Hannskjald
Rozglądając się po pomieszczeniu, Hannskjald szybko zwrócił uwagę na mającą parę metrów średnicy płytką sadzawkę, w której lśniły się sterty monet oraz sporo innych kosztowności, a nawet parę broni. Wystarczyło chwilę w niej pogrzebać, by znaleźć kilka atramentowo czarnych smoczych łusek - byle tylko smok nie zauważył, że ktoś kręcił się po jego leżu… Przelewającą się sadzawkę zasilał stały, wąski strumyk wody spływający po “skalniaku” ułożonym z kamiennych fragmentów ścian i murów fortu. Wspinając się po śliskich kamieniach, krasnolud dostrzegł
pięknie wykonaną karafkę osadzoną na szczycie struktury, z której nieprzerwanie płynęła wąska strużka wody.
Temu wszystkiemu przyglądały się cztery masywne jaszczurki, obojętne na panoszącego się po smoczym legowisku druida.
Jace i Rufus
Ledwie mężczyźni otworzyli zabranym dowódczyni kluczem drzwi, poczuli dojmujący, nienaturalny chłód bijący z psiarni. Widok był okropny i nie pozostawiał żadnych wątpliwości - cokolwiek się tu wydarzyło, było istną masakrą. Jace i Rufus jednak nie okazywali strachu i odważnie weszli do środka, by od razu dostrzec, co tak przestraszyło hobgobliny, że aż zabarykadowali cały budynek. Ich oczom ukazała się półprzejrzysta sylwetka kobiety, o twarzy wykrzywionej szaleństwem i cierpieniem, przykuta tuzinem widmowych łańcuchów do zniszczonych klatek psiarni. Jace nie był w stanie rozpoznać ducha, który wyjąc potępieńczo ruszył w ich stronę, ze zdecydowanie złymi intencjami.