak entuzjastycznej pomocy. Poza wdziękami Mmho.
- Lubiłam ich, współpracowałam czasem z nimi przy niektórych misjach. Czasem pomagali mi w mojej robocie. Miałam bliższe kontakty z Azuriel i Crombarem. Nieco dalsze z Imvyrem. Poza tym ja i Gnościk dzieliliśmy filozofię życiową i tak jakby organizację… to skomplikowane, ale trzymałam i trzymam się nadal z osobami które należały do organizacji do której należał sam Gnościk. A która obecnie oficjalnie nie istnieje w Sigil, a nieformalnie tak jakby… jest i rośnie w siłę.- wyjaśnienie to było pokrętne i sugerowało dłuższą opowieść.
- Każda odpowiedź budzi kolejne pytania - Wędrowiec uśmiechnął się, cytując - Rozumiem. Powiesz coś więcej na temat tej grupy i filozofii?
- Stronnictwo Doznań dążyło, a jego byli członkowie dążą do tego by wykorzystywać każdą okazję do wyciągnięcia z każdego doświadczenia tyle, ile się da. Żeby poznać Wieloświat, musimy poznać wszystkie barwy, kształty, dźwięki i zapachy wszystkich istniejących światów. - wyjaśniła rogata wzruszając ramionami.- Doświadczaj wszystkiego w pełni.
- Hm, interesujące podejście, empiryzm w czystej postaci. Chętnie zapoznam się z tym bliżej, kiedy przyjdzie na to czas. Ale teraz mam jeszcze jedno pytanie - sięgnął po przypięty do pasa święty symbol i podał go diablicy - Jakiego bóstwa to znak?
- Hmm…- przyjrzała się rogata, wzruszyła ramionami.- Nie mam pojęcia. Wygląda na bóstwo potworów… ale… znam parę osób, które mogłyby odpowiedzieć na to pytanie.
- Rozumiem. Znalazłem go przy jednym z tych, którzy zaatakowali Destiny. Może powiedzieć nam więcej na temat napastników. Chociaż i tak jestem prawie pewien, że to sprawka tego, o którym informacji szukałaś.
- Słyszałam plotki że beholdery mają jakichś bogów. Możliwe że to symbol jednego z nich, albo jakiegoś beholdera który jest czczony jako bóstwo?- zamyśliła się Marai i wzruszyła ramionami dodając.- Niemniej musiałabym się upewnić w podejrzeniach. Tak… z parę kulfi piwa postawionych odpowiedniej osobie wystarczy.
- Dobrze. Wymagasz jakiejś zaliczki na poczet tych kufli?
- Zapłacisz na miejscu… pójdziemy razem do odpowiedniej tawerny w Sigil. I wtedy zapłacisz.- odparła żartobliwie rogata.
Wędrowiec pokiwał głową z uśmiechem.
- Umowa stoi.

Gdy Tanegris wyszła, automaton wrócił do pracy. Przygotowanie stalowej "łaty" do tymczasowego osłonięcia dziury w statku było monotonnym zadaniem, ale dzięki temu miał czas na przemyślenia.
 
Sindarin jest offline