Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-08-2020, 06:45   #241
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
- Nazbieramy ziół, znajdziemy dość mocy...ale wciąż będzie musiała chcieć wrócić - druid rozglądał się po niebie, szukając roków - Rufus - znaleźliście jeńców? Nie ma tam nikogo zamienionego w kamień? -
Rufus odwrócił ponure spojrzenie od ciała Laury i przeniósł je na druida.
-Tak, było ich kilkunastu we Wieży, uwolniłem ich, są na dziedzińcu. Nie widziałem nikogo zmienionego w kamień… a tego kota mam zabić? - spytał się zimno.
- Puma jest uspokojona na kilka godzin, a potem może uda mi się przekonać ją do walki dla nas. Tak samo jak roki, choć te chyba gdzieś odleciały.
- Słyszysz Mikel? Możemy jej jeszcze pomóc - Emi spojrzała na chłopaka. Nie pognałą za Jacem. Nie tym razem. Teraz był ktoś inny ważniejszy.
Mikel powoli zaczynał reagować na otoczenie. Początkowo tylko gapił się przed siebie, pogrążony w myślach. Niemniej kłębiące się w nim emocje rozpaczliwie szukały jakiegoś wyjścia. Oczy lekko mu się zaszkliły, ale zagryzł zęby. Rozejrzał się po otaczających go twarzach. Wydawało się, że wszyscy jakimś cudem są cali. Wszyscy poza Laurą, która go nie posłuchała. Nikt go nie posłuchał.
-Mogliśmy to do tego nie dopuścić. - Wycedził przez zęby po czym zwrócił się do druida. -Jeżeli to bydlę chce pożyć jeszcze chociaż chwilę, to niech ucieka tak daleko jak pozwolą mu nogi. Zamierzam je zarżnąć tak, jak tamto na górze. Jeżeli ktokolwiek myśli, że ten wyliniały przeciśnięty kocur będzie kiedykolwiek bezkarnie kręcił się w mojej okolicy to chyba zdurniał do reszty. - Wlepił w pumę lodowate, pełne nienawiści spojrzenie. Dopiero teraz znalazł w sobie siłę, żeby wstać.
Dopplerka wyciągnęła dłoń w kierunku chłopaka widząc gniew w jego oczach. Cofnęła ją jednak. Kiwnęła do Hannskjalda.
- Zabierz ją stąd lepiej…
- Jak poczuje się od tego lepiej, to pozwólcie mu ją zabić, przecież to tylko zwierzę. -mruknął Rufus.
Krasnolud skinał głową Mikelowi. Mógł zrozumieć jego nastawienie. I tak było nadspodziewanie opanowane.
- Lawina to też tylko zwierzę, wiesz? - druid mruknął do niego, wyganiając olbrzymiego kota z ogrodu jak kociaka siedzącego na piecu.
- Lawina jest twoja, to chyba nie to samo!? - Rufus pokręcił głową, nie mogąc uwierzyć że druid w tej sytuacji broni zabójcę Laury.
- Lawina pojmuje też o wiele więcej niż ta tutaj - krasnolud w końcu wypchnął zwierzę do kuźni i zatrzasnął drzwi - Ale jednym byłoby zabicie jej w gniewie czy w walce, a czym innym na zimno.
Rufus skrzywił się podchodząc do krasnoluda, nad którym górował.
- Mikel jest teraz najważniejszy.. - pół-szepnął, pół-warknął.
- Tak. Dlatego dajmy mu się skupić na żałobie, bo zemstą nie przekona Laury do powrotu - krasnolud spojrzał w oczy Rufusowi, czekając na odpowiedź.
Pół-rok zastygł na chwilę, zaciskając pięść, potem potrząsnął głową i odsunął się o krok.
- Może….. nie wiem, dużo tego zabijania co? - przeniósł nieco obłędne spojrzenie pomiędzy krasnoludem, Emi i Mikelem, po czym podszedł do tego ostatniego, kładąc mu rękę na ramieniu.
- Jestem z tobą, zrobię wszystko czego potrzebujesz.
- Myślę że wszyscy jesteśmy - druid stanął obok podając Mikelowi mu bukłak z wodą - Pójdę poszukać Jace’a, dla niego też jest ważna.
Nie chcąc się już tłoczyć obok chłopaka Emi wróciła do Laury i powoli zaczęła ją opatulać w koc tak aby móc ją przenieść w jakieś chłodne miejsce.
- Prosze nie zapomnij tylko po drodze o pumie. - powiedziała ciszej za krasnoludem.
 
Asderuki jest offline  
Stary 22-08-2020, 09:41   #242
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Jace

Podnosząc materac, którym przykryli nieprzytomnego druida, Jace poczuł, że dzisiejszy dzień nie kończy się dobrze. Hobgoblin wydawał się znacznie drobniejszy niż kiedy z nim walczyli, a do tego był trupio blady. Kilka zadanych mu ostrzami Emi i Mikela ran otworzyło się na nowo i wyglądało na to, że wykrwawił się zaledwie kilka minut temu, kiedy oni szukali Laury. Psionik domyślił się, że druid musiał mieć na sobie sporo zaklęć ochronnych, które w końcu przestały działać…

Hannskjald

Gdy tylko Emi ponownie zwróciła uwagę Mikela na jego siostrę, druid wykorzystał tą chwilę, by wyprowadzić dziką pumę z ogrodu poza fort, a potem wygonić daleko w las. Nie było to najłatwiejsze rozwiązanie, ale z pewnością lepsze niż pozwolić na śmierć zwierzęcia, które działało zgodnie ze swoją naturą - Hannskjald nie wyczuwał, by hobgobliński druid miał na nie jakiś wpływ. Wracając, zaczepił kilku jeńców, pytając o ofiary bazyliszka, jednak ci stwierdzili, że było ich tylko parę, a ich posągi zostały pożarte przez jaszczura.

Emi i Mikel

Przeniesienie ciała Laury nie było ani przyjemnym, ani łatwym zadaniem, lecz Emi w końcu wyniosła ją na zewnątrz z pomocą Mikela i zaniosła do celi w wieży - tam z pewnością było odpowiednio chłodno, szczególnie że opuściło ją już kilkunastu więźniów. Wychodząc na dziedziniec, zobaczyli że pozostawieni samym sobie jeńcy mimo wyczerpania nie próżnowali - pod rozkazami Cobba kontynuowali pracę dopplerki, zbierając sprzęt hobgoblinów i zaciągając ich ciała poza fort. Elf zaś rozmawiał właśnie z Cirieo, a gdy Emi poprosiła niziołka o wezwanie Kelmara i Vindo, ten palnął się w czoło o nich zapomniał.
- A już miałem nadzieję, że ich zostawimy - rzucił, próbując poprawić bohaterom humor. Przechodząc obok Mikela, złapał go za rękę w niemym geście współczucia. Cobb spojrzał na nich z powagą.
- Przykro mi z powodu waszej towarzyszki. Nie znałem jej, ale my wszyscy zawdzięczamy jej, i wam, nasze życie
Zarówno on, jak i pozostali Łowcy byli w kiepskiej kondycji, osłabieni długotrwałym uwięzieniem i skąpymi posiłkami, jednak hobgoblińska niewola z pewnością ich nie złamała. Gdy Emi dzieliła się prowiantem, dziękowali z uśmiechem, z zainteresowaniem przyglądając jej nietypowemu wyglądowi. Kilku młodszych nawet się przedstawiło i próbowało zagaić rozmowę, ale Cobb szybko je ucinał, każąc im brać się do sprzątania. Na rozmowy mieli mieć czas, jak już Trevalay będzie “czyste od tej zarazy”.

Wszyscy

Mając do pomocy uwolnionych Łowców oraz przyprowadzonych przez Cirieo Herge’a i wskrzeszeńców, bohaterom udało się w szybkim tempie pozbyć się wszystkich trupów dotychczasowej, niewłaściwej obsady fortu Trevalay. Gdy skończyli, po drugiej stronie rozpadliny leżały tuziny ciał, zaś na stole w barakach piętrzyły się sterty hobgoblińskiego ekwipunku, a na zewnątrz zapadł już zmrok. Cobb i jego ludzie dosłownie padali na wolne prycze, wykończeni, ale wyraźnie zadowoleni z siebie. Nareszcie przyszedł czas na chwilę odpoczynku.
 
Sindarin jest offline  
Stary 22-08-2020, 11:59   #243
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Druid, lubo łupy które wyzbierał razem z wyzwoleńcami były sute, ciekawym okiem zerkał na szczyt wieży. Nie czuł stamtąd przecieków z innych planów rzeczywistości, a jednak z góry nieprzerwanie płynął strumień czystej wody. Skąd on się brał?

Już pod wrotami, druid odprawił towarzyszących mu Łowców. Pamiętał o ostrzeżeniu dopplerki o wielkich jaszczurach mieszkających w tej sali, jak i o magicznej runie która uruchamiała pułapkę jeżeli ktoś przeszedłby przez zewnętrzny otwór.
Szczęśliwie, warany - bo tak nazywały się te jaszczury - nie miały nic przeciwko jego wizycie. Po kilku dobrych chwilach ostrożnego zapoznawania się uznały go za niegroźnego i pozwoliły mu rozejrzeć się po okolicy. Ba, nawet nie miały nic przeciwko zbieraniu kilku rzeczy, tak długo jak trzymał się daleko od ich gniazd.

Tak jak opisywała wcześniej Emi, najwyższe piętro było bagnistą jaskinią, tak jak rzekomo takie smoki lubiły najbardziej. To też wyjaśniało dlaczego nie krążył po okolicy w poszukiwaniu takiego miejsca - miał to co chciał pod samym nosem.

Woda spływała drobnymi kaskadami z kamieni pod sufitem, a druid korzystał z okazji i po drodze zaglądał za kamienne bloki i do gęstych kęp bagiennej roślinności. Wyglądało że druid przyłożył rękę do stworzenia tego miejsca - więc może były tu jakieś schowki na druidzkie utensylia? Do tego dobrze byłoby znaleźć smoczą łuskę by móc śledzić samego smoka.
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline  
Stary 23-08-2020, 14:23   #244
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Jace zaklął. W ferworze walki zapomnieli o czarach ochronnych, jakimi obłożył się druid. Cóż, lekcja na przyszłość, kosztem życia wroga. Niestety oznaczało to, że nie uda im się skonfrontować rewelacji jakie wyciągnął od alchemika. Wstał słysząc ruch na dole. Otarł łzy i ruszył na dół. Starał się nie patrzeć na martwe ciało jakie Mikel z Emi wnieśli do pomieszczenia. Rzucił krótkie stwierdzenie w powietrze na temat stanu druida na górze. Ruszył do wyjścia patrząc pod nogi. Nie mógł spojrzeć na ciało, na Mikela...
- Idę sprawdzić co z psiarnią i tym duchem, który się tam zalągł. Rufusie, idziesz? - spytał stając w drzwiach. Półork kiwnął głową ruszając za psionikiem. Przeszli w milczeniu przez plac, mijając baraki, krzątających się łowców i katapulty.
Wreszcie stanęli przed przed drzwiami. Miejsce nie wyglądało jak nawiedzone i gdyby nie informacja od Emi, nie powiedziałby, że cokolwiek jest nie tak. Ale było. Psiarnia było kompletnie zdewastowana, z tuzina zamontowanych pod ścianami i potwornie pogiętych klatek powyrywano drzwiczki, a całe pomieszczenie znaczyły ślady i odór zaschniętej krwi.
- Gotowy? - spytał Rufusa samemu przygotowując się na atak.
 

Ostatnio edytowane przez psionik : 23-08-2020 o 14:37.
psionik jest offline  
Stary 23-08-2020, 16:27   #245
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Hannskjald

Rozglądając się po pomieszczeniu, Hannskjald szybko zwrócił uwagę na mającą parę metrów średnicy płytką sadzawkę, w której lśniły się sterty monet oraz sporo innych kosztowności, a nawet parę broni. Wystarczyło chwilę w niej pogrzebać, by znaleźć kilka atramentowo czarnych smoczych łusek - byle tylko smok nie zauważył, że ktoś kręcił się po jego leżu… Przelewającą się sadzawkę zasilał stały, wąski strumyk wody spływający po “skalniaku” ułożonym z kamiennych fragmentów ścian i murów fortu. Wspinając się po śliskich kamieniach, krasnolud dostrzegł pięknie wykonaną karafkę osadzoną na szczycie struktury, z której nieprzerwanie płynęła wąska strużka wody.
Temu wszystkiemu przyglądały się cztery masywne jaszczurki, obojętne na panoszącego się po smoczym legowisku druida.

Jace i Rufus

Ledwie mężczyźni otworzyli zabranym dowódczyni kluczem drzwi, poczuli dojmujący, nienaturalny chłód bijący z psiarni. Widok był okropny i nie pozostawiał żadnych wątpliwości - cokolwiek się tu wydarzyło, było istną masakrą. Jace i Rufus jednak nie okazywali strachu i odważnie weszli do środka, by od razu dostrzec, co tak przestraszyło hobgobliny, że aż zabarykadowali cały budynek. Ich oczom ukazała się półprzejrzysta sylwetka kobiety, o twarzy wykrzywionej szaleństwem i cierpieniem, przykuta tuzinem widmowych łańcuchów do zniszczonych klatek psiarni. Jace nie był w stanie rozpoznać ducha, który wyjąc potępieńczo ruszył w ich stronę, ze zdecydowanie złymi intencjami.
 
Sindarin jest offline  
Stary 23-08-2020, 20:58   #246
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Jace westchnął. Spodziewał się tego, ale mimo wszystko liczył, że da się ducha obłaskawić. Wyciągnął od niechcenia rękę łapiąc niespokojną duszę w niewidzialnym uścisku.
- Chcemy ci pomóc - odpowiedział patrząc na wykrzywioną twarz. - Nie wiem kto ci to zrobił, ale hobgobliny zginęły dzisiejszej nocy. Powiedz nam jak możemy uwolnić cię od ziemskiego padołu? -
 
psionik jest offline  
Stary 23-08-2020, 22:17   #247
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Rufus ruszył wraz Jace'm w ponurym nastroju. Śmierć Laury odebrała mu satysfakcję ze zwycięstwa w tak ciężkim boju. A jeszcze nie czas był na odpoczynek - ruszyli by sprawdzić podobno nawiedzoną psiarnię. Rufus, nie bał się duchów, w Nunder dowiedział się że może rozmawiać z nimi, nie tylko ze swoim dziadkiem. W sumie był nawet ciekaw czy znów będzie miał podobne doświadczenie. Jednak w środku było paskudnie i nie mógł powstrzymać niepokoju, gdy poczuł tę lodowatą, przerażającą aurę, a potem ujrzał przedstawiającego okropny widok upiora.

-Tak, przybyliśmy tu by uratować fort, hobgobliny nie żyją! - Zawołał, na wypadek gdyby tylko on mógł rozmawiać z duchem, podobnie jak z dziewczyną i krasnoludem w tamtym grobowcu. Jednak trzymał się blisko Jace'a, gotów do przywołania swojego topora gdyby duch zaatakował.
 
Lord Melkor jest offline  
Stary 24-08-2020, 18:22   #248
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Duch był z tych mniej gadatliwych, a bardziej wojowniczych. Słowa psionika niewiele wskórały, a duch ruszył na nich brzęczeć łańcuchami.
Jace był przygotowany na to momentalnie machnął ręką przed siebie jakby rzucał coś, a z jego dłoni momentalnie zmaterializował się widmowy łańcuch, który oplótł ducha. W przeciwieństwie do tych które towarzyszyły nieumarłymi, ten powstrzymał go w miejscu pozwalając Rufusowi przywołać widmowy topór, który bezbłędnie rozorał klatkę eterycznej istoty. Duch syknął próbując się wyswobodzić, ale czary Jace’a trzymały mocno. Wiedząc jak niebezpieczne mogą być duchy chłopak sięgnął do umęczonego umysłu nieumarłego rozszarpują jego wspomnienia. Nie wiedział w co trafi, ale efekt był natychmiastowy, przeciwnik zawył potępieńczo otwierając się na kolejne ataki, z których jeden przeszedł na wylot, ale drugi rozorał ekoplazmę z której stworzona była istota.
~ Chodźcie szybko do psiarni! ~ Jace odezwał się do stojących na placu łowców, którzy ruszyli natychmiast.
Rufus tymczasem ciał silnymi uderzeniami rozrywając ektoplazmę nie zwracając uwagi na potencjalny kontratak. A ten nastąpił, gdy duch zwinął się i wystrzelił w przód dotykając półorka w pierś wysysając energię życiową. Wojownik momentalnie pobladł i jakby postarzał się o dobrych kilka lat.
- Nie! - syknął psionik. Nie byli przygotowani na taki atak. Jace sięgnął po różdżkę otaczając Rufusa magicznym pancerzem mocy. Przeciw normalnym przeciwnikom czar nic by nie zdziałał, pancerz wojownika dawał lepszą ochronę, ale był kompletnie nieskuteczny przeciw niematerialnym atakom. W przeciwieństwie do zaklęcia, które chwilę później zablokowało kolejny atak ku zdziwieniu ducha. Nadal mając wykręcone ręce i będąc spętanym, z rozgrywanymi wspomnieniami i rozpraszaniem przez Jace’a, duch był poważnym wrogiem, na szczęście Rufus należał do tych wojowników, którzy nie poddają się przy pierwszej oznace kłopotów. Pomimo wyssanych sił natarł na ducha dosłownie pozbawiając go głowy potężnym atakiem idącym prosto ze skrętu biodra, przedłużonego szerokim zamachem potężnego ramienia. Normalnie głowa potoczyłaby się po ziemi, jednak tym razem po prostu zniknęła wraz z duchem przy akompaniamencie efemerycznego westchnienia.

- Udało się. - ucieszył się Jace, który wszedł w bezpośrednie zwarcie rozpraszając przeciwnika. - Wszystko w porządku? Wyglądasz blado... i staro. - spytał zatroskany. - Chodź, sprawdzimy co tu się kryje i zajmiemy się tobą. -
Do psiarni wpadło kilku Łowców akurat, by jeszcze zobaczyć twarz znikającego widma.
- Co to było?! Wyglądało jak ta cała Gax! - wyrzucił z siebie jeden z nich, wyglądający na nieco starszego i bardziej doświadczonego.


- Ota była jedną z nas, ale miała swoje ...demony. Obrona Nirmathas mniej ją interesowała, niż samo zabijanie żołnierzy wroga. Lubiła to, chyba trochę za bardzo - Łowca wzdrygnął się - Podcza ataku pobiegła wypuścić psy. Widać nie dała rady.

-Była jedną z was i umarła wraz ze swoimi psami!? Zmieniła się w jakiegoś upiora, nie chciała z nami rozmawiać, wyssała chyba ze mnie energię! -Syknął Rufus, czując duże osłabienie po dotknięciu ducha.
- Przykro mi. -
odpowiedział psionik. - chodźcie, sprawdzimy co tu zostało. Bądźcie ostrożni. -
 

Ostatnio edytowane przez psionik : 24-08-2020 o 18:59.
psionik jest offline  
Stary 27-08-2020, 17:14   #249
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
- Zostawię cię z nią na trochę. Jakbyś mnie potrzebował zawołaj – dopplerka powiedziała łagodnie kładąc dłoń na ramieniu wojownika. Zostawiła go z myślami aby oswoił się dalej z tym co się stało. Nie mogła mu jeszcze w pełni pomóc, jeszcze nie. Zaklęła w duchu na wieść o śmierci druida. Wychodząc z pomieszczenia zobaczyła, że kapłan miał przy sobie butelkę która była większa od pozostałych. Po otworzeniu zapachniało mocnym alkocholem. To od razu dało kilka pomysłów. Zawinęła ją pod pazuchę i wyszła do jeńców... Nie, do łowców. Zabrała się do pomagania w ogarnianiu na powrót ich fortu. W międzyczasie pisała krótkie wiadomości na kartkach. W końcu zaczęła dzielić się jedzeniem jakie miała i tym jakie pozostawili po sobie kły.
- Tsk, tsk, nie chcecie chyba zrzucić wiader na głowy swoich przyszłych wybawców co? - Emi uśmiechnęła się do znanej jej dwójki momentalnie zmieniając formę z jednej w drugą. Przywitała ich parszywa gęba hobosa, która zaraz straciła kształt.
Oboje popatrzyli na nią zdziwieni, po czym zaśmiali się.
- Ha, niezła sztuczka! - rzuciła Milla - Potrafisz jeszcze inne twarze?
Dopplerka chwilę się przyglądała zastanawiając się. W końcu zmieniła się w Millę. To zawsze działało. Tak było i tym razem, kobieta spojrzała na nią zszokowana, a po chwilizmarszczyła brwi.
- Aż tak źle wyglądam? - zapytała - Potrzebuję kąpieli. 
Emi wyciągnęła lusterko z plecaka i podała je.
- Do zwrotu - zaśmiała się. - Następny!
Kiedy prowiant został już rozdany dziewczyna znalazła Mikela. Nie podeszła do niego jeszcze. Używając swojego spojrzenia zniknęła z jego percepcji. Nagle w jego okolicy pojawiła się butelka wiskey z zawiniętą wokół niej kartką.
Na niej było napisane:
“Smutki zapij, aby sercu było lżej, lecz nie szukaj pocieszenia na dnie kufla” - jedno z powiedzeń powiązanych z Pijanym Szczęściarzem, jak nazywano Caydena Caileana. Pod spodem było dodane.
“A jak chcesz zająć czymś zbłąkane myśli napij się i poszukaj kolejnej wiadomości koło północnego mostu.”
Mikel, dotychczas błąkający się bez celu po okolicy, niemal podskoczył na widok pojawiającej się przed nim butelki. Od razu skojarzyło mu się to z magicznymi właściwościami jego plecaka, w którym pojawiały się różne potrzebne drobiazgi, a w zdecydowanej większości alkohol. Notatka tylko utwierdziła go w przekonaniu, że może to mieć coś wspólnego z jego bóstwem. Z drugiej jednak strony charakter pisma wydawał się dziwnie znajomy. Nie miał za wiele do roboty i rozpaczliwie szukał czegoś, by zająć myśli, więc bez zastanowienia odkręcił butelkę, pociągnął solidny łyk i ruszył do północnego mostu.
Tam przybita sztyletem do słupa wisiała druga karteczka.
“Jeśli czujesz złość pociągnij łyk. Jeśli czujesz smutek, weź dwa łyki. Jeśli czujesz więcej… nie patrz w dół i poszukaj mnie w gęstwinie nad głową.” W dole szumiała woda, a w dali zatrzęsło się jedno drzewo sypiąc liśćmi.
Mikel uśmiechnął się delikatnie. Chyba jednak nie była to boska interwencja. Powoli zaczął się domyślać, co jest grane. Sięgnął po butelkę. Pociągnął łyk, odczekał i pociągnął jeszcze dwa. Póżniej jeszcze jeden i dopiero wtedy ruszył w stronę drzewa, gdzie widział sypiące się liście.
Tam znalazł ponad swoją głową kolejną kartkę. Zaczynała mu się podobać ta gra, więc sięgnął po nią, by zapoznać się z kolejną wskazówką.
Tym razem tekst był nieco inny.
"Choć język miała cięty zawsze służyła pomocą. Wypijmy za to." zaraz po tym były dalsze wskazówki. "Pięć kroków w lewo. Obróć się w prawo podążaj z rytmem serca aż znajdziesz złamany konar. Wtedy skręć w lewo i znów w lewo aż ujrzysz suchy pień. Poszukaj mnie"
Wojownik był już pewny, że wie, kto bawi się z nim w te dziwne podchody. Nie zamierzał rezygnować jednak z gry. Wypity trunek, zaczął już dawać o sobie znać i nastrój chłopaka, wyraźnie się poprawił. Pociągnął kolejny, solidny łyk z butelki i ruszył dalej zgodnie z wytycznymi. Najpierw w lewo, później obrót w prawo i do konara, a potem znowu w lewo.
Idąc słyszał jak ktoś w oddali stara się iść cicho, ale ewidentnie się spieszy. Chyba nawet syknął po tym jak jedna z gałązek trzasnęła pod jej stopą. Ten dźwięk ucichł, a kiedy Mikel dotarł w końcu do wskazanego miejsca zobaczył ów suchy pień. Na nim zaś był bardzo niezgrabnie wyrżnięty pysk - najprawdopodobniej zwierzęcia i chyba nawet to miał być jakiś duży kot. Na jego oczach rozsmarowała się czerwona jagoda w miejscu jego zębów i pyska. Biel kolejnej kartki widoczna była przez dużą dziurę.
Mikel skrzywił się. Ten rysunek mu się nie spodobał. Jeśli miał być to żart, to niezbyt udany. Mimo wszystko sięgnął po karteczkę. Alkohol wprowadził go już w stan, gdzie ciężko było zepsuć mu nastrój.
Tym razem widać było że osoba pisząca sama nie była pewna czy słusznie postępuje. Kilka słów było zamazanych nie do odczytania.
“...Nie szukaj pocieszenia na dnie butelki…” - był ponownie przytoczony kawałek powiedzenia. - “...oszczędziłeś swoją złość na prawdziwej... pozwól jej ujść na tym kawałku drewna… tu nikomu nie zrobisz krzywdy… nikt cię nie oceni… będziesz tylko ty.”
Mikel przez chwilę wpatrywał się w kartkę. Nie był zły. Nie miał też ochoty wyżywać się na drzewie. Dał kotu odejść bo… Sam nie wiedział dlaczego. Wiedział, że teraz już by tak nie postąpił. Zabije pumę, jeśli kiedykolwiek ją jeszcze spotka. Rozejrzał się po okolicy, ale wiedział, że doplerka nie pozwoli mu tak łatwo się wypatrzyć.
-Wychodź Emi! - zawołał głośno.
Minęła krótka chwila nim do uszu chłopaka dotarł szelest, a zza jednego z drzew wyłoniła się bladolica dopplerka.
- Za dużo? - zapytała z wyraźnie niepewną miną.
-Odrobinę. - skinął głową - Dzięki mimo wszystko. - uśmiechnął się niepewnie - Chcesz się dołączyć? - zapytał, wyciągając w połowie opróżnioną butelkę.
- Czemu nie. Chcesz przeczytać kolejne wiadomości? Obiecuję, że nie są… takie - powiedziała podchodząc i biorąc butelkę do ręki. Drugą sięgnęła do kieszeni wyciągając jeszcze cztery podobne karteczki.
- Pierwszy raz mam okazję oglądać ciebie w tak silnych emocjach więc nie bardzo wiedziałam co ci pomoże. Myślałam, że… będziesz chciał jednak się tego pozbyć albo co, Niby wiem, że za wcześnie, ale no, ech - Emi w końcu przestała bełkotać i wypiła porządny łyk. Skrzywiła się lekko bo whisky nie było jej ulubionym alkocholem. Był jednak mocniejszy, a dziewczyna nie miała okazji jeszcze zaleczyć swoich ran. Momentalnie zrobiło jej się cieplej.
- To co próbuję powiedzieć, to to że cokolwiek się jutro nie zdarzy, w jakiejkolwiek formie Laura do nas nie wróci… lub nie, nie jesteś sam, ok? Jestem tu dla ciebie i myślę, że tak samo pozostali. Czegokolwiek nie potrzebujesz. Nie wahaj się prosić… ani mówić… ani cokolwiek - mówiąc to zgniotłą kartki wyrzucając je za siebie i zbliżyła się oddając mu butelkę przykładając ją do piersi wojownika.
Mikel chwycił ją i bez zastanowienia pociągnął kolejny łyk.
-Nie boję się, że nie wróci. Boję się, że to, co dziś zobaczyłem będzie mnie prześladować do końca życia w każdym moim śnie. Ona… Nie zostawi nas. Na pewno nie teraz. - zasępił się nieco i podał butelkę dziewczynie. Pociągnęła łyk na moment milknąc. Zaraz wypiła kolejny. Widać było, że myśli co powiedzieć. W końcu pokręciła głową i po prostu przytuliła się do niego.
- Będzie dobrze. Poradzisz z tym sobie, a jak nie to ci pomogę.
- Dzięki Emi. - nie był w stanie wykrztusić z siebie więcej. Objął ją tylko i mocno przytulił.
Stali tak przez pewien czas. W końcu Emi uznała, że czas wrócić. Szczęściem Mikel dał się prowadzić gdziekolwiek póki miał butelkę. Dopplerka zaczęła się martwić co się stanie jak się skończy…

Docierając do fortu usłyszeli o wydarzeniach w psiarni. Nie była kapłanem, ale obiecała pomóc Rufusowi jak tylko będzie mogła. Zaproponowała aby dokończyć ogarnianie fortu i najlepiej odpocząć aby z rana odprawić rytuał i wspólnie już zacząć myśleć dalej nad tym jak zająć się sprawą smoka. Zaproponowałą to zarówno swojej grupie jak i łowcom. Co jak co ale im też należał się odpoczynek po niewoli.
 
Asderuki jest offline  
Stary 28-08-2020, 22:58   #250
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Poranek nie przyniósł zmian na które Hans miał nadzieję. Druid obudził się na pobojowisku które było tak samo ponure jak wcześniej, tak samo śmierdziało krwią i tak samo zapowiadało im równie ciężką przeprawę ze smokiem jak poprzedniego wieczora.
A do tego, tak samo jak poprzedniego dnia druid nie był w stanie znaleźć złotego środka w sprawie różnych podejść Jace’a i Mikela do umożliwienia Laurze powrotu. Sprawa była dość radykalna - albo to robili, albo tego nie robili.

Tak więc po porannej medytacji nad skrajem wąwozu krasnolud zabrał się do tego tak, jak krasnoludy potrafiły najlepiej - bezpośrednio. Znalazł Jace’a, poprosił go na bok i zapytał.
- To co powiedziałeś wczoraj - że nie wyobrażasz sobie Laury wyglądającej inaczej niż wcześniej - nawet krasnolud wiedział że fragment o troglodytach należało opuścić - Czy chcesz żebym nie próbował jej sprowadzić z powrotem w taki sposób?

Jace westchnął. Nie był gotowy na tę rozmowę, ale zdawał sobie sprawę, że to nie mieli czasu. Zarówno moce krasnoluda miały swój limit czasowy, tak i byli ograniczeni powrotem smoka. Przez chwilę przed oczami stanęła mu Laura w pełnej krasie, taką jaką chciał ją pamiętać, nie tak jak ją zobaczył w ogrodzie. Opanował łzy napływające do oczu i palenie w gardle.
- Mikel… zaczął, po czym przełknął ślinę. Zrobiło mu się sucho w gardle, słowa nie chciały wyjść ~ Mikel jest jej bratem, jedyną rodziną. ~ przeszedł na telepatię. Hannskjald wyczuł ogromny, przytłaczający smutek gdy psionik otworzył swój umysł na telepatyczną rozmowę. ~ To on podejmie decyzję, ja nie mam żadnego prawa dysponować życiem drugiej osoby. ~
Zamilkł pozwalając goryczy zawisnąć w powietrzu. W głowie druida pojawił się w końcu obraz uśmiechniętej Laury, szczęśliwej, pięknej... ~ Nie jesteś w stanie zwrócić mi tych wspomnień. Może i dusza będzie jej, ale będzie to zupełnie inna istota. ~ odpowiedział.

~ Nasza Emi nie zmienia się, kiedy przyjmuje inną formę, zgodzisz się? ~ dla druida porozumiewanie się obrazami nie było tak naturalne, ale próbował przekazać obraz zmiennokształtnej towarzyszki w różnych postaciach, ale zawsze z tą samą iskrą w oczach ~ Na pewno to doświadczenie zmieni Laurę, byłoby naiwnością się tego nie spodziewać. Ale tym co zmieni ją najbardziej, będzie to jak wy reagujecie. Dostanie potworną twarz, to trudno. Ale to dużo mniej niz jak ty czy Mikel spojrzycie na nią jak na potwora ~ druid jak rzadko popłynął z druidzkimi mądrościami

Jace prychnął. Trudno było powiedzieć czy chodziło o próby wizualizacji jakie czynił druid, jego porównania czy mądrości. Może wszystko po trochu, a może nic bowiem Jace nie podzielił się swoim myślami.
- Jeśli ktoś zrobi z niej potwora to ty! Ty i Mikel! - odpowiedział w złości, choć nie mógł odmówić mądrości usłyszanym słowom. Banalnym słowom niosącym naiwną i oczywistą prawdę. Wzial głębszy oddech uspokajając się. - To nie moja decyzja. - powtórzył dobitniej.

~ Niech to ryzyko spadnie na mnie, nie na Mikela ~ druid spokojnie skinął głową ~ Tak czy siak, to będzie jej decyzja, bo mimo że Mikel tego chce to ona zadecyduje czy chce wrócić. A że była z nami przy poprzednim wyciąganiu z pod ziemi, to wie z czym to się wiąże. ~
~ Proszę tylko, nie zrób im krzywdy swoją reakcją ~

- Za kogo ty mnie masz? - spytał poirytowany chłopak. Cały z trudem uzyskany spokój runął niczym domek z kart. - Czy ty myślisz… nie, nie chcę wiedzieć. Chcesz ukoić swoje sumienie, nie zrzucaj konsekwencji swoich decyzji na mnie. Doskonale wiem jakie są oczekiwania każdego z nas, jestem jebanym telepatą! AAARG! - krzyknął wyładowując złość.
- Przepraszam Hannskjaldzie. - wybąkał spuszczając głowę. - Idź już odprawić ten rytuał skoro masz taki zamiar. - odwrócił się naciągając mocniej kaptur na głowę. Pogoda była paskudna i zapowiadało się na deszcz. Bardziej niż ochrony przed deszczem potrzebował chronić się przed szalejącymi emocjami. W tym stanie nie będzie zdolny kształtować magii! *

Druid nie odpowiedział za kogo go ma. Nie skomentował też fragmentu o sumieniu. Milczał cierpliwie, aż Jace ściszył głos.
- Nie zrób im krzywdy, nie ważne czy Laura zechce tak wrócić czy nie - powtórzył cicho, sam też robiąc krok w tył.
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:15.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172